- Czarownice i czarodzieje! Chłopcy i dziewczęta! Witam was w
„Kociołku Towarzyskim”! - Rita Skeeter wkroczyła do studia nagraniowego,
szczerząc zęby do fanek i nielicznych fanów. Nie było tajemnicą, że była o
wiele bardziej popularna wśród żeńskiej części magicznej społeczności. To
głównie od nich dostawała listy i to one pojawiały się na spotkaniach. Tym
razem było podobnie. Rita domyśliła się, że kilku dodatkowych mężczyzn przyszło
na nagranie nie dlatego, że byli zainteresowani treściami, a raczej chcieli być
częścią rewolucji, która właśnie dokonywała się na ich oczach.
Technika pożyczona od mugoli powoli wchodziła do świadomości czarownic
i czarodziejów. Rita musiała spędzić wiele miesięcy na szantażowaniu, błaganiu,
obiecywaniu i proszeniu, dzięki któremu dostała zgodę na utworzenie magicznego
kanału w telewizji. Następnie tak długo bombardowała wszystkich swoimi
tekstami, w których mocno podkreślała, że udało im się zaakceptować radio oraz
pociąg, które przecież były mugolskimi wynalazkami, że zakupili odpowiedni
sprzęt (w nowo otwartym punkcie na ulicy Pokątnej, którym cichym właścicielem
była pisarka). Czarownic aż tak mocno nie trzeba było przekonywać, ponieważ one
łatwiej podchwytywały pomysły swojej ulubionej autorki felietonów i
plotkarskich artykułów. Czarodzieje, zwłaszcza ci tradycyjni, mieli o wiele
większe opory przed nowościami.
- Właśnie dzisiaj zaczyna się rewolucja! Nasze społeczeństwo wkracza w
nową erę! – Kontynuowała niezrażenie Rita pomimo pozornej obojętności tłumu.
Miała świadomość, że nawet jej najbardziej oddane fanki potrzebują chwili, aby
się rozruszać. Jak na razie większość była onieśmielona i zerkała z obawą na
otaczające ich sprzęty do nagrywania oraz oświetlenia. – Zaprosiłam dla was
naprawdę wyjątkowych gości. Jako pierwsza przyjdzie do nas czarownica, którą
znają wszyscy! Proszę o mocne brawa! Przed wami… Hermiona Granger! – Prowadząca
machnęła różdżką w stronę kotary, która rozsunęła się, ukazując młodą kobietę z
krótkimi włosami.
Rita miała świadomość, że nikt oprócz Thierry’ego Boucharda nie chciał
zgodzić się na wywiad przed kamerami, przez co była zmuszona użyć swoich
„argumentów”, ale publiczność nie musiała o tym wiedzieć. Sława i pieniądze
nigdy nie przychodziły łatwo, dlatego dziennikarka wiedziała co to ciężka
praca. Nie po to budowała latami swoją pozycję oraz szukała haków na każdego,
aby tego nie wykorzystać. Przedstawiciele świata czarodziejów wyraźnie dali
Ricie do zrozumienia, że jeśli dwa pierwsze odcinki nie odniosą sukcesu, to
dziennikarka może tylko pomarzyć o dalszym rozbudowywaniu magicznej telewizji.
Ryzyko było zbyt wysokie i nie zamierzali tego ciągnąć bez zdecydowanego
entuzjazmu społeczeństwa. Z tego powodu Rita postanowiła zaprosić najbardziej
znane i kontrowersyjne postacie, a następnie zmusić je do gadania.
- Nie będę owijać w bawełnę, dlatego od razu pytam… Kogo z tej czwórki
lubisz najbardziej: Thierry'ego Boucharda, Rona Weasleya, Severusa Snape’a czy
Gawaina Robardsa? – Dziennikarka uśmiechnęła się promiennie do rozmówczyni. – Z
tego, co wiem, to z każdym byłaś lub jesteś w
jakiś sposób związana. Wszyscy jesteśmy ciekawi, kto jest najbliższy
twojemu sercu.
