poniedziałek, 22 lutego 2016

Powojenne życie Hermiony G.: Rozdział 17 – Nie będę opowiadać kłamstw


Hermiona leżała w swoim łóżku patrząc się na baldachim. Słyszała równe oddechy swoich koleżanek, które smacznie spały. W głowie Hermiony trwała gonitwa myśli, która nie pozwalała jej się uspokoić. Ciągle myślała czy dobrze zrobiła przystając na propozycję Rity. Była Gryfonką, a zgodziła się kłamać jak jakaś Ślizgonka zamiast odważnie ponieść konsekwencje swoich czynów. Czuła, że to było poniżej jej godności.

Dziewczyna złapała się za głowę i jęknęła cicho. Wiedziała, że Harry zasłużył na karę. Dogadał się z Malfoyami, doprowadził do ich uniewinnienia i skrócenia wyroku Severusa. Niby twierdził, że wolność Lucjusza była skutkiem ubocznym, ale Hermionie ciężko było to przyjąć do wiadomości. W głębi duszy była zadowolona, że Robards podsłuchał ich rozmowę. Uważała, że szorowanie kibli nie było złymi konsekwencjami dla jej przyjaciela. Z drugiej strony obwiniała siebie za rozmowę z Dafne. Nie powinna była tyle jej mówić, ale im dłużej siedziały w Dziurawym Kotle i popijały piwo tym bardziej rozwiązywał jej się język.

Hermiona przekręciła się na bok. Propozycja Rity zaskoczyła ją i nie przeanalizowała jej dokładnie przed podjęciem decyzji. Na dodatek poczucie winy przygniotło ją tak, że straciła na chwilę zdolność logicznego myślenia. W tamtym momencie ważniejsze było aby uratować Harry’ego i pogodzić się z Ginny. Myślała o przyjaźni, a nie sprawiedliwości.

Na poduszkę popłynęła pierwsza łza i w pokoju można było usłyszeć cichy szloch. Hermiona nie chciała przyznać się przed samą sobą, ale w końcu musiała stanąć twarzą w twarz z tym co zrobiła. Czuła, że były jeszcze inne powody, które nie powinny być brane pod uwagę.
- Zmieniłam się – pomyślała starając się uciszyć szloch poduszką. – Chciałam się zemścić na Dafne za to co zrobiła. Przecież to była moja wina! Gdybym jej nie powiedziała o tym, nie byłoby sprawy! – jej ciałem wstrząsnęły dreszcze. – Chciałam… chciałam także uciec od odpowiedzialności – przyznała się przed samą sobą.

Zrozumiała, że to wszystko dlatego, że po wojnie stała się sławna. Czarodzieje chwalili ją, z każdej strony słyszała zachwyty i słowa aprobaty. Była bohaterką, cudownym dzieckiem z mugolskiej rodziny, które osiągnęło na polu magii więcej niż połowa społeczeństwa czarodziejów razem wzięta. Porównywano ją do Albusa Dumbledore’a. Była wzorem dla młodszych czarownic. Czuła dumę… tak wielką, że gdy przeczytała artykuł Dafne poczuła jak traci grunt pod nogami. Padł na nią blady strach, że straci przez to swoją nienaganną opinię.

Łzy wsiąkały w poduszkę. Hermiona płakała tak jak dziecko. Nienawidziła siebie, nienawidziła tego co zrobiła i tego na co się zgodziła. Rita już wszystko załatwiła. Ginny napisała do Harry’ego aby się nie przyznawał. Machina ruszyła i ciężko ją było zatrzymać. Jutro musi zniszczyć reputację Dafne Greengrass. W zamian Hermiona uratuje Harry’ego, który powinien zostać ukarany, a Malfoyowie unikną Azkabanu. Rita zaś będzie mogła nadal szpiegować innych pod postacią niezarejestrowanego animaga. Jedynym plusem było to, że dziennikarka nie obsmaruje żadnego z jej przyjaciół. Mimo wszystko czuła taki wstyd, że chciała aby to wszystko się tak naprawdę nie zdarzyło i było tylko koszmarnym snem.
- Jak ty nisko upadłaś… – Hermiona powiedziała do siebie na chwilę przed uśnięciem.

