poniedziałek, 9 listopada 2015

Powojenne życie Hermiony G.: Rozdział 3 – Rodzinne rewelacje


Hermiona siedziała przy stole i piła herbatę rozkoszując się życiem rodzinnym, Ron oglądał z jej ojcem mecz krykieta i co chwilę zasypywał go pytaniami na temat gry. Mama dziewczyny miała za chwilę pojawić się w domu. Hermiona uśmiechnęła się do samej siebie. Jej życie wracało do normy: rodzice postanowili wrócić do Anglii, gdy pozałatwiają wszystkie sprawy. Sięgnęła pamięcią do wydarzeń z poprzedniej nocy. Odczarowała swoją mamę i gdy nacieszyli się ze spotkania, Hermiona z Ronem zdali im relację z wojny. Jej rodzice byli przerażeni tym, co opowiadała ich córka. Rozpłakali się, gdy wspomniała o torturach zafundowanych jej przez Bellatriks oraz ucieszyli się na wieść o śmierci Voldemorta. Po tych wszystkich rewelacjach opowiedzieli córce, jak polecieli do Sydney, ale nie mogli znaleźć tam dobrej pracy. Dopiero po dwóch miesiącach ojcu Hermiony udało się dostać posadę nauczyciela w szkole stomatologicznej w Canberze.

- Ha! Słyszałaś Hermiono! – zawołał do niej Ron, a z jego twarzy można było wyczytać satysfakcję. – Nauczyciel! Tak jak mówiłem! Miałem rację!
- Mówiłeś… mówiłeś – odpowiedziała i pocałowała go.
Rodzice Hermiony bardzo dobrze przyjęli wiadomość, że ten sympatyczny rudzielec jest chłopakiem ich córki. Oczywiście wiedzieli o nim wszystko, ponieważ Hermiona zdawała szczegółowe relacje z życia Hogwartu podczas wakacji i ferii. Uważali, że najważniejsze, aby ich córka była szczęśliwa, a związanie się z czarodziejem było tylko kwestią czasu, biorąc pod uwagę w jaki sposób potoczyło się jej życie.

- Przytyłaś mamo, to od tutejszego jedzenia? – spytała z uśmiechem Hermiona.
Jej rodzice spojrzeli się na siebie speszeni. Widać było, że mają jakiś sekret i zastanawiają się jak zabrać się do jego wyjawienia. Hermiona zaczęła się domyślać, o co chodzi.
- O boże… nie mówcie że... – zaczęła totalnie zaskoczona.
- Hmmm, tak więc córeczko... gdy rzuciłaś na nas ten czar… ja i twoja mama… hmmm… jakby to powiedzieć… - pan Granger zaczerwienił się i spojrzał błagalnie na swoją żonę. Ta kiwnęła głową i wzięła głęboki oddech.
- Więc gdy tutaj przylecieliśmy, a twój tata zaczął dobrze zarabiać… nie pamiętaliśmy, że ciebie mamy… ale zawsze wiedzieliśmy, że kogoś nam brakuje, a mamy już swoje lata i to był ostatni dzwonek…
- Ostatni dzwonek na co? – spytał niezbyt przytomnie Ron.
- Na dziecko – szepnęła Hermiona.
- Dziecko? Takie małe, wiecznie płaczące, srające i bekające? – rudzielec  nie wykazał się taktem.
- Ron! – ofuknęła go Hermiona.
- No co? Ginny taka była!
- A ty niby to pamiętasz!? Przecież między wami jest rok różnicy! Nie możesz tego pamiętać – stwierdziła Hermiona z irytacją w głosie.
- Czyli będzie mała Hermionka? – spytał rodziców swojej dziewczyny, próbując zachować pogodny ton głosu.
- Jeszcze nie wiemy, to dopiero czwarty miesiąc – powiedziała pani Granger.
- Dobrze się czujesz mamo? Nic ci nie grozi? Z tego, co pamiętam, im późniejsza ciąża, tym bardziej jest niebezpieczna zarówno dla matki, jak i dziecka – Hermiona była wyraźnie zaniepokojona.
- Wszystko w porządku kochanie. Mama ma 46 lat… jeszcze możemy sobie pozwolić na malucha – jej ojciec rozwiał wątpliwości. – Musi być tylko pod stałą opieką lekarza… A skoro o tym mowa to idziemy wszyscy spać! Żono, przypominam ci, że masz wizytę u doktora Clintona o dziesiątej, a jest po trzeciej w nocy. Marsz do łóżka! Pościelę łóżko Hermionie i Ronowi, o nic się nie martw.