Tłum siedzący na widowni wstrzymał oddech, czekając na odpowiedź.
Hermiona zmieszała się lekko, ale po chwili przywołała na twarz maskę
obojętności.
- Nie ukrywam, że najmniejszy kontakt mam z Ronem – odparła sucho. – Z
pozostałymi moje relacje są dobre i nic nie wskazuje na to, aby wyszły poza
standardowo koleżeńskie tudzież przyjacielskie – po wyznaniu zacisnęła usta
niczym Minerwa McGonagall.
- Tak się jej tylko zdaje – Rita puściła oczko do widowni, a ta
zaczęła przejawiać większe ożywienie – ale my wiemy, że coś jej na rzeczy…
- Nie prawda – oznajmiła Hermiona z godnością i uniosła nos w stronę
sufitu.
- Każdy wie, że z ciebie jest niezłe ziółko. Zmieniasz facetów jak
rękawiczki – zauważyła dziennikarka, przez co zebrani zaczęli cicho chichotać.
- Nie przejmuj się, tak się tylko z tobą droczymy – Rita poklepała dłoń
rozmówczyni, która wyglądała, jakby chciała ją zabić wzrokiem. – Porozmawiajmy
o faktach. Kiedy masz zamiar rzucić Obliviate na Thierry’ego i czy on o tym
wie?
- Nie sądzę, aby to było konieczne…
- Jak to nie? – Dziennikarka udała oburzenie. – Z tego, co wiem, nie
doszło do ślubu. Przypominam, że jest mugolem,
a ty wyjawiłaś mu, że jesteś czarownicą. To jawne pogwałcenie Międzynarodowego
Kodeksu Tajności Czarodziejów. Mimo wszystko… - Rita zrobiła znaczącą pauzę,
jednocześnie z zadowoleniem przyjmując reakcję widowni, która dała się
podpuścić i okazywała coraz większe zaangażowanie. – Myślę, że nie będziemy się
czepiać bohaterki wojennej. Rozumiemy, że zrobiła to w zaślepieniu, zwanym
miłością. Odpuśćmy jej.
- Nie tylko ja jedna powiedziałam narzeczonemu przed ślubem, że jestem
czarownicą – broniła się Hermiona. – Ministerstwo uznaje to za wyjątki…
- Co nie zmienia faktu, że nie jesteście ze sobą, dlatego powinnaś mu
wyczyścić pamięć! – przerwała jej Rita.
- Możesz nie mieć aktualnych informacji! – warknęła młodsza z
czarownic, czym sprawiła, że tłum fanek dziennikarki zaczął pomrukiwać coś o
niewychowanych dziewuszyskach.
- Oj, kręcisz dziewczyno! – prowadząca zawołała ze złośliwością wypisaną na twarzy. –
Najpierw twierdziłaś, że tylko go lubisz, a teraz mówisz, że łączy was miłość…
- Ej, to jawna nadinterpretacja! – zirytowała się Hermiona.
- W takim razie może spytamy twojego kochasia, jaka jest prawda? –
Rita uśmiechnęła się do niej jadowicie. – Panie i panowie! Przed wami autor
cudownych książek o pannie White… Thierry Bouchard!
Od razu było widać, że Kanadyjczyk przyszedł do studia nagraniowego z
zupełnie innym nastawieniem niż jego być-może-przyszła żona. Wyskoczył zza
kotary, nie czekając na odsłonięcie jej i zaczął teatralnie kłaniać się przed
publicznością. Niektóre starsze czarownice o mało nie zemdlały z podniecenia,
gdy podbiegł do kilku w pierwszym rzędzie i złożył na ich dłoniach pocałunki.
Reszcie pomachał entuzjastycznie podczas wchodzenia na scenę.
- Ho, ho, ale z pana dżentelmen! – zawołała Rita, gdy przyszła kolej
na powitanie z nią.
