Kingsley Shacklebolt
kroczył pewnie po Ministerstwie Magii, a za nim podążała pogrążona w myślach
Hermiona Granger. Mijający ich czarodzieje i czarownice zatrzymywali się i
zerkali na nich ciekawie. Ignorowała to, ponieważ w jej głowie przewijały się
różne teorie dotyczące wspomnień Severusa. W jaki sposób wpadły w szpony Rity?
Czy to ona je zabrała? Było to bardzo możliwe: dziennikarka w każdej chwili
mogła zmienić się w żuczka. Podczas ukrywania fiolki Hermiona rzuciła „Homenum revelio”, ale nie była pewna czy
ten czar wykrywa animagów. Czy Rita dałaby radę zdjąć wszystkie zaklęcia
zabezpieczające? Hermiona nie wiedziała, jaki jest poziom umiejętności
magicznych dziennikarki na tym polu. Na pewno potrafiła manipulować i wyciągać
informacje z różnych osób, ale czy potrafiłaby złamać tuzin czarów i klątw?
Może miała wspólnika i ktoś to za nią zrobił?
Pozostawało
także niewiadome skąd Kingsley wiedział o tym, że to Rita posiada wspomnienia
Severusa. W domu Państwa Granger nic nie powiedział i kazał Hermionie iść za
nim. Czarownica podejrzewała, że dziennikarka zaliczyła wpadkę. Może ktoś miał
jej dość i na nią doniósł albo prowadzone jest śledztwo i przeszukano jej
dom... Z drugiej strony Harry pewnie powiedziałby gdyby coś takiego miało
miejsce.
Przypuszczenia
Hermiony wydały się jej jeszcze bardziej prawdopodobne, gdy weszła z Kingsleyem
do windy. Minister Magii wcisnął guzik oznaczający, że chce się znaleźć na
drugim poziomie, gdzie siedzibę ma Departament Przestrzegania Prawa
Czarodziejów. Zaczarowana winda szybko zawiozła ich na wybrane piętro. Kingsley
bez wahania zaprowadził Hermionę do biura szefa aurorów. Bez pukania weszli
przez drzwi, a za nimi zobaczyli Gawaina Robardsa i Ritę Skeeter.
-
Przyprowadziłem osobę, której skradziono wspomnienia Snape’a – Kingsley
oznajmił swoim głębokim głosem.
Wydepilowane
brwi dziennikarki poszybowały w górę, Gawain Robards także miał minę jakby nie
spodziewał się takiego obrotu sprawy. Hermiona oblała się rumieńcem, gdy
pomyślała, że auror musiał się rozczarować. Wiedziała, że uważa ją za jedną z
najzdolniejszych czarownic, a tu się nagle okazało, że zaliczyła sporą wpadkę.
- Hermiono,
ostatnio knocisz wszystko gorzej niż Knot! – do uszu zgromadzonych dotarł
komentarz Rity.
Zaskoczony Kingsley
drgnął patrząc jak młodsza z czarownic robi się mocno czerwona na twarzy. Ku
jego większemu zdumieniu Robardsowi również poróżowiały policzki i zaczął
wpatrywać się w kąt pokoju.
- Wyjaśnicie mi…
- Minister Magii zaczął formułować pytanie, ale Rita szybko mu przerwała.
- Stare sprawy! –
zaświergotała i zwróciła się do Hermiony. – Kto by się spodziewał, że Stary
Nietoperz akurat ciebie wybierze na strażnika tajemnicy…
W dziewczynie
zagotowało się. Dziennikarka była po prostu bezczelna!
- Lepiej powiedz
jak udało ci się ukraść wspomnienia! – warknęła oskarżycielskim tonem.
- Ja!? –
oburzyła się Rita. – Jestem niewinna!
