Hermiona miała tego wszystkiego dość, zwłaszcza zmęczenie zaczęło dawać się jej we znaki. Stawiła się wcześnie rano na przesłuchanie do
Ministerstwa Magii, a właśnie dobiegała piąta po południu. Składała zeznania od
kilku godzin z trzema małymi przerwami i jedną dużą na obiad. Najpierw komisja
poprosiła, aby zrelacjonowała wszystkie wydarzenia od odrodzenia się Voldemorta.
Gdy to zrobiła, zaczęły padać pytania.
Co wie o śmierci Dumbledore’a? Czy jest
pewna, że Syriusz Black był po stronie Zakonu? Skąd wie, że Peter Pettigrew to
był naprawdę on? Co dokładnie robiła z Harrym Potterem, gdy się ukrywali? Czy
Ksenio Lovegood miał jakieś dodatkowe korzyści z wydania ich śmierciożercom
poza sprowadzeniem córki do domu? Co dokładnie zdarzyło się w dworze Lucjusza
Malfoya? Dlaczego włamali się do Gringotta? Co dokładnie robiła w czasie Bitwy
o Hogwart?
Przesłuchanie
odbywało się w sali rozpraw przed składem Wizengamotu. Hermiona pamiętała, że
gdy ostatnim razem tu była to udawała Mafaldę Hopkirk, która teraz we własnej
osobie siedziała jako jeden z członków komisji. Zrobiło jej się głupio, ponieważ podejrzewała, że kobietę spotkało później sporo nieprzyjemności z jej powodu. W
czasie przerwy, podeszła do Mafaldy, aby ją przeprosić i powiedzieć, że podczas dalszej części przesłuchania przedstawi powody, dlaczego to zrobiła . Zaskoczona
urzędniczka odpowiedziała szeptem, że wybacza. Ostatecznie konsekwencje nie
były bardzo dotkliwe, a skoro Hermiona pomagała Harry’emu Potterowi pokonać
Tego-Którego-Imienia-Nie-Wolno-Wymawiać to nic wielkiego się nie stało.
***
Po otrzymaniu
listów od Percy’ego cała trójka długo dyskutowała w pokoju Rona czy mówić
dokładnie, w jaki sposób pokonali Voldemorta. Harry nie był pewny czy świat
czarodziejów powinien się dowiedzieć o horkruksach. Z drugiej strony mogliby
mieć nieprzyjemności, gdyby nie wytłumaczyli, dlaczego włamali się do Gringotta.
Dopiero gdy minęła północ i byli już mocno zmęczeni Hermiona zakończyła
dyskusję, oświadczając, że należy powiedzieć wszystko. Argumentowała to tym, że
potencjalni naśladowcy Voldemorta będą wiedzieć, że nawet siedem horkruksów
nie ochroni ich przed śmiercią i zawsze znajdzie się ktoś, kto ich pokona.
Pierwszy przed
komisją zdawał relację Harry. Następnego dnia Hermiona, a jako ostatni był Ron.
Zajmowało to cały dzień, musieli stawić się o siódmej rano, a koniec przewidywany był
po dwudziestej. Harry wyszedł z sali rozpraw dopiero o dwudziestej trzydzieści, zmęczony, ale szczęśliwy,
że ma to już za sobą. Przewodniczącym Wizengamotu był Kingsley Shacklebolt,
który co jakiś czas uśmiechał się do przesłuchiwanego świadka, aby go podnieść
na duchu. Jedną z dwóch rzeczy, które zdenerwowały Hermionę było to, że na sali
siedziała Rita Skeeter. Z rumieńcem podniecenia na twarzy szeptała pod nosem, a zielone
pióro zapisywało jej słowa. Oczy błyszczały jej za każdym razem, gdy
wysłuchiwała, sensacyjnego jej zdaniem, fragmentu opowieści. Hermiona próbowała
przekonać Kingsleya do wyrzucenia jej z sali, ale ten oświadczył, że komisja
podjęła decyzję o opublikowaniu relacji z przesłuchań w "Proroku Codziennym".
