- Komputer stacjonarny składa się z następujących części: jednostki
centralnej, monitora, klawiatury i myszki. – Hermiona wskazywała to, o czym
mówiła. – Podstawową zasadą korzystania z niego jest to, że gdy coś ci nie
wychodzi lub po prostu czegoś nie wiesz, to wołasz mnie, a nie kombinujesz na
własną rękę. Jasne?
Severus przytaknął i słuchał uważnie wykładu. Dziewczyna opowiadała
szczegółowo, dlaczego komputery się włączają lub nie. Wszystko sprowadzało się
do braku prądu lub dużej ilości osób magicznych w pobliżu.
- Już wszystko wiem. Możemy przejść do konkretów? – zapytał Snape, gdy
Hermiona za bardzo zagłębiała się w szczegóły, które nie bardzo go
interesowały.
Z niezbyt zadowoloną miną wskazała palcem w kierunku obudowy
komputera.
- Trzeba nacisnąć ten duży guzik… tak, ten… naciśnij… świetnie… teraz
czekamy, aż Windows się otworzy…
- Co to?
- System operacyjny, bez którego komputer nie działa. Wszystko opiera
się na…
Im dłużej Severus słuchał, tym wyżej unosił brwi. Zdumiewało go, że
mugolom chciało się robić takie rzeczy. Jakieś kody, systemy i inne pierdoły,
które komplikują życie. O wiele prościej było rzucić czar, który sprawiał, że
gramofon zaczynał sam grać, światło się zapalało, a dom sam się czyścił. Tylko
że jednocześnie magia miała swoje ograniczenia. Nikomu nie udało się stworzyć
czegoś, co odpowiadałoby wiedzy, która była dostępna w komputerze. Szukanie
informacji w bibliotece było długie i żmudne w porównaniu do Internetu. Severus
był zadowolony, że dzięki Hermionie posiądzie umiejętności, które sprawią, że
znajdzie odpowiedzi na swoje pytania. Dlatego z uwagą słuchał, gdy tłumaczyła,
czym jest pulpit i te rozsiane na nim znaczki.
- Połóż prawą dłoń na myszce – rozkazała dziewczyna – i przesuń kursor
z dołu do góry, a potem z powrotem.
Czarodziej zrobił, co kazała, myśląc, że nawet dziecko nie miałoby z
tym problemów, ale szybko mina mu zrzedła. Gdy tylko poruszył myszką, kursor
ruszył dziko w sobie tylko znanym kierunku i zniknął Severusowi z oczu.
- Nie szarp tak. Staraj się zrobić wszystko płynnym ruchem –
instruowała cierpliwie Hermiona.
Snape postanowił, że tym razem zrobi wszystko staranniej. Najpierw
minęło parę sekund, zanim znalazł kursor. Następnie poruszył nim w dół. Trwało
to o wiele dłużej, niż by sobie życzył.
- Poćwicz chwilę. Musisz nauczyć się ruszać myszką szybciej.
- Staram się – jęknął czarodziej.
Nie raz widział, jak Hermiona korzysta z komputera i myślał, że nie ma
niczego prostszego. Zdecydowanie się mylił. Po jednym zadaniu przychodziły
kolejne, które były coraz bardziej trudne. Gdy doszło do obsługi klawiszy
myszki, to pogubił się do reszty.
- Kliknąć prawym… raz czy dwa? Czemu mi to wyskoczyło? Gdzie ten
cholerny kursor!? – myślał gorączkowo, czując narastającą irytację.
- Czekaj, nie uderzaj nią… pokażę ci… - oznajmiła Hermiona rozbawionym
tonem i położyła swoją dłoń na jego dłoni, czym wprawiła go w osłupienie. –
Widzisz? Tak poruszasz. Nigdy jej nie podnoś z podkładki – tłumaczyła, kierując
jego dłonią. – Teraz najedźmy na tę ikonę… kliknij dwukrotnie lewym klawiszem…
świetnie… - pochwaliła go. – To jest Internet Explorer. Jako stronę startową
ustawiłam Google. Dzięki niemu możesz wyszukać większość rzeczy.
Usta Severusa rozciągnęły się w uśmiechu pełnym zadowolenia. O to
właśnie mu chodziło. Na razie nie łapał wszystkiego, ale wiedział, że wszystko
było tylko kwestią czasu. Poćwiczy intensywnie i za kilka dni nie będzie można
go odróżnić od mugola.