- Tak, jasne! –
oznajmiła Hermiona. – Oddałabyś duszę diabłu za wspomnienia! Wiem, że dla
takich informacji zrobisz wszystko! Może jeszcze powiesz, że wspomnienia same
spadły ci na głowę? – dodała z ironią.
- Dla twojej
wiadomości Panno-Wiem-Wszystko-I-Jeszcze-Więcej: mam bardzo dobre źródło, które
opowiedziało mi wszystko o dzieciństwie Snape’a! – odpowiedziała Rita ze
złością. – Nie potrzebuję jego wspomnień! Może i mam kilka drobnych występków
na sumieniu, ale nie muszę się zniżać do kradzieży!
- W takim razie…
- Hermiona zamierzała dalej kłócić się z dziennikarką, ale Kingsley położył rękę
na jej ramieniu i ścisnął dając do zrozumienia, aby zamilkła.
- Powinienem cię
poinformować, że to Rita przyniosła wspomnienia Severusa do biura Gawaina… -
wyjaśnił skruszonym tonem.
Hermiona
patrzyła się na czarownicę z niedowierzaniem. To było oczywiste, że
dziennikarka nie przepuściłaby okazji, aby obejrzeć zawartość fiolki. Po co w
takim razie przyniosła ją Robardsowi? Hermiona przeniosła wzrok na szefa biura
aurorów i uniosła pytająco brwi. Ten odchrząknął i sięgnął po leżący na biurku
czarny worek. Wyjął z niego puszkę po kawie i pergamin.
Kingsley
podszedł do niego, wziął wspomnienia Severusa i podał Hermionie.
- Sprawdź czy
jest naruszona – rozkazał.
Dziewczyna
popatrzyła się na przedmiot leżący w jej dłoni i przełknęła głośno ślinę. Nie potrafiła
zrozumieć, o co w tym wszystkim chodzi. Nic nie układało się w logiczną całość.
Skoro miała je Rita to czemu ma sprawdzić czy wspomnienia zostały
odpieczętowane, czy nie? Przecież dla dziennikarki jej pokroju to jak prezent na
gwiazdkę. Hermiona nie wątpiła, że Rita na pewno obejrzała zawartość i dodała
do swojej książki o Severusie. Wyciągnęła drżącą ręką różdżkę i wyszeptała
kilka inkantacji kreśląc nią różne figury nad puszką.
- Nikt jej nie
otworzył! – wykrzyknęła zdumiona.
- No jasne, że
jej nie otworzyłam! – warknęła Rita obrażonym tonem.
Gawain Robards
wstał z fotela i wziął z biurka pergamin.
- Panno Granger
– zaczął mówić oficjalnym tonem. – Rita Skeeter przyszła do mnie nie dawno i
przyniosła te dwie rzeczy twierdząc, że otrzymała je z tajemniczego źródła…
- To wszystko
przyniosła nieznana mi sowa – wtrąciła dziennikarka. – Wleciała przez okno i zrzuciła
mi worek prosto na głowę, a ja akurat byłam po wizycie u fryzjera... pewnie i
tak nie rozumiesz, jaka to tragedia, gdy masz idealnie ułożone włosy i ktoś ci
je niszczy! – dodała z przekąsem. - W środku były zapieczętowane wspomnienia i
ten list – wskazała na pergamin w ręce Gawaina.
- Droga Rito! To jest coś, co może ci się
przydać w najbliższym czasie. Ma na sobie sporo zaklęć, ale wiem, że dasz sobie
z nimi radę. Nie mogę doczekać się twojej książki o Mistrzu Eliksirów! –
szef aurorów odczytał głośno tekst i podał pergamin Hermionie.
List nie był
napisany odręcznie: tajemnicza osoba powycinała poszczególne literki z gazety i
przykleiła, aby tworzyły zdania. Hermiona była zdumiona: kto mógł to zrobić?
Kingsley i Gawain patrzyli się na nią znacząco, oczekując, ze coś powie.
- Ja… ja nie mam
pojęcia kto… - wydukała zrozpaczona.
