poniedziałek, 5 września 2016

Fanfik Trójmagiczny: Rozdział 6 – Ciekawostki o Powojennym życiu Hermiony G. i nominacja „10 zdjęć”


Witam Wszystkich Miłościwie Mnie Czytających!

Tu znowu Szczęśliwa Trzynastka i moje wypociny nie zawsze związane z Harrym.


Kilka dni temu ogłaszałam na Facebooku, że wszystko wskazuje na to, że nie będę w stanie napisać rozdziału. Niestety, okazało się to prawdą. Przygotowania do imprezy, impreza, a później sprzątanie po niej wyssało ze mnie siły niczym wampir krew :(. Za tydzień wszystko powinno wrócić do normy, ale teraz postanowiłam wrzucić coś na osłodę: będzie to garść ciekawostek na temat Powojennego życia Hermiony G oraz nominację "10 zdjęć" od Arcanum Felis. Mam nadzieję, że dzięki temu mnie nie zlinczujecie :P


CIEKAWOSTKI:


- Gdy piszę „Powojenne życie Hermiony G.” to muszę słuchać spokojnej muzyki (Enya, Era, Enigma, M83), inaczej w ogóle nie mogę się skupić. Za to, gdy zabieram się za „Polską Szkołę Magii i Czarodziejstwa” to włączam piosenki skomponowane przez Jima Steinmana (głównie Bonnie Tyler albo Meat Loaf). Tylko one wprowadzają mnie w odpowiedni nastrój. Nie mam pojęcia, dlaczego tak jest xP.

- W pierwszym rozdziale Hermiona i Ron lądują w obdrapanym hostelu gdzie „atmosferę” można kroić. Wzorowałam się moich doświadczeniach z Amsterdamu, tam można było najarać się maryśką za darmo, a higiena była tylko sprawą umowną :P

- Nie lubię pisać scen łóżkowych, dlatego staram się używać jak najbardziej ogólnych wyrażeń i pozostać w sferze niedopowiedzeń.

- Thierry Bouchard, autor „Hermiony White i Magicznej Akademii”, wziął imię i wygląd od francuskiego piosenkarza Thierry’ego Amiela, którego uwielbiałam, gdy miałam 16 czy 17 lat <3.


- Festiwal, o którym mówił w pierwszym rozdziale naprawdę miał miejsce w Sydney w 1998 roku.

- Suzanne pojawiła się w powieści, ponieważ Rowling powiedziała, że miała w planach opisanie mugolskiej siostry Hermiony. Postanowiłam dodać ten wątek, ponieważ mam małe dziecko na co dzień. Bardzo wzoruję małą na mojej córce, chociaż wygląd odziedziczyła po siostrzenicy męża.

- Według wywiadów z autorką Harry’ego, Ron powinien najpierw być przez dwa lata aurorem zanim zacznie prowadzić sklep z George’em. Ten wątek nie pasował mi do koncepcji, dlatego postanowiłam go pominąć. Poza tym jakoś nie wyobrażam sobie Rona, jako aurora i uważałam, że powinien zająć się swoim bratem, który na pewno był pogrążony w depresji po śmierci Freda.

- Najpierw Gawain Robards miał mieć szare oczy, ale w połączeniu z blond włosami za bardzo przypominałby Lucjusza Malfoya. Dlatego zmieniłam ich kolor na błękitny. 

Dlaczego opisałam go, jako sobowtóra Richarda Gere? Ponieważ mam trochę spaczone poczucie humoru :). 

Gdy szukałam aktora, do którego mogłaby go porównać Hermiona przypomniał mi się Richard w „Rycerzu Króla Artura” z 1995 roku:


Czemu ten film? Richard grał tam Lancelota, a Gawain (od którego najprawdopodobniej wziął imię Robards) według legend Arturiańskich, był siostrzeńcem Króla Artura i zasiadał przy Okrągłym Stole. Teraz zaś pora na moje nienormalne poczucie humoru: „Sir Lancelot wymordował wszystkich braci Gawaina, ponieważ odkryli oni jego romans z królową Ginewrą. Ten szukając zemsty, ścigał go i zginął w wyniku odniesionych w pojedynku ran” – cytat z Wikipedii. Teraz rozumiecie, jaką dziwną logiką kieruje się mój umysł i uważa to za śmieszne xP. Poza tym miał być dość marginalną postacią, ale później zauważyłam jego potencjał i podkręciłam fabułę.

