wtorek, 4 lipca 2017

Powojenne życie Hermiony G.: Rozdział 68 - Intruz


- Komputer stacjonarny składa się z następujących części: jednostki centralnej, monitora, klawiatury i myszki. – Hermiona wskazywała to, o czym mówiła. – Podstawową zasadą korzystania z niego jest to, że gdy coś ci nie wychodzi lub po prostu czegoś nie wiesz, to wołasz mnie, a nie kombinujesz na własną rękę. Jasne?
Severus przytaknął i słuchał uważnie wykładu. Dziewczyna opowiadała szczegółowo, dlaczego komputery się włączają lub nie. Wszystko sprowadzało się do braku prądu lub dużej ilości osób magicznych w pobliżu.
- Już wszystko wiem. Możemy przejść do konkretów? – zapytał Snape, gdy Hermiona za bardzo zagłębiała się w szczegóły, które nie bardzo go interesowały.
Z niezbyt zadowoloną miną wskazała palcem w kierunku obudowy komputera.
- Trzeba nacisnąć ten duży guzik… tak, ten… naciśnij… świetnie… teraz czekamy, aż Windows się otworzy…
- Co to?
- System operacyjny, bez którego komputer nie działa. Wszystko opiera się na…
Im dłużej Severus słuchał, tym wyżej unosił brwi. Zdumiewało go, że mugolom chciało się robić takie rzeczy. Jakieś kody, systemy i inne pierdoły, które komplikują życie. O wiele prościej było rzucić czar, który sprawiał, że gramofon zaczynał sam grać, światło się zapalało, a dom sam się czyścił. Tylko że jednocześnie magia miała swoje ograniczenia. Nikomu nie udało się stworzyć czegoś, co odpowiadałoby wiedzy, która była dostępna w komputerze. Szukanie informacji w bibliotece było długie i żmudne w porównaniu do Internetu. Severus był zadowolony, że dzięki Hermionie posiądzie umiejętności, które sprawią, że znajdzie odpowiedzi na swoje pytania. Dlatego z uwagą słuchał, gdy tłumaczyła, czym jest pulpit i te rozsiane na nim znaczki.
- Połóż prawą dłoń na myszce – rozkazała dziewczyna – i przesuń kursor z dołu do góry, a potem z powrotem.
Czarodziej zrobił, co kazała, myśląc, że nawet dziecko nie miałoby z tym problemów, ale szybko mina mu zrzedła. Gdy tylko poruszył myszką, kursor ruszył dziko w sobie tylko znanym kierunku i zniknął Severusowi z oczu.
- Nie szarp tak. Staraj się zrobić wszystko płynnym ruchem – instruowała cierpliwie Hermiona.
Snape postanowił, że tym razem zrobi wszystko staranniej. Najpierw minęło parę sekund, zanim znalazł kursor. Następnie poruszył nim w dół. Trwało to o wiele dłużej, niż by sobie życzył.
- Poćwicz chwilę. Musisz nauczyć się ruszać myszką szybciej.
- Staram się – jęknął czarodziej.
Nie raz widział, jak Hermiona korzysta z komputera i myślał, że nie ma niczego prostszego. Zdecydowanie się mylił. Po jednym zadaniu przychodziły kolejne, które były coraz bardziej trudne. Gdy doszło do obsługi klawiszy myszki, to pogubił się do reszty.
- Kliknąć prawym… raz czy dwa? Czemu mi to wyskoczyło? Gdzie ten cholerny kursor!? – myślał gorączkowo, czując narastającą irytację.
- Czekaj, nie uderzaj nią… pokażę ci… - oznajmiła Hermiona rozbawionym tonem i położyła swoją dłoń na jego dłoni, czym wprawiła go w osłupienie. – Widzisz? Tak poruszasz. Nigdy jej nie podnoś z podkładki – tłumaczyła, kierując jego dłonią. – Teraz najedźmy na tę ikonę… kliknij dwukrotnie lewym klawiszem… świetnie… - pochwaliła go. – To jest Internet Explorer. Jako stronę startową ustawiłam Google. Dzięki niemu możesz wyszukać większość rzeczy.
Usta Severusa rozciągnęły się w uśmiechu pełnym zadowolenia. O to właśnie mu chodziło. Na razie nie łapał wszystkiego, ale wiedział, że wszystko było tylko kwestią czasu. Poćwiczy intensywnie i za kilka dni nie będzie można go odróżnić od mugola.
