Stosunki
Hermiony i Rona poprawiły się wieczorem po Sylwestrze. Wyjaśnili sobie wszystko
po powrocie do jej domu. Rozmawiali przez ponad dwie godziny i każde wylało
swoje żale. Ron opowiadał jak bardzo tęskni za Hermioną. Mówił, że gdy widzi
uśmiechnięte pary spędzające beztrosko czas na Pokątnej to z zazdrości aż go
palą uszy. Obiecał, że w wakacje zabierze ją gdzie tylko sobie zażyczy. Jego
zarobki były wystarczająco wysokie aby opłacić dwutygodniowy pobyt w większości
miejsc turystycznych. Hermiona wyżaliła się, że czuje się przepracowana i
jedyne o czym teraz marzy to zakończenie procesu Snape’a. Opowiadała, że
również tęskni za Ronem i bardzo cierpi
nie mogąc patrzeć jak Suzanne się zmienia z każdym dniem. Ron zaklinał się, że
nie będzie jej więcej robił scen zazdrości i zostawi Ginny w spokoju. Hermiona obiecała,
że nie będzie wstawać w nocy do Suzanne, a po zakończonej rozprawie Severusa
będzie mniej pracowała i każdy wypad do Hogsmeade spędzą razem. Zakopanie
topora wojennego przypieczętowali długim pocałunkiem, po czym zeszli w dobrych
humorach do jadalni na kolację.
Gdy Hermiona
weszła do swojego pokoju po uśpieniu Suzanne zobaczyła, że Ron zrobił wszystko
aby mu wybaczyła. Gdzie się nie spojrzała widziała czerwone róże w wazonach,
nawet dywan zrobiony był z ich płatków. Pod sufitem wisiały zapalone świece. Meble
dziewczyny zniknęły, za to na samym środku pokoju stało wielkie, białe łoże z
różowym baldachimem i białą pościelą, udekorowane było czerwonymi poduszkami w
kształcie serc. Ron leżał na nim w pozycji „jestem seksownym modelem”, ubrany
tylko w czarne bokserki, które miały wzorek w serduszka. W zębach trzymał różę
i uśmiechał się figlarnie. Gestem zaprosił ją do siebie.
- Nie
wiedziałam, że umiesz wyczarować takie rzeczy – zachichotała rumieniąc się jak
piwonia.
- To wszystko
dla ciebie, potrafię wyczyniać cuda… swoją różdżką – powiedział Ron, gdy wyjął
sobie różę z ust.
- Pokaż mi – wyszeptała
kładąc się koło niego.
Godzinę później
leżeli zmęczeni przytulając się do siebie. Hermiona odpływała ze szczęścia.
Nareszcie jej życie zaczynało przypominać bajkę. Miała cudownych rodziców,
wspaniałą siostrzyczkę i chłopaka, którego kochała. Jej pierwszy raz okazał się
fajnym doświadczeniem i już nie mogła się doczekać kolejnej zabawy. Ron także
odpływał ze szczęścia. Zdobył Hermionę, kochali się i pewnie niedługo powtórzą łóżkowe
figle. W pracy także mu się dobrze wiodło. Zaś próba generalna Walentynkowego
Zestawu Deluxe „Pokój miłości” poszła wspaniale…
***
Stali pod salą
rozpraw. Hermiona miała na sobie zestaw składający się z białej koszuli,
czarnego żakietu i takiego samego koloru spódnicy sięgającej lekko przed
kolano. Severus znowu założył szmaragdowozieloną szatę i tym razem sam z siebie
związał włosy w koński ogon. Hermiona zerknęła ukradkiem w jego stronę i
zauważyła, że nadal ma jej gumkę. Obydwoje byli spięci. To była ostatnia
rozprawa, za kilka godzin zapadnie wyrok. Postanowiła być miła i przełknąwszy z
trudem ślinę zagadała:
- Co pan będzie
robił jeśli pana uniewinnią? Wróci pan do uczenia?
- To nie twoja
sprawa Granger – odpowiedział swoim zwyczajnym, zimnym tonem.
- Chciałabym być
miła i rozładować napięcie – zirytowała się dziewczyna. – Myślę, że to jedno z
naszych ostatnich spotkań.