- Kliknij kursorem w ten prostokąt pod napisem „Google” – rozkazała
Hermiona, zabierając swoja dłoń, na co Severus zareagował lekkim ukłuciem
zawodu w sercu. To było miłe uczucie i chciał, aby ich kontakt trwał jak
najdłużej. – Dobrze. Teraz możesz coś wpisać przy pomocy klawiatury.
Czarodziej zerknął na klawisze. Nie były okrągłe jak w maszynach do
pisania, które pamiętał z czasów młodości. Mimo to nie trudno mu było dojść do
wniosku, że obsługa jest prawie identyczna. Jego palec powoli wędrował od
jednego klawisza do drugiego, aż na monitorze pojawił się napis „Londyn”.
- Teraz wciśnij „Enter”… ten duży klawisz po prawej stronie… –
instruowała czarownica. – Widzisz? Wyświetliła ci się lista wyników. Zazwyczaj
te pierwsze linki są najlepsze. – Wskazała je palcem. – Polecam Wikipedię. To
taka encyklopedia. Działa od kilku miesięcy, ale imponuje zawartą w niej
wiedzą.
Severus starał się zapisać w pamięci wszystko, o czym mówiła Hermiona.
Okazało się, że włączenie komputera i przeglądarki internetowej to tylko
początek. Wyszukiwanie informacji tylko wydawało się proste. Identyczna
sytuacja był a z klawiaturą. Czarodziejowi myliły się funkcje poszczególnych
klawiszy, a przecież musiał wiedzieć, który, do czego służy. Przede wszystkim
musiał pamiętać, którego nie wciskać.
- Myślę, że musisz poćwiczyć pisanie obydwiema dłońmi – oznajmiła
Hermiona. – Posługiwanie się jednym palcem sprawia, że wszystko zajmuje ci
dziesięć razy więcej czasu, niż powinno.
- Pokaż mi jak, zamiast tyle gadać – rozkazał Severus. – Postaram się
ciebie naśladować – dodał milszym tonem, aby udobruchać dziewczynę, która
fuknęła ostrzegawczo.
- Zapamiętaj sobie, że jedyną osobą, która może rozkazywać w tym
pokoju, jestem ja – oznajmiła.
- No dobrze… przepraszam – wycedził czarodziej, z
trudem wypowiadając ostatnie słowo. – Obiecuję, że nie będę przeszkadzał, pani profesor.
- Tak lepiej – oznajmiła wyraźnie udobruchana Hermiona.
Severus poczuł jej ręce na swoich ramionach, gdy dotknęła dłońmi
klawiatury. Zaraz po nich oparła swoją klatkę piersiową o jego plecy. Usta
dziewczyny znalazły się tak blisko jego ucha, że mogłaby do niego zmysłowo
szeptać, gdyby zechciała.
- To jest program do pisania – oznajmiła, gdy włączyła Worda. – Tutaj
możesz ćwiczyć – jej palce zaczęły rytmicznie stukać w klawiaturę, gdy
opisywała skutki działania Wywaru Żywej Śmierci. – Możesz zrobić to samo, co
ja. Zacznij opisywać jakiś eliksir – poleciła, gdy chwyciła go za dłonie i
położyła je na klawiaturze. – Pytaj mnie, jeśli będziesz miał jakieś wątpliwości
lub nie będziesz czegoś potrafił – poprosiła, wyprostowując się.
Litery nie pojawiły się w edytorze tekstowym. Severus okręcił się na
krześle biurowym i zwrócił głowę w stronę twarzy Hermiony, dzięki czemu nawiązał z nią
kontakt wzrokowy.
- Wiesz, do jakiego doszedłem wniosku? – zapytał z lekkim
zakłopotaniem w głosie.
- Jakiego?
- Miałaś rację, mówiąc, że jesteś lepszą nauczycielką niż ja. Masz o
wiele więcej cierpliwości i lepsze podejście.
Hermiona pokraśniała na twarzy z powodu komplementu i dumy.
Podziękowała i uśmiechnęła się promiennie do współlokatora, a ten ze zdumieniem
odkrył, że jej zęby nie są tak wielkie, jak w czasach Hogwartu.