- Trzeba się czymś wyróżniać w dzisiejszym świcie… - białe zęby
Thierry’ego błyszczały w świetle reflektorów.
- Jesteś szczery – zauważyła dziennikarka z wyraźnym zadowoleniem, gdy
usadowiła się z powrotem w fotelu. – Powiedz mi… bo panna Granger nabrała wody
w usta… jesteście razem czy nie?
- Oczywiście, że jesteśmy razem! – mężczyzna pokraśniał z dumy i
złapał młodszą czarownicę za rękę. – Hermiona wstydzi się tego, że nie wyszło
nam za pierwszym razem, ale zapewniam, że przy następnym podejściu nie dam jej
uciec sprzed ołtarza!
Widownia coraz śmielej sobie poczynała. Niektórzy na słowa Thierry’ego
otwarcie zaczęli się śmiać, inni klaskać, a jeden z czarodziejów włożył palce
do ust i zagwizdał, za co dostał od żony parasolką po głowie.
- Teraz czas na pytania: jak się czujesz z magią i co o niej myślisz?
Tak szczerze, to obstawiałam, że prędzej zostaniesz księdzem, niż przejdziesz
nad naturą Hermiony do porządku dziennego – oznajmiła prowadząca, co wywołało śmielszy
niż dotychczas aplauz na widowni.
- Magia jest zajebista, bardzo żałuję, że jej nie mam – wyznał
Kanadyjczyk i udał, że łka z żalu, jednocześnie zerkając na rozbawionych
czarodziejów i czarownice. – Będę musiał się jakoś pogodzić z tym okropnym
defektem matki natury.
- Myślisz, że to coś niezwykłego czy raczej przerażające?
- Przerażające? Kobieto! To
jest bardziej zajebiste niż podróż po USA z hippisami w ich starej furgonetce i
jaranie zielska dwadzieścia cztery godziny na dobę!
Tłum przestał się hamować i zawył z radości w reakcji na odpowiedź.
Hermiona zakryła twarz dłońmi, nie mogąc zdzierżyć tego, co się działo. Rita była
wniebowzięta: to był ledwo początek, a wszystko jej mówiło, że osiągnęła sukces,
który nawet jej się nie śnił. Owszem, wiedziała, że będzie dobrze, ale nie
podejrzewała, że aż tak. Instynkt podpowiadał jej, że miała przed sobą nową
gwiazdę czarodziejskiego świata. Zamierzała wykorzystać Thierry’ego do swoich
celów, ale dopiero po nagraniu.
- Byłeś u spowiedzi po tym, jak Hermiona powiedziała ci o magii? –
rzuciła niespodziewanym pytaniem w jego kierunku. – Wiem, że mugole traktują ją
jako najgorszy grzech, a ty przecież należysz do kościoła…
- Daj spokój, średniowiecze minęło – odparł Thierry bez najmniejszego
zająknięcia. – Księża się mylą, a ja nie jestem jak krowa: tylko one nie
zmieniają poglądów.
- Ha, ha, ha – zaśmiała się Rita razem ze swoimi fanami. – Dobrze
powiedziane!
Thierry wypiął pierś z dumy i popatrzył na nią roziskrzonym wzrokiem.
Potrafił się dobrze wypromować i miał doświadczenie z mediami. Na dodatek był
przystojny, co nie umknęło uwadze czarownic, które były gotowe przymknąć oko na
to, że jest mugolem.
- A teraz wróćmy do Hermiony… - Dziennikarka zwróciła twarz w stronę
młodej kobiety. - Jak wyobrażasz sobie swoją przyszłość z Severusem Snape’em?
- Nadal zamierzam mu pomagać w
przystosowaniu się do świata. Zrobił ogromne postępy i nie jest już taki jak
kiedyś, mimo że ciągle doznaje ostracyzmu ze strony społeczeństwa – popatrzyła
potępiająco w stronę tłumu.
