poniedziałek, 14 marca 2016

Powojenne życie Hermiony G.: Rozdział 20 – U psychologa


- Jakie żywisz do niej uczucia? – spytała psycholog i spojrzała się badawczo na Severusa.
Mężczyzna patrzył się na nią bez jakichkolwiek oznak emocji. Po kilku miesiącach przywykł do odpowiadania na pytania, które wydawały mu się głupie bądź bezczelne.
- Nic do niej nie czuję – odparł beznamiętnym tonem.
- Nie można nic nie czuć – powiedziała z naciskiem psycholog. – Pomyśl o niej, z czym ci się kojarzy?
- Z książkami – rzucił Severus bez zastanowienia.

Już dawno zauważył, że wykręty nie mają sensu. Cokolwiek by nie powiedział lub zrobił, Sara Jones miała już gotową teorię na ten temat. Musiał przyznać, że jest bystra, a na dodatek potrafiła tak długo drążyć dane zagadnienie w okrężny sposób aż dochodziła do tego co jest ukryte w duszy więźnia. Severusa tym bardziej to zdumiewało, jako że psycholog była mugolką.

Ich pierwsze spotkanie nastąpiło w połowie stycznia, niedługo po ogłoszeniu przez Kingsleya reformy w Azkabanie. Severus nie był zadowolony, gdy usłyszał, że ma chodzić do psychologa. Ten zawód kojarzył mu się tylko z mugolskimi szaleńcami, którzy musieli się leczyć w ponurych ośrodkach dla obłąkanych. Jego protesty na nic się nie zdały. Kingsley podszedł bardzo poważnie do reformy Azkabanu i aby otrzymać przywileje należało poddać się zmianom. Gdy więzieniem rządzili dementorzy psycholog nie był potrzebny. Większość osadzonych szybko popadała w szaleństwo, a reszta, tak jak w przypadku Bellatrix, była na tyle szalona, że nic ich nie ruszało. Po przepędzeniu dementorów problemem stały się samobójstwa wśród więźniów, którzy nie mogli sobie poradzić ze zmianami w swoim życiu.

Kingsley dokładnie zbadał system mugolskiego zakładu karnego i zrozumiał, że całkowita izolacja, brak zajęć oraz możliwości ujścia emocji to wybuchowa mieszanka. Dzięki wspólnej pracy i spacerom po dziedzińcu więźniowie mogli ze sobą rozmawiać oraz mieli formę aktywności fizycznej. Największym problemem było znalezienie odpowiedniej osoby, która zajęłaby się psychiką osadzonych. Musiała ona wiedzieć o świecie czarodziejów oraz mieć doświadczenie w resocjalizacji. Poszukiwania trwały przez dłuższy czas, aż natrafiono na Sarę Jones.

Severus wyobrażał sobie, że psycholog będzie mężczyzną ubranym w biały kitel, w jego oczach będzie widać szaleństwo, a włosy będą sterczeć mu we wszystkie strony. Był niesamowicie zdumiony, gdy po wejściu do gabinetu zobaczył niską, schludnie ubraną kobietę, która wskazała mu fotel, na którym miał siedzieć. Snape po drodze dokładnie przyjrzał się psycholog. Oprócz niskiego wzrostu charakteryzowała się falowanymi blond włosami, niebieskimi oczami, którymi patrzyła się badawczo na więźnia. Nos miała mały i kształtny, usta różowe od pomadki, posiadała drobną budowę ciała. Severus zazwyczaj nie zwracał na to uwagi, ale tym razem musiał przyznać, że psycholog jest ładniejsza od większości kobiet, które znał. 

Siadając we wskazanym fotelu miał wrażenie, że gdzieś ją kiedyś widział. Zastanawiał się gdzie. Psycholog zdawała się być w jego wieku, ale na pewno nie chodziła do Hogwartu. Znaczącym był fakt, że w czarodziejskim świecie nie było psychologów. W takie rzeczy bawili się tylko mugole, którzy nie mieli pod ręką zaklęć i eliksirów wpływających na stan umysłu.
- Nazywam się Sara Jones – głos kobiety wyrwał Snape’a z rozmyślań. – Będę z panem rozmawiać na róźne tematy. Na początek chciałabym abyśmy się lepiej poznali. Proszę powiedzieć jak pan się nazywa, za co tutaj trafił i ile będzie trwać pańska kara.