- Bez ciebie już dawno byłbym martwy – oznajmił cicho i chwycił
delikatnie jej dłoń. – Dzięki tobie mam po co żyć…
Czarodziej właśnie pochylał głowę przed rozpromienioną dziewczyną, gdy kątem
oka zauważył, że wisząca na ścianie ramka ze zdjęciem Suzanne poruszyła się
lekko. Nie było przeciągu i inne obrazki nadal tkwiły w swoim miejscu. Z tego
powodu Severus zaczął działać. Błyskawicznie przyciągnął Hermionę do siebie
przy pomocy jednej ręki, a drugą wyciągnął różdżkę z koszuli i rzucił zaklęcie
rozbrajające. Rozległ się odgłos uderzenia czegoś ciężkiego w ścianę i
domownicy usłyszeli cichy jęk. Na dywanie pojawił się fragment nogi, ubranej w
jeansy i trampka. Różdżka intruza wyrwała się z wiszącej w powietrzu ręki i
poleciała w stronę Hermiony, która złapała ją w locie.
- Potter! – warknął Severus, gdy Harry zrzucił z siebie
pelerynę-niewidkę.
- Co ty tu robisz!? – głos Hermiony wyrażał jednocześnie zdumienie i
złość. – Dlaczego nas szpiegujesz!?
- Dobrze wiesz czemu! – odparł auror, patrząc znacząco na
przyjaciółkę, która ciągle znajdowała się w ramionach Severusa.
- Niech zgadnę… - powiedział czarodziej jadowitym tonem, puszczając
współlokatorkę – pan Potter martwił się o przyjaciółkę, dlatego stwierdził, że
ma prawo naruszać jej prywatność. Szkoda tylko, że pan Potter nie potrafi
przyjąć do wiadomości, że ona jest dorosła i może robić, co chce we własnym
domu. Jest zdolna do myślenia i podejmowania decyzji.
- Ona ma prawo. Ty nie! – zawołał Harry, wstając z podłogi i
rozcierając bark.
- Znowu to samo… - mruknęła Hermiona i przewróciła oczami.
- On chce cię wykorzystać – oznajmił auror z powagą.
Słysząc te rewelacje, Severus prychnął kpiąco i uniósł brew w geście
rozbawienia. Sytuacja zaczynała robić się ciekawa, dlatego postanowił zachować
spokój, aby nie zniszczyć swojego pozytywnego wizerunku w oczach Hermiony.
- Czy coś ci się rzuciło na mózg, Potter? – spytał jak
najnormalniejszym tonem. – Razem z Hermioną sobie pomagamy. POMAGAMY –
powtórzył z naciskiem, gdyby do chłopaka nie dotarło znaczenie tego słowa.
- Obserwuję was od wczoraj i widziałem wystarczająco wiele, aby
stwierdzić, że masz wobec niej złe zamiary – Harry podszedł do byłego
nauczyciela, rzucając mu wyzywające spojrzenie.
- Bredzisz, Potter.
- Chcesz ją uwieść! – twarz aurora zdradzała wściekłość.
W pokoju zapadła na chwilę cisza, jak makiem zasiał. Severus przeniósł
wzrok na twarz Hermiony, aby zobaczyć, jaka jest jej reakcja na te rewelacje. Z
ulgą stwierdził, że nie dała wiary w słowa przyjaciela i z całych sił stara się
powstrzymać od śmiechu.
- Większej bzdury od dawna nie słyszałem – wycedził Snape, zwracając
się do chłopaka. – To ma być jakiś żart?
- Uważam, że się mylisz co do Severusa – poparła go Hermiona.
Harry skrzyżował ręce na piersi i spojrzał krzywo na przyjaciółkę.
- Wiem, że ostatnio życie cię nie rozpieszcza, ale dziwię się, że ktoś
z takim mózgiem jak twój, może być tak ślepy, na to, co się dzieje wokół niego.
- Masz jakieś dowody na potwierdzenie swoich słów? – zapytał słodkim
tonem Severus.
- Gdybyś tylko widziała, jak on na ciebie patrzy! Jak… jak… hipogryf
na kawałek mięsa! – Harry nadal zwracał się do Hermiony. – Udaje miłego, ale
gdy odwracasz wzrok, to zdejmuje maskę z twarzy. Sam widziałem, wąchał
ukradkiem twoje włosy, udając, że cię słucha. Próbował cię objąć, a w nocy
siedział i patrzył, jak śpisz. Przed chwilą kłamał ci w żywe oczy, że nie może
bez ciebie żyć!
