Gwardia
Dumbledore’a jadła razem śniadanie, gdy Ginny, Neville i Luna dostali listy z
Ministerstwa Magii. Wzbudziło to ogólne poruszenie wśród uczniów.
- Czego od was
chcą? – zapytał Dean Thomas patrząc jak jego koledzy otwierają koperty.
- Będą świadkami
na procesie Snape’a – wyjaśniła Hermiona odbierając od sowy Proroka
Codziennego. – W poniedziałek Wizengamot weźmie pod lupę co się działo w
Hogwarcie, podczas gdy był dyrektorem.
- To czemu
wszyscy uczniowie nie dostali wezwań?
- Ponieważ nie
próbowali wykraść miecza Godryka Gryffindora, a dowodów na to co się tutaj
działo w zeszłym roku szkolnym mają aż nadto. Nie potrzeba im większej ilości
świadków – powiedziała Hermiona i przewróciła kolejną stronę gazety. – Na gacie
Merlina!
- Co się stało?
– Ginny z Nevillem rzucili się aby zobaczyć co takiego zobaczyła ich
przyjaciółka.
- O matko!
- Co za szmata!
– Ginny nie kryła złości. – Ciekawe czy Harry już wie?
- O czym wie? – dopytywał
się Denis Creevey.
Hermiona
rozłożyła gazetę na stole i zaczęła głośno czytać:
Rita
Skeeter zapowiada biografię Harry’ego Pottera!
Harry Potter jest chłopcem niezwykłym:
pokonał dwukrotnie Tego-którego-imienia-nie wolno-wymawiać, został najmłodszym
aurorem w historii, a teraz stoi po stronie zabójcy Albusa Dumbledore’a –
Severusa Snape’a. Cały świat czarodziejów zastanawia się dlaczego to robi. Nasza
korespondentka Rita Skeeter dotarła do tych informacji! Jej najnowsza książka
„Harry Potter – wybraniec czy oszust?” ukaże się w sprzedaży w styczniu 1999
roku! Książkę będzie można zamówić
już w połowie grudnia w Esach i Floresach. O to co mówi o niej sama autorka:
„Z zamiarem napisania biografii Harry’ego
Pottera nosiłam się odkąd został czwartym uczestnikiem w Turnieju
Trójmagicznym. Wtedy poznałam bardzo dobrze tego chłopca. Byłam nim tak samo
zachwycona, jak reszta społeczeństwa. Mogę powiedzieć, że nawiązaliśmy nawet
nić przyjaźni. Właśnie dlatego przeprowadziłam z nim wywiad, który ukazał się w
„Żonglerze”. Zrobiłam to całkowicie bezinteresownie, nie wzięłam nawet knuta!
Obserwowałam go uważnie przez te lata gdy
dorastał i zaczęłam zauważać rzeczy, które nikt inny nie dostrzegł. W mojej
poprzedniej książce o Albusie Dumbledorze opisałam złe relacje jakie łączyły go
z Harrym. Teraz ukażę jak to wszystko wyglądało od strony tego, biednego
chłopca. Opiszę także jaki wpływ na niego miała przyjaźń z wilkołakiem i
pół-olbrzymem. To są bardzo paskudne sprawy!
Ale to nie wszystko! W mojej książce ukażą
się takie informacje, że pospadają wszystkim tiary z głów! Odkryłam sekret
Harry’ego Pottera. Teraz każdy się dowie, co naprawdę robił podczas wojny oraz
w jaki sposób pokonał Sami-wiecie-kogo. To co opowiada w Wizengamocie to bajki.
Właśnie tak: prawda jest inna, o wiele bardziej wstrząsająca! Zrozumiałam to
wczoraj podczas procesu Severusa Snape’a (zob. s. 3). Gdy kupicie moją książkę
dowiecie się jakie relacje łączą go z Harrym Potterem! Drodzy Czarodzieje i
Czarownice! Przygotujcie się na prawdziwą łajnobombę!”
Gwardia
Dumbledore’a patrzyła się na siebie. Każdy zastanawiał się co Rita nazwymyśla
tym razem. Pierwsza odezwała się Luna.
- Ona chyba nie
pisze całej prawdy? Czytałam jej książkę o Dumbledorze i zdawało mi się, że
było tam wiele nieprawdziwych informacji…
- Ona wypisuje
bzdury – powiedział Neville i objął ją ramieniem.