Ku jej
zaskoczeniu Snape zwrócił swoją twarz w jej stronę i popatrzył się na nią z bez śladów złości czy
irytacji.
- Niech ci
będzie – rzekł i ciężko westchnął. – Zamierzam pójść do mojego domu, spakować
się i udać się do jak najdalszego od Anglii kraju aby nie spotkać nigdy więcej
Pottera lub kogokolwiek innego.
- A… aha –
wyjąkała.
- Co ty
planujesz Granger po zakończeniu Hogwartu? – odpowiedział sztucznie uprzejmym
tonem, który wyraźnie sprawiał mu trudność.
- Chciałabym
walczyć o prawa skrzatów. Może dostanę posadę w Ministerstwie w Departamencie
Kontroli Nad Magicznymi Stworzeniami
- Fascynujące –
odparł bez śladu zainteresowania.
- Niech pan
posłucha, ja naprawdę chcę aby pana uwolnili – powiedziała patrząc się bez lęku
w jego czarne oczy.
- Wyobraź sobie,
że mi też na tym zależy – prychnął. – Inaczej nie zgodziłbym się wyglądać jak
żaba po lobotomii!
W tym momencie
drzwi na salę rozpraw otworzyły się.
- Powodzenia –
powiedziała z uśmiechem Hermiona do Severusa i uścisnęła mu przyjacielsko
ramię.
Popatrzył się na
nią zdziwiony i wszedł na salę mrucząc pod nosem coś o głupich dziewczynach,
które nie wiedzą co to jest przestrzeń osobista. W tym czasie sędziowie
zajmowali swoje miejsca. Percy puszył się z dumy, a jego mina mówiła „to ja
jako przewodniczący Wizengamotu zakończę głośną sprawę Severusa Snape’a”.
Usiadł na samym środku i kiwnął Hermionie głową. Dziewczyna odpowiedziała mu
tym samym.
- Panno Granger
– Gawain Robards podszedł aby uścisnąć Hermionie dłoń. – Niech wygra najlepszy.
- Nie uznaję
tego za rywalizację – odrzekła chłodno, patrząc się na niego z pogardą. – Ja tu
tylko bronię niewinnego człowieka.
- Nie powiedziałbym,
że jest niewinny.
Severus siedzący
na krześle oskarżonego prychnął ostentacyjnie. Gawain Robards popatrzył się na
niego.
- Mam nadzieję,
że dostaniesz dożywocie!
- A ja mam
nadzieję, że nie zobaczę ponownie twojej gęby!
Dalszą wymianę
zdań zakończył Percy, który ogłosił, że otwiera ostatnie posiedzenie rady
Wizengamotu w sprawie Severusa Snape’a. Hermiona miała nadzieję, że wszystko
pójdzie szybko i bez problemów. Percy przeczytał protokół z zeznaniami Snape’a
i pytał się go co chwilę czy potwierdza to co wcześniej mówił. Niektórzy
członkowie Wizengamotu mieli wątpliwości i zadawali ostatnie pytania. Rita
Skeeter skrobała w notatniku i co jakiś czas rzucała złośliwe uśmieszki w
stronę różnych osób. Ustalenia przebiegły spokojnie, po ich zakończeniu
przemowę wygłosiła Hermiona, a następnie Gawain. Ona na korzyść, a on na
niekorzyść Snape’a. Gdy wszystko zostało już omówione Percy zarządził naradę członków Wizengamotu,
dlatego pozostałe osoby zostały wyproszone za drzwi do czasu aż zapadnie wyrok.
Miało to długo potrwać dlatego Rita i Gawain poszli do stołówki na obiad.
Hermiona
pomyślała, że obydwoje powinni coś zjeść, ale wiedziała, że nie daliby rady
niczego przełknąć. Severus siedział na jednym końcu ławki, a na drugim końcu
przycupnęli aurorzy wyznaczeni do pilnowania oskarżonego. Hermiona nie mogła zaleźć
sobie miejsca, chodziła w te i we te pod drzwiami, mrucząc pod nosem argumenty,
których zapomniała użyć.
- Zamkniesz się
wreszcie Granger? – warknął zdenerwowany Snape. – To nie egzamin!
- Mogłam jakoś przekonać ciotkę Harry’ego aby
jednak zechciała zostać świadkiem – mruknęła udając, że nie słyszy co Severus
do niej powiedział.
