Severus wziął do
ręki Proroka Codziennego i przeczytał po raz drugi artykuł Dafne Greengrass.
Był pod wrażeniem głupoty Granger, która kolejny raz wpakowała się w aferę.
Zamiast spotkać się z Gumochłonem na odludziu, a najlepiej prywatnie w domu, to
wybrała najbardziej oblegane miejsce. Utwierdziło go to w przekonaniu, że
Gryfońska odwaga nie idzie w parze z rozumem. Na miejscu dziewczyny trzymałby
się z dala od kłopotów, zwłaszcza, jeśli wiedziałby, że narobił sobie sporą
ilość wrogów. Nie podejrzewał jej o romans z Gumochłonem. Wystarczył mu jeden
rzut oka na zdjęcia, aby się przekonać, że dziewczyna była oburzona i
zniesmaczona tym, cokolwiek gadał Gawain. Nazwisko autorki artykułu dowodziło,
że ponad połowa treści, o ile nie cała, była zmyślona.
- Czemu Potter
nie może wpakować się w jakieś kłopoty? – Severus spytał sam siebie.
Miałby z tego
większą rozrywkę. Nic by go nie ucieszyło bardziej niż obserwowanie jak
szczeniak się stacza. Wytapetowałby sobie ściany stronami wyrwanymi z gazety i
patrzyłby na nie z lubością przez te wszystkie nudne godziny spędzone w celi. Z
braku laku musiał zadowolić się Hermioną, ponieważ jak to mugole mówią, na
bezrybiu i rak ryba. Jej wpadki także kolekcjonował, ale nie miał zamiaru
umieszczać ich na widoku. Strony z gazet spoczywały bezpiecznie pod jego
materacem. Sara twierdziła, że to bez sensu i przyciąga złą energię, ale on czerpał
przyjemność z tego, że komuś w życiu nie wychodzi. Granger albo miała
niesamowitego pecha, albo wyraźnie ktoś się na nią uwziął.
Podejrzewał, że Dafne
Greengrass chce się zemścić na Hermionie za to, że została zmuszona do
przeprosin po ostatniej aferze. Według opinii Severusa ona także nie używała
mózgu. Niby była w jego domu, więc teoretycznie powinna umieć przeprowadzić
intrygę, ale jej dotychczasowe dokonania wołały o pomstę do nieba. Zamiast
wylewać na Granger wiadro pomyj, mogła uzbroić się w cierpliwość i zbierać
dowody, a czasem zaaranżować jakieś sytuacje. Zdjęcia, które dodała do swojego
artykułu dowodziły jedynie, że Hermiona spotkała się z Gumochłonem sam na sam.
Każdy myślący czarodziej od razu się zorientuje, że tylko on miał pozytywne
uczucia wypisane na twarzy.
Snape popatrzył
się z niesmakiem na Robardsa. Stary dureń ugania się za krótkimi spódniczkami!
Nigdy nie miał o nim dobrego mniemania, a teraz uznał, że auror znalazł się na
dnie. Jednak dzięki swojej ponadprzeciętnej inteligencji wiedział, że cała ta
afera skończy się źle dla Dafne. Gumochłon miał wiele wad, ale potrafił walczyć i
gdy dobierze się jej do skóry to zrobi z niej karmę dla smoków. Severus
zdziwiłby się, gdyby dziewczyna nie wyleciała z magicznej społeczności z
prędkością Nimbusa 2001.
- Byleby nie na twarz,
bo męża nie znajdzie – stwierdził i uniósł delikatnie kącik ust, co oznaczało
rozbawienie.
Pewnym ruchem
wyrwał stronę z Proroka Codziennego i schował ją pod materacem. Kolejne
potknięcie członka Złotej Trójcy do kolekcji.
***
Osoby zgromadzone
w salonie państwa Weasey rzuciła się na Billa i Fleur, aby im pogratulować.
Hermionie udało się to jako jednej z pierwszych dlatego wykorzystała
zamieszanie i wymknęła się na schody. W chwilę później była już w dawnym pokoju
Rona. Zaraz za nią wszedł jego były właściciel, który podążył za swoją
dziewczyną.
- Co
kombinujesz? – spytał się wiedziony ciekawością.
- Chcę zrobić
duplikaty listów od Robardsa – odparła i wyjęła je z torby. – Gemino!
- Po co? –
zdziwił się Ron.