Stwierdzili, że czarodzieje i czarodziejki mają prawo poznać, jak został
pokonany Voldemort.
Widok
zadowolonej Rity doprowadzał Hermionę do furii i najchętniej wsadziłaby jej to
zielone pióro w nos, w taki sposób, że wyszłoby uchem. Wiedziała wprawdzie o
małym sekrecie Skeeter, ale podejrzewała, że dla dziennikarki rewelacje z
przesłuchania są więcej warte niż pobyt w Azkabanie, w którym i tak ostatecznie
mogła pisać książki. Hermiona
zastanawiała się, kiedy wyjdzie kolejna biografia zawierająca więcej kłamstw, niż
jest piasku na plaży. Obstawiała, że za pierwszy cel weźmie Voldemorta, potem
Harry’ego, a kiedyś może i za nią... Stwierdziła, że tego by nie zniosła.
Kolejną osobą,
na której widok Hermionie zaczynały trząść się ręce ze złości, była Dolores
Umbridge. Można było pomyśleć, że w Ministerstwie Magii zaszły duże zmiany od
czasu pokonania Voldemorta jednak prawda była inna. Kingsley ze swoimi
zwolennikami próbowali usunąć ze swoich stanowisk śmierciożerców i osoby
związane z Tym-Którego-Imienia-Nie-Wolno-Wymawiać. Był to długi i skomplikowany
proces, dlatego Dolores Umbridge nadal zasiadała w Wizengamocie.
Hermiona
zachowała zimną krew i spokojnie opowiedziała o tym, w jaki sposób
Kobieta-Przypominająca-Ropuchę, weszła w posiadanie naszyjnika Salazara
Slytherina.
- Yhm, yhm… -
chrząknęła Dolores wystarczająco głośno, aby przerwać dziewczynie. – Myślę, że panna
Granger nie ma na to dowodów. Ten naszyjnik należał od pokoleń do mojej
rodziny, a Mundungus Fletcher, jako przedstawiciel złodziei i krętaczy, nie
jest wiarygodnym świadkiem…
Hermiona nie
wytrzymała, wstała i zaczęła mówić:
- Za to mam
mnóstwo świadków na to, że Dolores Umbridge torturowała uczniów w Hogwarcie
oraz próbowała rzucić klątwę Cruciatus na Harry’ego Pottera! Nasłała na niego
dementorów w piątej klasie!
Po sali
przeszedł szmer rozmów. Dolores wyglądała, jakby dostała w twarz. Zauważyła, że
większość zgromadzonych ludzi patrzy na nią. Zmusiła się do uśmiechu i
rzekła swoim słodkim, dziewczęcym głosikiem:
- Panno Granger…
takie pomówienie nie przystoi komuś takiemu jak ty… A skoro mowa o aspektach
prawnych… Przypominam, że nie zgłosiłaś się na przesłuchanie w sprawie
bezprawnego zdobycia mocy magicznej!
Czarodzieje i
czarownice siedzący w ławach poruszyli się niespokojnie, pilnie śledząc wymianę
zdań. Kingsley postanowił działać.
- Nie sądzę
Dolores, aby to teraz było ważne…
- Och! Jest
bardzo ważne! Przypominam tylko… - rozejrzała się po twarzach zebranych - że
prawo dotyczące osób urodzonych w rodzinie mugoli nadal obowiązuje, a panna
Granger, postanowiła olać wytyczne Ministerstwa Magii!
- Postaram się
jak najszybciej je zmienić…
- Wnioskuję o
areszt dla panny Hermiony Jean Granger i postawienie jej w stan oskarżenia
wobec migania się od obowiązków wobec Ministerstwa Magii, a tym samym
pogwałcenia prawa w świecie czarodziei!
W sali zawrzało,
część osób wstała i zaczęła krzyczeć. Rita Skeeter mało nie zemdlała z
ekscytacji. Hermiona zapłonęła z gniewu. Pomyślała, że musi dać popalić tej
wstrętnej babie, choćby zajęłoby to jej pół życia. Krzyknęła:
- A ja wnioskuję
o postawienie w stan oskarżenia Dolores Jane Umbridge!