- Hermiono! – głos Rona wyrwał ją ze wspomnień. – Słyszałaś? Znowu miałem rację!
- Z czym miałeś rację? – zaczęła niezbyt przytomnie.
- Twój tata powiedział, dlaczego twoja mama zaprzeczyła, że są z Anglii.
- Tak? Czemu?
- Jako Wendell i Monika mieliśmy wrażenie, że ktoś nas szpieguje i może nam zrobić krzywdę. Dlatego staraliśmy się nie rozmawiać z obcymi – wyjaśnił ojciec dziewczyny.
- Widzisz Hermiono? Ma się ten mózg… -  powiedział zadowolony z siebie Ron, przyjmując pozę modela i w majestatyczny sposób poprawiając sobie rudą czuprynę. – Nasze dzieci będą bardzo mądre po tacie i bardzo ładne po mamie.
- Hola, hola synu! Nie śpieszno ci?
- Panie Granger! Ja się chcę z nią ożenić! – Ron padł na kolana przed Hermioną. – Wyjdź za mnie!
- Ron! – wykrztusiła zaskoczona Hermiona, przy okazji oblewając się herbatą. – Chyba żartujesz!
- Nie żartuję! – odpowiedział urażony chłopak. 
Ojciec Hermiony podszedł do Rona i położył mu rękę na ramieniu. W tym czasie jego córka wymknęła się do sypialni dla gości, aby zmienić bluzkę.
- Jesteś spoko chłop, ale poczekaj… Macie dopiero osiemnaście lat. Całe życie przed wami, pobądźcie ze sobą i… kup jej porządny pierścionek – ojciec Hermiony służył przyjacielską radą.
- No dobrze, niech tak będzie – odpowiedział Ron. – Zanim będzie mnie stać na pierścionek, to pewnie minie trochę czasu…

***

Tydzień później Molly Weasley kłóciła się w kuchni ze swoimi najmłodszymi dziećmi. Ledwo Ron z Hermioną przekroczyli próg Nory, gdy rozpoczęła się rozmowa na temat dokończenia nauki w Hogwarcie. Okazało się, że zarówno Ginny, jak i najmłodszy syn Weasleyów, nie zamierzają dalej się edukować.
- Mamo! Mówiłem już, że nie chcę kończyć szkoły! Harry został aurorem, ja też mogę nim być!
-  Cudownie! Niewykształcony auror! To niebezpieczna praca! Jeszcze zrozumiałabym, gdybyś został sprzedawcą – to jest bezpieczna praca, do której nie jest potrzebne wykształcenie… Nie to, co auror! Masz iść do Hogwartu!
- Przez ostatni rok udowodniłem, że potrafię walczyć ze śmierciożercami!
- Hermiona wraca do szkoły! Zostawisz ją samą!? – krzyczała pani Weasley.
- Nic jej się nie stanie! Ona lubi naukę! Ja mam inne priorytety, chcę pracować! – Ronowi ze złości poczerwieniały uszy. – Poza tym jestem pełnoletni! Nie możesz mi rozkazywać!
- Mogę, dopóki mieszkasz u mnie! Piorę twoje gacie i prasuję skarpetki Ronaldzie Weasley! – matka patrzyła na niego spode łba, a jej oczy rzucały groźne błyski. Odwróciła się do swojej córki. – To samo dotyczy ciebie moja panno!
- Mamo! Ja też chcę poszukać pracy, aby zamieszkać z Harrym! – Ginny siedziała przy stole z założonymi rękami na piersiach.
- Dobrze, zgadzam się na zamieszkanie razem… ALE PO ŚLUBIE! Pannie to nie przystoi!
- Średniowiecze skończyło się pięćset lat temu!
- Mnie to nie obchodzi! Masz skończyć szkołę! – matka rudzielców popatrzyła się na męża jedzącego w pośpiechu sałatkę warzywną. – Arturze! Powiedz coś!
- Molly… są pełnoletni… - powiedział, jednocześnie starając nie patrzeć na wykrzywioną ze złości twarz żony.
- Ale nie są dorośli!
- Jeśli znajdą pracę…
- Co sobie ludzie pomyślą! Ronowi mogę odpuścić, ale Ginny ma skończyć szkołę!
- Mamo! To niesprawiedliwe! – Ginewra wstała gwałtownie od stołu. – Chłopakom można wszystko, a mnie nie bo jestem DZIEWCZYNĄ – ostatnie słowo wypowiedziała z naciskiem.