- Jeśli on się zmienił, to ja jestem trytonem! – krzyknął jakiś
czarodziej, który nie musiał się obawiać żony, ponieważ jej nie miał.
Pomruk widowni wyraźnie świadczył, że popiera jego słowa. Niektórzy zaczęli
cicho buczeć. Hermiona skrzywiła się, jakby wypiła Szkiele-Wzro i już miała
wygłosić długą mowę na temat współżycia społecznego, gdy Rita zainterweniowała:
- Chodziło mi o wasze intymne relacje. Przecież dwoje ludzi odmiennej
płci nie mieszka ze sobą ot tak sobie. Już dawniej pokazałaś, że masz ciągoty
do starszych i bardziej doświadczonych mężczyzn. Trójkąt z Thierrym i Severusem
to chyba zbyt postępowe jak na ciebie, co? – uśmiechnęła się, ukazując swoje
złote zęby.
- Ja bym był za – oznajmił Thierry, czym wzbudził kolejną falę
wesołości.
Hermiona spiorunowała go wzrokiem i mruknęła coś niewyraźnie. Rita
postanowiła wypić wywar póki gorący.
- Zrobiło się bardzo intymnie – stwierdziła i uśmiechnęła się od ucha
do ucha. – Taki związek… no, no, no… Panie Bouchard, zaskakujesz nas
wszystkich!
- Jestem za wolną miłością – Thierry nie zwracał uwagi na załamaną
Hermionę – każdy na nią zasługuje, a Severus Snape jest… fascynujący – wyznał.
Widownia podzieliła się: jedni buczeli, inni piszczeli z zachwytu.
Rita zrozumiała, że takie sprawy są jak na razie zbyt postępowe dla niektórej
części społeczeństwa. Stwierdziła, że musi zmienić temat.
- Skoro o Severusie mowa, to zobaczmy, co on sam ma nam do
powiedzenia. Czarownice i czarodzieje, przed wami tajemniczy i mroczny
mężczyzna, którego zna każdy w naszym świecie! – oznajmiła, jednocześnie
odsłaniając kotarę.
Tłum siedzący przed sceną poruszył się niespokojnie. Nie słychać było
braw, które towarzyszyły pojawieniu się Hermiony czy Thierry’ego. Zapanowała
mroczna atmosfera i wielu mogłoby przysiąc, że wraz z pojawieniem się Severusa
na sali zrobiło się zimniej. Trzymana przez niego różdżka skutecznie
zniechęciła odważniejszych do wykrzykiwania obelg. Rita od razu zrozumiała, że
zaproszenie kogoś takiego mogło być błędem. Musiała koniecznie to naprawić i
sprawić, aby czarodzieje znowu zaczęli się dobrze bawić.
- Może pan usiąść – zaświergotała, wyczarowując kolejny fotel.
- Postoję – mruknął z wyraźną niechęcią Severus.
- No dobrze, skoro pan tego chce. Muszę się przyznać, że jestem pod
wielkim wrażeniem pańskiej zmiany. Z zimnego nietoperza z lochów przepoczwarzył
się pan w kogoś niesamowicie pociągającego – dziennikarka wyszczerzyła do niego
zęby, chociaż wiedziała, że nie przebije tym muru, którym odgradzał się od wszystkich,
ale jednocześnie wzbudzała niemałe zainteresowanie widowni. – Fascynujący
mężczyzna, taki piękny pod zewnętrzną warstwą niedostępności… - kolejny raz
puściła oczko do fanów, którzy ponownie zaczęli się rozochocać. – Słyszałam, że
nawet pani psycholog więzienna nie była w stanie się oprzeć. Stąd pytanie: jest
pan chętny do trójkąta z Thierrym i Hermioną? Myślę, że obydwoje nie odmówią…
- Tylko… w najgorszych… koszmarach… – Severus z trudem wycedził przez
zęby, co ku jego zaskoczeniu rozbawiło tłum fanek.