- Kto wiedział,
że akurat ty posiadasz wspomnienia? – spytał się szef aurorów.
- Hmmm… -
Hermiona zamyśliła się. – Harry, Ron, Ginny… podejrzewam, że cała rodzina
Weasleyów wiedziała… Profesor McGonagall i wszystkie portrety z gabinetu
dyrektorki…
- Czy porządnie
je ukryłaś? – drążył dalej Gawain Robards.
Hermionie nie
pozostało jej nic innego jak wymienić wszystkie zaklęcia i klątwy jakich użyła.
Opowiedziała dokładnie w jaki sposób schowała puszkę. Gdy skończyła nastąpiła
cisza. Widać było jak czarodzieje intensywnie myślą.
- A ja wiem jak
to było! – oznajmiła Rita tryumfalnie, obdarzając wszystkich zebranych
uśmiechem i błyskiem złotych zębów. – To była fanka moich książek. Nie mogła
doczekać się najnowszej o Severusie, a wyczytała ze sprawozdań z Wizengamotu, że
istnieją jego wspomnienia. Zaczęła śledzić Hermionę, aby dowiedzieć się czegoś
więcej i udało jej się. Zabrała puszkę i wysłała mi, aby mi pomóc w pisaniu!
Gawain Robards
obdarzył ją wzrokiem, który oznaczał, że nie bardzo wierzy w to wszystko.
- Skąd wiesz, że
to kobieta? – spytał się podejrzliwie.
- Najbardziej
lubią mnie kobiety – oznajmiła Rita tonem jakby to było oczywistością, którą
każdy powinien znać. – Od mężczyzn dostaje bardzo mało wiadomości. Wolą czytać
jakieś nudne eseje o eliksirach czy transmutacji zamiast porządnej literatury
faktu – prychnęła z pogardą.
- Proponuję
wdrożyć śledztwo – oznajmił Kingsley. – Wprawdzie nic się nie stało, ale lepiej
wiedzieć kto może za tym stać. Dodatkowo uważam, że lepiej będzie, jeśli
wszystko pozostanie w tajemnicy.
- W tajemnicy? –
spytała się Rita zawiedzionym tonem. – Myślałam, że będę mogła…
- … pochwalić
się, jaka jesteś szlachetna! – wtrąciła wrednie Hermiona i popatrzyła się na
nią krzywo.
- Powinnaś mi
być wdzięczna, ponieważ kolejny raz… - Rita nie dokończyła i przesłała jej
uśmiech, który mówił „zamilknij albo powiem o Dafne”.
- Tak, tak,
jestem bardzo wdzięczna – odpowiedziała błyskawicznie młodsza z czarownic i przesłała
jej spojrzenie mówiące „spróbuj tylko, a wylądujesz w Azkabanie”.
- To dobrze! – stwierdziła
Rita i zwróciła się do czarodziejów. – Mogę już pójść?
Kingsley i
Gawain Robards popatrzyli się na siebie. Po chwili namysłu szef aurorów odparł,
że tak, ale ma trzymać wszystko w tajemnicy. Rita niechętnie zgodziła się i
wyszła stukając obcasami. Hermiona patrzyła się na nią i nadal nie mogła
uwierzyć, że dziennikarka nie skorzystała ze wspomnień. Czyżby nie chciało jej
się łamać zaklęć? Kim jest źródło informacji o Severusie? A może Rita naprawdę
uznała, że publikacja skradzionych wspomnień jest poniżej jej godności?
- Ta kobieta
działa mi na nerwy – jęknął Gawain. – Nie moglibyśmy coś z nią zrobić?
- Wiesz, że nie
złamała nigdy prawa – odparł Kingsley ponuro. – Poza tym zawsze znajdzie się
inna, która będzie wkładać nos w nie swoje sprawy.