Hermiona pomyślała, że powinna się wtrącić. W głębi serca była zła na Rona i Harry’ego, że nie chcą wrócić do szkoły. Jednak oni w przeciwieństwie do Ginny mieli zapewnioną pracę. No i nigdy, tak naprawdę, nie przykładali się do nauki. Najczęściej bazowali na jej notatkach i wypracowaniach. Ginny powinna skończyć szkołę, aby mieć szanse na rynku pracy. Hermiona podjęła decyzję: wstała i podeszła do rudowłosej przyjaciółki i złapała ją za ramię.
- Możemy porozmawiać w twoim pokoju? - powiedziała, uśmiechając się i mrugając porozumiewawczo do pani Weasley.

W kuchni zapanowała pełna napięcia cisza. Pani Weasley patrzyła się na dziewczyny z wahaniem, pan Weasley starał się zniknąć, Bill miał wzrok pełny politowania, Fleur zerkała z ciekawością, co się stanie, Ron atakował wściekle ziemniaki, a George grzebał smętnie widelcem w swojej sałatce, zajęty ponurymi myślami. Ginny przeżuwała w ustach kolejny argument przeciwko szkole, ale gdy popatrzyła na Hermionę, odpuściła i poszła z nią na górę. Siadły obydwie na łóżku i milczały przez chwilę. Gdy Hermiona stwierdziła, że przyjaciółka ochłonęła, zaczęła rozmowę.
- Ginny… myślę, że powinnaś skończyć Hogwart… - zaczęła cicho. – Nie ze względu na mamę czy bycie dziewczyną… tylko ze względu na to, że mimo wszystko przydałoby się jakieś wykształcenie, aby zdobyć pracę.
- Dobrze ci mówić! Ty miałaś Rona przez cały rok! A ja spędziłam ten czas w szkole, gdzie mnie torturowano, a potem ukrywałam się z rodziną. Przez prawie rok nie widziałam Harry’ego! – odparła zgryźliwie. – A teraz obydwie chcecie, abym nie widziała go przez kolejny rok…
- Przecież, gdy będziemy w Hogwarcie, chłopaki mogą nas odwiedzać w Hogsmeade.
- A jeśli nie będą mieć wolnego?
- To damy radę, jesteśmy twarde.
- Myślisz? – Ginny łypnęła na Hermionę spode łba.
- Jasne, że tak! W końcu brałyśmy udział w wojnie czarodziejów! Kilka tygodni rozłąki to pikuś przy tym, co osiągnęłyśmy! – Hermiona starała się przekonać przyjaciółkę.

Ku jej uldze Ginny zaczęła się robić weselsza i przestała traktować powrót do szkoły jako coś złego. Spędziły w pokoju godzinę i jeszcze by ze sobą gadały, gdyby nie to, że wpadł do nich podniecony Ron, aby się pochwalić, że znalazł pracę.
- Będę robić za drugiego sprzedawcę u George’a – zaczął swoją opowieść. – Gdy wyszłyście z kuchni, jeszcze kłóciłem się z mamą. Krzyczała w najlepsze, gdy George wstał i powiedział, że zamierza zlikwidować sklep. Stwierdził, że po śmierci… - głos zamarł Ronowi w gardle. Przełknął z trudem ślinę i zaczął ponownie mówić. - Odkąd Fred… odszedł... to „Magiczne dowcipy Weasleyów”, nie mogą być dalej prowadzone. Pomyślałem sobie, że to nie fair. To jest świetny sklep, to jest dziedzictwo Freda… nie można tak go po prostu zostawić. Powiedziałem to George’owi… Mama się popłakała ze wzruszenia, a Bill powiedział, że raz w życiu mam rację. George namyślił się i zaproponował, abym mu pomógł w ponownym otwarciu sklepu, a ja się zgodziłem. Będę mieszkał nad sklepem na Pokątnej, więc mama nie ma argumentu, aby mnie wysłać do szkoły. Nie jestem typem naukowca… wiesz o tym Hermiono, wprawdzie często mam przebłyski geniuszu (Ginny zachichotała złośliwie), pewnie zdałbym wszystkie egzaminy śpiewająco (Hermiona mruknęła „hmph”), ale myślę, że muszę porzucić edukację na rzecz pomocy starszemu bratu.
- Gratuluję Ron! – ucieszyła się Hermiona. – To naprawdę wspaniałe co powiedziałeś George’owi.
- Zgadzam się z Hermioną – rzekła Ginny. – A nie znalazłoby się miejsce dla siostry?
- Nie wiem, spytaj George’a.