Rozejrzał się i zauważył, że Thierry zrobił komiczną minę, która
kojarzyła się jednoznacznie z dzieckiem, któremu zabrano cukierki. Po
przeniesieniu wzroku na Hermionę złapał z nią kontakt i wyczytał z jej oczu, że
ona także ma ochotę zabić Ritę, która szykowała się do kolejnego ataku.
- Panie Snape, czy nie tęskni pan czasem za nauczaniem? – spytała
przymilnym tonem. – Mimo wszystko taka praca chyba daje sporo radości,
chociażby przez możliwość szydzenia, z co poniektórych jednostek...
- Nie przypominam sobie, abym kiedykolwiek z kogoś szydził. Ja tylko
dawałem do zrozumienia niektórym jednostkom, jak bardzo cierpię, będąc
zmuszonym do uczenia takiego stada idiotów – odparł szczerze.
- To przez to nowoczesne wychowanie! – krzyknęła jedna z bardziej
odważnych czarownic, którą ku rozpaczy Hermiony okazała się ciotka Muriel. –
Młodzież nie jest taka sama jak kiedyś!
Zgromadzony tłum zamruczał z aprobatą. Większość zgromadzonych osób
była w wieku, gdy się miało wnuki, a nawet prawnuki, a za ich czasów nauki kary
cielesne były w Hogwarcie chętnie używane. Dało się słyszeć głosy: „racja, za
moich czasów…”, „powinni więcej dostawać w skórę!” czy „co się teraz porobiło z
tymi dziećmi, pani kochana…”. Dziennikarka nie była pewna czy widownia powinna
wyrażać w taki sposób swoje zdanie, dlatego postanowiła zająć ich głowy innymi
sprawami.
- Thierry co sądzisz o czarodziejskim świecie? – zwróciła się w stronę
przystojnego mugola.
- Jest po prostu niesamowity! – odparł Thierry bez większego namysłu.
– Żałuję, że jak dotychczas zobaczyłem tak niewiele, ale to naprawdę dało mi do
myślenia. Magia jest świetna i możecie rozwiązywać nią problemy, jakich się nam
nie śniło – wyszczerzył zęby do publiczności. – Mam nadzieję, że po ślubie z
Hermioną, będę mógł zobaczyć o wiele więcej.
- Chętnie cię wtajemniczę… we wszystko, tylko zostaw tę mugolaczkę! –
oznajmiła brzydka, stara czarownica z pierwszego rzędu, co sprawiło, że uśmiech
Thierry’ego mocno przybladł, a Severus uniósł kąciki warg w złośliwym
rozbawieniu.
Rita była zadowolona z przebiegu rozmowy. Publiczność dobrze
reagowała, chociaż niektórzy pozwalali sobie na nieco zbyt wiele. Wiedziała, że
w następnym odcinku programu będzie musiała lepiej nad nią zapanować. Z pomocą przyjdą
jej mugole, których zamierzała obserwować jako żuczek.
- Czarownice i czarodzieje! – dziennikarka poderwała się z fotela i
uniosła różdżkę w górę. – Mam dla was jeszcze dwóch gości, cieszycie się?
Przy akompaniamencie oklasków, gwizdów i entuzjastycznych okrzyków
Harry z Ginny zajęli wyczarowane sekundę wcześniej fotele. Obydwoje byli
opanowani, ale Hermiona od razu wyczytała z ruchu ich ciał lekkie napięcie.
Severus starał się olać fakt, że znienawidzona przez niego osoba, zasiadła obok
niego, a Thierry puścił buziaka Weasleyównie.