- Coś mu tu nie
pasuje, mam wrażenie jakbym układała puzzle i brakowało mi połowy elementów…
Coś mi umknęło tylko nie wiem co – odparła Hermiona podczas chowania kopii do torebki.
- Sprawa jest
prosta, Dafne próbuje się na tobie zemścić, dlatego wynajęła kogoś, kto
podszywa się pod Robardsa – oznajmił pewnym siebie tonem rudzielec.
- To co mówiła
twoja ciotka…
- Wiesz, że
powtarza głupie plotki. Harry jest przekonany, że jego szef jest nie winny, a
przecież zna go doskonale. W końcu pracują ze sobą, nie?
- Wiem, ale i
tak coś mi tu nie gra – upierała się Hermiona. – Po co Dafne pisała, że Robards
załatwił mi poparcie dla ustawy o skrzatach? Przecież nie ma na to dowodów, na
to, że mamy romans też nie.
Ron zmarszczył
brwi i podparł brodę dłonią. Hermiona pomyślała, że gdyby intensywniej myślał
to z jego uszu zaczęłaby wylatywać para. Odwróciła się do niego plecami, aby
ukryć rozbawienie.
- Jestem pewien,
że ona za tym stoi – oświadczył po dłuższej chwili Ron. – Skoro jest fałszywy
Robards to pewnie jest i fałszywa Hermiona. Żaden problem, aby Pansy zwinęła ci
włos. Pewnie ma zdjęcia jak robicie coś… nieprzyzwoitego.
- Na Merlina!
Ron! Nie wierzę, że posunęłaby się do czegoś tak podłego – Hermiona była
wstrząśnięta. – Rzeczywiście, istnieje taka możliwość, ale… nie... to
niemożliwe!
- A niby czemu
nie? – upierał się rudzielec. – Wszystkie Ślizgonki, są podłe i wredne! Pansy
od dawna cię nienawidzi. Pewnie Robards przewidział taką możliwość i dlatego
chce abyś powiedziała, że to nie byłaś ty. Dlatego chce abyś miała poparcie
świadków!
- Ja nie wiem… -
odparła Hermiona niepewnym tonem.
- Harry, ja i
Ginny polecimy z tobą do Ministerstwa Magii i potwierdzimy, że byłaś wtedy z
nami! Zobaczysz, uratujemy cię – Ron podszedł do swojej dziewczyny i pocałował
ją delikatnie.
- Kochany jesteś
– wyszeptała Hermiona i przytuliła się do niego. – Kocham cię.
- Ja ciebie też.
***
Flesze aparatów
oślepiały Hermionę, ale starała się nie mrugać. Stała koło fontanny w głównym
holu Ministerstwa Magii. Przed nią zebrał się tłum dziennikarzy i fotografów, a
za nimi stali zaciekawieni widzowie, którzy przypadkowo znaleźli się na
konferencji. Obok niej stał wyprostowany Gawain Robards i widać było po jego
minie, że jest pewny siebie. W pewnej odległości za nimi znajdował się Harry,
Ron, Ginny, Kingsley oraz kilkoro pracowników Ministerstwa.
Dafne,
sprawczyni całego zamieszania, uśmiechała się do fotografów i kolegów z
redakcji. Hermiona martwiła się w duchu, że Ron ma rację i Ślizgonka wyskoczy z
jakimś dowodem, którego nikt się nie spodziewa. Nic innego nie tłumaczyło jej
pewności siebie. Chyba, że to była dobra mina do złej gry.
- Bardzo proszę
o ciszę! – odezwał się donośnym głosem Kingsley. – Szef biura aurorów Gawain
Robards oraz Hermiona Granger, młodsza specjalistka Wydziału Istot, chcą coś
wszystkim oświadczyć!
W ciągu ułamku
sekundy zapadła pełna napięcia cisza. Hermiona mogłaby przysiąc, że większość
zgromadzonych wstrzymała oddech. Z nerwów zacisnęła bezwiednie pięści, które
szybko pobielały i przełknęła z trudem ślinę. Bała się co się stanie po
przemowie jej i Robardsa. Czy Dafne naprawdę przygotowała dla niej i Gawaina
coś wyjątkowo paskudnego?
- Witam
wszystkich! Wezwałem państwa na tę konferencję prasową w celu rozwiania pewnych
wątpliwości, które dotyczą mnie i panny Hermiony Granger - auror przemawiał
pewnym siebie głosem. – Nie będę wygłaszał długich przemów, jestem prostym
człowiekiem, lubię, gdy wszystko jest jasne…. Dlatego oświadczam, że nigdy nie
miałem romansu z panną Granger oraz nie interweniowałem w sprawie ustawy o
skrzatach domowych.