Hermiona nic nie
odpowiedziała. W końcu przyrzekła, że nie zdradzi sekretu Rity, a dziennikarka
jak na razie wywiązywała się wzorowo ze swojej części umowy.
- Co zamierzasz
zrobić ze wspomnieniami? – głos Kingsleya wyrwał Hermionę z rozmyślań.
- Oddam mu –
zdecydowała. – Już jest po wszystkim. Czas aby wróciły do właściciela.
- Dobra decyzja
– pochwalił ją czarnoskóry czarodziej.
- Chwileczkę! –
odezwał się Robards. – Na razie muszę cię poprosić o pozostawienie ich tutaj.
Przebadamy dokładnie puszkę i może trafimy na jakiś ślad.
Hermiona
zgodziła się, przecież Severusowi nie zrobi różnicy czy odzyska wspomnienia
teraz, czy za miesiąc. Po czym spisała swoje zeznania i opuściła biuro Gawaina,
odprowadzana wzrokiem osób znajdujących się w Ministerstwie magii.
***
Ginny łapczywie
zjadała trzeciego rogalika ze stosu, który przynieśli Hermiona z Ronem.
- Nie wierzę! –
oświadczyła zdumiona. – Naprawdę sam je piekłeś?
- Oczywiście –
Ron wypiął pierś, cały promieniował dumą. – Hermiona siedziała w ministerstwie,
więc zająłem się pieczeniem.
- Co tam jest? –
spytał się Harry patrząc się w głąb rozgryzionego rogalika.
- Nutella,
banany i pianki. Sam to wymyśliłem!
- Na Lwa Gryffindora,
to najlepsza rzecz jaką w życiu jadłam! – oczy Ginny rozszerzyły się ze
zdumienia. – Kto by pomyślał, że Ronuś będzie takim dobrym kucharzem!
- Ja nie –
stwierdził George, który przyszedł do kuchni w celu nalania sobie piwa do
kufla. – Patrząc na jego umiejętności w mieszaniu eliksirów wolałbym tego nie
próbować.
Rozłoszczony Ron
chwycił jabłko leżące na kredensie i rzucił nim w brata. Ten machnął różdżką i
sprawił, że owoc otrzymał skrzydła, dzięki którym mógł latać po pomieszczeniu.
- Bawimy się w
łapanie szarlotkowego znicza? – spytała się Angelina Johnson, patrząc na
jabłko, które wywijało beczki pod sufitem.
- Świetny
pomysł! – ucieszyła się Katie Bell. – Nie ma tu miejsca na miotły, ale możemy
lewitować drugą osobę. Dobierzmy się w pary. Ten, kto pierwszy złapie znicza
wygrywa!
Do kuchni
zaczęło przychodzić co raz więcej osób. Harry zaprosił na swoje dziewiętnaste
urodziny prawie całą Gwardię Dumbledore’a. Marietta z Cho Chang nie otrzymały zaproszenia z wiadomych
przyczyn: pierwsza okazała się zdrajczynią, a o drugą była zazdrosna Ginny.
- Ty mnie unieś
w powietrze, a ja będę łapał znicza – powiedział Ron do Hermiony, na co kiwnęła
głową, że się zgadza.
- Ufff! –
odetchnął z ulgą George i ostentacyjnie starł sobie nieistniejący pot z czoła.
– Już się bałem, że to ja będę musiał ciebie lewitować!
- Co? Taki słaby
jesteś w czarach? – odgryzł się Ron.
- Obawiam się,
że po tym jak przytyłeś „wingardium
lewiosa” nie będzie na ciebie działać!
Kuchnia
rozbrzmiała stłumionymi chichotami. Ron poczerwieniał na twarzy i próbował
rzucić „jęzlep” na George’a co
ostatecznie mu się nie udało. Gdy wszystkie pary były gotowe do podjęcia walki,
Jordan Lee stanął na krześle i ogłosił się sędzią oraz komentatorem.