- Ginny, napisz
do Harry’ego. On zdecyduje co robić – powiedziała Hermiona. – Jak będzie chciał
to dopadniemy ją w sali rozpraw.
- Dobrze –
odpowiedziała Ginny i odsunęła swoje niedokończone śniadanie. – I tak zupełnie
straciłam apetyt…
Po obiedzie Hermiona
siedziała na korytarzu i czekała na Alberta Winslowa - nauczyciela alchemii. Musiała
z nim pomówić o swoich nieobecnościach. Wprawdzie miała zwolnienie od samego
Ministra Magii, ale chciała nadrobić materiał. Aby czymś się zająć podczas
oczekiwania wyjęła podręcznik i otworzyła na ostatnich rozdziałach. Przeczytała
go wprawdzie dwa razy i znała większość tekstu na pamięć, jednak wolała nauczyć
się wszystkiego. Prędko doszła do końca książki. Szybkie czytanie i nauka to
była jej specjalność.
Zanim zamknęła
książkę zauważyła, że skleiły się dwie kartki po spisie treści. Hermiona
pomyślała, że ostatnio musiała być strasznie rozkojarzona skoro nie zauważyła
takiego szczegółu. Ostrożnie oderwała je od siebie i zobaczyła zdjęcie autora
książki, a pod spodem informacje o nim. Pomyślała, że mężczyzna wygląda
znajomo, ale jakoś nie mogła sobie przypomnieć gdzie go widziała. Bardzo
możliwe, że w jakiejś innej książce.
- Panno Granger,
proszę nie siedzieć na tej zimnej podłodze bo złapiesz wilka – usłyszała.
Podniosła wzrok
i zobaczyła Oscara Williamsona, który podawał jej rękę aby pomóc jej wstać. Gdy
stanęła na nogach poczuła, że od długiego siedzenia na kamieniu bolą ją cztery
litery. Jęknęła.
- O, już się
zaczyna! Złapałaś wilka! – nabijał się nauczyciel obrony przed czarną magią.
- Auuuuu! – Hermiona
udała wycie do księżyca. – Dziękuję za pomoc panie profesorze.
- Chciałem ci
pogratulować doprowadzenia Robardsa do szewskiej pasji. Koledzy z biura aurorów
mówili mi, że na dźwięk twojego imienia tak zgrzyta zębami, że iskry się sypią
- zaśmiał się. – Ostatnio tak reagował na wspomnienie Sam-wiesz-kogo.
- Naprawdę? –
zdziwiła się Hermiona. – Myślę, że postawienie mnie na równi z Voldemortem to
nie jest komplement…
- To nie
wszystko panno Granger! – profesor uśmiechnął się figlarnie. – Mówił jeszcze,
że to niesamowite, że tak młoda osoba daje sobie radę z Severusem Snapem.
Podziwia cię.
- Niech pan nie
przesadza… - powiedziała i zachichotała nerwowo.
- To najprawdziwsza
prawda! – mrugnął szelmowsko. – Do zobaczenia, na lekcji.
Hermiona
obserwowała jak znika za rogiem. Może nie wiedziała kogo przypominał jej autor
podręcznika do alchemii, ale wiedziała, że Oscar Williamson wygląda prawie jak
Lucjusz Malfoy i zachowuje się trochę jak Gilderoy Lockhart. Jednak w
przeciwieństwie do tych dwóch jest o wiele milszym człowiekiem.
***
Środa była
spokojnym dniem, jednak w czwartek Hermiona przeczytała coś, co mocno podniosło
jej ciśnienie. Gdy przeglądała swojego Proroka Codziennego, jej uwagę zwrócił
artykuł na temat skrzatów domowych. Autor - Dunstan Eoforthild, próbował
dowieść, że obrona Hogwartu to było wypełnienie rozkazu, podczas gdy Hermiona
wiedziała, że miały możliwość ucieczki. Ponadto twierdził, że należy je traktować
bardziej jak zwierzęta niż istoty myślące.
Dziewczyna z
obrzydzeniem rzuciła gazetę na stół. Wiedziała, że niektóre artykuły w Proroku
są poniżej wszelkiej krytyki, ale nie sądziła, że po wojnie zamieszczą coś tak dyskryminującego.