- Głucha jesteś?
- Nie, nie
jestem - odpowiedziała ze złością. – I wcale tego nie traktuję jak egzamin!
- Jakaś ty szlachetna… - zadrwił Snape.
Hermiona nie
odpowiedziała, ale pomyślała, że zaraz wybuchnie. Wiedziała, że wszystkiemu
winne są nerwy z powodu oczekiwania na werdykt, ale miała dość jego przytyków.
Na dodatek znowu miała napięcie przedmiesiączkowe.
- Sądzę, że sam
sobie bym poradził. Nie wiem po co w ogóle zgadzałem się abyś szwendała mi się
pod nogami – wycedził.
Dziewczyna
rzuciła zaklęcie Muffliato. Nie chciała aby osoby postronne słyszały wymianę
zdań pomiędzy nią a Severusem.
- Z pańskim
standardowym wyglądem i postawą od razu dostałby pan wyrok dożywocia! –
odpowiedziała mu.
- Odczep się od
mojego wyglądu Granger! – ostrzegł. – I nie używaj wymyślonych przeze mnie
zaklęć!
- Bo co? –
warknęła. – Już mnie pan nie uczy, nie może mi pan odjąć punktów. Dzisiaj jest
ostatnia rozprawa, za chwilę będę wolna. Mogę sobie mówić co chcę – Hermiona
uśmiechnęła się wrednie.
- Jesteś tępa jak…
- Jest pan
najgorszym nauczycielem jakiego miał Hogwart! – przerwała mu Hermiona. – Zero
umiejętności nauczania! Zero obiektywności! Zero sprawiedliwości! Jedyne co pan
potrafił to zniechęcić do tak pięknego przedmiotu jakim są eliksiry! – założyła
ręce na biodrach i spojrzała mu prosto w oczy. – Powinien mieć pan dożywotni
zakaz zbliżania się do młodzieży!
Severus najpierw
zbladł, a później zaczerwienił się ze złości, gwałtownie poderwał się z ławki.
- Jesteś
niewychowaną gówniarą! – krzyknął.
Aurorzy
popatrzyli się na nich zdzwieni, ale postanowili nie interweniować. W końcu
oskarżony kłócił się ze swoim obrońcą, a oni byli zajęci spożywaniem
przyniesionych z domu kanapek. Uznali, że to nie ich sprawa dopóki Snape z
Hermioną nie zaczną się bić.
- Pan jest gburowatym,
antypatycznym i odpychającym nietoperzem z lochów! – zripostowała dziewczyna.
- Ty skołtuniona
kretynko! – odpowiedział wyzwiskiem.
- Powiedział to
człowiek, który nie wie co to szampon!
- Za to wiem co
to jest grzebień i jak go używać! – ryknął. - Gdyby nie ja to byście nadal
mieli Czarnego Pana na karku!
- Za to pan z
przyjemnością przyglądałby się jak Harry umiera! – wycelowała oskarżycielsko
palec w stronę Severusa.
- Nie dziwię
się, że Weasley postanowił uciec z waszego obozowiska – odparł i odwrócił się plecami. – Gdy
przebywam z tobą dłużej niż pół godziny to mnie cholera bierze!
Snape poruszył
bardzo drażliwy temat przez co Hermiona poczuła się jakby dał jej w twarz. Całe
jej opanowanie zniknęło.
- Ja przebywając
z panem nie dziwię się czemu matka Harry’ego wolała jego ojca! – wycelowała w
jego drażliwy punkt.
- Granger! –
ryknął. – To był cios poniżej pasa!
- Taka jest prawda!
– warknęła. – Oni byli dobrymi ludźmi, nie to co pan!
- Jeszcze…
jedno… słowo… - miał rządzę mordu w oczach.
- Gdyby nie
wyrzuty sumienia to nadal byłby pan śmierciożercą! – słowa popłynęły, nie była
w stanie ich powstrzymać. – Nie walczył pan z Voldemortem dla innych. Robił pan
to tylko po to aby zagłuszyć wyrzuty sumienia! Cały czas myślał pan tylko o
sobie, a Harry’ego traktował jak jakąś obrzydliwą pamiątkę po jego matce! Coś
co nie powinno istnieć, ale ze względu na Lily powinno być zachowane! – poczuła,
że ze złości pali ją cała twarz. – Pewnie ucieszył się pan, gdy Dumbledore
powiedział, że Harry musi zginąć!
