Mężczyzna
patrzył się na nią bez jakichkolwiek oznak emocji. Po kilku miesiącach przywykł
do odpowiadania na pytania, które wydawały mu się głupie bądź bezczelne.
- Nic do niej
nie czuję – odparł beznamiętnym tonem.
- Nie można nic
nie czuć – powiedziała z naciskiem psycholog. – Pomyśl o niej, z czym ci się
kojarzy?
- Z książkami –
rzucił Severus bez zastanowienia.
Już dawno
zauważył, że wykręty nie mają sensu. Cokolwiek by nie powiedział lub zrobił,
Sara Jones miała już gotową teorię na ten temat. Musiał przyznać, że jest
bystra, a na dodatek potrafiła tak długo drążyć dane zagadnienie w okrężny
sposób aż dochodziła do tego co jest ukryte w duszy więźnia. Severusa tym
bardziej to zdumiewało, jako że psycholog była mugolką.
Ich pierwsze
spotkanie nastąpiło w połowie stycznia, niedługo po ogłoszeniu przez Kingsleya
reformy w Azkabanie. Severus nie był zadowolony, gdy usłyszał, że ma chodzić do
psychologa. Ten zawód kojarzył mu się tylko z mugolskimi szaleńcami, którzy
musieli się leczyć w ponurych ośrodkach dla obłąkanych. Jego protesty na nic
się nie zdały. Kingsley podszedł bardzo poważnie do reformy Azkabanu i aby
otrzymać przywileje należało poddać się zmianom. Gdy więzieniem rządzili
dementorzy psycholog nie był potrzebny. Większość osadzonych szybko popadała w
szaleństwo, a reszta, tak jak w przypadku Bellatrix, była na tyle szalona, że
nic ich nie ruszało. Po przepędzeniu dementorów problemem stały się samobójstwa
wśród więźniów, którzy nie mogli sobie poradzić ze zmianami w swoim życiu.
Kingsley
dokładnie zbadał system mugolskiego zakładu karnego i zrozumiał, że całkowita
izolacja, brak zajęć oraz możliwości ujścia emocji to wybuchowa mieszanka.
Dzięki wspólnej pracy i spacerom po dziedzińcu więźniowie mogli ze sobą
rozmawiać oraz mieli formę aktywności fizycznej. Największym problemem było
znalezienie odpowiedniej osoby, która zajęłaby się psychiką osadzonych. Musiała
ona wiedzieć o świecie czarodziejów oraz mieć doświadczenie w resocjalizacji.
Poszukiwania trwały przez dłuższy czas, aż natrafiono na Sarę Jones.
Severus
wyobrażał sobie, że psycholog będzie mężczyzną ubranym w biały kitel, w jego
oczach będzie widać szaleństwo, a włosy będą sterczeć mu we wszystkie strony.
Był niesamowicie zdumiony, gdy po wejściu do gabinetu zobaczył niską, schludnie
ubraną kobietę, która wskazała mu fotel, na którym miał siedzieć. Snape po
drodze dokładnie przyjrzał się psycholog. Oprócz niskiego wzrostu
charakteryzowała się falowanymi blond włosami, niebieskimi oczami, którymi
patrzyła się badawczo na więźnia. Nos miała mały i kształtny, usta różowe od
pomadki, posiadała drobną budowę ciała. Severus zazwyczaj nie zwracał na to
uwagi, ale tym razem musiał przyznać, że psycholog jest ładniejsza od
większości kobiet, które znał.
Siadając we wskazanym fotelu miał wrażenie, że
gdzieś ją kiedyś widział. Zastanawiał się gdzie. Psycholog zdawała się być w
jego wieku, ale na pewno nie chodziła do Hogwartu. Znaczącym był fakt, że w
czarodziejskim świecie nie było psychologów. W takie rzeczy bawili się tylko
mugole, którzy nie mieli pod ręką zaklęć i eliksirów wpływających na stan
umysłu.
- Nazywam się
Sara Jones – głos kobiety wyrwał Snape’a z rozmyślań. – Będę z panem rozmawiać
na róźne tematy. Na początek chciałabym abyśmy się lepiej poznali. Proszę
powiedzieć jak pan się nazywa, za co tutaj trafił i ile będzie trwać pańska
kara.
