sobota, 19 grudnia 2015

Voldemort ubiera się u Madame Malkin: Rozdział 8 – Kociołki, podróże i tym podobne

Elo Ziomy!
Znowu do was piszę! Mówiłem, że was wszystkich kocham? <3<3<3

Mam kilka ogłoszeń patafialnych!
1. Wróciliśmy do Anglii! Szkoda tych palm i piasku wszędzie, ale tutaj też nie jest źle. Zawsze mogę wykleić fototapetą pokój Juniora.
2. Anna69… TY JESTEŚ CHŁOPEM!? Twój pindol + moje oczy = Aaaargh!!!
3. Naxendia Vance – jesteś pewna, że nie chcesz iść chociaż na randkę? Daj mi szansę! Proooszę! Widziałem, że jesteś z Londynu, może skoczyć na szybkiego drinka do baru <mrug-mrug> :D

Powiem wam, że się nieźle zjaraliśmy przez słoneczko. Volduś to taki mały murzynek ^^

Znowu wyskoczyły mu krosty na pupci bo Senior go nie przypilnował na plaży podczas mojego polowania na dzikie kobity. Nie rozumiem jak można jeść piasek, przecież to takie suche… Rozumiem gdyby mordował małe kocięta i zjadał ich wnętrzności na surowo. To by było godne Mrocznego Lorda Vad… ups Voldemorta. To przez te Gwiezdne Wojny. Zawsze byłem fanem Vadera, marzyłem, że kiedyś go poznam. Byłbym jego pupilkiem <3


Wyobraźcie to sobie: Mroczny Lord Darth Szczurus! Ha! Byłbym niezwyciężony! Wtedy Voldek by mi zmieniał pieluchy, nie ja jemu! Ups! Tego nie słyszeliście! Nie! Nie! To nieprawda, że mu je podbieram po ostatniej wpadce! Buuu :(

Voldemort stwierdził, że nie ma opierdalania się i robimy eliksir wskrzeszenia. Głupia nazwa, bo tak naprawdę nikogo to nie wskrzesza. Musisz być taką małą, żałosną formą życia jak Voldek. Wtedy zrobi z ciebie dorosłego. W sumie tak naprawdę to kombinacja eliksiru wzrostu i postarzającego. Ten pierwszy jest prosty do zdobycia: trzeba się włamać do Świętego Munga i podpierniczyć skrzynkę z magazynu szpitalnego. Bułka z masłem!

Z drugim będzie problem: robi się go przez jakieś pół roku. Na dodatek ma takie składniki, że głowa mała. Dosłownie głowa mała bo trzeba mieć Tsantse… To coś:


Indianie to robią. W Ameryce Południowej. Zgadnijcie kto ma to zdobyć? Tak, ja! Mówiłem mu: Mistrzu, ujawnij się, daj to zadanie jakiemuś śmierciożercy. Uwolnijmy Bellę z Azkabanu, ona wpadnie do wioski, rozpierdzieli wszystkich i wszystko w około, roześmieje się jakby była chora psychicznie i weźmie główkę. Ale nie… nie chce… ja wiem, że woli Seniora… on mu daje piasek żreć… ja biedny Glizdek nie jestem już potrzebny… buuu… czuje się wykorzystany jak po nocy z Alvinem…

W czasie gdy będę polował na Indian jak jakiś niedorobiony konkwistador to Senior zajmie się pędzeniem eliksiru. Z jednej strony mu zazdroszczę, bo będzie przy Voldusiu. Z  drugiej strony robi się ten eliksir z jednorożcowego łajna. Ale mu będzie walić chałupa! Ha, ha! Tego mu nie zazdroszczę :D. No i mi obiecał, że zrobi Voldusiowi jak najwięcej zdjęć i tym razem będzie pilnował swojego włażącego wszędzie palca. Dosłownie, w hotelu spaliśmy wszyscy razem w komórce, bo nas nie było stać na pokój. Rano obudziłem się z palcem Barty’ego w… dobra, oszczędzę wam szczegółów…

Na dodatek nie mamy aż tak wielkiego kociołka, aby się tam dorosły Voldemort zmieścił. Musieliśmy złożyć zamówienie Gandalfa, bo odkąd wyprał się w Perwolu to ma wyższy magiczny level i potrafi robić takie cuda. Tylko, że ma sporo pracy, jakiś tam pierścień i te sprawy, więc termin wynosi minimum pięć miesięcy. Nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło: Harry trochę dłużej pożyje. Wprawdzie Barty’ego Juniora trochę korci aby go popieścić cruciem, ale się powstrzymuje.

W ogóle to muszę się wam wyżalić. Junior mnie wkurza! Przysyła takie lizodupne listy do Voldzia, że głowa mała! Ostatnio ozdobił kopertę serduszkami i naklejkami z Monster High! A to cham! Foch! Tylko ja mogę wielbić naszego mistrza!

Zaczęliśmy myśleć nad dodatkowym źródłem pieniędzy. Autografy Voldzia na aukcji nie poszły. Moje szaliczki co je dziergam na drutach też nie. Musimy wymyślić coś innego…

Może Wy podrzucicie mi jakieś pomysły? Coś, ktoś?
Wiecie jak WAS lofffciam :*
Wasz Glizdek <3


P.s. – prostatę mam w porządku! Dzięki Barty za fachową opinię!