Po tych słowach
w holu zawrzało niczym w ulu. Dziennikarze zaczęli przekrzykiwać się nawzajem
zadając pytania typu: „kto jest na zdjęciach”, „dlaczego spotykał się z panną
Granger”, „czy nie uważa, że Hermiona jest atrakcyjna” oraz domagali się aby
oskarżona zabrała głos. Gawain uniósł ręce do góry dając znak, że jeszcze nie
skończył.
- Od razu chcę
zaznaczyć, że nie mam nic przeciwko pannie Greengrass – zakomunikował bez
cienia złości. – Uważam za wspaniałe, że zainteresowała się domniemanym
złamaniem prawa. Na jej miejscu, także bym interweniował ale… z mniejszym
rozmachem – uśmiechnął się do niej ze współczuciem jakby miała dwa latka i
wybrudziła spódniczkę czekoladą. – Panna Greengrass jest młoda i pełna zapału,
zobaczyła to i owo, dopowiedziała sobie resztę, nie sprawdziła wszystkiego i wyszło,
co wyszło. Błąd młodości, wybaczam jej. To doprawdy wspaniałe wiedzieć, że ma
się obrończynię sprawiedliwości w
Ministerstwie, która nie cofnie się przed niczym, nawet oskarżeniem niewinnych
– mówił to poważnym tonem, ale jego oczy wskazywały, że stroi sobie żarty.
Zebrani zaczęli
chichotać, na co Dafne skrzyżowała ręce na piersi i posłała mu pełne złości
spojrzenie. Ku zdziwieniu Hermiony Rita Skeeter nie zaśmiała się. Patrzyła się
na Gawaina z miną wyrażającą pogardę. Wtedy w głowie czarownicy pojawiła się
pewna myśl i zrozumiała, że odnalazła jeden z elementów układanki.
- Oświadczam
także, że to nie ze mną spotkała się panna Granger, dlatego zamierzam powołać
grupę, która zajmie się poszukiwaniem osoby, która postanowiła wcielić się w
moją osobę i zszargać moją opinię!
Hermiona poczuła
się jakby otoczyła ją wataha wściekłych psów. Dziennikarze rzucili się w jej
kierunku wykrzykując pytania. „Dlaczego nie zauważyła, że ktoś podszywa się pod
Robardsa, „czy będąc tak wybitną czarownicą można przeoczyć tak istotny
szczegół”, „czy z powodu swojej niekompetencji poda się do dymisji”. Przerażona
dziewczyna chciała coś odpowiedzieć, ale nie dała rady przekrzyczeć tłumu.
Dopiero interwencja Harry’ego uratowała ją z opresji.
- Proszę się
odsunąć! – oznajmił stanowczo i pokazał dziennikarzom, że mają zająć swoje
poprzednie miejsca.
- Dzięki –
wykrztusiła z trudem Hermiona.
- Później –
odparł i spojrzał się na nią znacząco. – Teraz powiedz jak było.
Czarownica
wiedziała, że przyjaciel chce, aby okłamała wszystkich, że nie spotkała się z
Robardsem. Jednak jej poczucie sprawiedliwości znowu wzięło górę nad
rozsądkiem:
- Oświadczam, że
nie miałam romansu z panem Robardsem… ale owszem, spotkałam się z nim, jednak
miało to pewien cel!
- Niby jaki? –
prychnęła Rita odzywając się pierwszy raz od rozpoczęcia konferencji.
- Harry Potter
jako pierwszy zauważył, że Gawain Robards dziwnie się zachowuje, dlatego
wdrożyliśmy tajne śledztwo w tej sprawie – oznajmiła i wyciągnęła sfałszowane
listy. – Tu mam dowód, że to nie on do
mnie pisał!
Główny hol znowu
rozbrzmiał rozmowami i głośnymi pytaniami dziennikarzy. Szef Harry’ego i
Kingsley w ciągu sekundy dotarli do młodego aurora.
- To prawda
Potter!? – rzucił ostro Gawain.
- Tak – odparł
zmieszany Harry.
- Wszystko jasne
– bąknął Kingsley. – Wasza dwójka nie może stać z boku tylko wszystko bierze na
siebie.
- Co ja mam
teraz zrobić? – spytał się Robards patrząc się krzywo na podwładnego.
- To proste –
oznajmił po chwili Minister Magii. – Harry zostaje szefem grupy, który zbada
całą tę sprawę.