Severus milczał
patrząc się na nią ponuro. Przeklinał w myślach Kingsleya za to, że kazał mu
gadać o życiu z jakąś babą. Psycholog patrzyła się na niego oczekując
odpowiedzi. Szybko zrozumiała, że jej łatwo nie otrzyma.
- Zatem ja
zacznę – oświadczyła pogodnym tonem. – Jak już mówiłam, nazywam się Sara Jones,
jestem psychologiem, ukończyłam studia na Uniwersytecie Oxfordzkim. Mam 42 lata
i pochodzę z mieszanej rodziny. Moja matka jest czarownicą, a ojciec mugolem.
Mam młodszą siostrę i brata, tylko on został czarodziejem – popatrzyła się na
Severusa oczekując, że spyta się o coś, ale gdy milczał zaczęła mówić dalej. – Wasz
Minister Magii poprosił mnie abym porozmawiała z więźniami na tematy, które ich
dotyczą. Trafnie zauważył, że czarodziejskie więzienie jest mocno zacofane i
nie sprzyja resocjalizacji – uśmiechnęła się do Snape’a, ale ten zachował
kamienną twarz. – Nic co zostanie tutaj powiedziane nie opuści mojego gabinetu.
Obowiązuje mnie tajemnica lekarska. Chcę panu pomóc w uporaniu się z
przeszłością…
- W niczym mi
nie trzeba pomagać! – warknął Severus, przerywając tym samym kobiecie. –
Poradzę sobie ze wszystkim sam! Oświadczam, że wszystko jest w porządku.
Posiedzę tutaj trochę, wyjdę i będę porządnym
czarodziejem – dodał z przekąsem. – Nie potrzebuję gadać z lekarzem od
chorych głów! Może sama zastanów się czy z tobą wszystko w porządku! Nikt
normalny nie bawi się w gadanie z czubkami! Mi to nie jest potrzebne, nie
jestem wariatem! – Severus po skończonym wybuchu starał się nadać swojej twarzy
najbardziej odpychający wyraz aby psycholog stwierdziła, że nie ma po co z nim
rozmawiać.
Ta jednak, ku kolejnemu zdumieniu Snape’a, nie wyglądała na
wytrąconą z równowagi. Jego słowa nie zrobiły na niej najmniejszego wrażenia.
Siedziała odprężona w swoim fotelu, stojącym naprzeciwko fotela przeznaczonego
dla więźniów, i uśmiechała się przyjaźnie.
- Wiem, że nie
jest pan wariatem. Większość ludzi podchodzi nieufnie do psychologii i neguje
sens jej istnienia – powiedziała beztroskim tonem. – Na razie pan jest
oszołomiony i przytłoczony nowością, jednak niedługo to minie. Zdradzę teraz
panu sekret – pochyliła się w jego stronę. – Doskonale wiem jak pan się nazywa.
Mam swobodny dostęp do teczek wszystkich więźniów, którzy będą do mnie
przychodzić. Chciałam jednak poznać wszystko od pańskiej strony zanim zajrzę do
dokumentów. W tym gabinecie najważniejszą osobą jest więzień i rozmowa z nim.
Te słowa zbiły
Severusa z tropu. Nie miał nigdy wcześniej do czynienia z psychologami, a całą
swoją dotychczasową wiedzę o nich czerpał z dawno minionej, mugolskiej części
swojego życia. Zastanawiał się jak wybrnąć z całej tej sytuacji. Chciał aby
psycholog dała mu święty spokój. Wybuch złości nie robił na niej wrażenia.
Severus podejrzewał, że skoro miała tyle do czynienia z ludźmi to żadne emocje
nie są jej obce. Postanowił, że na razie będzie odpowiadał na jej pytania, a
gdy ją lepiej pozna to wtedy wymyśli jak na nią wpłynąć.
- Zdecydował się
pan? – spytała się w tym samym momencie, gdy wymyślił swój plan.
- Hmmm – Severus
mruknął aby ukryć swoje zdumienie. – Tak, zdecydowałem się.
- No to
zacznijmy – uśmiechnęła się szeroko.
- Nazywam się
Severus Snape, trafiłem tutaj za morderstwo i mój wyrok to dwa lata.
- Jakie były
okoliczności łagodzące?
- Moja ofiara
kazała mi się zabić .
- Kim ona była?