Pięćdziesiąt
czarodziei i czarownic przestało się hamować. Wrzaski odbijały się od
kamiennych ścian i sufitu. Część wykrzykiwało obelgi w stronę Dolores, część
wymyślało Hermionie. Obie mierzyły się wzrokiem i gdyby spojrzenie mogło zabijać, obydwie padłyby trupem na miejscu.
-
CIIIISZAAAAAAA! – wrzasnął magicznie wzmocnionym głosem Kingsley. – Abercombie!
Spokój albo każę wyprowadzić cię z sali!
Komisja
momentalnie ucichła i zaczęła zajmować swoje poprzednie miejsca.
- Jako tymczasowy
minister magii decyduję, co następuje: panna Granger nie zostanie zatrzymana,
podpisze odpowiedni dokument, w którym zapewni, że nie wyjedzie z kraju oraz
stawi się niezwłocznie na przesłuchanie w razie wezwania. Rozumiesz panno
Granger?
Hermiona
przytaknęła, Kingsley przemawiał dalej.
- Co do Dolores
Umbridge… jest niewinna dopóki nie
udowodni jej się winy. Proponuję złożyć wspólny pozew przez pokrzywdzonych
przez nią uczniów!
- Ale… - jęknęła
Hermiona.
- Żadne „ale”! –
zagrzmiał Kingsley. – A teraz zarządzam piętnaście minut przerwy. Po niej wracamy do
pierwotnego tematu i będziemy dalej przesłuchiwać świadka!
Hermiona wróciła
do Nory koło godziny dwudziestej drugiej. Była głodna, zmęczona i zła, marzyła tylko, aby wrzucić
coś na ząb i pójść spać. W kuchni zastała Rona, który czekał na nią z
własnoręcznie przygotowaną kolacją. Hermiona nie powiedziała mu tego, ale doszła do wniosku, że o ile gotowanie niezbyt dobrze jej wychodzi, to Ron jest tragiczny w te klocki, skoro nawet jajek nie potrafi usmażyć. Tak jednak jest, gdy przez całe
życie jedzenie przygotowuje matka albo skrzaty domowe.
- Co tam
słychać? – powiedziała szepcząc, gdy skończyli jeść.
- Hmm, Harry i
tata byli w pracy, ja przygotowywałem się na jutro, robiąc notatki…
- Co robiłeś!?
- Notatki,
Hermiono, notatki… Wiesz, zapisuje się na pergaminie różne rzeczy…
- Nie ucz ojca
dzieci robić!
- Ginny kuła
transmutację, a mama…
- Co z nią?
- Płakała cały
dzień… Spojrzała na kalendarz i zobaczyła... - Ron skinął głową w kierunku kalendarza wiszącego na ścianie.
Hermiona
spojrzała w jego stronę. Zorientowała się, że jest drugi czerwca.
Czyli miesiąc temu była Bitwa o Hogwart…
O boże, to już miesiąc odkąd wygraliśmy, odkąd oni wszyscy…
O boże, to już miesiąc odkąd wygraliśmy, odkąd oni wszyscy…
Przez cały ten
czas starała się nie myśleć o przeszłości. Płakała podczas zbiorowego pogrzebu.
Myślała, że to wystarczy. Zawsze starała się być twarda i trzymać chłopaków w
ryzach. Starała się patrzeć w przyszłość i ignorować niedogodności oraz
trudności po drodze. Starała się być ostoją spokoju, gdy wszyscy wokoło szaleli. Starała posługiwać się chłodną logiką. Wszystko to nagle stało się bez znaczenia.
Hermiona rzuciła się w ramiona Rona, płacząc tak jak nigdy w życiu. Wylewała z
siebie całą złość, frustrację, ból, strach, które w sobie trzymała przez ostatnie
miesiące. Ron po chwili przyłączył się do niej. Szlochając, usnęli na kanapie w
salonie. Hermiona stwierdziła rano, że wspólne wyrzucenie z siebie emocji bardzo zbliża zakochanych w siebie ludzi.