- Kliknij kursorem w ten prostokąt pod napisem „Google” – rozkazała Hermiona, zabierając swoja dłoń, na co Severus zareagował lekkim ukłuciem zawodu w sercu. To było miłe uczucie i chciał, aby ich kontakt trwał jak najdłużej. – Dobrze. Teraz możesz coś wpisać przy pomocy klawiatury.
Czarodziej zerknął na klawisze. Nie były okrągłe jak w maszynach do pisania, które pamiętał z czasów młodości. Mimo to nie trudno mu było dojść do wniosku, że obsługa jest prawie identyczna. Jego palec powoli wędrował od jednego klawisza do drugiego, aż na monitorze pojawił się napis „Londyn”.
- Teraz wciśnij „Enter”… ten duży klawisz po prawej stronie… – instruowała czarownica. – Widzisz? Wyświetliła ci się lista wyników. Zazwyczaj te pierwsze linki są najlepsze. – Wskazała je palcem. – Polecam Wikipedię. To taka encyklopedia. Działa od kilku miesięcy, ale imponuje zawartą w niej wiedzą.
Severus starał się zapisać w pamięci wszystko, o czym mówiła Hermiona. Okazało się, że włączenie komputera i przeglądarki internetowej to tylko początek. Wyszukiwanie informacji tylko wydawało się proste. Identyczna sytuacja był a z klawiaturą. Czarodziejowi myliły się funkcje poszczególnych klawiszy, a przecież musiał wiedzieć, który, do czego służy. Przede wszystkim musiał pamiętać, którego nie wciskać.
- Myślę, że musisz poćwiczyć pisanie obydwiema dłońmi – oznajmiła Hermiona. – Posługiwanie się jednym palcem sprawia, że wszystko zajmuje ci dziesięć razy więcej czasu, niż powinno.
- Pokaż mi jak, zamiast tyle gadać – rozkazał Severus. – Postaram się ciebie naśladować – dodał milszym tonem, aby udobruchać dziewczynę, która fuknęła ostrzegawczo.
- Zapamiętaj sobie, że jedyną osobą, która może rozkazywać w tym pokoju, jestem ja – oznajmiła.
- No dobrze… przepraszam – wycedził czarodziej, z trudem wypowiadając ostatnie słowo. – Obiecuję, że nie będę przeszkadzał, pani profesor.
- Tak lepiej – oznajmiła wyraźnie udobruchana Hermiona.
Severus poczuł jej ręce na swoich ramionach, gdy dotknęła dłońmi klawiatury. Zaraz po nich oparła swoją klatkę piersiową o jego plecy. Usta dziewczyny znalazły się tak blisko jego ucha, że mogłaby do niego zmysłowo szeptać, gdyby zechciała.
- To jest program do pisania – oznajmiła, gdy włączyła Worda. – Tutaj możesz ćwiczyć – jej palce zaczęły rytmicznie stukać w klawiaturę, gdy opisywała skutki działania Wywaru Żywej Śmierci. – Możesz zrobić to samo, co ja. Zacznij opisywać jakiś eliksir – poleciła, gdy chwyciła go za dłonie i położyła je na klawiaturze. – Pytaj mnie, jeśli będziesz miał jakieś wątpliwości lub nie będziesz czegoś potrafił – poprosiła, wyprostowując się.
Litery nie pojawiły się w edytorze tekstowym. Severus okręcił się na krześle biurowym i zwrócił głowę w stronę twarzy Hermiony, dzięki czemu nawiązał z nią kontakt wzrokowy.
- Wiesz, do jakiego doszedłem wniosku? – zapytał z lekkim zakłopotaniem w głosie.
- Jakiego?
- Miałaś rację, mówiąc, że jesteś lepszą nauczycielką niż ja. Masz o wiele więcej cierpliwości i lepsze podejście.
Hermiona pokraśniała na twarzy z powodu komplementu i dumy. Podziękowała i uśmiechnęła się promiennie do współlokatora, a ten ze zdumieniem odkrył, że jej zęby nie są tak wielkie, jak w czasach Hogwartu.