- N… naprawdę? –
wyjąkał Harry, kompletnie zaskoczony nagłym awansem.
- Nie sądzisz,
że jest trochę za młody? Wolałbym kogoś starszego – zaprotestował Robards.
- Młody czy nie,
to dzięki niemu Voldemort wącha kwiatki od spodu, więc znalezienie twojego
sobowtóra będzie dla niego łatwe niczym wykradzenie smoku jajka – Kingsley
zachichotał ze swojego dowcipu.
- Skoro sobie tak życzysz – szef aurorów
skrzywił się znacząco, ale posłusznie poszedł ogłosić dziennikarzom, co zostało
postanowione.
***
Konferencja
zakończyła się. Kingsley z Robardsem i Harrym postanowili, że zaczną
przesłuchiwać świadków następnego dnia. Hermiona w tym czasie powiadomiła Ginny
i Rona, że musi na chwilę pójść z kimś porozmawiać. Nie byli zachwyceni, ale
nie mieli wyboru. Obiecała im, że wszystko wytłumaczy jak wróci do Nory. Gdy weszli
do kominków, aby dostać się do domu siecią Fiuu, Hermiona skierowała swoje
kroki ku redakcji tygodnika „Czarownica”. Rita Skeeter była zaskoczona, gdy
zobaczyła kto ją odwiedził w biurze. Szybko się opanowała i wyszczerzyła do
niej zęby w fałszywym uśmiechu.
- Proszę,
proszę, bohaterka skandalu przybyła w moje progi – zacmokała. – Czym mogę
służyć słynnej Hermionie Granger?
- Chcę pogadać z
tobą o pewnych… starych sprawach – odpowiedziała dziewczyna i popatrzyła się na
dziennikarkę znacząco.
- Wejdź – Rita
rzuciła krótko, rozejrzała się niespokojnie i zamknęła szybko drzwi.
Hermiona
stwierdziła, że jadowicie zielony kolor jest bez wątpienia ulubionym
dziennikarki. Cały jej gabinet utrzymany był w tym odcieniu, co kontrastowało z
czarnymi meblami. Na ścianach Rita porozwieszała wycięte z gazet artykuły. Jak
młodsza z czarownic zauważyła, wszystkie były autorstwa właścicielki gabinetu.
Na półkach również dominowały pozycje Rity.
- Po co tu
przyszłaś? Chcesz udzielić wywiadu, aby pogrążyć tę małą ździrę Dafne? –
spytała się ukazując przy okazji swoje złote zęby.
- Nie, chcę
pogadać o Robardsie i o tym jak uwodził stażystki, a Knot i Scrimgeour to
tuszowali.
Rita popatrzyła
się na nią z mieszaniną zdumienia i strachu. Hermiona poczuła, że reakcja
dziennikarki nie jest udawana. Fałszywy uśmiech spełzł z jej twarzy i
podskoczyła gwałtownie do młodej czarownicy chwytając ją za ramię i wbijając w
nie swoje krwistoczerwone paznokcie.
- Skąd to wiesz!?
– warknęła głucho.
- Mam… swoje… źródło… - wysyczała Hermiona z
bólu i wyrwała się ze szponów Rity.
- Nikt nie ma prawa o tym wiedzieć, nikt! –
dziennikarka wyglądała jakby chciała rozerwać dziewczynę na strzępy. – Gadaj
skąd to wiesz!
- Najpierw
zdradź mi szczegóły, ja je porównam z tym, co wiem, a potem wyjawię ci swoje
źródło. Przekonałaś się nie raz, że potrafię dotrzymać słowa – zakomunikowała
Hermiona dobitnie. – Wiem, że szantażowałaś Robardsa i myślę, że to ma związek
ze stażystkami.
Rita wpatrywała
się w nią z zacięciem wypisanym na twarzy. Było widać jak intensywnie myśli nad
słowami przyjaciółki Harry’ego. Po dłuższej chwili odetchnęła głęboko i skurczyła
się w sobie, jakby zrezygnowała z dalszej walki.
- Dobrze, powiem
ci to, ale najpierw chcę wiedzieć czy tych informacji użyjesz do pogrążenia
Robardsa.
- Słucham?
- Chyba nie
myślisz, że uwierzyłam w jego bajki, że to nie on się z tobą spotkał? Totalny
kretyn!