- Nie muszę ich przedstawiać – oznajmiła Rita, gdy publiczność się
uspokoiła. - Są młodzi, piękni,
popularni i bogaci. Każda z nas chce być rudą seksbombą jak Ginevra Weasley i
każdy z nas marzy o tym, aby chociaż przez jeden dzień być odważnym Harrym
Potterem… - urwała na moment, ponieważ wiedziała, że Snape nie wytrzyma i
głośno powie „nie ja!”, co spowodowało wybuch wesołości przed sceną. - … ale
niektórzy są skazani na bycie ponętną pisarką najbardziej poczytnych felietonów
i książek w czarodziejskim świecie – mrugnęła łobuzersko do fanek, które nie
kryły zadowolenia z jej dowcipu. – Harry! – zwróciła się do Pottera. - Jak
wyobrażasz sobie swoje dalsze życie?
Zanim młody mężczyzna przemówił, odezwała się Ginny „ruda seksbomba”
Weasley:
- Pobierzemy się, on zostanie szefem aurorów, a ja zdobędę mistrzostwo
świata w Quidditchu.
- Och, rączki cię świerzbią – odparła Rita, siląc się na miły ton. – Myślałam,
że nie czekaliście z tym do ślubu…
Twarz Harry’ego i Ginny zapłonęła czerwienią, Thierry uniósł kciuki do
góry w geście aprobaty, a Hermiona z Severusem ledwo ukryli zażenowanie. Zgromadzony
tłum chichotał.
- Harry, czy ty na pewno kochasz Ginny ? Jesteś pewny, że to ta jedyna
? – atakowała dziennikarka, zachowując jednocześnie miły ton. – Wiemy, że
gustowałeś kiedyś w azjatyckich pięknościach…
- Jestem pewny, że kocham Ginny – odparł błyskawicznie Potter. – Nie
chcę żadnej innej – dodał z naciskiem, dając do zrozumienia, że nie chce
odpowiadać na tego typu pytania.
- A co sądzisz o swojej przyszłej teściowej? – Rita nie dała za
wygraną.
- Jest cudowną kobietą, która poświęca wszystko dla swoich dzieci. Zastępuje
mi matkę…
- Phi! – prychnął z pogardą Severus.
- … ponieważ moja nie żyje przez pewnego osobnika, który nie trzymał
języka za zębami! – warknął Harry, mierząc byłego nauczyciela groźnym wzrokiem.
- Ach, ci chłopcy! – westchnęła ostentacyjnie Rita. – Tylko rywalizują
i rywalizują… Dajcie sobie spokój, każdemu może się to zdarzyć.
Tym razem publiczność zgromadzona w studiu nie wiedziała jak
zareagować. Większość zastanawiała się, czy dziennikarce chodzi o nietrzymanie
języka za zębami, czy o zabicie cudzej matki. Rita od razu zauważyła, że
palnęła głupotę i postanowiła pomęczyć pytaniami Snape’a.
- Panie Severusie, gdybyś miał znów możliwość pracy w Hogwarcie jako
nauczyciel zgodziłbyś się?
- Tylko jeśli wróciłyby tam kary cielesne – odparł mężczyzna grobowym tonem,
co jednak spotkało się z chichotem sporej części publiczności.
- Wyjątkowo jest pan niegadatliwy – poskarżyła się Rita. – Może w
takim razie powiesz, co chciałbyś zmienić w swoim dotychczasowym życiu?
- Nic. Jest cudownie – odparł Snape jeszcze bardziej ponurym tonem.
- Czy jest to związane z pewną osobą…? – Dziennikarka uśmiechnęła się
promiennie do Hermiony, która starała się nie okazywać emocji. – Wyjmijmy różdżkę
na ławę. Gdybyś teraz miał taką możliwość… związałbyś się z Hermioną czy Lily?
W studiu nagraniowym zapanowała cisza, wszyscy wstrzymali oddech. Severus
westchnął potężnie i spojrzał na czarodziejów i czarownice jak na jakieś
robaki.
- Lily, tylko ona.
- Phi! – prychnął z pogardą Harry i ponownie zaczął się mierzyć
wzrokiem z byłym nauczycielem.
