Eloooo! Tu
Glizdek!
Alvin się nie
odezwał :(. Cierpię.
Anna 69,
bardzo dziękuję za te zdjęcia są… ekhm… nie przesyłaj ich więcej, proszę!
Pytacie co
tam u mnie słychać? Ostatnio moje życie jest wyjątkowo nudne. Zostałem kurą
domową, to znaczy, kogutem! Wolałbym działać, walczyć, a zmieniam Voldusiowi
pieluchy… Pewnie kiedyś mi jakoś to wynagrodzi :)
Mój dzień
wygląda następująco:
O 7 pobudka,
zrobienie śniadania Voldkowi, potem chwila zabawy. Następnie idziemy na spacer.
Najczęściej idziemy na plac zabaw chociaż muszę uważać, aby nie jadł piasku bo
to od niego dostał krostek. Wczoraj byliśmy u lekarza, który to potwierdził. Jak
wychodziliśmy stała się rzecz straszna. Jakaś babka rzuciła tekstem, że nie
widziała nigdy w życiu tak brzydkiego dziecka… No i się zaczęło! Voldemort
dostał szału i chciał rzucić na nią klątwę. Szamotałem się z nim kilka chwil
nie dając mu dostać się do różdżki (na szczęście została w wózku). Zleciały się
pielęgniarki i matki z poczekalni oglądając przedstawienie. Nie mogłem użyć
magii ponieważ była to mugolska przychodnia! No przecież nie polezę z Voldkiem
do Świętego Munga… Mój Pan udobruchał się dopiero wtedy gdy obiecałem mu, że
zamienię wredne babsko w świnkę morską. Rechotaliśmy później jak dwa wariaty
patrząc przez okno jak próbuje uciec pielęgniarkom, a mamuśki dostają zbiorowej
histerii :D
Wracając do
tematu: po spacerku robię mu obiadek, czytam książeczkę do snu: „Mein Kampf”
Hitlera, Volduś jest jego wielkim fanem. Następnie drzemka - pół godzinki dla
słoninki! Gdy Mój Pan wstanie bawimy się w planowanie zagłady mugoli. Ostatnio
zrobiłem z kartonów małe miasteczko, dodałem ludziki Lego dla większej
autentyczności. Na brodę Merlina, jak on się dobrze bawił! Udawał Godzillę i
niszczył miasto, torturował ludziki, rozczłonkowywał je, rzucał Avady, a na
samym końcu podpalił wszystko! Uwielbiam patrzeć na słodkie zabawy maluszków!
Dzieci to mają wyobraźnię :D. Patrzajcie na zdjęcie:
Wieczorem
ogląda dobranockę (uwielbia „Pszczółkę Maję” i „My little Pony”), potem zjada
kolacyjkę, kąpiemy się i mój maluch idzie spać.
Wtedy mam czas aby napisać nowy post, wstawić go na bloga. W
międzyczasie wstawiam pranie, sprzątam chałupę i doję Nagini (o ile ją złapię,
wredna sycząca parówa!). Czasem wypijemy jakieś piwko z Bartym Seniorem.
Powiem wam,
że zacząłem się z nim nawet nieźle dogadywać. Nie sprawia kłopotów, daje bez
problemu kasę (ostatnio kupiliśmy sobie plazmę i playstation!) i czasem powie
coś zabawnego. Opowiadał wczoraj o jakimś Weatherbym. Daje chłopakowi najgorsze
prace, a ten cieszy się jak głupi. Ostatnio Barty tak miał dosyć jego gadania,
że kazał mu napisać raport na temat przemytu eliksirów miłosnych na granicy Polsko-Chińskiej, a ten głupek to zrobił! A przecież każdy wie, że Polska to gdzieś w Afryce jest, a nie w USA jak Chiny! He, he! Ja to nie wiem jak można tak się dać traktować,
trzeba mieć chociaż odrobinę asertywności i godności osobistej!
Chwila…
Voldemort mnie wzywa…
Uffff… znowu
oberwałem cruciem bo jad Nagini był za gorący o 4 stopnie Celsjusza. Następnym
razem muszę bardziej uważać… Kazał też sobie wymasować stopy i zamówić na jutro
grupę cyrkową złożoną z karłów albinosów. Chce się pośmiać ten mój Volduś!
Powiedział, że jak mi się nie uda to zedrze ze mnie skórę i zrobi sobie z niej
pufę, aby trzymać na niej nogi jak dorośnie! Mimo wszystko i tak go uwielbiam
<3
Chcę się
jeszcze wam pochwalić, że udało mi się przekonać Voldemorta do nocnika! W końcu
znalazłem model który mu pasuje. Mój jakże GENIALNY mózg podpowiedział mi abym zamówił
mu z internetu coś co go zainspiruje i zaciekawi. Patrzcie i podziwiajcie:
Czyż nie
jestem wspaniały? Na nowej plazmie zaczęliśmy oglądać „Grę o tron” i bardzo się
to spodobało Voldusiowi. Zwłaszcza jest fanem Daenerys. Powiedział, że jak
znowu dorośnie i załatwi Pottera to zostanie „Ojcem Węży”. Patrząc na to jak
rozwija się jego związek z Nagini to wszystko jest możliwe… Małe Voldęże… Matko
bosko kochano, spraw abym nie musiał ich wychowywać! :(
Tak na koniec
ponarzekam, że kasa nam się skończyła po tych wszystkich zakupach, a Barty nie
wyrabia z nadgodzinami. Voldek się wścieka bo wypatrzył w necie kilka fajnych
zabaweczek:
Milusie nie? Rozumiem
jego frustrację bo też miałem takie marzenia w dzieciństwie. Pamiętam jak tata
nie chciał mi kupić najnowszej figurki hipogryfa, która latała, ziała ogniem i
strzelała laserami z oczu! Boże, wszyscy to mieli, nawet Lupin! James mi nie
dawał żyć! A ojciec tylko nie i nie… dobrze że go ten niedźwiedź zjadł… Też się
czułem jakbym był trawiony gdy usychałem z tęsknoty za Super Duper Action Hypogriff
Double Laser From Oczu!
Teraz musze
poszukać tych karłów albinosów…
Pozdrawiam
smętnie!
Wasz Glizduś!
<3
P.s. - Kolejny
post za tydzień bo jadę z Voldusiem nad morze aby sobie trochę jodu powdychał!