sobota, 28 listopada 2015

Voldemort ubiera się u Madame Malkin: Rozdział 5 – Jestem kogutem domowym!

Eloooo! Tu Glizdek!
Alvin się nie odezwał :(. Cierpię.
Anna 69, bardzo dziękuję za te zdjęcia są… ekhm… nie przesyłaj ich więcej, proszę!

Pytacie co tam u mnie słychać? Ostatnio moje życie jest wyjątkowo nudne. Zostałem kurą domową, to znaczy, kogutem! Wolałbym działać, walczyć, a zmieniam Voldusiowi pieluchy… Pewnie kiedyś mi jakoś to wynagrodzi :)

Mój dzień wygląda następująco:
O 7 pobudka, zrobienie śniadania Voldkowi, potem chwila zabawy. Następnie idziemy na spacer. Najczęściej idziemy na plac zabaw chociaż muszę uważać, aby nie jadł piasku bo to od niego dostał krostek. Wczoraj byliśmy u lekarza, który to potwierdził. Jak wychodziliśmy stała się rzecz straszna. Jakaś babka rzuciła tekstem, że nie widziała nigdy w życiu tak brzydkiego dziecka… No i się zaczęło! Voldemort dostał szału i chciał rzucić na nią klątwę. Szamotałem się z nim kilka chwil nie dając mu dostać się do różdżki (na szczęście została w wózku). Zleciały się pielęgniarki i matki z poczekalni oglądając przedstawienie. Nie mogłem użyć magii ponieważ była to mugolska przychodnia! No przecież nie polezę z Voldkiem do Świętego Munga… Mój Pan udobruchał się dopiero wtedy gdy obiecałem mu, że zamienię wredne babsko w świnkę morską. Rechotaliśmy później jak dwa wariaty patrząc przez okno jak próbuje uciec pielęgniarkom, a mamuśki dostają zbiorowej histerii :D

Wracając do tematu: po spacerku robię mu obiadek, czytam książeczkę do snu: „Mein Kampf” Hitlera, Volduś jest jego wielkim fanem. Następnie drzemka - pół godzinki dla słoninki! Gdy Mój Pan wstanie bawimy się w planowanie zagłady mugoli. Ostatnio zrobiłem z kartonów małe miasteczko, dodałem ludziki Lego dla większej autentyczności. Na brodę Merlina, jak on się dobrze bawił! Udawał Godzillę i niszczył miasto, torturował ludziki, rozczłonkowywał je, rzucał Avady, a na samym końcu podpalił wszystko! Uwielbiam patrzeć na słodkie zabawy maluszków! Dzieci to mają wyobraźnię :D. Patrzajcie na zdjęcie:


Wieczorem ogląda dobranockę (uwielbia „Pszczółkę Maję” i „My little Pony”), potem zjada kolacyjkę, kąpiemy się i mój maluch idzie spać.  Wtedy mam czas aby napisać nowy post, wstawić go na bloga. W międzyczasie wstawiam pranie, sprzątam chałupę i doję Nagini (o ile ją złapię, wredna sycząca parówa!). Czasem wypijemy jakieś piwko z Bartym Seniorem.

Powiem wam, że zacząłem się z nim nawet nieźle dogadywać. Nie sprawia kłopotów, daje bez problemu kasę (ostatnio kupiliśmy sobie plazmę i playstation!) i czasem powie coś zabawnego. Opowiadał wczoraj o jakimś Weatherbym. Daje chłopakowi najgorsze prace, a ten cieszy się jak głupi. Ostatnio Barty tak miał dosyć jego gadania, że kazał mu napisać raport na temat przemytu eliksirów miłosnych na granicy Polsko-Chińskiej, a ten głupek to zrobił! A przecież każdy wie, że Polska to gdzieś w Afryce jest, a nie w USA jak Chiny! He, he! Ja to nie wiem jak można tak się dać traktować, trzeba mieć chociaż odrobinę asertywności i godności osobistej!

Chwila… Voldemort mnie wzywa…

Uffff… znowu oberwałem cruciem bo jad Nagini był za gorący o 4 stopnie Celsjusza. Następnym razem muszę bardziej uważać… Kazał też sobie wymasować stopy i zamówić na jutro grupę cyrkową złożoną z karłów albinosów. Chce się pośmiać ten mój Volduś! Powiedział, że jak mi się nie uda to zedrze ze mnie skórę i zrobi sobie z niej pufę, aby trzymać na niej nogi jak dorośnie! Mimo wszystko i tak go uwielbiam <3

Chcę się jeszcze wam pochwalić, że udało mi się przekonać Voldemorta do nocnika! W końcu znalazłem model który mu pasuje. Mój jakże GENIALNY mózg podpowiedział mi abym zamówił mu z internetu coś co go zainspiruje i zaciekawi. Patrzcie i podziwiajcie:


Czyż nie jestem wspaniały? Na nowej plazmie zaczęliśmy oglądać „Grę o tron” i bardzo się to spodobało Voldusiowi. Zwłaszcza jest fanem Daenerys. Powiedział, że jak znowu dorośnie i załatwi Pottera to zostanie „Ojcem Węży”. Patrząc na to jak rozwija się jego związek z Nagini to wszystko jest możliwe… Małe Voldęże… Matko bosko kochano, spraw abym nie musiał ich wychowywać! :(

Tak na koniec ponarzekam, że kasa nam się skończyła po tych wszystkich zakupach, a Barty nie wyrabia z nadgodzinami. Voldek się wścieka bo wypatrzył w necie kilka fajnych zabaweczek:





Milusie nie? Rozumiem jego frustrację bo też miałem takie marzenia w dzieciństwie. Pamiętam jak tata nie chciał mi kupić najnowszej figurki hipogryfa, która latała, ziała ogniem i strzelała laserami z oczu! Boże, wszyscy to mieli, nawet Lupin! James mi nie dawał żyć! A ojciec tylko nie i nie… dobrze że go ten niedźwiedź zjadł… Też się czułem jakbym był trawiony gdy usychałem z tęsknoty za Super Duper Action Hypogriff Double Laser From Oczu!

Teraz musze poszukać tych karłów albinosów…
Pozdrawiam smętnie!
Wasz Glizduś! <3


P.s. - Kolejny post za tydzień bo jadę z Voldusiem nad morze aby sobie trochę jodu powdychał!