Pomyślała, że trzeba coś z tym zrobić. Najchętniej znowu zajęłaby się swoją
organizacją W.E.S.Z. Niestety, miała tyle na głowie, że musiało to poczekać aż
będzie miała więcej wolnego czasu. Hermiona postanowiła jednak, że jak
najszybciej napisze sprostowanie i wyśle je sową.
***
Kolejna rozprawa
Severusa Snape’a poszła Hermionie o wiele lepiej. Tym razem wygrała bitwę, a
może i wojnę, ponieważ udało się poddać w wątpliwość przynależność byłego
nauczyciela eliksirów do śmierciożerców.
Podczas rozprawy
Ginny, Luna i Neville przyznali, że kara za próbę kradzieży miecza Godryka
Gryffindora była tylko na pokaz. Opowiedzieli, że tak naprawdę Hogwartem
rządzili Alecto i Amycus Carrow. Gawain Robards zadawał co raz bardziej
podchwytliwe i agresywne pytania, ale nie wyciągnął z nich zbyt wiele
obciążających Snape’a wyznań. Zaś gdy doszło do wyjaśnienia, w jaki sposób
miecz dostał się w ręce Harry’ego, oskarżyciel nie zdołał przekonać sędziów, że
mogło być inaczej.
Dla Hermiony
najtrudniejszym zadaniem było przekonanie Wizengamotu aby pozwolili Snape’owi
wyczarować patronusa. Po długiej wymianie zdań i protestach Gawaina,
postanowiono, że oskarżony dostanie różdżkę tylko na chwilę. Zawołano
wszystkich aurorów będących w Ministerstwie Magii i poinformowano Severusa, że
przy próbie rzucenia innego zaklęcia zostanie potraktowany kilkudziesięcioma
klątwami. Hermiona tak się denerwowała, że wbiła sobie głęboko paznokcie we
wnętrze dłoni podczas zaciskania pięści.
Snape ujął w
dłoń swoją różdżkę, rozejrzał się nerwowo po sali i powiedział „Expecto Patronum”. W powietrzu nie
pojawiła się łania tylko nikły strzępek mgły. Hermiona postanowiła działać od
razu.
- Proszę o drugą
próbę!
- Nie uważam, by
była konieczna panno Granger – powiedział z przekąsem Gawain Robards. – Skoro
nie potrafi wyczarować patronusa to znaczy, że jest śmierciożercą. Tylko oni
tego nie potrafią.
- Wielu
dorosłych czarodziejów tego nie potrafi i jakoś nie oskarżamy ich o bycie
zwolennikami Voldemorta! Severus Snape po prostu czuje zbyt dużą presję!
- Skoro tyle lat
służył Sama-wiesz-komu to nie powinien przejmować się czymś takim! – Gawain
poczerwieniał ze złości.
- Trudno się
skupić na szczęśliwym wspomnieniu, gdy wszyscy w pomieszczeniu celują w ciebie
różdżkami! – krzyknęła Hermiona.
Nagle pomiędzy
nimi przemknęła srebrzysto-biała łania, zaczęła skakać wśród ławek sędziów i
rozpłynęła się w powietrzu koło drzwi. Severus Snape oddał różdżkę najbliżej
stojącemu aurorowi i spokojnie usiadł na krześle. Wbił wzrok w Gawaina Robardsa
i wycedził pełnym pogardy głosem:
- Ktoś ma
jeszcze jakieś wątpliwości co do tego, że to był mój patronus?
Percy poprawił
okulary i stwierdził, że uznaje to za mocny dowód na to, że oskarżony nie był
śmierciożercą. Hermiona posłała Gawainowi najbardziej wredny uśmiech jaki tylko
mogła, a Severusowi najpiękniejszy z możliwych.
Po zakończeniu
rozprawy podeszła porozmawiać z Harrym o książce Rity Skeeter. Myślała, że
będzie bronił się rękami i nogami przed publikacją takiego „dzieła”, ale ku jej
najwyższemu zdumieniu podszedł do tego spokojnie.
- Widzisz
Hermiono, tak czy siak jej nie powstrzymamy – powiedział.
- Tak, ale…
-Nawet jeśli
wyląduje w Azkabanie to i tak wyda książkę…
- Tak, wiem…
- Z drugiej
strony dzięki biografii Dumbledore’a trafiliśmy na trop Grindelwalda i
Insygniów Śmierci.
- No tak…
- Niech sobie
pisze co chce. Mi to wisi. Jeśli ktoś uwierzy w jej bzdury to znaczy, że
zamiast mózgu ma galaretkę – oznajmił.