- Uwaga! Do
lewitacji… gotowi… czaruj! – zakomenderował.
W powietrzu
błyskawicznie zaroiło się od latających osób. Ron zderzył się z Padmą Patil,
Harry prawie schwytał jabłko, które ukryło się za plecami Angeliny Johnson.
Hanna Abott starała się minąć Dennisa Creeveya i Deana Thomasa. Stworek
zahaczył o wiszące garnki, które spadły z hukiem na podłogę.
- Przepraszam! –
krzyknęła Luna Lovegood, która kierowała jego lotem.
Lee Jordan
komentował z zapałem starcie:
- … mam
nadzieję, że garnki nie ucierpiały, bo w czym będzie gotował Harry? Zawsze
powtarzałem, że trzeba go dokarmić, bo jest taki mały i chudy. Podejrzewam, że
Ron zjadał jego porcje…
- Nie
przesadzaj! – ryknął rudzielec i odbił się nogami od ściany, aby polecieć w
innym kierunku.
Hermiona, Ginny,
Katie Bell, Seamus Finnigan, Neville Longbottom, Parvati Patil i Justyn
Finch-Fletchley stali na ziemi z uniesionymi różdżkami. Utrzymywanie przyjaciół
w górze zaczynało ich powoli męczyć.
- Hanna prawie
złapała znicza! – kontynuował sprawozdanie Jordan. – Stworek w ostatnich chwili
ją zablokował… Harry coś nie jesteś w formie! Zaprzepaściłeś trzecią szansę!
Gdzie się podział ten słynny szukający z Gryffindoru?
- Przeszedł na
emeryturę – powiedziała Ginny poprzez zaciśnięte zęby.
Na czole
Hermiony pojawił się pot. Stojąca obok niej Katie Bell zaczęła opadać z sił.
Krzyknęła „nie mogę dłużej” i upuściła różdżkę osuwając się jednocześnie na
kolana. Angelina zaczęła spadać i niewątpliwie zaliczyłaby bolesne spotkanie z
posadzką, gdyby nie George, który wykazał się niezłym refleksem i złapał ją w
ostatniej chwili.
- Mój bohater! –
krzyknęła uradowana dziewczyna.
- Bądź mą
księżniczką! – poprosił szczerząc do niej zęby.
- Będę, o panie!
– odpowiedziała, po czym została wyniesiona z kuchni przez swojego rycerza.
- Znicz został
zapędzony w kozi róg! – entuzjazmował się Lee Jordan. – Wszyscy zawodnicy lecą
w jego stronę! Kto go złapie?
Okazało się, że
nikt. Jabłko otoczone ze wszystkich stron postanowiło popełnić samobójstwo i z
głośnym plaśnięciem rozbiło się na ścianie.
Po udanej
zabawie wszyscy udali się do salonu, gdzie zaczęto jeść, pić i rozmawiać.
- Dean,
dowiedziałeś się czegoś o swoim ojcu? – spytała Hermiona.
- Niewiele –
odrzekł chłopak. – Udało mi się napisać do kilku czarodziejów, którzy zajmowali
się alchemią i dzięki temu doszedłem do osób, które go znały. Dowiedziałem się
od pewnej czarownicy, że jego rodzina zniknęła rok przed moim urodzeniem, a on
sam o wiele wcześniej. Nie wie niestety gdzie wyjechali – Dean westchnął, a
Luna poklepała go po plecach. – Na razie niczego innego nie udało mi się
ustalić w magicznym świecie, dlatego zacząłem węszyć wśród mugoli. Mama
powiedziała, że zaczęła się spotykać z tatą pod koniec 1977 roku. Poznali się w
pracy, ona dopiero zaczynała, on już tam był od jakiegoś czasu. Dość szybko
przypadli sobie do gustu i po roku wzięli ślub. Gdy była w ciąży powiedział, że
odchodzi. Potem nie widziała go nigdy więcej… - chłopak zasępił się. – Zacząłem
szukać ich wspólnych znajomych oraz współpracowników. Dowiedziałem się tylko,
że nikt go nie widział od roku 1980.