- Nic nie wiesz
o mnie durna dziewczyno! – zagrzmiał, wyglądał jak tygrys szykujący się do
ataku. – Może jesteś inteligentna, ale jedyne co umiesz robić to bezmyślnie
wkuwać na pamięć! Nie potrafisz niczego sama stworzyć! Gdyby ktoś wywiesił
regulamin, że od dzisiaj w Ministerstwie Magii należy chodzić nago to
zrobiłabyś to! Twoje rozumowanie nie wykracza poza ściśle określone ramy! –
zrobił przerwę na wzięcie oddechu i popatrzył się na Hermionę ze złością. –
Szkoda, że przeżyłaś tę cholerną bitwę o Hogwart!
– Szkoda, że byłam
z Harrym we Wrzeszczącej Chacie!
Nagle jego oczy
otworzyły się szeroko z powodu zdumienia. Popatrzył się na Hermionę badawczo.
- Co… ty…
powiedziałaś? – wycedził powoli swoim lodowatym tonem.
Czerwone plamy,
które pojawiły się na jego twarzy z powodu zdenerwowania szybko zniknęły i pojawiła się niezdrowa
bladość. Hermiona poczuła, że w ciągu sekundy cała jej złość wyparowała, za to oblał ją zimny pot.
- Ty tam byłaś? –
wyszeptał.
- Naprawdę nie
wiedział pan? – odrzekła cicho.
- Ja… nie… -
wymamrotał. – Pamiętam jak dawałem wspomnienia Potterowi… Nie zauważyłem
ciebie, ani nikogo innego.
- Byliśmy tam z
Ronem - wyjaśniła i spuściła wzrok.
Odwróciła się do
niego plecami. Myślała, że wiedział kto był we Wrzeszczącej Chacie, gdy
Voldemort skazał go na śmierć. Nie przypuszczała, że jej nie zauważył. Z
drugiej strony to zupełnie zrozumiałe, był ciężko ranny, skupił się na
podarowaniu wspomnień Harry’emu. Wiedziała, że się domyśli prawdy, o tym kto uratował mu życie, to było
oczywiste. Pomyślała, że może Severus jest totalnym dupkiem, ale jest także
inteligentny. Złapał ją mocno za ramię i
gwałtownie obrócił w swoją stronę. Jego twarz była niebezpiecznie blisko jej
twarzy.
- Przypuszczam,
że panna Granger przed wyruszeniem na poszukiwanie horkruksów wkuła każdą
książkę magomedyczną na pamięć? –
syknął.
Patrzyła się w
jego czarne, zimne oczy jak zahipnotyzowana. Z trudem przełknęła ślinę i
kiwnęła głową.
- Jako, że panna
Granger nie może opanować się i musi wypróbować każde zaklęcie, domyślam się,
że we Wrzeszczącej Chacie rzuciła jakieś na mnie.
- Tak, nie może
się opanować… - szepnęła i zarumieniła się.
- Co
spowodowało, że ży… - nie dokończył zdania, ponieważ zauważył, że idzie do nich
Rita Skeeter.
Stanęła metr
przed nimi, popatrzyła się na nich i uśmiechnęła się szeroko ukazując swoje
złote zęby. Hermiona i Severus szybko odskoczyli od siebie.
- No, no, no! Obserwowałam
was przez ostatnie dziesięć minut - wyjaśniła. – Dziwnym trafem nie słyszałam
co mówicie, zamiast tego dzwoniło mi w uszach. Dziwne, nie uważacie? To chyba magia
– zaśmiała się, po czym zwróciła się do Hermiony. - Czyżby kłótnia kochanków? Zawsze
uważałam, że nie pasujesz do tego rudego wypierdka Weasleya.
- Odwal się Rita
– warknęła Hermiona.
- Ojej, nie tak
ostro! – dziennikarka uśmiechnęła się fałszywie do dziewczyny. – Każdą młodą kobietę
kręcą starsi, doświadczeni mężczyźni. Nie musisz się wstydzić – zachichotała. -
Waszą tajemnicę zabiorę ze sobą do grobu – puściła oczko do Severusa, który
miał minę jakby chciał ją ugryźć.