Severus
popatrzył się na Sarę Jones jak na wariatkę. To niemożliwe aby nie wiedziała
nic o jego sprawie skoro jej rodzina jest w połowie magiczna. Musiała słyszeć o
Voldmorcie, śmierci Dumbledore’a, wojnie i Potterze.
- Niech sobie
pani nie robi żarów! – warknął.
- Nie robię –
odrzekła szybko i uśmiechnęła się przepraszająco. – Dopiero od kilku dni mam
kontakt z waszym światem – wyjaśniła.
- Nie słyszała
pani, że zabiłem Albusa Dumbledore’a? – spytał się Severus ponuro.
- Naprawdę? –
zdziwiła się, a jej twarz zdradziła, że nie znała tego faktu. – Dyrektora magicznej
szkoły?
- Czyli jednak
coś pani o nas wie – oskarżył ją Snape.
Sara Jones
popatrzyła się na niego zamyślona. Wyglądała jakby nad czymś intensywnie
myślała. W ciągu ułamku sekundy podjęła decyzję.
- Nie okłamałam
pana chociaż wiem, że tak pan myśli – oznajmiła. – Powiem skąd to wiem. To była
przedostatnia rzecz, którą usłyszałam od mojej matki. Odezwała się do mnie, a
musi pan wiedzieć, że mamy bardzo złe stosunki, aby się pochwalić, że mój
młodszy brat otrzymał posadę nauczyciela w tej szkole. Przy okazji dowiedziałam
się jak nazywa się dyrektor.
- Ja też tam
uczyłem – powiedział Severus zastanawiając się o kogo może chodzić.
- Zaskakuje mnie
pan – odrzekła. – Znał pan w takim razie Gilderoya Lockharta?
***
Z planów
Severusa niewiele wyszło. Pewnego dnia zorientował się, że zamiast zastanawiać
się jak wymigać się od spotkań z Sarą Jones to zaczyna czekać na nie z
niecierpliwością. Ta kobieta co spotkanie zaskakiwała go celnością swoich
spostrzeżeń. Ciągle zastanawiał się jak ona to robi. Zadawała mu mnóstwo,
zdawało się, że głupich pytań, po czym analizowała je. Na kolejnym spotkaniu wyciągała
notatki i raz po raz zdumiewała Severusa pokazując jak wiele o nim się dowiedziała. Później
w celi Snape głowił się jaki związek ma pytanie się go o to jak się najlepiej
relaksuje czy jak wygląda jego dom z tym, że ma błyskotliwy intelekt, działa w
oparciu o fakty oraz jest niezależny i samowystarczalny. Nie potrafiła wnikać
do cudzego umysłu przy pomocy magii, ale zdawało się jakby to robiła cały czas.
Severus raz podjął próbę dostania się do jej wspomnień przy pomocy
legilimencji, ale znowu czekało go zaskoczenie ponieważ nie udało mu się to. Z
tego powodu nie mógł spać przez kilka nocy ciągle zastanawiając się jakim cudem
mugolka zdołała mu się przeciwstawić. Zdumiewało go to tym bardziej, że był w
tym mistrzem i nie potrzebował różdżki aby wedrzeć się do cudzego umysłu.
Miłym dodatkiem
było to jak Sara Jones traktowała Severusa. Na początku podejrzewał ją o próbę
zmiękczenia go, ale po jakimś czasie zaakceptował, że ona po prostu lubi z nim
rozmawiać. Większość kobiet, z którymi miał styczność uważała go albo za dziwaka, albo za
odpychającego osobnika. Nauczycielki Hogwartu traktowały go z chłodną
uprzejmością i trzymały dystans. Koleżanki z czasów szkolnych udawały, że go
nie widzą. Jedynym wyjątkiem była Lily, ale i ona wolała przebojowego,
chamskiego Pottera od cichego i spokojnego Severusa. Dlatego był bardzo
zdziwiony widząc, że Sara uśmiecha się na jego widok i uprzejmie prosi aby
usiadł na fotelu. Za każdym razem parzyła herbatę i co jakiś czas przynosiła
własnoręcznie upieczone ciasto, którym częstowała więźnia. Po jakimś czasie zaczęli
żartować o Gilderoyu, Severus opowiedział o jego wyskokach, których dopuścił się w szkole. Sara nieźle się uśmiała, gdy usłyszała jak jej brat wysłał
samemu sobie 800 walentynek co doprowadziło do zanieczyszczenia owsianki guanem
czy wyrycie swojego podpisu na boisku do quidditcha. Psycholog rewanżowała
się opowiadając jak ich matka wychowywała syna w przekonaniu, że jest
najcudowniejszym dzieckiem na świecie co prowadziło do wielu zabawnych
sytuacji. Zaskoczyło to Snape’a ponieważ Lily nigdy nie pozwalała nabijać się z
Petunii, a Sara sama twierdziła, że jej brat był idiotą i nie dziwi się, że
wylądował w Świętym Mungu.