Hermiona poczuła
zimny dreszcz na plecach. Czyli Gawain naprawdę się do niej przystawiał i
wyznanie, że ją kocha było najprawdopodobniej kłamstwem! Po prostu był starym
zboczeńcem i jedynym jego celem było zaciągnięcie jej do łóżka i obsypaniem galeonami,
aby zamilkła, gdy już się nią nasyci i porzuci. Kolejny dreszcz wstrząsnął
ciałem Hermiony, ale ten był spowodowany obrzydzeniem, który czuła do Robardsa
i do samej siebie, za to, że kiedyś jej się podobał. Poczuła się wykorzystana.
- Chcę odkryć
prawdę, mam dość jego gierek! – wycedziła przez zęby.
- Ha! Czyżby
Miss Doskonałości się zaangażowała? Do jakiego etapu doszliście? Całował cię?
Byliście w łóżku? – Rita zadygotała z podniecenia, ale szybko mina jej zrzedła.
- Szkoda, że nie mogę o tym napisać…
- Nie, nie
możesz i nawet się nie całowaliśmy! – oznajmiła twardo Hermiona. – Jeśli nie
chcesz, aby świat dowiedział się o jego przekrętach to zataję wszystko, ale
chcę znać prawdę!
- No dobra, to
jest prawda! – wyrzuciła z siebie Rita piskliwym tonem. – Zawsze go ciągnęło do
młodych dziewczyn, takich, co skończyły dopiero szkołę. Załatwiał im posady,
dlatego zawsze łatwo znajdował chętną. Na początku uważał i krył się z tym. Jednak,
gdy został zastępcą Scrimgeoura poczuł się pewniej. Kilka osób zauważyło co się
święci, niektóre dziewczyny chwaliły się w jaki sposób zyskały posadę.
Atmosfera się zagęściła, Knot nie chciał stracić dobrego aurora, więc zapłacił
odpowiednim ludziom za milczenie, a Gawainowi kazał się uspokoić. Robards był
grzeczny do czasu, aż został szefem biura aurorów. Zaczął wtedy romansować z
nie tą dziewczyną co trzeba. Biedaczka zaangażowała się i zrobiła wszystko, aby
go przy sobie zatrzymać. Nie udało jej się, sprawa skończyła się naprawdę
paskudnie… nie powiem ci jak, nie chcesz wiedzieć – zerknęła na zszokowaną minę
Hermiony. – Gdy sprawa się rypła Scrimgeour postąpił podobnie jak Knot:
zapłacił komu trzeba. Od tamtego czasu Robards był znowu grzeczny.
- Teraz polował
na mnie, a gdy nie wyszło zaczął się wszystkiego wypierać – stwierdziła młodsza
z czarownic z goryczą.
Dziennikarka
wybuchła nieopanowanym śmiechem. Gdy skończyła spojrzała na skonsternowaną
twarz Hermiony.
- Nie mógł gorzej trafić! – oznajmiła. – Przecież Miss Doskonałości jest
niezrównaną wojowniczką o dobro i sprawiedliwość! Gdyby cię porzucił to
zrobiłabyś mu z różdżki drzazgi. Potrafisz być wredna jeśli chcesz. Gdyby nie
twoje pochodzenie to tiara na bank umieściłaby cię w Slytherinie. Uważam, że Robardsowi
oczy jaja zasłoniły skoro podbijał do ciebie!
- Jakim cudem
prawie nikt nic o nim nie wie? – zastanawiała się głośno Hermiona. – Na pewno
ktoś coś musiał powiedzieć mimo otrzymania pieniędzy.
Ku zaskoczeniu
dziewczyny Rita popatrzyła się na nią jak na idiotkę.
- Ty czasami
naprawdę masz problem z myśleniem – westchnęła i popatrzyła się wymownie w
sufit. – W świecie czarodziejów są pewne przysięgi…
- Wieczysta... –
wyszeptała przerażona Hermiona.
- Właśnie –
przytaknęła Rita. – Teraz twoja kolej, mów skąd wiesz o małym sekrecie
Robardsa!
- Wiem od
Muriel, ciotki Weasleyów.
- Muriel, Muriel…
– dziennikarka powtarzała imię pod nosem. – Czasem dostaję listy od kobiety o
takim imieniu.
- To pewnie ona,
jest twoją wielką fanką – wyjaśniła Hermiona.
- Świetnie –
ucieszyła się Rita. – W takim razie złożę jej przyjacielską wizytę i przekonam,
aby nie rozpowiadała pewnych rzeczy. A ty moja droga… pamiętaj, że to co
powiedziałam ma pozostać w tym pokoju. Nie chcę stracić mojego asa w rękawie!