- Możesz ją
zabrać do Azkabanu – rzekła ostrzegawczym tonem Hermiona. – Mam doświadczenie
we wtrącaniu tam różnych szumowin.
- Miałabym tam fajne towarzystwo – zaśmiała
się Rita. – Tyle ploteczek! Napisałabym książkę!
- Nie wiem co
napisałaś o Harrym, ale jeśli znajdę tam jakieś głupoty to…
- Oj, daj spokój
kochanie, robię to dla innych. Czarownice i czarodzieje kochają Harry’ego,
błagali mnie abym napisała jego biografię, a ja nie potrafię odmawiać! – przerwała jej dziennikarka machając
lekceważąco ręką. – Zebrałam różne ploteczki… dopisałam kilka konkretów…
przeprowadziłam kilka wywiadów…
- Znowu same
kłamstwa! – warknęła Hermiona.
- Przecież
wiesz, że nie skrzywdziłabym twojego przyjaciela – Rita położyła jej rękę na
ramieniu, którą dziewczyna od razu zepchnęła. – Uwielbiam Harry’ego, rzekłabym,
że nawet kocham jak syna… nie skrzywdziłabym go naumyślnie…
- Zjeżdżaj stąd
albo poinformuję kogo trzeba o twoim małym sekrecie! – twarz Hermiony wyrażała
złość.
Rita uśmiechnęła
się do niej i puściła jej buziaka, po czym podeszła wolno do Gawaina Robardsa,
przy okazji kołysząc biodrami i stukając obcasami o kamienną posadzkę.
- Szkoda, że ona
nie była horkruksem – burknęła Hermiona.
- Tak, już widzę
jak panna-nieskazitelna-Granger przebija ją mieczem Godryka Gryffindora –
odrzekł Severus głosem nie wyrażającym żadnych uczuć.
Hermiona mogłaby
przysiąc, że zauważyła błysk rozbawienia w jego oczach. Kilka minut później
drzwi na salę rozpraw otworzyły się i wszyscy zostali zaproszeni do środka.
To był ten
moment, to na co Hermiona czekała od dawna. Miał zapaść wyrok, a ona miała być wreszcie
wolna. Hermiona weszła razem z Severusem, Gawainem, aurorami i Ritą Skeeter do
pomieszczenia. Na widok poważnych min członków Wizengamotu jej serce szybciej
zabiło. Zaczęła się martwić czy na pewno zrobiła wszystko w swojej mocy aby
uniewinnić Snape’a.
- Członkowie
Wizengamotu podjęli decyzję – rzekł Percy z powagą. – Zaraz przeczytam werdykt.
Severus siedział
wyprostowany na krześle, wyglądał na spokojnego jednak tym razem zdenerwowanie
zdradzały jego dłonie, które mocno przyciskał do podłokietników. Hermiona
wstrzymała oddech i trzymała kciuki.
- Severus
Tobiasz Snape został oskarżony o przynależność do grupy śmierciożerców. Werdykt
Wizengamotu brzmi: niewinny. Stwierdzono, że oskarżony działał w grupie jako
szpieg Albusa Dumbledore’a i informacje przez niego uzyskane przyczyniły się do
zakończenia wojny.
Hermiona
wypuściła powoli powietrze z płuc. Pierwszy zarzut oddalony! Teraz czekały jeszcze
dwa. Percy zrobił pauzę dla lepszego efektu i zaczął czytać dalej.
- Zostałeś także
oskarżony o sprzyjanie Tomowi Riddle, znanemu bardziej jako Lord Voldemort –
rudzielec wzdrygnął się, gdy przeczytał ostatnie słowo. – Werdykt Wizengamotu
brzmi: niewinny. Stwierdzono, że Severus Tobiasz Snape nie wyznawał filozofii
Toma Riddle’a. Podczas jego rządów w Hogwarcie starał się ratować uczniów, zaś
faworyzowanie dzieci śmierciożerców miały na celu zapewnienie wroga, że jest
nadal jego wyznawcą. Zgłosił się do niego na ponowną służbę nie z własnej woli,
a na wyraźny rozkaz Albusa Dumbledore’a.
Gawain Robards
patrzył się z wyraźną nienawiścią na Severusa, a ten odpowiedział mu tym samym.
