poniedziałek, 23 maja 2016

Powojenne życie Hermiony G.: Rozdział 26 – Historia Sary


- Na Merlina, Godryka, Salazara, wszystkich świętych i cały grecki panteon! Udało mi się! – Severus piał w duszy z radości.
Całował się namiętnie z Sarą, która szybko otrząsnęła się z pierwszego szoku i przyłączyła do pieszczot. Przycisnął ją mocniej do siebie i przejechał ręką po jej udzie. W końcu stało się to, o czym marzył od kilku miesięcy! Udało mu się zdobyć dostęp do tego, co jest pod jej sukienką.  Severus z zadowoleniem stwierdził, że Robin gadał głupoty, ponieważ Sara jednak nosi bieliznę. Całowali się jak szaleni, a on upajał się nią jak zapachem amortencji. Chciał, aby ta chwila trwała wiecznie.
- Nie powinniśmy tego robić – oznajmiła Sara drżącym z podniecenia głosem.

Severus od razu stwierdził, że nie będzie podejmował tematu. Jeszcze Sara się rozmyśli i nic z tego nie będzie. Złapał ją mocniej i przechylił w stronę podłogi. Nie ma to jak uprawiać seks pomiędzy dwoma fotelami i biurkiem – pomyślał kładąc ją na dywan. Sara nie poddała się tak łatwo, próbowała się uwolnić z uścisku.
- Naprawdę… - nie udało się jej dokończyć zdania, gdyż Severus wsadził jej język w usta, a rękę miedzy nogi.

Sara broniła się przez moment, ale szybko skapitulowała. Drżała z rozkoszy i nie była w stanie mu przerwać. Severus stwierdził z zadowoleniem, że dobrze to rozegrał. Uważał, że skoro postąpił jak rycerz i obronił w pewnym sensie cześć damy to powinien dostać jakąś nagrodę. Była ona już bardzo blisko, sądząc po tym jak szybko Sara zrobiła się mokra. Oderwał się od jej ust i popatrzył się na nią. Była niesamowicie piękna, oczy jej błyszczały, a na policzki wyszły rumieńce.
- Nie robiłam tego od dziesięciu lat… - szepnęła.
- Ja od osiemnastu – wydyszał i szybkim ruchem zdjął jej majtki.

Nareszcie jest moja! – pomyślał zachwycony, gdy Sara rozpinała jego spodnie. Więzienne szaty były paskudne, ale miały też plusy: łatwo i szybko można było je zdjąć. W ciągu chwili znalazł się w Sarze i dziękował opatrzności, że rano, jak zwykle przed spotkaniem z nią, wypolerował porządnie różdżkę. Wiedział, że dzięki temu stosunek przedłuży się o jakieś dwie minuty. Obydwoje starali się nie jęczeć. Mieli świadomość, że gdyby wzbudzili podejrzenia w stojącym za drzwiami aurorze, ten zaraz by wparował do gabinetu. Zdecydowanie woleli, aby ich mały sekret nie został odkryty. Po pięciu minutach Severus skończył. Jęknął cicho i przytulił się do Sary. Obydwoje dyszeli jak po długim biegu.
- Było wspaniale. Dasz radę jeszcze raz? – usłyszał jej szept i poczuł, że gładzi go po włosach.
- Dam… daj mi tylko minutkę – wychrypiał i uśmiechnął się do niej.

***

Hermiona czytała książkę Rity Skeeter „Snape: Łajdak czy Święty?”. Z każdą stroną miała, co raz większe wątpliwości czy dziennikarka nie widziała wspomnień. Zawarła w swoim dziele informacje, o których nie wiedział prawie nikt. Hermiona nie wątpiła, że Harry, Kingsley i McGonagall nic jej nie powiedzieli. Gawain Robards twierdził, że zawartość fiolki nie została obejrzana. Sama Hermiona mogła potwierdzić, że puszka nie została naruszona. Jednocześnie nie mogła zaprzeczyć, że dzieciństwo Severusa zostało dokładnie opisane. Rita wspominała, że miała swojego informatora, tylko kto mógł nim być?