Severus milczał patrząc się na nią ponuro. Przeklinał w myślach Kingsleya za to, że kazał mu gadać o życiu z jakąś babą. Psycholog patrzyła się na niego oczekując odpowiedzi. Szybko zrozumiała, że jej łatwo nie otrzyma.
- Zatem ja zacznę – oświadczyła pogodnym tonem. – Jak już mówiłam, nazywam się Sara Jones, jestem psychologiem, ukończyłam studia na Uniwersytecie Oxfordzkim. Mam 42 lata i pochodzę z mieszanej rodziny. Moja matka jest czarownicą, a ojciec mugolem. Mam młodszą siostrę i brata, tylko on został czarodziejem – popatrzyła się na Severusa oczekując, że spyta się o coś, ale gdy milczał zaczęła mówić dalej. – Wasz Minister Magii poprosił mnie abym porozmawiała z więźniami na tematy, które ich dotyczą. Trafnie zauważył, że czarodziejskie więzienie jest mocno zacofane i nie sprzyja resocjalizacji – uśmiechnęła się do Snape’a, ale ten zachował kamienną twarz. – Nic co zostanie tutaj powiedziane nie opuści mojego gabinetu. Obowiązuje mnie tajemnica lekarska. Chcę panu pomóc w uporaniu się z przeszłością…
- W niczym mi nie trzeba pomagać! – warknął Severus, przerywając tym samym kobiecie. – Poradzę sobie ze wszystkim sam! Oświadczam, że wszystko jest w porządku. Posiedzę tutaj trochę, wyjdę i będę porządnym czarodziejem – dodał z przekąsem. – Nie potrzebuję gadać z lekarzem od chorych głów! Może sama zastanów się czy z tobą wszystko w porządku! Nikt normalny nie bawi się w gadanie z czubkami! Mi to nie jest potrzebne, nie jestem wariatem! – Severus po skończonym wybuchu starał się nadać swojej twarzy najbardziej odpychający wyraz aby psycholog stwierdziła, że nie ma po co z nim rozmawiać. 

Ta jednak, ku kolejnemu zdumieniu Snape’a, nie wyglądała na wytrąconą z równowagi. Jego słowa nie zrobiły na niej najmniejszego wrażenia. Siedziała odprężona w swoim fotelu, stojącym naprzeciwko fotela przeznaczonego dla więźniów, i uśmiechała się przyjaźnie.
- Wiem, że nie jest pan wariatem. Większość ludzi podchodzi nieufnie do psychologii i neguje sens jej istnienia – powiedziała beztroskim tonem. – Na razie pan jest oszołomiony i przytłoczony nowością, jednak niedługo to minie. Zdradzę teraz panu sekret – pochyliła się w jego stronę. – Doskonale wiem jak pan się nazywa. Mam swobodny dostęp do teczek wszystkich więźniów, którzy będą do mnie przychodzić. Chciałam jednak poznać wszystko od pańskiej strony zanim zajrzę do dokumentów. W tym gabinecie najważniejszą osobą jest więzień i rozmowa z nim.

Te słowa zbiły Severusa z tropu. Nie miał nigdy wcześniej do czynienia z psychologami, a całą swoją dotychczasową wiedzę o nich czerpał z dawno minionej, mugolskiej części swojego życia. Zastanawiał się jak wybrnąć z całej tej sytuacji. Chciał aby psycholog dała mu święty spokój. Wybuch złości nie robił na niej wrażenia. Severus podejrzewał, że skoro miała tyle do czynienia z ludźmi to żadne emocje nie są jej obce. Postanowił, że na razie będzie odpowiadał na jej pytania, a gdy ją lepiej pozna to wtedy wymyśli jak na nią wpłynąć.
- Zdecydował się pan? – spytała się w tym samym momencie, gdy wymyślił swój plan.
- Hmmm – Severus mruknął aby ukryć swoje zdumienie. – Tak, zdecydowałem się.
- No to zacznijmy – uśmiechnęła się szeroko.
- Nazywam się Severus Snape, trafiłem tutaj za morderstwo i mój wyrok to dwa lata.
- Jakie były okoliczności łagodzące?
- Moja ofiara kazała mi się zabić .
- Kim ona była?