- Jak chcesz…
Jednak w każdej chwili możemy ją wrobić! – Hermiona uśmiechnęła się złośliwie.
- Owszem,
możemy… - spojrzał na nią z rozbawieniem. – Przyznaj się, że polubiłaś salę
rozpraw i procesy więc kombinujesz jak tu znowu wrócić gdy się skończą!
- Harry! Jesteś
czasem niemożliwy!
Ich śmiech długo
rozchodził się po pustej sali.
Następnego dnia
czekały na Hermionę dwie niespodzianki. Pierwsza była bardzo przyjemna ponieważ
otrzymała list od ojca, który informował ją, że chwilę po północy urodziła się
Suzanne. Dziewczyna podskoczyła z radości i pochwaliła się przyjaciołom, że ma
siostrę. Zalała ją fala serdecznych gratulacji i dziewczyna miałaby dobry humor
do końca dnia gdyby nie drugi list. Brzmiał on następująco:
Panno Granger,
Dziękuję za ten pełen oburzenia list. Twierdzisz
w nim, że skrzaty domowe dorównują nam, czarodziejom. Pozwolę sobie przypomnieć,
że my nie jesteśmy na tyle głupi aby pracować za darmo, płaszczyć się przed
kimś i wykonywać nawet najgłupsze rozkazy. To świadczy o nich samych. Gdyby skrzaty
domowe nie były takie z natury to nie dałyby się tak traktować. Na dodatek
sądzę, że nie są w stanie nauczyć się tak prostej czynności jak czytanie i
pisanie ponieważ nie dotarł do mnie ani jeden list napisany przez zbulwersowanego
osobnika tego gatunku. Nie znalazłem także jakichkolwiek badań, które by
potwierdzały, że skrzaty pragną wolności. Wszystkie pytane przeze mnie
twierdziły, że uwielbiają służyć czarodziejom, a zapłata za pracę to dla nich
obelga. Podejrzewam także, że ten „Zgredek”, nazywany przez ciebie „wolnym
skrzatem” nigdy nie istniał. A nawet jeśli, to była jakaś wynaturzona jednostka
– tak samo jak wśród ludzi trafiają się ułomne dzieci.
Proponuję abyś skupiła się na pokazywaniu w
Ministerstwie Magii co ostatnio bardzo dobrze ci wychodzi. Może znajdziesz tam
męża, który będzie tak samo sławny jak Wiktor Krum albo Harry Potter.
Życzę sukcesu na tym polu.
Pozdrawiam,
Dunstan Eoforthild
Hermiona
zadrżała się z dzikiej furii. Wiedziała, że miała się nie zajmować skrzatami
przed zakończeniem procesu Snape’a, ale w tym momencie nie mogła tego tak
pozostawić. Nie zwracając uwagi na pytające spojrzenia Gwardii Dumbledore’a
pobiegła do stołu nauczycielskiego. Przywitały ją pytające spojrzenia i pytanie
Minerwy McGonagall:
- Czegoś
potrzebujesz Hermionio?
- Tak, chcę z
panią pilnie porozmawiać – oświadczyła i zamyśliła się na moment. – Chcę także
aby była przy tym Luna Lovegood i Dean Thomas.
Dziesięć minut
później cała czwórka stała w tym samym pomieszczeniu gdzie udali się uczestnicy
Turnieju Trójmagicznego po przeczytaniu ich nazwisk, które wypadły z Czary
Ognia. Hermiona opowiedziała im o artykule w Proroku Codziennym, liście
Dunstana Eoforthilda oraz o swoim pomyśle.
- Czyli chcesz
abym płaciła skrzatom domowym galeona miesięcznie i dała im jeden dzień wolny w
miesiącu? – spytała się Minerwa McGonagall.
- Tak, wprawdzie
myślałam o jednym galeonie tygodniowo, tyle ile dostawał Zgredek, ale myślę, że
na początek to by było dla nich za dużo – odpowiedziała Hermiona. – Dałoby radę
pani profesor?
- Sądzę, że tak.
Mamy wielu darczyńców i całkiem niezły kapitał – dyrektorka zamyśliła się. –
Będę musiała im rozkazać brać pieniądze i wolne. Mam nadzieję, że nie
doprowadzisz do kolejnej rewolucji w Hogwarcie…
- Chcę zrobić
rzetelne badania na przestrzeni kilku miesięcy. Skoro nikt takowych nie zrobił
to jest zadanie dla mnie i dla was – zwróciła się do Luny i Deana. – Możemy
poprawić los skrzatów domowych!