Hermiona stwierdziła, że nie będzie się teraz zajmować się tą sprawą i przekartkowała książkę, aby dowiedzieć się, co dziennikarka napisała o niej. Okazało się, że niewiele: rozdział zawierał głównie streszczenie tego, co się działo na rozprawach w Wizengamocie i mnóstwo dziwnych domysłów, o czym rozmawiali, gdy bywała w celi Severusa. Hermiona westchnęła, Rita nie byłaby Ritą, gdyby nie wspomniała o ich kłótni przed ostatnią rozprawą. Nie wiedziała, o co poszło, dlatego insynuowała, że to mogła być sprzeczka kochanków.
- Tak, jasne, lubię ruchać starszych facetów – mruknęła Hermiona pod nosem.
- Słucham?

Czarownica upuściła książkę z wrażenia, poznając głos Gawaina. Odwróciła się do niego z twarzą czerwoną jak burak. Czy on to usłyszał!? - pytanie tłukło się w głowie Hermiony. Gawain popatrzył się na nią z rozbawieniem i podniósł książkę. Zerknął na okładkę.
- Czytasz takie głupoty? – spytał się.
- Wychodzę z założenia, że lepiej wiedzieć, co Rita napisała – wyjaśniła błyskawicznie Hermiona. – Nie raz mnie obsmarowała!
- Wiem… ona jest okropna – Gawain skrzywił się i rzucił książkę na najbliższy regał jakby była łajnobombą.
- Czemu… zawdzięczam tę… eee… wizytę? – wydukała Hermiona i zerknęła na drzwi.

Była zła na samą siebie: czemu ich nie zamknęła!? Przebywała sama w archiwum, Pansy wysłała rano sowę, że jest chora, a Amos wyruszył zająć się wyjątkowo upierdliwymi elfami, które nie dopuszczały do budowy drogi w Irlandii. Korzystając z nieobecności współpracowników Hermiona wyciągnęła książkę Rity i czytała ją, wiedząc, że i tak nikt się nie zorientuje, że nie zrobiła zbyt wiele w archiwum.
- Miałem się skonsultować z Amosem, ale nie było go w biurze, więc zajrzałem tutaj – wyjaśnił Gawain, ale Hermiona wiedziała, że kłamie.
- Poleciał do Irlandii, dzisiaj pewnie już nie wróci.
- Trudno – Robards wzruszył ramionami i skierował się w stronę wyjścia.

Hermiona westchnęła i się rozluźniła. Gdy to zrobiła, szef biura aurorów odwrócił się.
- Jeszcze jedno: możesz przyjść do mnie na chwilę po skończonej pracy? – spytał się. – Zapomniałem o tym przeklętym formularzu, musisz go wypełnić.
- D… dobrze – wyjąkała Hermiona patrząc się jak Gawain znika za drzwiami.
Serce biło jej jak oszalałe. Znowu przyszedł specjalnie do mnie, chociaż mógł wysłać papierowy samolocik! – pomyślała i zabrała się za czytanie książki.


Przywitała się z Harrym, który siedział w swoim boksie i pisał raporty.
- O cześć – odparł zaskoczony. – Znowu idziesz do szefa?
- Taaaak… Mam wypełnić formularz z wizyty w Azkabanie - odparła starając się, aby brzmiało to jak najbardziej nudna rzecz na świecie. – Kiedyś się śpieszyłam i zapomniałam.
- Dziwne – mruknął Harry. – Gawain jest strasznie czepialski.
Przez plecy Hermiony przeszedł zimny dreszcz. Jeszcze się okaże, że przyjaciel domyśli się czegoś i opowie o wszystkim Ronowi! Nie mogła na to pozwolić! Wyciągnęła szybko książkę Rity.
- Chcesz przeczytać? – spytała się z uśmiechem.
- Czy ta książka nie miała premiery dzisiaj rano?
- No tak… już ją przeczytałam.
Twarz Harry’ego rozjaśnił szeroki uśmiech.
- Cała ty! Czytanie z prędkością światła!
- Oj nie przesadzaj! – Hermiona wyszczerzyła zęby do przyjaciela.