- Kiedy w końcu dojdzie do twojego łba, że czujesz coś do Hermiony? –
Rita postawiła na bezczelność, co sprawiło, że jej fanki zawyły z uciechy.
- Posłuchaj uważnie, bo nie będę powtarzać – Severus błyskawicznie
zwrócił się w stronę dziennikarki. - Ja. Ją. Tylko. Lubię. Zapamiętaj to sobie
raz, a dobrze!
- Ooooch, taaaak, oczyyywiścieee – Rita nawet nie udawała, że mu
uwierzyła i zwróciła twarz w stronę młodego aurora. – Harry. Czy zgodziłbyś się
zostać świadkiem na ślubie Hermiony?
- Tylko jeśli wychodziłaby za Thierry’ego! – oznajmił głośno i znowu zaczął
mierzyć się na spojrzenia ze Snape’em.
Tłum zachichotał, gdy Hermiona wstała i krzyknęła: „ale ja wcale nie
zamierzam wyjść za mąż!”. Thierry dał znać publiczności, że uważa to za chwilowe
widzimisię czarownicy.
- Coś milczysz Ginevro – zauważyła Rita. – Trzeba cię trochę
rozruszać, abyś była tak samo aktywna jak na boisku podczas gry. Powiedz mi… jak
oceniasz swoje relacje z Hermioną po tym wszystkim, co się wydarzyło?
- Nadal jesteśmy przyjaciółkami – oświadczyła „ruda seksbomba”. –
Uważam, że w życiu nie jest tak, że jest wszystko dobrze albo źle. Gdybym miała
powiedzieć, co najbardziej cenię w Hermionie to to, że podała mi pomocną dłoń,
gdy tego potrzebowałam. Gdy tylko ją
spotkałam, wiedziałam, że zmieni to moje życie. Chodzi o to, że kiedy kocha się
pewnego chłopaka, nawet wtedy, gdy jest sławny na cały świat, bywa, że nie
znajduje się zrozumienia – Ginny spojrzała na Harry’ego wzrokiem pełnym
uwielbienia. – Miałam szczęście, że w Hermionie znalazłam sojuszniczkę. I
dziękuję jej za to. Życie to magia, życie to miłość, życie to quidditch. Wiele
ludzi pyta się mnie, skąd czerpię energię. Wtedy odpowiadam im, że to proste.
Wystarczy popatrzeć na Harry’ego i przywalić sto punktów Armatom Chudleya i to
sprawia, że mam ochotę wyjść za mąż, mieć dzieci, a na emeryturze hodować… na
przykład, puszki pigmejskie…
Na ten długi wywód Rita zamrugała tylko gwałtownie powiekami,
zastanawiając się, jak to można skomentować. Hermiona uśmiechnęła się do Ginny
i bezgłośnie powiedziała: „dziękuję, jesteś kochana”. Obydwie dziewczyny
wiedziały, że ich przyjaźń przetrwa wiele i było to widoczne. Dziennikarka
stwierdziła, że woli krótkie, ale kontrowersyjne odpowiedzi Snape’a.
- Kochany Severusie… – zaświergotała, nie zwracając uwagi, że były
mistrz eliksirów ma ochotę rzucić na nią klątwę. - Czemu nie wydasz książki o
swojej pracy szpiega i o eliksirach? Obie ze względu na twoją złą sławę
zyskałyby rozgłos i ociepliły twój wizerunek, jak wszyscy wiemy, jesteś
mistrzem manipulacji, więc twoja książka przekonałaby wszystkich, że jesteś
ofiarą!
- Oczywiście, że mógłbym napisać taką książkę – Snape przywołał na
twarz okropny, krzywy uśmiech. – W sumie to nawet taką napisałem, ale teraz jej
nie wydam bo właśnie zdradziłaś mój sekret! – warknął.