- Zastanawiałam się czy przez moment nie związać Hermiony z Harrym, nawet zrobiłam małą aluzję w rozdziale siódmym, ale ostatecznie porzuciłam ten pomysł, ponieważ nie chciałam zrobić drugiej „Mody na sukces” gdzie każdy jest z każdym i wystarczy dać jednemu bohaterowi AIDS, aby wybić pozostałych.

- Harry w ósmym rozdziale wspomina, że nie zamierza mieszkać z Ginny na Grimmauld Place, ponieważ początkowo chciałam przeprowadzić go gdzieś indziej. Jednak został tam, bo jest mi to potrzebne do dalszej fabuły :P

- Już w dziewiątym rozdziale dałam do zrozumienia, że Robards czuje miętę do Hermiony :]

- Postanowiłam dać kilka trików psychologicznych Hermionie, aby pokazać, że czarodzieje w ogóle nie różnią się psychiką od mugoli. Z drugiej strony zastanawiające jest to, że w Wizengamocie nie ma obrońców z urzędu. Wychodzi na to, że w większości czarodzieje są skazani na decyzję składu sędziowskiego bez możliwości wypowiedzenia się w jakiejkolwiek kwestii. Najgorzej, gdy zasiadają w nim ludzie, którzy nie lubią oskarżonego, wtedy ten ma kompletnie przerąbane…

- Wątek o badaniach nad Skrzatami Domowymi i walce na ich rzecz musiałam wprowadzić, chociaż tak naprawdę nie miałam na to ochoty. Rowling powiedziała, że Hermiona poprawiła ich los, więc pokazałam jak według mnie do tego doszło. Wprawdzie mogłam napisać krótką wzmiankę o tym, ale mój perfekcjonizm walnął mnie w głowę i krzyknął „nie!”. Tak właśnie wygląda utrudnianie sobie życia według Szczęśliwej Trzynastki.

- W jedenastym rozdziale Hermiona posyła swój najpiękniejszy uśmiech w stronę Severusa. W planach miałam, że ruszy mu to coś w łepetynie i zacznie inaczej na nią spoglądać, ale stwierdziłam, że to jeszcze za wcześnie :D

- Dunstan Eoforthild to połączenie dwóch staroangielskich imion, pierwsze oznacza: dun – ciemny, stan – kamień, drugie: eofort – dzik lub knur, hild – bitwa. Wychodzi z tego niezbyt przyjemne połączenie, co idealnie oddaje usposobienie staruszka, który lubi dowodzić, że Skrzaty Domowe nie mają mózgu, przez co powinny pozostać na zawsze niewolnikami czarodziejów.

- Imiona skrzatów, które wymyśliłam ubawiły mnie. Zwłaszcza Tofik i wymiana zdań pomiędzy Nevillem i Deanem, które wyraźnie wskazują na inspirację pewnym kabaretem :).


Przy okazji dałam powód, aby Luna zerwała ze swoim chłopakiem (nie był to mój pomysł tylko Rowling, która uznała, że para rozstała się podczas przerwy świątecznej).

- Bardzo podoba mi się mój pomysł z wyczarowaniem sobie poroża renifera z dzwoneczkami i śpiewanie „Jingle Bells” przed świętami. Gdybym uczyła w magicznej szkole sama bym tak zrobiła (pewnie ku wielkiej uciesze moich uczniów).

- Kiedyś czytałam Sevmione, w którym był opisany szczegółowo proces Severusa, którego broniła Hermiona (mnóstwo stron z dialogami z sali rozpraw). Z tego powodu sama nie opisywałam swojej wersji zbyt szczegółowo, ponieważ uważam, że znudziłaby czytelników (ja prawie usnęłam czytając tamto opowiadanie). Obydwa procesy różnią się od siebie, zwłaszcza wynikiem: mój Severus został skazany.