Harry schował książkę do torby i zapowiedział, że przeczyta ją najszybciej jak się da. Hermiona pożegnała się z nim i poszła do gabinetu Gawaina. Przed nim, na jego biurku czekał pergamin i pióro. Czarownica nie czekała ani chwili, podeszła bez wahania do formularza i zaczęła go wypełniać.
- To wszystko? – spytała się i wstała.
- Nie.
- O czymś zapomniałam? – zaniepokoiła się.
- Tak – odparł z uśmiechem i wyciągnął z biurka zapakowaną paczkę.
Hermiona patrzyła się na pakunek ze zdumieniem. Co w nim było? Czemu ona go dostaje? Podniosła wzrok na Gawaina oczekując jakiejś wskazówki.
- Z tego, co wiem w niedzielę masz dwudzieste urodziny – oznajmił.
- Żartuje pan!
- Nie, kalendarz i twoja data urodzenia się nie myli.
- Ja nie o tym mówię!
- Rozpakuj – rozkazał.

Nie wiedziała, czemu się go posłuchała. Drżącymi rękami rozwiązała sznurek i rozłożyła papier. W środku znajdowała się książka. Hermiona wiedziała, że jest bardzo cenna. Może nie tak bardzo jak średniowieczny manuskrypt z numerologii, ale na jej widok dziewczynie zaświeciły się oczy.
- Jest w mojej rodzinie od pokoleń. Nie mam, komu jej przekazać, a tobie się bardziej przyda – wyjaśnił Gawain.
- Ja nie mogę… słyszałam o pańskiej rodzinie… to zbyt cenny dar… - wymamrotała z oczami pełnymi łez.
Szef aurorów wstał, podszedł do niej i położył jej ręce na ramionach.
- Tylko ty na nią zasługujesz – powiedział z uśmiechem. – To jeden z pierwszych przekładów dzieła Sendivogiusa Polonusa z łaciny na język angielski. Harry wspominał, że w Hogwarcie uczyłaś się alchemii.

Hermiona nie wiedziała, co począć: czy przyjąć tak cenny prezent? Nie powinna, to zbyt wiele dla kogoś takiego jak ona.
- Bierz i nie mów nikomu, że masz to ode mnie. Powiedz, że dostałaś to od Kingsleya, jeśli ci to pomoże. On wie o tej książce - Gawain uśmiechnął się do niej i starł łzę, która pociekła jej po policzku.
Stała przy nim i kolejny raz świat przestał istnieć. To było zbyt wiele na raz, dostała od niego prezent i dotknął ją. Nie wiedziała czy skakać ze szczęścia, czy zabrać rzeczy i zwiać gdzie pieprz rośnie. Bała się, że zrobi coś, czego będzie żałowała. Mimo to nie była w stanie się poruszyć lub wypowiedzieć, chociaż jednego słowa. Z tego stanu wyrwało Hermionę pukanie do drzwi. Gawain Robards drgnął i odskoczył od niej, krzyknął „proszę poczekać”. Błyskawicznie złapał książkę, opakował ją byle jak w papier i wcisnął ją w ręce zaskoczonej czarownicy.
- Bierz i uciekaj – syknął przyciszonym głosem.
- Dziękuję – wymamrotała.
Po czym prawie wybiegła z jego gabinetu odprowadzona zdziwionym spojrzeniem Harry’ego i Oscara Williamsona.

***

Severus był pewny, że po wyjściu z gabinetu Sary unosił się nad ziemią bez pomocy magii. Nie pamiętał, kiedy miał tak dobry humor. To musiało być jeszcze w czasach szkolnych, albo podczas wakacji, które spędził razem z Lily. Za bójkę dostał miesięczny zakaz wychodzenia z celi i odebrali mu wszystkie przywileje, łącznie z poranną kawą. Została mu nuda albo przeczytanie kolejny raz wszystkich książek od Hermiony. Uważał, że to wszystko było warte tego, co zrobił z Sarą. W ciągu godziny udało mu się skończyć dwa razy i doprowadzić ją do orgazmu.