***

Rita miała rację co do reakcji czarodziejów na artykuł. Rano Hermionę zalała lawina listów od oburzonych czytelników. Dziewczyna nauczona doświadczeniem nie otwierała kopert. Zebrała je w kupkę z zamiarem wrzucenia w ogień. Wyjce topiła, z dużą pomocą Luny i Ginny, w dzbankach z sokiem. Pozwalało to zneutralizować przykre konsekwencje nie otworzenia listu. W dzbankach wściekle pieniło się i bulgotało, ale żaden nie wybuchł.

Większość starszych uczniów obserwowało dziewczyny z zainteresowaniem. „Czarownica” nie była zbyt popularnym pismem, dlatego sprawa Hermiony i Harry’ego nie rozniosła się błyskawicznie po szkole. Nastolatki zdecydowanie częściej czytywały przeznaczoną dla nich „Czarodziejkę”. Młodsze roczniki były aferą podekscytowane, zaś starsze twierdziły w zdecydowanej większości, że Hermiona nigdy by czegoś takiego nie zrobiła.

Gwardia Dumbledore także była przekonana o niewinności przyjaciółki. Okazało się, że Ginny nikomu nie mówiła jak było naprawdę. Po wyjściu Rity dziewczyny wyjaśniły sobie pewne sprawy, ale nie wróciły do poprzednich kontaktów. Hermiona nadal przeżywała wewnętrzne rozterki. Wstała niewyspana i w wyjątkowo złym humorze. Poczucie winy przygniatało ją, a świadomość, że ma doprowadzić Dafne do usunięcia z redakcji sprawiało, że miała mdłości.
- Kiepska ze mnie Gryfonka skoro zgodziłam się na coś takiego – pomyślała Hermiona ponuro. – Powinnam powiedzieć prawdę…

Uniosła głowę i zobaczyła, że Ginny intensywnie się w nią wpatruje. Wieloletnia przyjaźń dała o sobie znać i Hermiona zrozumiała, że to ostrzeżenie. Ginny znała ją i pilnowała, aby poczucie sprawiedliwości nie sprawiło, że się wycofa z układu. Dziewczyna jęknęła w duszy i wzięła się za topienie kolejnych dwóch wyjców, które zostały przyniesione przez płomykówki. Z powodu nawału czarnych myśli nie zauważyła, że Dean ją woła. Dopiero, gdy dotknął jej ramię dotarło do niej, że kolega czegoś od niej chce.

- Czytaj! – powiedział, gdy się na niego popatrzyła i podał jej mugolską kartkę papieru.
- Stronę z książki wyrwał Johnny. Zabrałam mu ją i nie pokażę nikomu. Przesyłam całusy, mama – przeczytała Hermiona.
- To mój najmłodszy brat to zrobił! A to wredny smarkacz! Dobrze, że mama zauważyła! – cieszył się Dean.
- Odesłała tę stronę?
- Eeee… nie – odpowiedział czarnoskóry chłopak sprawdzając kopertę. – Nic tu nie ma.

Hermiona popatrzyła się najpierw na kopertę, a później na kolegę. Nagle walnęła się z całej siły w czoło.
- Kretynka! – powiedziała na tyle głośno, że wielu uczniów popatrzyło się na nią. – Jestem tak głupia, że aż samej siebie mnie żal!
Uczniowie siedzący w pobliżu zachichotali. Ginny mruknęła coś niewyraźnie pod nosem. Gwardia Dumbledore’a patrzyła się na Hermionę pytającym wzrokiem. Ta zaś podbiegła do Justyna Finch–Fletchleya i złapała go za rękaw.
- Musisz iść do swojego pokoju wspólnego! Szybko! – oznajmiła tonem nie znoszącym sprzeciwu..
- Ale o co cho… - Justyn nie zdążył dokończyć pytania gdyż został brutalnie odciągnięty od stołu.
- Hermiono, co ty robisz? – spytał się Dean, gdy jego również złapała za szatę.
- Zobaczycie! – odpowiedziała.

***

Justyn wyszedł z pokoju wspólnego Hufflepuffu trzymając pod pachą książkę.
- Może mi w końcu wyjaśnisz po co ci to? – warknął, gdy Hermiona wyrwała mu podręcznik do alchemii.
- Chwila! – wykrzyknęła szukając odpowiedniej strony. – Mam! Na Merlina, ale ja byłam głupia!
- Co masz? – spytali się jednocześnie chłopcy.
- Dean… to jest twój ojciec! – oświadczyła Hermiona podając mu książkę otworzoną na biografii autora.
Cała trójka zaczęła czytać, Hermiona z Justynem przykleili się do kolegi aby dobrze widzieć tekst.