- Nie martw się
Rita – odparła Hermiona. – Nie stracisz go.
Po czym wyszła
rozgorączkowana z jej gabinetu i pognała ku kominkom.
***
- Mam uwierzyć w
bzdury, które wygaduje Rita i Muriel!? To absurd!
Harry krążył po
byłym pokoju Rona jak znerwicowana surykatka. Nie chciał uwierzyć w to, co
przekazała mu Hermiona. Uważał, że wszystko jest spiskiem. Ron siedział z Ginny
na łóżku i przypatrywali się mu z niepokojem.
- Uważam, że to
wcale nie są bzdury! – oświadczyła Hermiona, która stała przy oknie. –
Wiedział, że Kingsley nie będzie tak bardzo pobłażliwy jak Knot i Scrimgeour,
dlatego zrobił całą tę szopkę, aby odsunąć się od podejrzeń. Nie zdziwiłabym
się gdyby sam dał cynk Dafne!
- Może też
podrobił listy?
- Czemu nie? –
spytał się Ron. – Facet nie jest głupi, sam nam to powtarzałeś, chciał się
zabezpieczyć na wypadek wpadki. Poza tym wierzę Hermionie – oświadczył patrząc
się przyjacielowi prosto w oczy. – W niej naprawdę można się zakochać!
- Och, kochanie!
- Pfff –
prychnęła Ginny. – Facet jest inteligentny i każdy wie, że by się nie ładował w
romans z Hermioną. Ja twierdzę, że Harry ma rację, to Dafne chce się zemścić na
nich za pierwszy artykuł!
- Ty zawsze
uważasz tak jak Harry! – warknął Ron.
- A ty jak
Hermiona! – siostra odpowiedziała mu takim samym tonem. – Nie macie dowodów na
to, że to nie był ktoś zamieniony w niego!
Kłótnia
rodzeństwa przybrała na sile. Hermiona spoglądała od niechcenia przez okno i
przypominała sobie wszystkie spotkania z Gawainem. Zazwyczaj dotyczyły one
Severusa i jej podróży do Azkabanu. Schemat był zawsze ten sam: wchodziła do
jego gabinetu, wdawali się w niezobowiązującą rozmowę typu „co słychać” lub
„brzydka dziś pogoda”, po czym wypełniali formularze…
- Mam kolejny
element układanki! – rozległ się okrzyk, który przerwał sprzeczkę Rona i Ginny.
- Czyli co? –
spytał się Harry patrząc się na Hermionę spode łba.
- Robards zaczął
się do mnie zalecać w sierpniu, i ciągnęło się to do końca września – wyliczała
szybko Hermiona. – W tym czasie kilkukrotnie leciałam do Azkabanu spotkać się
ze Snapem!
- I co z tego? –
spytał się niezbyt przytomnie Ron.
- A to, że w tym
czasie podpisywał te formularze – oznajmiła czarownica z przejęciem. –
Podejrzewam, że wypełniał też wtedy jakieś inne papiery… wystarczy wziąć
dokumenty z tych dni, w których się pojawiałam i porównać z jego charakterem
pisma. Jeśli jest taki sam to znaczy, że Robards kłamie!
- Jesteś
genialna! – wykrzyknął rudzielec i podskoczył do Hermiony, aby porwać ją w
objęcia. – Moja czekoladowa żabka jest taka mądra! – wymruczał.
- No dobra… coś
w tym jest – zgodził się Harry niechętnie. – Jutro przejrzę papiery i udowodnię
wam, że to był fałszywy Robards!
***
W poniedziałek
rano Harry pewnie wkroczył do Ministerstwa Magii, pojechał windą na piętro
gdzie znajdował się Departament Przestrzegania Prawa Czarodziejów i ruszył ku Służbom
Administracyjnym, aby zajrzeć do archiwum. Bez problemu uzyskał dostęp do
odpowiednich dokumentów. Zadowolony z siebie otworzył szafkę i wyciągnął
odpowiednie teczki. Nie był w ogóle zdziwiony, gdy znalazł w nich stare gazety
zamiast pergaminów zapisanych ręką Gawaina Robardsa.
- Nie wierzyłaś
mi Hermiono, gdy mówiłem, że trzeba szukać Czarnej Różdżki – mruknął pod nosem
wesoło – teraz mam dowód na to, że mam rację i przekonam cię, że mój szef jest
niewinny!