Severus popatrzył się na Sarę Jones jak na wariatkę. To niemożliwe aby nie wiedziała nic o jego sprawie skoro jej rodzina jest w połowie magiczna. Musiała słyszeć o Voldmorcie, śmierci Dumbledore’a, wojnie i Potterze.
- Niech sobie pani nie robi żarów! – warknął.
- Nie robię – odrzekła szybko i uśmiechnęła się przepraszająco. – Dopiero od kilku dni mam kontakt z waszym światem – wyjaśniła.
- Nie słyszała pani, że zabiłem Albusa Dumbledore’a? – spytał się Severus ponuro.
- Naprawdę? – zdziwiła się, a jej twarz zdradziła, że nie znała tego faktu. – Dyrektora magicznej szkoły?
- Czyli jednak coś pani o nas wie – oskarżył ją Snape.
Sara Jones popatrzyła się na niego zamyślona. Wyglądała jakby nad czymś intensywnie myślała. W ciągu ułamku sekundy podjęła decyzję.
- Nie okłamałam pana chociaż wiem, że tak pan myśli – oznajmiła. – Powiem skąd to wiem. To była przedostatnia rzecz, którą usłyszałam od mojej matki. Odezwała się do mnie, a musi pan wiedzieć, że mamy bardzo złe stosunki, aby się pochwalić, że mój młodszy brat otrzymał posadę nauczyciela w tej szkole. Przy okazji dowiedziałam się jak nazywa się dyrektor.
- Ja też tam uczyłem – powiedział Severus zastanawiając się o kogo może chodzić.
- Zaskakuje mnie pan – odrzekła. – Znał pan w takim razie Gilderoya Lockharta?

***

Z planów Severusa niewiele wyszło. Pewnego dnia zorientował się, że zamiast zastanawiać się jak wymigać się od spotkań z Sarą Jones to zaczyna czekać na nie z niecierpliwością. Ta kobieta co spotkanie zaskakiwała go celnością swoich spostrzeżeń. Ciągle zastanawiał się jak ona to robi. Zadawała mu mnóstwo, zdawało się, że głupich pytań, po czym analizowała je. Na kolejnym spotkaniu wyciągała notatki i raz po raz zdumiewała Severusa pokazując jak wiele o nim się dowiedziała. Później w celi Snape głowił się jaki związek ma pytanie się go o to jak się najlepiej relaksuje czy jak wygląda jego dom z tym, że ma błyskotliwy intelekt, działa w oparciu o fakty oraz jest niezależny i samowystarczalny. Nie potrafiła wnikać do cudzego umysłu przy pomocy magii, ale zdawało się jakby to robiła cały czas. Severus raz podjął próbę dostania się do jej wspomnień przy pomocy legilimencji, ale znowu czekało go zaskoczenie ponieważ nie udało mu się to. Z tego powodu nie mógł spać przez kilka nocy ciągle zastanawiając się jakim cudem mugolka zdołała mu się przeciwstawić. Zdumiewało go to tym bardziej, że był w tym mistrzem i nie potrzebował różdżki aby wedrzeć się do cudzego umysłu.

Miłym dodatkiem było to jak Sara Jones traktowała Severusa. Na początku podejrzewał ją o próbę zmiękczenia go, ale po jakimś czasie zaakceptował, że ona po prostu lubi z nim rozmawiać. Większość kobiet, z którymi miał styczność uważała go albo za dziwaka, albo za odpychającego osobnika. Nauczycielki Hogwartu traktowały go z chłodną uprzejmością i trzymały dystans. Koleżanki z czasów szkolnych udawały, że go nie widzą. Jedynym wyjątkiem była Lily, ale i ona wolała przebojowego, chamskiego Pottera od cichego i spokojnego Severusa. Dlatego był bardzo zdziwiony widząc, że Sara uśmiecha się na jego widok i uprzejmie prosi aby usiadł na fotelu. Za każdym razem parzyła herbatę i co jakiś czas przynosiła własnoręcznie upieczone ciasto, którym częstowała więźnia. Po jakimś czasie zaczęli żartować o Gilderoyu, Severus opowiedział o jego wyskokach, których dopuścił się w szkole. Sara nieźle się uśmiała, gdy usłyszała jak jej brat wysłał samemu sobie 800 walentynek co doprowadziło do zanieczyszczenia owsianki guanem czy wyrycie swojego podpisu na boisku do quidditcha. Psycholog rewanżowała się opowiadając jak ich matka wychowywała syna w przekonaniu, że jest najcudowniejszym dzieckiem na świecie co prowadziło do wielu zabawnych sytuacji. Zaskoczyło to Snape’a ponieważ Lily nigdy nie pozwalała nabijać się z Petunii, a Sara sama twierdziła, że jej brat był idiotą i nie dziwi się, że wylądował w Świętym Mungu.