- To był ostatni
rok Pierwszej Wojny Czarodziejów – powiedziała Hermiona. – Wtedy mnóstwo osób
ginęło bez śladu. Jedni zostali zamordowani, inni uciekali za granicę i już tam
zostali…
- Myślisz, że
dopadł go Voldemort? – spytał się Harry.
Wszyscy zebrani
w pokoju wzdrygnęli się na dźwięk tego imienia. Mimo, że od śmierci Voldemorta
minął ponad rok nadal bano się go. Dlatego nadal w użyciu było określenie
„Sami-Wiecie-Kto” lub „Ten-Którego-Imienia-Nie-Wolno-Wymawiać”.
- Nie wiadomo,
może wrócił do RPA? – zastanawiała się Hermiona.
- Był znanym
alchemikiem, współpracował z Nicolasem Flamelem – dodał Dean.
- Nicolasa nie
możemy się spytać, kopnął w kalendarz – stwierdził Ron.
- Nie wiemy ile
miał eliksiru… - wtrącił Harry.
- Zmarł na pewno
– oznajmił Justyn. – Mówił mi o tym Ernie Macmillan, jego rodzina była na
pogrzebie, gdy byliśmy na drugim roku.
Zapadła cisza,
wszyscy się zastanawiali nad sprawą ojca Deana. Przerwała ją dopiero Luna:
- Wiecie, może
to było tak, że Voldemort chciał go wcielić w szeregi śmierciożerców. Przecież
był świetnym alchemikiem, ktoś taki na pewno by im się przydał. Dean mówił, że
zniknął o wiele wcześniej niż jego rodzina. Bardzo możliwe, że ukrywał się
wtedy w mugolskim świecie. Tam poznał mamę Deana i ożenił się z nią. Jednak
śmierciożercy go dopadli, dowiedzieli się o ślubie z mugolką i zabili –
powiedziała.
- Mogło i tak
być – stwierdził Dean. – To jednak nie wyjaśnia, czemu porzucił mamę i mnie.
- Oraz dlaczego
jego rodzina zniknęła – dodała Parvati.
- Jest wiele
niewiadomych. Myślę, że on porzucił was, ponieważ domyślał się, że
śmierciożercy mogą was dopaść. Najpierw ukrył swoją rodzinę, a później do niej
dołączył – powiedziała Hermiona.
- To nadal nie
wyjaśnia, czemu się do nas nie odezwał – Dean był, co raz bardziej przybity.
- Wiesz co…
napisz do Ernie Macmillana, może ma kontakt z kimś kto znał Nicolasa i twojego
tatę. Kto wie… może czegoś się dowiesz od tej strony – poradził mu Justyn.
Atmosfera
zagęściła się, ale nie na długo, ponieważ do salonu wpadł podchmielony George z
Angeliną. Podgłośnił muzykę i zaczął tańczyć w dość dziki sposób.
- Mam
dziewczynę! – krzyczał. – Angelina jest moją księżniczką!
- Gratulujemy! –
odkrzyknęła Ginny i zaciągnęła Harry’ego do tańca.
Po chwili salon
zapełnił się tańczącymi parami. Hermiona przytulała się do Rona podczas wolnej
piosenki, a on szeptał jej do ucha miłe rzeczy. Czuła się kochana i szczęśliwa.
Gdy wróciła do domu po wizycie z ministerstwa, opowiedziała mu wszystko, co
zaszło. Ron od razu przytulił ją i zaczął pocieszać. Bardzo jej imponowało to,
że zaczął się tak bardzo starać. Wiedziała, że ich miłość przetrwa wiele, skoro
udaje im się pokonać wszystkie problemy.