Hermiona za to miała ochotę skakać z radości. Wiedziała, że zostało jeszcze
jedno oskarżenie. Była przekonana, że werdykt będzie brzmiał tak samo jak
poprzednie.
- Severus
Tobiasz Snape został także oskarżony o zamordowanie Albusa Persiwala Wulfryka
Briana Dumbledore’a 30 czerwca 1997 roku – Percy znowu zrobił dramatyczną pauzę.
- Werdykt Wizengamotu brzmi: winny.
- Co!?
Severus
gwałtownie wstał z krzesła i w ciągu sekundy został usadzony z powrotem przez
łańcuchy, które oplotły jego ciało. Hermiona miała wrażenie, że spada w
przepaść. Nie udało mi się… nie udało mi
się… nie udało mi się…
- Puśćcie mnie!
– szarpał się Snape.
- Uspokój się! –
Percy wzmocnił swój głos aby go przekrzyczeć. – Bo inaczej zostaniesz
potraktowany zaklęciem pełnego porażenia ciała!
Dopiero po
chwili Severus uspokoił się na tyle, że można było wznowić czytanie wyroku.
Percy poprawił okulary i uzasadnił werdykt sędziów.
- Zostajesz uznany winnego śmierci Albusa Dumbledore’a. Rzucenie Zaklęcia Niewybaczalnego skutkuje skazaniem na dożywotni pobyt w Azkabanie… Jednakże rada uznała, że w twoim przypadku istnieje wiele okoliczności łagodzących. Sędziowie Wizengamotu są przekonani, że zrobiłeś to na wyraźną prośbę Albusa Dumbledore’a i było to konieczne aby uratować Draco Malfoya od śmierci z rąk Lorda Voldemorta. Z tego powodu pobyt w Azkabanie zostaje skrócony do dwóch lat. Po odbyciu kary zostaniesz wypuszczony na wolność. Tym samym uznaję sprawę Severusa Tobiasza Snape’a za zakończoną.
Wszyscy członkowie
Wizengamotu zebrali się do wyjścia. Dopiero wtedy Hermiona odważyła się
popatrzeć na Snape’a. Jego twarz wyrażała wściekłość.
- Tylko na tyle
było cię stać!? Będę tam gnić dwa lata! – warknął i poszedł razem z aurorami,
którzy mieli za zadanie odprowadzenie go do celi.
Hermiona stała
na środku sali nie mogąc wyksztusić ani słowa. Patrzyła na jego oddalającą się
postać i poczuła, że nienawidzi Severusa z całego serca. Kusiło ją by posłać w
jego kierunku jakieś paskudne zaklęcie. Chciała go wybronić, starała się,
poświęcała mu bardzo dużo swojego czasu. Nie oczekiwała zbyt wiele po Severusie,
ale myślała, że chociaż postara się jakoś jej podziękować skoro zmusił się do
uprzejmej rozmowy kilka godzin wcześniej. W głębi serca, miała nadzieję że wykrzywi
swoją twarz w tej okropnej próbie uśmiechu albo powie „dobrze, że tylko tyle”.
Zacisnęła pięści w przypływie bezsilnej złości, gdy ktoś podszedł bezszelestnie
do niej i szepnął jej do ucha:
- Nie przejmuj
się, walczyłaś dzielnie i prawie wygrałaś. Jesteś jedną z najbardziej
niesamowitych, młodych czarownic jakie poznałem.
Odwróciła się
błyskawicznie i stanęła twarzą w twarz z Gawainem Robardsem. Jego błękitne oczy nie wyrażały teraz
lekceważenia lub złości, patrzył się na nią z podziwem.
- Po skończeniu
szkoły masz pracę w moim departamencie panno Granger – rzekł. – Przyjmę cię bez
wahania.
- Dziękuję –
odparła zaskoczona.
- Byłaś godnym
przeciwnikiem, dawno nie spotkałem kogoś takiego – ujął delikatnie jej dłoń i
pocałował w geście pożegnania. – Do zobaczenia, panno Granger.
Hermiona stwierdziła, że ma mętlik w głowie i jedyne czego teraz potrzebuje to odprężyć się. Zamierzała wstąpić najpierw do Harry’ego, a później na Pokątną do Rona. Pomyślała, że powinna wypić kieliszek wina albo dwa, a najlepiej całą butelkę.