- Specjalnie nie pozwalałam zbyt szybko przeżyć Hermionie jej „pierwszego razu”. Zrobiłam to z wrodzonej wredności :P

- Stosunek pani Weasley do Ginny (pilnowanie jej aby nic nie robiła z Harrym, tudzież zakaz mieszkania z nim przed ślubem) pożyczyłam od mamy mojej koleżanki z klasy. Jej córka miała trzech starszych braci i samych kuzynów, z tego powodu, jako jedyna dziewczyna w rodzinie, była bardzo pilnowana, co w ogóle nie przeszkodziło jej zmieniać chłopaków jak rękawiczki :].

- Hermiona na Sylwestrze miała na sobie sukienkę taką jak Victoria Beckham:


Dostała ją w święta od swojej mamy, która stwierdziła, że takie są w modzie wśród dziewczyn w wieku jej córki. Uznałam jednak, że nie jest to zbyt ważna informacja i nie opisałam tego.

 - Moja wersja Hermiony bardzo żałowała, że czarodziejskie radio nie nadaje mugolskich piosenek, ponieważ zespół Spice Girls przypadły jej do gustu. Zwłaszcza urzekła ją piosenka „Goodbye” (ten fragment także usunęłam z opowiadania).


- Rita Skeeter na początku miała być na marginesie, ale najpierw spodobało mi się jak obrzuca Hermionę błotem, a później już nie mogłam żyć bez jej tendencji mieszania się do wszystkiego.

- Nie przewidywałam opisywania, co się dzieje z Severusem w Azkabanie, dopiero Rebecca wspomniała w komentarzu o resocjalizacji, co mnie bardzo mocno zainspirowało. Zaczęłam czytać na ten temat w internecie i stwierdziłam, że więźniowie potrzebują psychologa. Musiał to być ktoś, kto wiedział o czarodziejskim świecie. Akurat wtedy czytałam biografię Gilderoya Lockharta (do mojej miniaturki), którą kiedyś Rowling wrzuciła na Pottermore i doczytałam się, że miał dwie starsze siostry, które nie były czarownicami. Czego trzeba więcej? Tak „narodziła” się Sara Jones z domu Lockhart.

- Byłam i nadal jestem wściekła na Rowling za to, że uniewinniła Malfoyów. Niby jak to miało wyglądać? Co najmniej setka śmierciożerców mogła potwierdzić, że popierali Voldemorta. Myślę, że nawet Harry Potter - chłopiec, który dokopał Beznosemu dwa razy, nie dałby rady ich uniewinnić! No, ale strzeliła Joaśka tego babola, to go opisałam, a że przy okazji dało mi to pretekst do knucia kolejnej intrygi to inna sprawa…

- W rozdziale piętnastym pomyliłam się i napisałam, że Ron wyciągnął Harry’ego z jeziora zamiast leśnej sadzawki. Jako, że było to w relacji Rity Skeeter stwierdziłam, że nie będę tego poprawiać – w końcu dziennikarka nie raz przeinaczała fakty :).

- Aby podkreślić fakt, że Hermiona i Severus myślą podobnie często wkładam w ich usta identyczne stwierdzenia (ciekawe czy ktoś kiedyś je wyłapie? :]).

- Stwierdziłam, że Hermiona miała za mało wpadek, dlatego co jakiś czas pokazuję, że była człowiekiem z krwi i kości. To, że ktoś jest super-inteligentny i oczytany nie oznacza, że nie walnie jakiejś gafy, np.: wkopie kumpla u jego szefa, zauroczy się w tym drugim czy zacznie paplać zbyt wiele po alkoholu…

-  Nie jest tajemnicą, że Severus cierpiał na depresję jednak nie chciałam zbyt bardzo tego opisywać, ponieważ sama miewam problemy z tą chorobą i nie lubię o niej myśleć :(.

- W rozdziale szesnastym specjalnie napisałam taki horoskop, aby Severus mógł załapać, że opłaca mu się związek z Hermioną (Panną), a nie Lily (Wodnik). Niestety, jego ścisły umysł, nie wziął go nawet przez sekundę pod uwagę :'(

- W moim opowiadaniu Severus wspomina, że bliźniacy Weasley wypełnili jego gabinet powiększonymi Fasolkami Wszystkich Smaków Bertiego Botta. Ten dowcip miał miejsce w pierwszej grze z serii „Harry Potter” (włączcie od 12.50):


- Mimo, że szczerze wątpię aby Snape oglądał „Gwiezdne Wojny” to wsadziłam w jego usta żart nawiązujący do nich.