- Bez ciebie już dawno byłbym martwy – oznajmił cicho i chwycił delikatnie jej dłoń. – Dzięki tobie mam po co żyć…
Czarodziej właśnie pochylał głowę przed rozpromienioną dziewczyną, gdy kątem oka zauważył, że wisząca na ścianie ramka ze zdjęciem Suzanne poruszyła się lekko. Nie było przeciągu i inne obrazki nadal tkwiły w swoim miejscu. Z tego powodu Severus zaczął działać. Błyskawicznie przyciągnął Hermionę do siebie przy pomocy jednej ręki, a drugą wyciągnął różdżkę z koszuli i rzucił zaklęcie rozbrajające. Rozległ się odgłos uderzenia czegoś ciężkiego w ścianę i domownicy usłyszeli cichy jęk. Na dywanie pojawił się fragment nogi, ubranej w jeansy i trampka. Różdżka intruza wyrwała się z wiszącej w powietrzu ręki i poleciała w stronę Hermiony, która złapała ją w locie.
- Potter! – warknął Severus, gdy Harry zrzucił z siebie pelerynę-niewidkę.
- Co ty tu robisz!? – głos Hermiony wyrażał jednocześnie zdumienie i złość. – Dlaczego nas szpiegujesz!?
- Dobrze wiesz czemu! – odparł auror, patrząc znacząco na przyjaciółkę, która ciągle znajdowała się w ramionach Severusa.
- Niech zgadnę… - powiedział czarodziej jadowitym tonem, puszczając współlokatorkę – pan Potter martwił się o przyjaciółkę, dlatego stwierdził, że ma prawo naruszać jej prywatność. Szkoda tylko, że pan Potter nie potrafi przyjąć do wiadomości, że ona jest dorosła i może robić, co chce we własnym domu. Jest zdolna do myślenia i podejmowania decyzji.
- Ona ma prawo. Ty nie! – zawołał Harry, wstając z podłogi i rozcierając bark.
- Znowu to samo… - mruknęła Hermiona i przewróciła oczami.
- On chce cię wykorzystać – oznajmił auror z powagą.
Słysząc te rewelacje, Severus prychnął kpiąco i uniósł brew w geście rozbawienia. Sytuacja zaczynała robić się ciekawa, dlatego postanowił zachować spokój, aby nie zniszczyć swojego pozytywnego wizerunku w oczach Hermiony.
- Czy coś ci się rzuciło na mózg, Potter? – spytał jak najnormalniejszym tonem. – Razem z Hermioną sobie pomagamy. POMAGAMY – powtórzył z naciskiem, gdyby do chłopaka nie dotarło znaczenie tego słowa.
- Obserwuję was od wczoraj i widziałem wystarczająco wiele, aby stwierdzić, że masz wobec niej złe zamiary – Harry podszedł do byłego nauczyciela, rzucając mu wyzywające spojrzenie.
- Bredzisz, Potter.
- Chcesz ją uwieść! – twarz aurora zdradzała wściekłość.
W pokoju zapadła na chwilę cisza, jak makiem zasiał. Severus przeniósł wzrok na twarz Hermiony, aby zobaczyć, jaka jest jej reakcja na te rewelacje. Z ulgą stwierdził, że nie dała wiary w słowa przyjaciela i z całych sił stara się powstrzymać od śmiechu.
- Większej bzdury od dawna nie słyszałem – wycedził Snape, zwracając się do chłopaka. – To ma być jakiś żart?
- Uważam, że się mylisz co do Severusa – poparła go Hermiona.
Harry skrzyżował ręce na piersi i spojrzał krzywo na przyjaciółkę.
- Wiem, że ostatnio życie cię nie rozpieszcza, ale dziwię się, że ktoś z takim mózgiem jak twój, może być tak ślepy, na to, co się dzieje wokół niego.
- Masz jakieś dowody na potwierdzenie swoich słów? – zapytał słodkim tonem Severus.
- Gdybyś tylko widziała, jak on na ciebie patrzy! Jak… jak… hipogryf na kawałek mięsa! – Harry nadal zwracał się do Hermiony. – Udaje miłego, ale gdy odwracasz wzrok, to zdejmuje maskę z twarzy. Sam widziałem, wąchał ukradkiem twoje włosy, udając, że cię słucha. Próbował cię objąć, a w nocy siedział i patrzył, jak śpisz. Przed chwilą kłamał ci w żywe oczy, że nie może bez ciebie żyć!