Nie zawsze było jednak kolorowo. Sara często schodziła na tematy niewygodne dla Severusa. Musiał opowiadać o tym jak go prześladowano w latach szkolnych, o ojcu alkoholiku i złych relacjach z matką. Potrafiła dojść do prawdy nawet wtedy kiedy kłamał, a sam uważał, że robi to bardzo dobrze. Sara wyczuwała kłamstwo niczym Voldemort. Wiedziała jednak kiedy przestać aby nie przegiąć. Gdy widziała, że Snape stawia zdecydowany opór to szybko zmieniała temat na jakiś weselszy.

Jednym ze skutków ubocznych spotkań było to, że Severus zaczął bardziej o siebie dbać. Podczas jednej z rozmów Sara rzuciła, że wiele osób patrzy na wygląd. Dodała także, że dbanie o siebie w więzieniu zabija czas i sprawia, że człowiek się lepiej czuje. Severus nie zgadzał się z tym co powiedziała, ale w pewnym momencie pomyślał, że właściwie to wstyd, że chodzi porozmawiać z taką piękną kobietą i wygląda jak Mundungus. Załatwił sobie obcięcie włosów oraz golenie. Po wszystkim czuł lekkie wyrzuty sumienia: jakoś nigdy nawet mu na myśl nie przyszło aby bardziej dbać o siebie dla Lily. Poczuł się lepiej, gdy sobie uświadomił, że ona nigdy go o to nie poprosiła ani nie zaczęła z nim na ten temat rozmawiać.

Często myślał o Lily i kochał ją tak samo mocno odkąd ujrzał ją po raz pierwszy. Gdy leżał na materacu w celi zamykał oczy i przypominał sobie wspólnie spędzone chwile. Tęsknił za nią i nadal nie mógł się pogodzić z jej śmiercią. Teraz zaś miał wyrzuty sumienia, że zaczął się przyjaźnić z inną kobietą. Przez wiele lat twierdził, że nie znajdzie się żadna, która dorówna Lily Evans. Jednak po kilku miesiącach terapii Sara Jones stała się dla niego bardzo ważna. Severus powtarzał sobie, że to pewnie przez to, że była jedną z niewielu kobiet, które nie czuły odrazy na jego widok. Stała się jego przyjaciółką i dzięki niej zapominał przez jedną godzinę w tygodniu, że siedzi w więzieniu. Dodatkowo nigdy go nie oceniała, pytała się co uważa na różne tematy, czasem coś zasugerowała, ale ostatecznie nie naciskała aby zmienił swoje patrzenie na pewne sprawy.

***

- Kojarzy ci się z książkami ponieważ…
- Ciągle je czyta – odrzekł Severus. – Typowa kujonica, nie może się powstrzymać nawet przez dziesięć minut aby kogoś nie poprawić. Wnerwiająca, przemądrzała i wkładająca nos w nie swoje sprawy.
- Czyli jej nie lubisz?
- Denerwuje mnie!
- Dlaczego? Czy to ma związek z tym, że jest najlepszą przyjaciółką Harry’ego Pottera?
- Skąd mam to wiedzieć! – Severus warknął.
- Mówiłeś, że uratowała ci życie oraz broniła cię w Wizengamocie…
- Nie prosiłem jej o to. Hermiona Granger ma zdumiewającą umiejętność podejmowania się rzeczy, które jej nie dotyczą.
- To znaczy, że jest dobrą dziewczyną – oznajmiła Sara i popatrzyła się z figlarnym uśmiechem na swojego rozmówcę. – Biorąc pod uwagę twoje zachowanie to i tak trzeba ją podziwiać, że nie uciekła z krzykiem.
- Ja jej tylko pokazywałem jak bardzo tego sobie nie życzę!
- I to jest właśnie twój problem Severusie – westchnęła psycholog. – Odesłałeś chociaż jej te książki?
- Nie, niech się sama po nie zgłosi!