Fanki i fani zachichotali, ponieważ Rita od razu zaczęła przepraszać
swojego rozmówcę tłumaczyć się jak mała dziewczynka, że nie pomyślała o tym, że
powinna trzymać język za zębami. Wszystkim wydawało się bardzo komiczne, gdy
wbijała szpilę, używając wcześniej wspomnianych przez Pottera zarzutów.
- No dobrze, pośmialiśmy się, teraz czas na konkrety – tymi słowami
Rita uciszyła widownię. – Ostatnie pytanie, do Severusa Snape’a… Czemu nie
zostaniesz nowym, lepszym, działającym z cienia Czarnym Panem? – Dla lepszego efektu
zniżyła głos do trwożnego, ale nadal słyszalnego szeptu.
Były mistrz eliksirów w pierwszym momencie spojrzał na nią zaskoczony.
Za to w drugim momencie zaczął się śmiać. Chyba nikt nigdy nie słyszał takiego
śmiechu Severusa. Publiczność zgromadzona w studiu osłupiała i z otwartymi
ustami patrzyła, jak mężczyzna wstaje z fotela, mija zaskoczoną dziennikarką i
staje za Hermioną, nie przestając chichotać jak szalony.
- Dobry żart! On nowym Sami-wiecie-kim? – zawołała złośliwie Muriel.
Dzięki jej reakcji wszyscy zaczęli się śmiać, łącznie z osobami
będącymi na scenie. Myśleli, że tyle lat po wojnie nikt nie ośmieli się
powtórzyć czynu Voldemorta, a na pewno nie Severus, który akurat w tej chwili
postanowił pokazać im, jak bardzo się mylili. Złapał Hermionę i używając jej
jako żywej tarczy, ugodził morderczym zaklęciem Harry’ego, który martwy wyglądał,
jakby usnął na fotelu. Kolejna Avada Kedavra pomknęła w stronę Thierry’ego, nie
dając mu żadnych szans. Rozpoczęła się panika i tłum rzucił się do wyjść,
tratując się nawzajem. Oszałamiacze rzucane, przez nielicznych, przytomnych
czarodziejów i czarownice odbijały się od tarczy wyczarowanej przez Snape’a.
Hermiona próbowała się wyszarpać z jego uścisku, ale bez różdżki, która była w
jej torebce, wcześniej wyrwanej przez Severusa i odrzuconej za kotary, niewiele
mogła zrobić.
Rita była zdruzgotana. Chciała, aby jej program był na ustach
wszystkich, ale nie z takiego powodu. Tym bardziej że zaczarowane kamery
transmitowały wszystko na żywo. Nie można było zapisać materiału, ponieważ
magia niszczyła wszelkie nośniki pamięci. Ze zgrozą patrzyła, jak Snape zabija
wszystkich na swojej drodze, a jeden z bardziej ambitnych operatorów kamery
nadal filmuje. Dziennikarka postanowiła ratować swoją reputację i walnęła
chłopaka Expeliarmusem. To był wielki błąd. Zwróciła uwagę Severusa na siebie i
ostatnim co zobaczyła, był jego paskudny uśmiech znikający w promieniach
zielonego światła.
- Na brodę Merlina! – wydyszała Rita, trzymając się za koszulę na
piersi.
Dopiero po chwili zrozumiała, że jest we własnym domu i siedzi w
fotelu przed biurkiem. Oddech powoli się jej uspokajał, a pot starła chusteczką
wyjętą z żakietu. Przed nią leżały materiały, które gromadziła od dwóch
tygodni, a które były na temat mugolskiej telewizji. Rita przypomniała sobie
koszmar, który właśnie jej się przyśnił i gwałtownym ruchem zebrała wszystkie
kartki, a następnie wrzuciła je do kominka i spaliła. Pomysł magicznej
telewizji, który kiełkował w jej głowie od dłuższego czasu, porzuciła
całkowicie. Stwierdziła, że jest zbyt ryzykowny, nawet jeśli uczestnicy dostaną
zakaz używania różdżek w czasie nagrań.