Severus poczuł lodowaty chłód, który przeszył mu kręgosłup. Potter widział stanowczo zbyt wiele i jeśli zdołałby nakłonić Hermionę do zajrzenia w jego umysł, to przekonałaby się, że mówi prawdę.
- Yhm – odchrząknął były mistrz eliksirów. – Myślę, że zaszła tu duża pomyłka. Twój przyjaciel chciał dobrze, ale z powodu uprzedzeń źle zinterpretował fakty – uśmiechnął się do współlokatorki. – Dwóch pierwszych zarzutów nie skomentuję, ponieważ są zbyt głupie, aby o tym w ogóle mówić. Przyznaję się jednak do tego, że patrzyłem, jak śpisz. Było to podyktowane tym, że dodałem nowy składnik do Eliksiru Słodkiego Snu. Miał sprawić, że będziesz miała dobre sny. Czasem się zdarza, że wywołuje koszmary, dlatego obserwowałem twoje reakcje, aby interweniować w razie potrzeby.
- Rzeczywiście miałam dobre sny – oznajmiła Hermiona.
Severus kiwnął w jej stronę głową, aby dać jej do zrozumienia, że jest zadowolony z efektu. Wprawdzie to miało związek z tym że jego kłamstwo nie wyszło na jaw, ale Potter nie musiał o tym wiedzieć.
- Nie wierzę w to – oznajmił chłopak. – Jak wytłumaczysz swoje zachowanie wobec Hermiony przed tym, zanim mnie zauważyłeś? – zaatakował.
- Nie wiem, czy jesteś świadomy, ale jeśli zechcemy mieć romans, to nie będziemy się ciebie pytać o zgodę – zakpił Snape. – Przypominam, że Hermiona jest dorosła i może wybrać sobie jakiegokolwiek mężczyznę.
- To moja wina – odezwała się nieoczekiwanie czarownica. – Nie powiedziałam ci czegoś i źle zinterpretowałeś jego słowa.
Harry wlepił w nią zaskoczone spojrzenie.
- Nie powiedziałam nikomu, że to ja ciebie uratowałam – Hermiona zerknęła na współlokatora. – Nawet Ron nie wie – dodała, przenosząc wzrok na przyjaciela.
- To jej zaklęcie utrzymało mnie przy życiu, po tym, co się stało we Wrzeszczącej Chacie – Severus wykrzywił wargi, gdy sobie przypomniał ból, jaki zadała mu Nagini. – To dzięki Hermionie znalazłem pracę. Pomagała mi i nadal pomaga w wielu sprawach. Chciałem jej podziękować, robiąc to… - ponownie chwycił dłoń dziewczyny, pochylił się nad nią i musnął ją leciutko wargami. – Dziękuję. Naprawdę uważam, że jesteś wspaniałą czarownicą.
Z powodu jego gestu i słów, Hermiona rozpromieniła się jeszcze bardziej niż poprzednio. Błyszczące oczy rzucały iskierki radości, policzki miała zaróżowione, a usta rozciągnęły się w szczerym uśmiechu. Severus pomyślał, że chciałby o wiele częściej widzieć u niej podobny wyraz twarzy.
- A mówił ci pan profesor, że za opiekę nad tobą dostaje pieniądze? – spytał mściwie Harry.
Snape zaklął bezgłośnie i przeniósł wzrok na chłopaka. Dawno nie widział u niego takiej mieszaniny odrazy i złości. Czasy, gdy był wdzięczny za pomoc w pokonaniu Voldemorta, minęły. Znowu zaczął odczuwać silną nienawiść w stosunku do byłego nauczyciela. Severus musiał mu przyznać, że miał powody.
- Nie… - wyszeptała zaskoczona Hermiona i popatrzyła w oczy współlokatora, szukając w nich potwierdzenia.
- To prawda – odparł i westchnął boleśnie.
Postanowił, że będzie mówił prawdę. Wyczytał w myślach chłopaka, że ten w razie potrzeby pójdzie na całość. Zrobi wszystko, aby odseparować przyjaciółkę od Snape’a.
- Nie powiedziałem ci, że Kingsley mi płaci, ponieważ uważał, że tak będzie lepiej – czarodziej trochę minął się z prawdą, ale wiedział, że zawsze może powiedzieć, że nie zrozumiał dokładnie polecenia Ministra Magii.