Po pierwszej części „Władcy Pierścieni” przyszły kolejne dwie. Po przeczytaniu ostatniej książki Severus odkrył, że na samym końcu są napisane malutkie inicjały „H.J.G” pod okładką. Nie trudno mu było zgadnąć, że oznaczają one Hermionę Jean Granger. Nie rozumiał czemu ta dziewczyna to robi. Wiedział, że go nie lubi, podejrzewał, że nawet gardzi chociaż nigdy nie dała tego po sobie poznać. Przekonywał sam siebie, że Granger przyczepiła się do niego na polecenie Pottera, który jest równie niedorozwinięty jak jego ojciec.
- Może chociaż napiszesz jej kartkę z podziękowaniem? – spytała się Sara czym przywołała Severusa do rzeczywistości.
- Jak się zgłosi po książki to może jej podziękuję – prychnął.
- Uważam, że jesteś dla niej niesprawiedliwy. Zrobisz jednak co będziesz uważał za słuszne.
- Nie jestem niesprawiedliwy!
- Severusie – rzekła poważnie Sara. – Obydwoje wiemy, że przelewasz na ludzi negatywne emocje mimo, że nie masz ku temu podstaw. Ta dziewczyna namieszała w twoim życiu, nie zawsze pozytywnie, ale ogólnie trzeba jej przyznać, że ogólnie wyszło na plus. Nawet trafiła w twój gust, czyż nie?

Snape popatrzył się spode łba na Sarę. Nie lubił, gdy miała rację. Obydwoje wiedzieli jak ciężko mu przyznać, że się myli. Był zawzięty i uparty więc przyznanie się do błędu było ponad jego siły.
- Lubię Tolkiena – oznajmił. – Jedna z niewielu książek, które mi się spodobały w mugolskim świecie. Wolałbym aby przysłała mi coś związanego z naszym światem.
- To ją o to poproś!
- Po moim trupie! – oznajmił stanowczo Severus. – Niech użyje swojego gryfońskiego móżdżku i domyśli się!
Sara Jones westchnęła znacząco i popatrzyła się w sufit wyrażając tym samym, że straciła nadzieję aby Severus się zmienił.

***

Harry Potter pełnił służbę w Azkabanie. Gawain Robards nie chciał aby jego widok denerwował więźniów dlatego wysyłał go do spraw administracyjnych. Harry pił akurat trzecią kawę w biurze przesyłek, gdy zobaczył, że przez okno wlatuje zmęczona sówka przypominająca Świstoświnkę Rona. Podszedł aby odwiązać paczkę od jej nóżki, gdy ptaszek zaczął świrować ze szczęścia. Pohukiwała radośnie i dziobała go delikatnie w palce. Harry przyjrzał się jej dokładniej i zrozumiał, że to naprawdę jest sowa jego najlepszego przyjaciela. Zastanawiając się o co w tym wszystkim chodzi nakarmił ptaszka i sprawdził kto jest adresatem paczki.
- Snape!? – wyrwało mu się.

Zaczął intensywnie myśleć czemu Ron wysyła coś byłemu nauczycielowi eliksirów. Przy pomocy różdżki rozwinął papier i jego oczom ukazała się książka Aleksandra Dumasa „Hrabia Monte Christo”. Pamiętając o przepisach bezpieczeństwa sprawdził czy nie zawiera ona ukrytych przedmiotów lub zaklęć. Gdy okazało się, że wszystko jest w porządku, zapakował książkę i włożył ją do odpowiedniego kosza. Patrząc jak auror zabiera paczki przeznaczone dla więźniów i znika za drzwiami, Harry pomyślał, że musi porozmawiać z Hermioną i przekonać ją aby kupiła większą sowę.

***

Severus rozpakował przesyłkę od Hermiony. Gdy stwierdził, że zawiera kolejną mugolską książkę, zaklął po cichu pod nosem.
- Ona naprawdę nie używa mózgu… - stwierdził z niesmakiem.
Po czym usiadł na materacu, ułożył sobie wygodnie poduszkę za plecami i pogrążył się w lekturze.