Okazało się, że nawet jeśli by się znalazło, to pani Weasley nie pozwoli na to. George zrobił zbolałą minę i oświadczył, że nie chce mu się kłócić z matką. Nadal był niesamowicie przybity śmiercią Freda, ale po deklaracji Rona widać było, że troszeczkę się rozchmurzył. Wieczorem do Nory wpadł Harry, zjadł późny obiad i opowiedział, co się dzieje w pracy. Jego zespół miał za główne zadanie przegnać dementorów. Jak powszechnie wiadomo, mnożą się one tam, gdzie panuje zwątpienie i depresja, ale nienawidzą radości i szczęścia. Przełożony Harry’ego zauważył, że gdzie jest Harry, tam dementorzy zwiewają, gdzie pieprz rośnie. Działo się tak ponieważ pojawienie się Chłopca-Który-Skopał-Tyłek-Voldemortowi-Dwukrotnie wyzwalało niesamowity entuzjazm w społeczności czarodziejów. Wystarczyło rzucić Harry’ego w tłum, aby porozdawał autografy, a dementorzy sami stwierdzali, że nie mają czego tam szukać i się ewakuowali w tylko sobie znanym kierunku. Poza społecznością czarodziejów wystarczyło napuścić na nich patronusy albo zamówić cyrk z klaunami, aby rozśmieszyć mugoli lub zorganizować koncert muzyki popularnej.

W czasie narady rodzinnej Harry wziął stronę pani Weasley i postanowiono, że Hermiona pomoże Ginny w nadrobieniu materiału ze szkoły. Dziewczyna nie była za bardzo zadowolona z tego powodu, ale fakt, że będzie razem ze swoją najlepszą przyjaciółką w klasie, podniósł ją na duchu. Hermiona wiedziała, że ma przed sobą co najmniej miesiąc zanim jej rodzice powrócą do Anglii. Z powodu pani Murple nie mogli wrócić do swojego miasteczka, dlatego postanowili, że będą szukać pracy w Londynie. Ułatwiałoby to bardzo widywanie się z córką w przyszłości, jeśli znalazłaby pracę w Ministerstwie Magii lub na ulicy Pokątnej.

Hermiona pomyślała, że będzie mieć miłe wakacje, o ile można tak powiedzieć o czasie odpoczynku od wojny i żałoby po zmarłych znajomych. Najpierw spędzi je z Ginny, w końcu będą mogły sobie spokojnie porozmawiać. Wyobraziła sobie randki z Ronem i oblała się rumieńcem na myśl, co będą mogli robić w jego pokoju (o ile pani Weasley pozwoli – dodała w myślach). Drugą część wakacji spędzi z rodzicami, pomoże wybrać im mieszkanie tudzież domek. Potem go wyremontują, będzie mogła wybrać mebelki dla swojego przyszłego brata lub siostry. To będą wspaniałe wakacje! Zasłużyłam na nie! – pomyślała.

Jak bardzo się pomyliła, dowiedziała się kilka minut później, gdy z kominka wyskoczył Percy, trzymający pod pachą kilka kopert. Podał je Harry’emu, Ronowi i Hermionie, po czym powiedział, że Ministerstwo Magii wzywa ich do złożenia zeznań w sprawach wojennych. Po czym spytał się zebranych osób:

- Wiedzieliście, że Severus Snape został przed  godziną wybudzony ze śpiączki?