Hermiona zmrużyła oczy w wąskie szparki i wykrzywiła usta. Czekała.
- Miało to trwać do czasu, aż wyjdziesz z depresji. Sama wiesz, że z powodu twojej matki, ona może w każdej chwili wrócić – kontynuował Severus.
- Dlatego ci pomaga – odezwał się Harry, z trudem ukrywając radość z powodu reakcji przyjaciółki. – Wcale mu na tobie nie zależy. On tylko udaje, aby dostawać pieniądze. Gdy się wyleczysz, to dostanie piętnaście tysięcy galeonów.
- Mógłbyś przestać gadać, o tym, co myślę i jak postępuję!? Z tego, co wiem, to nie masz wglądu w mój umysł! – były mistrz eliksirów poczuł, że traci panowanie nad sobą.
- Hermiona ma prawo znać wszystkie fakty! – oznajmił Potter z pokrętnym uśmieszkiem.
- Dla twojej wiadomości… lubię Hermionę! – ryknął Severus. – Pomagałbym jej nawet bez tych pieniędzy!
- O, to świetnie się składa! – oświadczył auror, przyglądając się z uwagą swoim paznokciom. – Nic więcej nie dostaniesz…
- Co? Dlaczego?
- To ja ci płaciłem! – paskudny, złośliwy uśmiech pojawił się na ustach Harry’ego. – Wszystko było moim pomysłem. Namówiłem do tego Kingsleya, ponieważ wiedziałem, że ze mną nie będziesz chciał współpracować, nawet jeśli chodziło o dobro Hermiony.
- Nie wierzę… - jęknęła zaskoczona czarownica.
- Mogłem się domyślić, że to twoja sprawka! – Severus kipiał ze złości. – Zarówno mnie, jak i Hermionę wodziłeś za nos! Wielki pan Potter myśli, że ma prawo decydować o życiu swoich przyjaciół. Manipuluje nimi, a także ich otoczeniem. Może to ty zabiłeś kota, aby mieć pretekst do kontrolowania Hermiony!?
Harry sprawnym ruchem odebrał różdżkę trzymaną przez dziewczynę i wycelował ją w Snape’a. Były mistrz eliksirów, nie pozostał mu dłużny. Czarodzieje zaczęli mierzyć się na spojrzenia.
- Nie próbuj mnie wrobić w śmierć Krzywołapa! – zaprotestował gwałtownie Harry. – Jeśli mam być szczery, to myślę, że zmówiłeś się z Dundym, aby mieć alibi!
- Nie mam zwyczaju zabijać cudzych zwierząt domowych!
- Za to ludzi już tak!
- Bez mojej pomocy nie dałbyś rady pokonać Voldemorta! – wycedził Severus przez zęby.
- Bez pomocy Dumbledore’a! – sprostował Potter.
- Bez Hermiony też byś sobie nie poradził!
- Dlatego mam zamiar wyrzucić cię z jej domu! - zakomunikował Harry.
- To nie jest jej dom – prychnął Snape. – Ta głupia sąsiadka, zawiadomiła Iana, że w domu jego rodziców mieszka wampir. Przyjechał tutaj podczas nieobecności Hermiony i ucięliśmy sobie małą pogawędkę. Nie miał nic naprzeciwko, abym dalej tutaj mieszkał.
- Wynoś się! – głos Hermiony dotarł do uszu kłócących się czarodziejów.
- Ha! Mówiłem! – ucieszył się Harry.
Severus zaklął i zwróci twarz w stronę dziewczyny. Jej mina wyrażała wściekłość. Oczy rzucały błyskawice, klatka piersiowa szybko unosiła się i opadała, dłonie miała zaciśnięte w pięści.
- Mówiłam do ciebie, Harry – odezwała się ponownie.
- C… co!?
- Idź stąd… nie chcę cię więcej widzieć… powiedz Ginny, że nie będę jej druhną… - z trudem wypowiadała słowa.
- A co z nim!? – zawył Potter, wskazując palec na Severusa.
Usta Hermiony zmieniły się w cienką kreskę. Idealnie naśladowała Minerwę McGonagall.