Następnego dnia nadal rozmyślał o przyjemnych chwilach, które spędził w towarzystwie Sary Jones. Był trochę zaniepokojony tym, jak bardzo chciał z nią być. Ciągle kochał Lily, a teraz w jego życiu pojawiła się inna kobieta. Czy jest w stanie pokochać Sarę? A może nasyci się nią i porzuci, gdy mu się znudzi? Nie wyobrażał sobie ani pierwszej, ani drugiej opcji. Pomyślał, że mógłby związać się z nią po tym jak skończy odsiadkę. Nie chciał się z nią ożenić, ale chętnie zamieszkałby z nią. Mogliby wyjechać gdzieś daleko… Marzyły mu się kraje, w których nikt go nie znał, może Chiny albo jakaś odległa wyspa na oceanie. On pisałby książki o eliksirach, a ona pomagałaby lokalnej ludności.

Przyjemne rozmyślania przerwało stukanie różdżki aurora do drzwi. Severus wstał z materaca i z ciekawością patrzył się na wejście do celi. Niedawno było śniadanie, a do obiadu jeszcze daleko. W takim razie ktoś go chce odwiedzić. Tylko, kto to mógł być? Miał nadzieję, że to nie Granger po odbiór książek, ponieważ z powodu nudy mógłby spróbować sobie podciąć żyły za pomocą nitki wyciągniętej z pościeli.
Ku swojemu zaskoczeniu zobaczył Sarę. Popatrzyła się na niego i weszła do celi.
- Mogę z tobą porozmawiać? – spytała się cicho.
- Jasne! – jego okrzyk odbił się echem po pomieszczeniu.

Rozejrzała się niepewnie po celi. Severus żałował, że nie ma przy sobie Walentynkowego Zestawu Deluxe „Pokój miłości”. Mimo, że był on kiczowaty jak mało co, to na pewno sprawiłoby lepsze wrażenie na Sarze niż zimne, ponure mury.
- Mogę usiąść? – spojrzała się w stronę materaca.
- Tak, tak! Jasne! – odparł i rzucił się, aby ułożyć na nim pościel.
- Dziękuję – powiedziała, gdy usiadła na brzegu. – Przyłączysz się do mnie? – wskazała miejsce obok siebie.
Severusowi nie trzeba było dwa razy powtarzać. Usadowił się obok niej i objął ją. Popatrzyła się na niego i westchnęła.
- Chyba musimy porozmawiać o tym, co wczoraj zaszło – wyrzuciła z siebie. - Nie chcę abyś myślał, że to twoja wina. Nie powinnam cię przytulać. Po prostu… to co zrobiłeś wydało mi się takie… takie szlachetne i ja… - zacięła się i milczała przez chwilę. – Tak dawno nie byłam z żadnym mężczyzną i dałam się ponieść emocjom. Twoje pocałunki były wspaniałe i nie miałam w sobie dość siły, aby ci przerwać. Przyznam ci się, że przy pierwszym spotkaniu mocno mnie zaintrygowałeś. Później, gdy się otworzyłeś spodobałeś mi się i czasem nawet myślałam, że może jak wyjdziesz z Azkabanu… – zarumieniła się. – To nie zmienia jednak faktu, że zachowałam się nieprofesjonalnie i nie powinnam do tego dopuścić! To karygodne, zachowałam się strasznie głupio! W ogóle nie uczę się na błędach! – jęknęła.

Severusa przeszedł zimny dreszcz. Jeszcze się okaże, że Sara nie będzie chciała z nim być do czasu, aż opuści Azkaban! Nie wiedział czy wytrzyma kolejne piętnaście miesięcy bez seksu. Tym bardziej, że zaplanował kolejne bzykanie na jej biurku. Musiał koniecznie ją uspokoić i zapewnić, że to będzie ich sekret.
- Nie powinienem był cię całować – odpowiedział błyskawicznie Severus. – Wykorzystałem sytuację i olałem twoje sugestie, że nie powinniśmy. Muszę ci wyznać, że mi też się od razu spodobałaś – powiedział niezbyt szczerze. – Chcę być z tobą, możemy ukrywać nasz związek. Wiesz, że nawet sam Czarny Pan nie był w stanie mnie przejrzeć.