- W pewnym momencie Severus oznajmia, że „bym skoczył z klifu, jak mamę kocham!” co jest nawiązaniem do krótkiej opowieści Lamii pod tytułem „Nie tak miało być”.

- Specjalnie umożliwiłam więźniom Azkabanu czytanie Proroka Codziennego, aby Snape miał co komentować. Dzięki temu nie czytam w komentarzach „znowu nie napisałaś nic o Sevie!” :P

- Nazwisko ojca Deana wzięłam od Zakesa Mda, znanego pisarza, który pochodzi z Republiki Południowej Afryki.

- Stwierdziłam, że książka Thierry’ego musi być parodią blogasków. Tu znowu ukazałam swoją wredność :]

- Staram się wrzucać do tekstu jakieś wskazówki, który rok jest w powieści. Dlatego Ron przynosi zabawki z McDonalda, które przedstawiają postaci z I epizodu „Gwiezdnych Wojen” (chociaż tak naprawdę nie były to maskotki, ale jakieś bączki czy coś w tym stylu).

- Aby dokładniej opisać terapię Severusa, odkopałam moje książki ze studiów, które dotyczą psychologii. Dzięki temu kolejny raz utwierdziłam się w przekonaniu, że uwielbiam Zimbardo i jego podręcznik akademicki :)

- Skopiuję mój komentarz, w którym wyjaśniłam, dlaczego śmierciożercy chodzili do burdelu i wyrywali dziołchy na potańcówkach: 

miałam dosyć gwałtów i tortur opisywanych w innych fanfikach. Idea śmierciożerców, że nie tknęliby szlamy ani mugolki sprawia, że pożądanie ich byłoby raczej przez Voldemorta źle widziane (można to wywnioskować z rozmowy z Harrym na temat Severusa). Za to argument "patrz Voldziu, te mugolki są gorsze niż nasze cudowne czarownice, wystarczy je zbajerować, aby dały dupy za darmo" może bardziej by przeszedł (mogę sobie domniemywać, nie?).

- Wybuch, który spowodował Ron przy pomocy puszki z kajmakiem opisałam na podstawie przeżyć mojego ojca, który w ten sam sposób zdemolował kuchnię. Zdradzę wam, że koty naprawdę lubią zlizywać słodką masę ze ściany :P

- Raz wspomniałam, że Amos wyruszył zająć się wyjątkowo upierdliwymi elfami, które nie dopuszczały do budowy drogi w Irlandii. Zainspirowałam się wiadomością, że w Islandii naprawdę nie wybudowano takiej, ponieważ na danym terenie mogły mieszkać te istoty. Życie jest pełne niespodzianek :)

- Hermiona dostała na urodziny od Gawaina dzieło Sendivogiusa Polonusa, czyli książkę napisaną przez Michała Sędziwoja.

- Aby umówić Hermionę z Gawainem w McDonaldzie musiałam przeanalizować historię Londyńskich restauracji, aby mieć pewność, że taka istniała w 1999 roku. Podobnie było z internetem – musiałam mieć pewność, że Hermiona wie co to jest i potrafi używać komputera :)

- 24 grudnia 1999 w Londynie naprawdę padał deszcz.

- Samochód Robardsa to TVR Cerbera 4.0


- Pomysł z Archiwum X był dość spontaniczny: po prostu chciałam, aby Ron wykazał się inicjatywą, a przy okazji wprowadził trochę zamieszania oraz śmiechu. Tylko on mógł wymyślić coś tak naciąganego i głupiego, co jednocześnie mogło zadziałać :).

- Dom Robardsa wzorowałam na tym: 


Hermiona długo stała w progu nie tylko przez zadumę nad pomieszczeniem, ale jeszcze po to, aby dać czas Harry’emu na wśliźnięcie się do środka w pelerynie-niewidce.