John Mda urodził się w RPA w 1941 roku. Przyjechał do Anglii razem z rodzicami w wieku pięciu lat, a gdy miał jedenaście lat poszedł do Hogwartu. Tam od razu ujawnił się jego talent do transmutacji i eliksirów, ale jego wielką miłością okazała się alchemia. W siódmej klasie korespondował z najwybitniejszymi alchemikami, w tym z Nicolasem Flamelem, który wróżył mu świetlaną przyszłość. Jego słowa potwierdziły się, młody John był znany ze swoich osiągnięć…


W tym momencie Hermiona skończyła czytać ponieważ usłyszała za sobą gniewny głos Ginny.
- Tu jesteś! Szukałyśmy cię wszędzie! - rudowłosa podała kopertę przyjaciółce. – Masz! List z Ministerstwa Magii!
- Dziewczyny! Hermiona odkryła kto jest moim ojcem! – podniecony Dean w sekundę znalazł się przy Lunie, Ginny i Hannie podsuwając im pod nos książkę. – Patrzcie! To on!

Gdy koleżanki zapoznawały się z biografią Johna Mda, Hermiona rozerwała kopertę i dowiedziała się, że za półtorej godziny ma się stawić na przesłuchanie w Ministerstwie Magii. Jej dobry humor spowodowany rozwiązaniem zagadki prysł niczym bańka mydlana. Pożegnała się z przyjaciółmi i poszła usprawiedliwić się u Minerwy McGonagall.

***

Hermiona założyła ten sam strój, który miała na ostatniej rozprawie Severusa. Zrobiła makijaż i związała włosy w ciasny kok. Dzięki temu wyglądała bardziej profesjonalnie. Rzuciła ostatnie spojrzenie w lustro. Ciężko jej było patrzeć na samą siebie mając świadomość co ma niedługo zrobić.
- Weź się w garść! – powiedziała głośno do swojego odbicia.
Rozkaz nie pomógł, poczucie winy nadal w niej tkwiło i nie chciało puścić.
- Może jednak powiem prawdę… - pomyślała zrozpaczona wychodząc z łazienki.

Pierwsze co zobaczyła to Ginny czekającą na nią w dormitorium. W kominku płonęły listy sycząc i wydzielając nieprzyjemny zapach.
- Nawet nie próbuj! – warknęła rudowłosa. – Znam tę twoją minę! Chcesz wszystko zepsuć!
- Słuchaj, to nie fair… - zaczęła tłumaczyć Hermiona. – Przemyślałam to sobie. Mam zemścić się na Dafne. Gryfoni tak nie postępują!
- Co z tego? Mogła cię uprzedzić, że napisze o tobie, a nie wyciągać od ciebie zwierzenia podstępem. Poza tym jej tatuś pomógł jej złotem. Zasłużyła na utarcie nosa!
- Harry także zasłużył na karę!
- Chcesz zniszczyć jego marzenia? – Ginny ujęła się pod boki i spojrzała się na Hermionę ze złością. – Zawsze chciał być aurorem, przez ciebie wyleci z pracy!
- Jest sam sobie winien… – odparła cicho Hermiona.
- Musiał wypuścić Lucjusza. Zrozum! – rudowłosa złapała przyjaciółkę za ramiona i popatrzyła się błagalnie w jej oczy. – Nie mógł inaczej! On naprawdę z tego powodu bardzo cierpi! Uwierz mi! Pomóż mu!
- Myślisz, że ja nie cierpię?
- Wiem… słyszałam jak płakałaś w nocy – Ginny spuściła wzrok. – Pomyśl! Rita nie napisze niczego więcej na nasz temat! Mamy ją w garści! Dafne także będzie wiedziała, że z nami się nie zadziera!
- Moje sumienie…
- Walić sumienie! – przerwała jej rudowłosa. – Czasem trzeba coś poświęcić! Chcesz w przyszłości pracować w Ministerstwie Magii. Tam liczy się to z kim trzymasz. Takie jest życie. Uznaj to za cenną lekcję.
- Tak nie powinno być!
- Tak było, jest i będzie. Przypomnij sobie co się działo, gdy Ministrem był Knot.
- Kingsley taki nie jest.
- Nie jest, ale i tak musi się bawić w gierki i lizać innym tyłki aby go popierali. Nie oszukuj się…
- Nienawidzę tego! Nie chcę taka być! – wyrzuciła z siebie Hermiona.
Ginny wręczyła jej płaszcz i torebkę.
- Kiedyś to zmienisz, a teraz powiedz, że Dafne źle cię zrozumiała. Część wymyśliła, a większość przeinaczyła.
- Ale…
- Żadne ale! Tak było i już! – oświadczyła Ginny tonem nie znoszącym sprzeciwu. – Idź i nie chcę słyszeć, że postanowiłaś złamać umowę!