Severus poczuł lodowaty chłód, który przeszył mu kręgosłup. Potter
widział stanowczo zbyt wiele i jeśli zdołałby nakłonić Hermionę do zajrzenia w
jego umysł, to przekonałaby się, że mówi prawdę.
- Yhm – odchrząknął były mistrz eliksirów. – Myślę, że zaszła tu duża
pomyłka. Twój przyjaciel chciał dobrze, ale z powodu uprzedzeń źle
zinterpretował fakty – uśmiechnął się do współlokatorki. – Dwóch pierwszych
zarzutów nie skomentuję, ponieważ są zbyt głupie, aby o tym w ogóle mówić.
Przyznaję się jednak do tego, że patrzyłem, jak śpisz. Było to podyktowane tym,
że dodałem nowy składnik do Eliksiru Słodkiego Snu. Miał sprawić, że będziesz
miała dobre sny. Czasem się zdarza, że wywołuje koszmary, dlatego obserwowałem
twoje reakcje, aby interweniować w razie potrzeby.
- Rzeczywiście miałam dobre sny – oznajmiła Hermiona.
Severus kiwnął w jej stronę głową, aby dać jej do zrozumienia, że jest
zadowolony z efektu. Wprawdzie to miało związek z tym że jego kłamstwo nie
wyszło na jaw, ale Potter nie musiał o tym wiedzieć.
- Nie wierzę w to – oznajmił chłopak. – Jak wytłumaczysz swoje
zachowanie wobec Hermiony przed tym, zanim mnie zauważyłeś? – zaatakował.
- Nie wiem, czy jesteś świadomy, ale jeśli zechcemy mieć romans, to
nie będziemy się ciebie pytać o zgodę – zakpił Snape. – Przypominam, że
Hermiona jest dorosła i może wybrać sobie jakiegokolwiek mężczyznę.
- To moja wina – odezwała się nieoczekiwanie czarownica. – Nie
powiedziałam ci czegoś i źle zinterpretowałeś jego słowa.
Harry wlepił w nią zaskoczone spojrzenie.
- Nie powiedziałam nikomu, że to ja ciebie uratowałam – Hermiona
zerknęła na współlokatora. – Nawet Ron nie wie – dodała, przenosząc wzrok na
przyjaciela.
- To jej zaklęcie utrzymało mnie przy życiu, po tym, co się stało we
Wrzeszczącej Chacie – Severus wykrzywił wargi, gdy sobie przypomniał ból, jaki
zadała mu Nagini. – To dzięki Hermionie znalazłem pracę. Pomagała mi i nadal
pomaga w wielu sprawach. Chciałem jej podziękować, robiąc to… - ponownie
chwycił dłoń dziewczyny, pochylił się nad nią i musnął ją leciutko wargami. –
Dziękuję. Naprawdę uważam, że jesteś wspaniałą czarownicą.
Z powodu jego gestu i słów, Hermiona rozpromieniła się jeszcze bardziej
niż poprzednio. Błyszczące oczy rzucały iskierki radości, policzki miała
zaróżowione, a usta rozciągnęły się w szczerym uśmiechu. Severus pomyślał, że
chciałby o wiele częściej widzieć u niej podobny wyraz twarzy.
- A mówił ci pan profesor, że za opiekę nad tobą dostaje pieniądze? –
spytał mściwie Harry.
Snape zaklął bezgłośnie i przeniósł wzrok na chłopaka. Dawno nie
widział u niego takiej mieszaniny odrazy i złości. Czasy, gdy był wdzięczny za
pomoc w pokonaniu Voldemorta, minęły. Znowu zaczął odczuwać silną nienawiść w
stosunku do byłego nauczyciela. Severus musiał mu przyznać, że miał powody.
- Nie… - wyszeptała zaskoczona Hermiona i popatrzyła w oczy
współlokatora, szukając w nich potwierdzenia.
- To prawda – odparł i westchnął boleśnie.
Postanowił, że będzie mówił prawdę. Wyczytał w myślach chłopaka, że
ten w razie potrzeby pójdzie na całość. Zrobi wszystko, aby odseparować
przyjaciółkę od Snape’a.
- Nie powiedziałem ci, że Kingsley mi płaci, ponieważ uważał, że tak
będzie lepiej – czarodziej trochę minął się z prawdą, ale wiedział, że zawsze
może powiedzieć, że nie zrozumiał dokładnie polecenia Ministra Magii.