Jako, że nie
starczyło miejsca dla wszystkich w salonie, sporo osób przeniosło się z
rozmowami do kuchni. Hermiona poszła po coś do picia, gdy usłyszała, że Katie
Bell i bliźniaczki Patil rozmawiają o Cho Chang.
- … z tego, co
słyszałam od wspólnych znajomych to zaczęła chodzić z jakimś mugolem!
- Z mugolem? –
zainteresowała się Hermiona.
- Tak –
potwierdziła Padma. – Ale nie powiedziała mu jeszcze, że jest czarownicą.
- Jak go
poznała? – spytała się Katie.
- Marietta
przedstawiła jej swojego kolegę.
- Ona się z kimś
kumpluje? Z taką twarzą?
Dziewczyny złośliwie
zachichotały. Żadna z nich nie wybaczyła, że Marietta wydała ich Umbridge.
- Już nie ma
pryszczy, zostały jej blizny, które ukrywa pod makijażem – wyjaśniła Padma. –
Słyszałam również, że nie mogła znaleźć pracy w naszym świecie. Informacje o
niej rozniosły się i nikt nie chce mieć z nią do czynienia. Dlatego zrobiła
jakiś kurs w mugolskim świecie i tam pracuje.
- Jako kto? –
zdziwiła się Katie.
- Kosmetyczka, fryzjerka czy coś w tym stylu. Dość popularne u mugoli.
- Hmm – mruknęła
Hermiona, która nadal miała lekkie wyrzuty sumienia przez to jak potraktowała
koleżankę. – Co tam słychać u Alicji Spinnet? Słyszałam, że pracuje w
departamencie…
Umilkła w
połowie zdania, ponieważ usłyszała skrobanie. Podeszła do okna i wpuściła sowę,
która trzymała w dziobie szkarłatną kopertę. Ptak rzucił ją pod nogi
zaskoczonej Hermiony i uciekł jakby wiedział, co zaraz się stanie.
- O boże! –
jęknęła czarownica czując, że zaczyna jej się robić słabo.
Nie zdążyła
utopić koperty w soku dyniowym. Ta wybuchła, gdy tylko została dotknięta przez
adresata. Grimmauld Place pod numerem 12 zadrżał od głosu Severusa Snape’a,
który rozniósł się po wszystkich piętrach:
GRANGER! TY
SKOŃCZONA IDIOTKO! MYŚLAŁEM, ŻE POTRAFISZ ZROBIĆ COŚ TAK PROSTEGO JAK UKRYCIE I
ZABEZPIECZENIE WSPOMNIEŃ! TAKA KRETYNKA JAK RITA SKEETER POTRAFIŁA SIĘ DO NICH
DOSTAĆ! MASZ TY MÓZG POD TĄ KUPĄ SIANA ZWANĄ WŁOSAMI!? KUPIŁAŚ GO NA
WYPRZEDAŻY NA POKĄTNEJ!? MÓWIĄ, ŻE JESTEŚ NAJZDOLNIEJSZĄ CZAROWNICĄ MŁODEGO
POKOLENIA! CHYBA NAJWIĘKSZĄ ZAKAŁĄ POKOLENIA! UWAŻAM, ŻE POWINNAŚ ROZWAŻYĆ
POWTÓRZENIE HOGWARTU! CZEKAM NA CIEBIE I MASZ MIEĆ PRZY SOBIE WSPOMNIENIA!
Zaskoczone
dziewczyny nie wyksztusiły z siebie nawet jednego słowa. Hermiona wpatrywała
się tępo w płonącą kopertę. W holu dało się słyszeć odgłosy zbiegających po
schodach osób. Ron wpadł do kuchni i przytulił drżącą z emocji Hermionę. Harry
i Ginny podeszli do przyjaciół.
- Mam
przejebane… - jęknęła żałośnie Hermiona.
Współczujący wzrok
zgromadzonych osób dał jej do zrozumienia, że uważają tak samo.