***

Hermiona stała przed drzwiami prowadzącym do sali rozpraw. Razem z nią czekali na wezwanie Malfoyowie, Dafne Greengrass oraz Gawain Robards. Wszyscy milczeli ponieważ byli pilnowani przez aurorów. Hermiona miała ochotę wytargać za włosy Lucjusza, który miał przyklejony do twarzy drwiący uśmiech. Narcyza nie pokazywała po sobie emocji. Draco patrzył się z niechęcią na Dafne, która puszyła się jakby już wygrała sprawę. Gawain Robards siedział zgaszony na ławce i widać było, że ma podobne odczucia co Hermiona. Jego oczy były podkrążone jakby nie spał przez całą noc. W pewnym momencie jego błękitne tęczówki spoczęły na Hermionie i wyczytała z nich, że on także zauważył podobieństwo ich sytuacji. Obydwoje brzydzili się tym co mają zaraz zrobić.

Drzwi otworzyły się gwałtownie i Percy Weasley wpuścił wszystkich na salę. Eskortowani przez aurorów siedli w ławce przeznaczonej dla świadków. Zaległa pełna napięcia cisza. Harry unikał kontaktu wzrokowego z Hermioną. Wyraźnie bał się co ona powie.

Kingsley jako pierwszą wywołał Dafne Greengrass, która opowiedziała jak spotkała się z Hermioną, a ta wszystko jej wyśpiewała jak na spowiedzi. Uśmiechała się przy tym i dawała do zrozumienia, że uważała za swój obowiązek poinformowanie opinii publicznej o matactwach, które dzieją się w Ministerstwie Magii. Gdy skończyła odpowiadać na pytania zadawane przez radę usiadła z powrotem na miejsce. Jej mina świadczyła o tym, że jest z siebie bardzo zadowolona. Popatrzyła na innych świadków i uśmiech zszedł jej z twarzy, gdy spojrzała się na Lucjusza. Hermiona zauważyła, że posłał jej spojrzenie wyrażające pewność jej upadku. To zbiło Dafne z tropu.
- Gawain Robards! – zagrzmiał głos Kingsleya i odbił się echem po sali.

Szef biura aurorów usiadł na krześle i spojrzał znużonym wzrokiem po sędziach.
- Czy to prawda, że podsłuchałeś rozmowę Hermiony Jean Granger i Harry’ego Jamesa Pottera, w której przyznawał się do zawarcia umowy z rodziną Malfoyów?
Hermiona zacisnęła pięści. Postanowiła, że odpowie tak samo jak Gawain Robards. Zamknęła oczy i wstrzymała oddech.
- Nie, nie słyszałem takiej rozmowy.

Otworzyła oczy i wypuściła powietrze. Kłamał, czyli ona także to zrobi. Dafne wyglądała jakby została spetryfikowana.

***

- Hermiono Jean Granger… – zaczął mówić Kingsley. – Czy spotkałaś się z Dafne Greengrass w pubie o nazwie „Dziurawy Kocioł” 9 stycznia 1999 roku?
- Tak.
- Opowiedz jak doszło do tego spotkania.
- Wpadłam na nią wychodząc z Esów i Floresów. Dafne ucieszyła się na mój widok i postanowiłyśmy pójść do pubu aby porozmawiać o czasach szkolnych i najnowszej książce Rity Skeeter.
- Czy celem tego spotkania było przeprowadzenie wywiadu, który miał zostać opisany w artykule w czasopiśmie „Czarownica”?
- Nie. Dafne Greengrass nie poinformowała mnie, że zamierza takowy napisać ani nie udzielałam zgody na coś takiego.
- Czy powiedziałaś Dafne Greengrass, że Harry Potter porozumiał się z rodziną Malfoyów w sprawie składania fałszywych zeznań?