Nie zawsze było
jednak kolorowo. Sara często schodziła na tematy niewygodne dla Severusa.
Musiał opowiadać o tym jak go prześladowano w latach szkolnych, o ojcu
alkoholiku i złych relacjach z matką. Potrafiła dojść do prawdy nawet wtedy
kiedy kłamał, a sam uważał, że robi to bardzo dobrze. Sara wyczuwała kłamstwo
niczym Voldemort. Wiedziała jednak kiedy przestać aby nie przegiąć. Gdy
widziała, że Snape stawia zdecydowany opór to szybko zmieniała temat na jakiś
weselszy.
Jednym ze
skutków ubocznych spotkań było to, że Severus zaczął bardziej o siebie dbać.
Podczas jednej z rozmów Sara rzuciła, że wiele osób patrzy na wygląd. Dodała
także, że dbanie o siebie w więzieniu zabija czas i sprawia, że człowiek się
lepiej czuje. Severus nie zgadzał się z tym co powiedziała, ale w pewnym
momencie pomyślał, że właściwie to wstyd, że chodzi porozmawiać z taką piękną
kobietą i wygląda jak Mundungus. Załatwił sobie obcięcie włosów oraz golenie.
Po wszystkim czuł lekkie wyrzuty sumienia: jakoś nigdy nawet mu na myśl nie
przyszło aby bardziej dbać o siebie dla Lily. Poczuł się lepiej, gdy sobie
uświadomił, że ona nigdy go o to nie poprosiła ani nie zaczęła z nim na ten
temat rozmawiać.
Często myślał o
Lily i kochał ją tak samo mocno odkąd ujrzał ją po raz pierwszy. Gdy leżał na
materacu w celi zamykał oczy i przypominał sobie wspólnie spędzone chwile. Tęsknił
za nią i nadal nie mógł się pogodzić z jej śmiercią. Teraz zaś miał wyrzuty
sumienia, że zaczął się przyjaźnić z inną kobietą. Przez wiele lat twierdził,
że nie znajdzie się żadna, która dorówna Lily Evans. Jednak po kilku miesiącach
terapii Sara Jones stała się dla niego bardzo ważna. Severus powtarzał sobie,
że to pewnie przez to, że była jedną z niewielu kobiet, które nie czuły odrazy
na jego widok. Stała się jego przyjaciółką i dzięki niej zapominał przez jedną
godzinę w tygodniu, że siedzi w więzieniu. Dodatkowo nigdy go nie oceniała,
pytała się co uważa na różne tematy, czasem coś zasugerowała, ale ostatecznie
nie naciskała aby zmienił swoje patrzenie na pewne sprawy.
***
- Kojarzy ci się
z książkami ponieważ…
- Ciągle je
czyta – odrzekł Severus. – Typowa kujonica, nie może się powstrzymać nawet
przez dziesięć minut aby kogoś nie poprawić. Wnerwiająca, przemądrzała i
wkładająca nos w nie swoje sprawy.
- Czyli jej nie
lubisz?
- Denerwuje
mnie!
- Dlaczego? Czy
to ma związek z tym, że jest najlepszą przyjaciółką Harry’ego Pottera?
- Skąd mam to
wiedzieć! – Severus warknął.
- Mówiłeś, że
uratowała ci życie oraz broniła cię w Wizengamocie…
- Nie prosiłem
jej o to. Hermiona Granger ma zdumiewającą umiejętność podejmowania się rzeczy,
które jej nie dotyczą.
- To znaczy, że
jest dobrą dziewczyną – oznajmiła Sara i popatrzyła się z figlarnym uśmiechem
na swojego rozmówcę. – Biorąc pod uwagę twoje zachowanie to i tak trzeba ją
podziwiać, że nie uciekła z krzykiem.
- Ja jej tylko
pokazywałem jak bardzo tego sobie nie życzę!