- Dla tych, którzy nie czytają komentarzy kopiuję fragmenty z wymiany zdań między mną a Welniewicz, w którym wyjaśnia się dlaczego Hermiona i Harry wplątują się w rozgrywki polityczne w Ministerstwie Magii oraz nie wydali Robardsa:

W. - No nie wierzę. Nie wierzę, że Harry i Herm nie wyjawili prawdy! Ja rozumiem, że posady, że zagrywki, ale takie upolitycznienie świętej trójcy mi się nie podoba :(

SZ. T. - upolitycznianie... trochę to wina Rowling. Czytałam wywiady z nią i jej materiały z Pottermore, wynika z nich, że Hermiona i Harry zrobili błyskawiczną karierę w Ministerstwie. Jako, że bazuję na nich to się tego trzymam. Gdzieś znalazłam informację od niej, że Harry niedługo po zakończeniu wojny został szefem aurorów! Totalny bezsens. Mimo jego zasług w stosunku do pokonania Voldka (czego tak naprawdę nie zrobił sam), to chłopak ma za małą wiedzę i umiejętności, aby kierować czymś takim. Tak samo było z Hermioną według Rowling. Szast-prast i jest wysoko postawioną urzędniczką (a w międzyczasie wychodzi za Rona i rodzi dzieci). To jest przyczyną, dlaczego w moim opowiadaniu trójca godzi się na wiele. Starałam się pokazać, że mimo wszystko nie wszyscy ich lubią i są osoby, które podkładają im świnie. Inaczej wyszedłby blogasek, w którym bohaterowie robią karierę za piękne oczy.

W. - No w sumie sporo masz racji, Rowling trochę zrobiła z późniejszego Harry'ego takiego bohatera wojennego, którego wszyscy uwielbiają mimo wszystko. A jakby nie patrzeć, w człowieku, który przeszedł tyle w życiu muszą kryć się jakieś demony, które wyłażą gdzieś po drodze i sprawiają, że niektórzy zaczynają myśleć samodzielnie i widzieć, że to przecież nie ideał.

Sz. T. - No właśnie, Harry - symbol zwycięstwa, cudowne dziecko. Dlatego ma taryfę ulgową we wszystkim, zostaje aurorem bez przeszkolenia, ponieważ Voldemorta nie ma więc nikt inny nie może go zabić/zranić :P (bo wszyscy aurorzy skupiają się na tym aby utrzymać go przy życiu podczas akcji). Już widzę jak urzędnicy gadają między sobą: "nie możemy nic z nim zrobić, ponieważ społeczność czarodziejów nas zlinczuje i transmutuje w rozwielitki". Polityka jest jaka jest i rządzą układy. Miałam z nią styczność i nawet zapaleńcy chcący wprowadzić zmiany musieli się po jakimś czasie poddać i grać tak jak inni :/.

To na razie tyle. Teraz czas na nominację "10 zdjęć"


Z tego co zrozumiałam mam wrzucić zdjęcia, które siedzą gdzieś tam u mnie w komputerze, oraz wymienić minimum trzech ulubionych autorów książek. No to dzieła!

Takie książki kocham najbardziej - stare, zniszczone, w przepięknych okładkach.

Wielki Gatsby - bardzo lubię zarówno książkę jak i film z Leo DiCaprio (kiedyś się w nim podkochiwałam!).

Chcę zrobić sobie tatuaże, ale jeszcze nie zaprojektowałam takiego wzoru, który w 100% by mi się podobał.

Koncert Bonnie Tyler na którym byłam - kolejny punkt na liście "zrobić przed śmiercią" odhaczony!

Obraz mojego autorstwa z perspektywy mojej córki, która lubi fotografować :)

Madame de Rosa - uwielbiam eleganckie boho/hippie w jej wykonaniu.

To zdjęcie jest po prostu świetne :)

Chcę pojechać do Japonii - kiedyś mi się to uda :)

Brigitte Bardot i Pablo Picasso - czego chcieć więcej?

Zawsze marzyłam, aby zobaczyć taki widok na własne oczy...

Najbardziej lubię czytać książki, które napisał/napisała:
Aleksander Dumas (ojciec),
Agatha Christie,
Richelle Mead.

Znowu nie zamierzam nikogo nominować :)

Pozdrawiam Wszystkich!