Hermiona popatrzyła się na Harry’ego, a potem na blondynkę, którą miała pogrążyć. To była ta chwila, czas na ostateczną decyzję. Będzie kłamać czy przyzna się do wszystkiego?
- Nie – odrzekła po chwili.
- Czy Harry Potter mówił ci, że porozumiewał się z rodziną Malfoyów w sprawie składania fałszywych zeznań?
- Nie.
- Czy rozmawialiście o tym w toalecie w biurze aurorów?
- Nie.
- Czy Gawain Robards był świadkiem takiej rozmowy.
- Nie był.
- Dlaczego więc Dafne Greengrass opisała ją w swoim artykule?

Hermiona z trudem przełknęła ślinę. Skoro już skłamała musiała brnąć  w to dalej.
- Myślę, że Dafne Greengrass chciała zostać pisarką i dlatego przeinaczyła wiele faktów oraz dodała kilka nowych aby zwrócić na siebie uwagę. Dodatkowo była zła na Draco Malfoya, że odrzucił jej odczucia...
- Ty szmato! – Dafne ryknęła, a jej okrzyk odbił się echem. – Sama mi wszystko powiedziałaś po pijaku!
Kingsley zaczął uciszać wzburzone głosy, które się odezwały po reakcji dziewczyny. Dafne dostała ostrzeżenie, że jeszcze raz odezwie się nie pytana to zostanie usunięta z sali. Zamilkła, ale jej oczy miotały błyskawice.

***

Po skończonym przesłuchaniu Hermiona poszła z Harrym do Rona. Nie odzywali się zbyt wiele do siebie po drodze. Bracia Weasleyowie nie mieli o tej porze zbyt wielkiego ruchu więc Ron mógł zaszyć się ze swoją dziewczyną i przyjacielem na zapleczu, gdzie mogli spokojnie porozmawiać. Wiedział o układzie z Ritą, ponieważ Hermiona wysłała mu sowę zaraz po wyjściu dziennikarki z dormitorium.
- No, opowiadajcie! Jak to się skończyło? – zawołał wesoło.
Harry i Hermiona popatrzyli ponuro na siebie i nic nie odpowiedzieli. Ronowi zrzedła mina.
- Nie mów, że cię wywalili!
- Nie – mruknął Harry.
- Oczyścili go ze wszystkich zarzutów – dodała Hermiona i opadła na krzesło. – Naprawdę czuję się jak ostatnia szmata…
- Daj spokój nie było chyba tak źle… - zaczął ją pocieszać Ron.
- Malfoyowie wyparli się wszystkiego – opowiadał Harry. – Mój szef także potwierdził, że Dafne kłamie. Wiem, że teraz będę mieć u niego przerąbane przez długi okres czasu… - stwierdził z goryczą.
- Co na to Dafne?
- Dostała szału, gdy Harry’ego uniewinniono. Ma napisać sprostowanie, które ukaże się w Proroku Codziennym – oznajmiła Hermiona.
- To chyba dobrze, nie? – spytał niepewnie Ron.
- Hmphm… - mruknęli Hermiona z Harrym.
- Dajcie spokój! Było minęło!
- To było kłamstwo – powiedziała cicho Hermiona.
- Przepraszam cię, nie powinienem był iść na układ z Malfoyami… - oświadczył Harry.
- Nie powinieneś! – Ron przyznał mu rację. – Jednak teraz jest już po wszystkim. Przestańcie się na siebie boczyć!

Hermiona podniosła dłoń Harry’ego i popatrzyła się na blizny, które zostały na jej powierzchni po torturach Umbridge.
- Uznaję, że to była wcześniejsza kara za to co teraz się wydarzyło – oświadczyła z powagą. – Masz mi obiecać, że nigdy coś takiego się nie powtórzy!
- Obiecuję! – odrzekł Harry i objął mocno Hermionę. – Nigdy więcej nie powtórzę takiej akcji. Nigdy!
- Ja też ciebie przepraszam! Nie będę więcej tyle gadała! – Hermiona płakała mu w ramię. – Nie będę opowiadać kłamstw! Nigdy więcej!

Ron podszedł i objął ich. Cała trójka wiedziała, że po tym wydarzeniu wszystko wróci między nimi do normy.