Pocałował ją najdelikatniej jak mógł, aby pokazać, że nie kieruje się tylko pożądaniem. Sara rozchmurzyła się na moment, ale po chwili powróciły do niej ponure myśli.
- Szczerze mówiąc wszystko przemawia przeciwko nam – stwierdziła. – Coś takiego jest zakazane, jeśli ktoś by nas nakrył, ja straciłabym pracę. Nie wiem, co z tobą, czy to by się wiązało z jakąś karą. Może zakwestionowano by całą twoją terapię… To nie byłaby zbyt dobra opcja biorąc pod uwagę jak duże robisz postępy – westchnęła. – Poza tym… boję się.
- Ty? – zdziwił się Severus. – Czego?
- Musisz wiedzieć, że nie miałam nigdy szczęścia w życiu – oświadczyła ze smutkiem. – Moje małżeństwo to była koszmarna pomyłka… co ja mówię… całe moje życie to jedna wielka porażka. Boję się, że będzie z tobą tak samo jak z moim byłym mężem..
- Znasz mnie, wiesz o wszystkich moim tajemnicach i uczuciach – powiedział. – Sama mówiłaś, że powinienem dać odejść Lily i znaleźć sobie kogoś!
- Cieszę się, że w końcu to zrozumiałeś – wyszeptała Sara.
- Czemu twierdzisz, że w życiu ci nie wyszło? – Snape był zainteresowany jej historią.
- Mieliśmy podobne dzieciństwo. Tylko, że mnie nienawidziła matka za to, że nie jestem magiczna. Ojciec opowiadał, że nie mogła doczekać się, kiedy z siostrą ujawnimy moce. Gdy to nie nastąpiło, wpadła w szał. Jej stosunek do nas zmienił się w jednej chwili o 180 stopni. Zaczęła znęcać się nad nami psychicznie i fizycznie. Ojciec to takie ciepłe kluchy… nic jej nie mówił, pracował całymi dniami, aby tylko nie być w domu. Teraz wiem, że bał się jej, ale mam do niego żal, że nas nie bronił. Gdy okazało się, że Gilderoy jest czarodziejem, matka wpadła w ekstazę. Zaczęła go faworyzować, a mnie i siostrę traktowała jak podnóżki. On miał wszystko, a my tylko minimum potrzebne do przeżycia. Często chodziłam do szkoły w podartych ubraniach, głodna, marząc o tym, aby rówieśnicy się ze mnie nie śmiali… To były okropne czasy – głos jej się załamał.