Hermiona zmrużyła oczy w wąskie szparki i wykrzywiła usta. Czekała.
- Miało to trwać do czasu, aż wyjdziesz z depresji. Sama wiesz, że z
powodu twojej matki, ona może w każdej chwili wrócić – kontynuował Severus.
- Dlatego ci pomaga – odezwał się Harry, z trudem ukrywając radość z
powodu reakcji przyjaciółki. – Wcale mu na tobie nie zależy. On tylko udaje,
aby dostawać pieniądze. Gdy się wyleczysz, to dostanie piętnaście tysięcy
galeonów.
- Mógłbyś przestać gadać, o tym, co myślę i jak postępuję!? Z tego, co
wiem, to nie masz wglądu w mój umysł! – były mistrz eliksirów poczuł, że traci
panowanie nad sobą.
- Hermiona ma prawo znać wszystkie fakty! – oznajmił Potter z
pokrętnym uśmieszkiem.
- Dla twojej wiadomości… lubię Hermionę! – ryknął Severus. –
Pomagałbym jej nawet bez tych pieniędzy!
- O, to świetnie się składa! – oświadczył auror, przyglądając się z
uwagą swoim paznokciom. – Nic więcej nie dostaniesz…
- Co? Dlaczego?
- To ja ci płaciłem! – paskudny, złośliwy uśmiech pojawił się na
ustach Harry’ego. – Wszystko było moim pomysłem. Namówiłem do tego Kingsleya,
ponieważ wiedziałem, że ze mną nie będziesz chciał współpracować, nawet jeśli
chodziło o dobro Hermiony.
- Nie wierzę… - jęknęła zaskoczona czarownica.
- Mogłem się domyślić, że to twoja sprawka! – Severus kipiał ze
złości. – Zarówno mnie, jak i Hermionę wodziłeś za nos! Wielki pan Potter
myśli, że ma prawo decydować o życiu swoich przyjaciół. Manipuluje nimi, a
także ich otoczeniem. Może to ty zabiłeś kota, aby mieć pretekst do
kontrolowania Hermiony!?
Harry sprawnym ruchem odebrał różdżkę trzymaną przez dziewczynę i
wycelował ją w Snape’a. Były mistrz eliksirów, nie pozostał mu dłużny.
Czarodzieje zaczęli mierzyć się na spojrzenia.
- Nie próbuj mnie wrobić w śmierć Krzywołapa! – zaprotestował
gwałtownie Harry. – Jeśli mam być szczery, to myślę, że zmówiłeś się z Dundym,
aby mieć alibi!
- Nie mam zwyczaju zabijać cudzych zwierząt domowych!
- Za to ludzi już tak!
- Bez mojej pomocy nie dałbyś rady pokonać Voldemorta! – wycedził
Severus przez zęby.
- Bez pomocy Dumbledore’a! – sprostował Potter.
- Bez Hermiony też byś sobie nie poradził!
- Dlatego mam zamiar wyrzucić cię z jej domu! - zakomunikował Harry.
- To nie jest jej dom – prychnął Snape. – Ta głupia sąsiadka,
zawiadomiła Iana, że w domu jego rodziców mieszka wampir. Przyjechał tutaj
podczas nieobecności Hermiony i ucięliśmy sobie małą pogawędkę. Nie miał nic
naprzeciwko, abym dalej tutaj mieszkał.
- Wynoś się! – głos Hermiony dotarł do uszu kłócących się
czarodziejów.
- Ha! Mówiłem! – ucieszył się Harry.
Severus zaklął i zwróci twarz w stronę dziewczyny. Jej mina wyrażała
wściekłość. Oczy rzucały błyskawice, klatka piersiowa szybko unosiła się i
opadała, dłonie miała zaciśnięte w pięści.
- Mówiłam do ciebie, Harry – odezwała się ponownie.
- C… co!?
- Idź stąd… nie chcę cię więcej widzieć… powiedz Ginny, że nie będę
jej druhną… - z trudem wypowiadała słowa.
- A co z nim!? – zawył Potter, wskazując palec na Severusa.
Usta Hermiony zmieniły się w cienką kreskę. Idealnie naśladowała
Minerwę McGonagall.
- Pogadam z nim na osobności. Nie musisz znać szczegółów – oznajmiła
chłodno, wręczając przyjacielowi pelerynę-niewidkę. – Z tobą i Ginny na razie
nie mam ochoty rozmawiać…
- Wolisz jego niż nas!? – Harry był zszokowany i rozczarowany
jednocześnie.