- Pogadam z nim na osobności. Nie musisz znać szczegółów – oznajmiła chłodno, wręczając przyjacielowi pelerynę-niewidkę. – Z tobą i Ginny na razie nie mam ochoty rozmawiać…
- Wolisz jego niż nas!? – Harry był zszokowany i rozczarowany jednocześnie.
- To tylko i wyłącznie moja sprawa! – warknęła czarownica.
Auror chwycił mocno pelerynę i rzucił Snape’owi nienawistne spojrzenie.
- Ciekawe, jak długo będzie ci pomagał – rzucił gniewnie. – Sama się przekonasz, że tylko udaje – oświadczył, opuszczając pokój.
Severus obserwował, jak Hermiona odprowadza Pottera do kominka. Słysząc znajomy odgłos znikania przy pomocy proszku Fiuu, zrozumiał, że znowu to on był górą w walce o duszę dziewczyny. Na pewno będzie na niego zła, ale prędzej czy później jej przejdzie.
- Kiedy zamierzałeś mi powiedzieć? – zapytała Hermiona, gdy weszła po schodach na górę i stanęła przed współlokatorem.
Z jej oczu dało się wyczytać smutek i rozczarowanie. Nie złość, odrazę czy wrogość, na co stawiał Severus. Przełknął głośno ślinę i starał się odpowiedzieć, ale coś go blokowało. Te oczy i wyraz twarzy sprawiały, że czuł się winny. Było to nieoczekiwane uczucie, które utrudniało mu myślenie.
- Hm – mruknął, aby zyskać na czasie. – Wtedy kiedy… ty zamierzałaś mi powiedzieć, że to nie twój dom – oświadczył. – Nie byłaś ze mną szczera – zauważył.
- Nie byłam – Hermiona niechętnie przytaknęła.
- Nie miałem pracy. Z czegoś musiałem płacić czynsz – Severus czuł mocną potrzebę wytłumaczenia się, nie mogąc znieść uczuć, które widniały na jej twarzy. – Przyznaj sama… słuchałabyś mnie, gdybyś o tym wiedziała? Depresja tak na ciebie wpłynęła, że wykorzystywałaś każdy argument, aby odsunąć od siebie każdego.
- To fakt… - westchnęła i oparła się plecami o ścianę. – Nigdy nie chciałeś ode mnie pieniędzy za eliksiry – zauważyła po chwili.
- I nadal nie chcę – odparł.
Na chwilę zapadła cisza. Hermiona wpatrywała się w jakiś odległy punkt, najprawdopodobniej myśląc o tym, co się wydarzyło. Severus miał ochotę zaszyć się w swoim pokoju, ale coś kazało mu stać w miejscu, mimo że czuł się wyjątkowo nieswojo.
- Będę ci pomagał – zapewnił ją szeptem. – Ty się zajmij matką. Przez te nasze badania rzadko do niej zaglądałaś. Ja w tym czasie sprawdzę swoje źródła.
- Jeśli ma to być czarna magia, to wolę, abyś nic nie robił – odparła dziwnie zmienionym głosem.
- Chcę tylko poszukać wskazówek…
- Nie! – wrzasnęła dziko. – Albus wiedział, że musisz się trzymać z dala od czarnej magii!
Wybuch Hermiony był tak gwałtowny, że Severus cofnął się o krok do tyłu. Zamrugał szybko powiekami, gdy zmierzył się z płomiennym wzrokiem czarownicy. Czaiło się w nim coś takiego, że poczuł, że nie ma co się z nią kłócić. Nie chciał się do tego przyznać, ale pierwszy raz w życiu przestraszył się swojej współlokatorki.
- Dobrze… nie będę…
- Trzymam cię za słowo – oznajmiła błyskawicznie, przywołując na swoją twarz lekki uśmiech. – Teraz czas wrócić do nauki pisania na klawiaturze.
Czarodziej posłusznie podążył za Hermioną do jej pokoju. Wiedział, że sytuacja z Potterem zakończyła się tak, jak sobie tego życzył, ale odczuwał jakiś nieokreślony niepokój. Po raz pierwszy od dawna nie był w stanie stwierdzić, o czym dziewczyna myśli i dlaczego podjęła taką, a nie inną decyzję. W jej oczach było coś zagadkowego i to go dręczyło. Spokój, który okazywała po takiej awanturze, był dziwny. Hermiona Granger przeszła wewnętrzną przemianę. Tylko Severus nie wiedział, jaką i dlaczego.