- I to jest
właśnie twój problem Severusie – westchnęła psycholog. – Odesłałeś chociaż jej
te książki?
- Nie, niech się
sama po nie zgłosi!
Po pierwszej
części „Władcy Pierścieni” przyszły kolejne dwie. Po przeczytaniu ostatniej
książki Severus odkrył, że na samym końcu są napisane malutkie inicjały „H.J.G”
pod okładką. Nie trudno mu było zgadnąć, że oznaczają one Hermionę Jean
Granger. Nie rozumiał czemu ta dziewczyna to robi. Wiedział, że go nie lubi,
podejrzewał, że nawet gardzi chociaż nigdy nie dała tego po sobie poznać.
Przekonywał sam siebie, że Granger przyczepiła się do niego na polecenie
Pottera, który jest równie niedorozwinięty jak jego ojciec.
- Może chociaż
napiszesz jej kartkę z podziękowaniem? – spytała się Sara czym przywołała
Severusa do rzeczywistości.
- Jak się zgłosi
po książki to może jej podziękuję –
prychnął.
- Uważam, że
jesteś dla niej niesprawiedliwy. Zrobisz jednak co będziesz uważał za słuszne.
- Nie jestem
niesprawiedliwy!
- Severusie –
rzekła poważnie Sara. – Obydwoje wiemy, że przelewasz na ludzi negatywne emocje
mimo, że nie masz ku temu podstaw. Ta dziewczyna namieszała w twoim życiu, nie
zawsze pozytywnie, ale ogólnie trzeba jej przyznać, że ogólnie wyszło na plus.
Nawet trafiła w twój gust, czyż nie?
Snape popatrzył
się spode łba na Sarę. Nie lubił, gdy miała rację. Obydwoje wiedzieli jak
ciężko mu przyznać, że się myli. Był zawzięty i uparty więc przyznanie się do
błędu było ponad jego siły.
- Lubię Tolkiena
– oznajmił. – Jedna z niewielu książek, które mi się spodobały w mugolskim
świecie. Wolałbym aby przysłała mi coś związanego z naszym światem.
- To ją o to
poproś!
- Po moim
trupie! – oznajmił stanowczo Severus. – Niech użyje swojego gryfońskiego
móżdżku i domyśli się!
Sara Jones
westchnęła znacząco i popatrzyła się w sufit wyrażając tym samym, że straciła
nadzieję aby Severus się zmienił.
***
Harry Potter
pełnił służbę w Azkabanie. Gawain Robards nie chciał aby jego widok denerwował
więźniów dlatego wysyłał go do spraw administracyjnych. Harry pił akurat
trzecią kawę w biurze przesyłek, gdy zobaczył, że przez okno wlatuje zmęczona
sówka przypominająca Świstoświnkę Rona. Podszedł aby odwiązać paczkę od jej
nóżki, gdy ptaszek zaczął świrować ze szczęścia. Pohukiwała radośnie i dziobała
go delikatnie w palce. Harry przyjrzał się jej dokładniej i zrozumiał, że to
naprawdę jest sowa jego najlepszego przyjaciela. Zastanawiając się o co w tym
wszystkim chodzi nakarmił ptaszka i sprawdził kto jest adresatem paczki.
- Snape!? –
wyrwało mu się.
Zaczął
intensywnie myśleć czemu Ron wysyła coś byłemu nauczycielowi eliksirów. Przy
pomocy różdżki rozwinął papier i jego oczom ukazała się książka Aleksandra
Dumasa „Hrabia Monte Christo”. Pamiętając o przepisach bezpieczeństwa sprawdził
czy nie zawiera ona ukrytych przedmiotów lub zaklęć. Gdy okazało się, że
wszystko jest w porządku, zapakował książkę i włożył ją do odpowiedniego kosza.
Patrząc jak auror zabiera paczki przeznaczone dla więźniów i znika za drzwiami,
Harry pomyślał, że musi porozmawiać z Hermioną i przekonać ją aby kupiła większą
sowę.
***
Severus
rozpakował przesyłkę od Hermiony. Gdy stwierdził, że zawiera kolejną mugolską
książkę, zaklął po cichu pod nosem.
- Ona naprawdę
nie używa mózgu… - stwierdził z niesmakiem.
Po czym usiadł
na materacu, ułożył sobie wygodnie poduszkę za plecami i pogrążył się w
lekturze.