- To tylko i wyłącznie moja sprawa! – warknęła czarownica.
Auror chwycił mocno pelerynę i rzucił Snape’owi nienawistne
spojrzenie.
- Ciekawe, jak długo będzie ci pomagał – rzucił gniewnie. – Sama się
przekonasz, że tylko udaje – oświadczył, opuszczając pokój.
Severus obserwował, jak Hermiona odprowadza Pottera do kominka.
Słysząc znajomy odgłos znikania przy pomocy proszku Fiuu, zrozumiał, że znowu
to on był górą w walce o duszę dziewczyny. Na pewno będzie na niego zła, ale
prędzej czy później jej przejdzie.
- Kiedy zamierzałeś mi powiedzieć? – zapytała Hermiona, gdy weszła po
schodach na górę i stanęła przed współlokatorem.
Z jej oczu dało się wyczytać smutek i rozczarowanie. Nie złość, odrazę
czy wrogość, na co stawiał Severus. Przełknął głośno ślinę i starał się
odpowiedzieć, ale coś go blokowało. Te oczy i wyraz twarzy sprawiały, że czuł
się winny. Było to nieoczekiwane uczucie, które utrudniało mu myślenie.
- Hm – mruknął, aby zyskać na czasie. – Wtedy kiedy… ty zamierzałaś mi
powiedzieć, że to nie twój dom – oświadczył. – Nie byłaś ze mną szczera –
zauważył.
- Nie byłam – Hermiona niechętnie przytaknęła.
- Nie miałem pracy. Z czegoś musiałem płacić czynsz – Severus czuł
mocną potrzebę wytłumaczenia się, nie mogąc znieść uczuć, które widniały na jej
twarzy. – Przyznaj sama… słuchałabyś mnie, gdybyś o tym wiedziała? Depresja tak
na ciebie wpłynęła, że wykorzystywałaś każdy argument, aby odsunąć od siebie
każdego.
- To fakt… - westchnęła i oparła się plecami o ścianę. – Nigdy nie
chciałeś ode mnie pieniędzy za eliksiry – zauważyła po chwili.
- I nadal nie chcę – odparł.
Na chwilę zapadła cisza. Hermiona wpatrywała się w jakiś odległy
punkt, najprawdopodobniej myśląc o tym, co się wydarzyło. Severus miał ochotę
zaszyć się w swoim pokoju, ale coś kazało mu stać w miejscu, mimo że czuł się
wyjątkowo nieswojo.
- Będę ci pomagał – zapewnił ją szeptem. – Ty się zajmij matką. Przez
te nasze badania rzadko do niej zaglądałaś. Ja w tym czasie sprawdzę swoje
źródła.
- Jeśli ma to być czarna magia, to wolę, abyś nic nie robił – odparła
dziwnie zmienionym głosem.
- Chcę tylko poszukać wskazówek…
- Nie! – wrzasnęła dziko. – Albus wiedział, że musisz się trzymać z
dala od czarnej magii!
Wybuch Hermiony był tak gwałtowny, że Severus cofnął się o krok do
tyłu. Zamrugał szybko powiekami, gdy zmierzył się z płomiennym wzrokiem
czarownicy. Czaiło się w nim coś takiego, że poczuł, że nie ma co się z nią
kłócić. Nie chciał się do tego przyznać, ale pierwszy raz w życiu przestraszył
się swojej współlokatorki.
- Dobrze… nie będę…
- Trzymam cię za słowo – oznajmiła błyskawicznie, przywołując na swoją
twarz lekki uśmiech. – Teraz czas wrócić do nauki pisania na klawiaturze.
Czarodziej posłusznie podążył za Hermioną do jej pokoju. Wiedział, że
sytuacja z Potterem zakończyła się tak, jak sobie tego życzył, ale odczuwał
jakiś nieokreślony niepokój. Po raz pierwszy od dawna nie był w stanie
stwierdzić, o czym dziewczyna myśli i dlaczego podjęła taką, a nie inną decyzję.
W jej oczach było coś zagadkowego i to go dręczyło. Spokój, który okazywała po
takiej awanturze, był dziwny. Hermiona Granger przeszła wewnętrzną przemianę.
Tylko Severus nie wiedział, jaką i dlaczego.