Severus wyczuł, że to dobry moment, aby pokazać jak mu na niej zależy. Objął ją mocno, pocałował w czoło i głaskał po włosach. Siedzieli tak przez chwilę w milczeniu, aż Sara zaczęła kontynuować swoją opowieść:
 - Odczułam sporą ulgę, gdy Gilderoy poszedł do Hogwartu. Miałam go zdecydowanie dość, wyrósł na roszczeniowego bachora, dla którego wszyscy byli podludźmi. Matka trochę mniej się nas czepiała, gdy go nie było w pobliżu. Skończyłam szkołę i dostałam się na studia. Wybrałam psychologię, ponieważ w liceum zaczęłam chodzić do grupy wsparcia, która bardzo mi pomogła uporać się z moim życiem. To mnie zainspirowało. Chciałam pomagać innym, którzy także pochodzą z dysfunkcyjnych rodzin. Wyprowadziłam się z domu i przyjeżdżałam tam raz na jakiś czas, aby zobaczyć ojca i siostrę. Po dwóch latach i ona się wyprowadziła. Skończyłam studia i zaczęłam pracować w mugolskim więzieniu. W międzyczasie dowiedziałam się, że w świecie czarodziejów trwa wojna oparta na czystości krwi. Matka bała się, że małżeństwo z mugolem będzie działało na niekorzyść jej i Gilderoya. Dlatego rozwiodła się z ojcem, a do mnie i siostry przestała się odzywać. Nie przyszła nawet wtedy, gdy brałyśmy ślub! Skontaktowała się ze mną w 1992 roku, aby pochwalić się, czym zajmuje się Gil. Opowiadała z przejęciem, że jest znany i został nauczycielem w szkole Albusa Dumbledore’a. Niewiele mnie to obchodziło, dlatego kazałam jej zniknąć z mojego życia. Myślałam, że mnie posłuchała, ale odezwała się znowu pod koniec tamtego roku. Powiedziała mi, co się stało z Gilem, błagała mnie, abym poszła ocenić jego stan, ponieważ wszystkie czarodziejskie sposoby zawiodły i może coś mugolskiego mogłoby przywrócić mu pamięć. Mimo sporych oporów poszłam z nią do szpitala. Gdy ujrzałam brata wiedziałam, że nic mu nie pomoże… Zaczęła się ze mną kłócić, krzyczeć, że jestem beznadziejnym psychologiem skoro nie potrafię mu pomóc. Usłyszał to przechodzący obok urzędnik waszego ministerstwa i skontaktował się z Kingsleyem Shackleboltem. Ten dowiedział się od mojej matki gdzie mieszkam i złożył mi wizytę. Tak właśnie trafiłam do Azkabanu…
- A co z twoim małżeństwem?
- Michaela poznałam w więzieniu, gdzie pracowałam. Byłam tam psychologiem, a on siedział za oszustwa bankowe. Historia lubi się powtarzać, nie sądzisz? – zachichotała. – Byłam młoda, głupia i naiwna. Ciągle mnie komplementował, dawał prezenty, a ja zakochałam się w nim. Był taki pewny siebie, obiecywał mi miłość aż po grób i złote góry jak tylko wyjdzie z więzienia. Wierzyłam mu, mieliśmy romans, który został odkryty. Wyleciałam na zbity pysk, z kiepskim dopiskiem w papierach. Na szczęście Michael wyszedł dwa miesiące później. Szybko wzięliśmy ślub, urodziłam syna. Gdy mały poszedł do szkoły założyłam własny gabinet i w nim pomagałam ludziom. Cóż by mogło pójść nie tak? – spytała się ponuro. – Zapomniałam, że niewielu oszustów się zmienia. Michael był tym, który był odporny na zmiany. Nie pokazał po sobie, że mu się znudziłam. Pewnego dnia wręczył mi papiery rozwodowe jakby to były cukierki. Spotkaliśmy się w sądzie, ponieważ walczyliśmy o syna. Przegrałam. Wygrał, ponieważ udowodnił, że jestem alkoholiczką. Nie, nie jestem – oznajmiła widząc zdumiony wzrok Severusa. – Michael lubił mnie fotografować. Robił mi zdjęcia tak często, że przestałam na to zwracać uwagę. Na rozprawie sądowej wyjął grubą teczkę i pokazał, że na większości z nich piłam alkohol. Czas jest dla mnie łaskawy, niewiele się zmieniałam, dlatego wyglądało jakbym przez ostatnie pół roku nic nie robiła tylko codziennie zaglądała do butelki. A te zdjęcia były robione na przestrzeni wielu lat! Na dodatek przekupił sąsiadów i znajomych, aby potwierdzili jego słowa. Taka jest moja historia. Od tamtej pory nie byłam z mężczyzną, bałam się komuś zaufać. Mogę pomagać innym, ale sobie nie potrafię...

Severus przycisnął ją mocniej do piersi. On myślał tylko o bzykaniu, a ona przeżywała powrót wspomnień. Zachował się tak jakby myślał tylko małym, męskim mózgiem ulokowanym w spodniach.
- Mogę na ciebie poczekać – stwierdził po chwili i popatrzył się w jej oczy. – Teraz wiem, czemu nie chcesz abyśmy to kontynuowali. Pamiętaj jednak, że od śmierci Lily nie chciałem być z inną kobietą. Ty sprawiłaś, że zmieniłem zdanie i nie chcę żadnej innej, tylko ciebie!
- Przykro mi – wyszeptała i spuściła wzrok.
- Ale za rok i trzy miesiące wyjdę stąd. Czy będziesz na mnie czekała? Postarasz się zakończyć swoje sprawy z Michaelem tak jak ja z Lily?
- Będę na ciebie czekała – odpowiedziała i pocałowała go.