- Oczywiście, że
to zrobię – odezwała się Krukonka. – Po tym co zrobił dla nas Zgredek to by
było nie w porządku gdybyśmy ci nie pomogli.
- Wprawdzie mam
Quidditcha… ale zrobię to. Dla Zgredka, on był spoko – oświadczył Dean.
Ginny
porozmawiała z nim, tak jak planowała i zdecydowała przyjąć się go do drużyny. Chłopak
obiecał, że to co było między nimi nie rzuci cienia na ich wspólnej grze. Jak
na razie współpraca przebiegała prawidłowo i Ginny przewidywała zwycięstwo w
najbliższym meczu quidditcha.
- W takim razie
kiedy zaczynamy? – spytała się McGonagall.
- Dzisiaj –
zdecydowała Hermiona.
Po skończonych
zajęciach piątka przyjaciół, ponieważ Ginny i Nevile zaoferowali swoją pomoc w
projekcie, wypytywały każdego skrzata pracującego w Hogwarcie o jego dane,
wykonywane prace w zamku, poziom zadowolenia z życia i co sądzą o zapłacie oraz
dniu wolnym. Jak można było się spodziewać, perspektywa pobierania pieniędzy za
pracę oburzała je całkowicie. Uważały Zgredka za dziwaka, a Mrużkę za zakałę rodu
skoro ją zwolniono. Hermiona postanowiła, że opisze szczegółowo przypadki tych
dwóch skrzatów i zbierze oświadczenia czarodziejów, którzy mogą potwierdzić ich
historię. Porozmawiała chwilę z Mrużką i okazało się, że już nie pije tyle piwa
kremowego, ale nadal nie doszła do siebie po zwolnieniu z pracy przez Barty’ego
Croucha Seniora. Gdy przyjaciele spisali wszystkie skrzaty, pojawiła się
Minerwa McGonagall, która ogłosiła, że od dzisiaj im płaci za pracę. Jak się
spodziewali, wywołało to falę protestów, którą ukróciła dyrektorka mówiąc, że
to obowiązkowe. Jak wcześniej ustaliła z Hermioną, nie kazała im dobrze się
bawić w dni wolne aby nie mówiły potem samych pozytywnych rzeczy. Cała nadzieja
była w tym, że skrzaty po jakimś czasie poczują czym jest wolność i zaakceptują
wypłatę, którą mogą przeznaczyć na co chcą.
- Zabawne imiona
mają te ludki – stwierdził Neville przeglądając swoje notatki. – Miotełek, Tofik,
Kopciuszek czy Leonardo.
- Który to Tofik?
– spytał się Dean.
- Ten co się tak
dziwnie garbi jak chodzi – wyjaśnił Neville i zachichotał.
- Nie wyśmiewaj
się z nich – powiedziała Luna ostro.
- Ja tylko tak…
- chłopak zaczerwienił się widząc jej rozgniewaną twarz.
- One też mają
uczucia!
- Uciekajmy –
mruknęła Ginny do reszty. – Coś czuję, że idzie burza.
Szybko opuścili
kuchnię, zostawiając w niej kłócącego się Neville’a z Luną. Szli w milczeniu aż
do obrazu Grubej Damy, gdy odezwał się Dean:
- Głupio wyszło
z Luną i Nevillem, ale musicie przyznać, że niektóre z nich naprawdę miały
śmieszne imiona! Ja trafiłem na Czarusia, Wyciorka, Herkulesa i Zmywarkę!
- Fakt, są
śmieszne – odpowiedziała Hermiona. – Musimy jednak pamiętać, że to ludzie
nadają im nazwy. A takie imiona są poniżej godności tych istot.
- Poza tym
Neville mógł powiedzieć to z dala od skrzatów – dodała Ginny.
- Nigdy nie
zrozumiem dziewczyn – jęknął Dean.
- A ten znowu
swoje… - Ginny wywróciła oczami.
- Wasze życie
uczuciowe i imiona skrzatów są fascynujące, ale czy moglibyście podać mi w
końcu hasło? – spytała się Gruba Dama z irytacją w głosie.
- Gryfindor rządzi – powiedziała Hermiona i przeszła przez dziurę do pokoju wspólnego.