sobota, 21 listopada 2015

Voldemort ubiera się u Madame Malkin: Rozdział 4 - Madame Malkin, alpaki czystej krwi i pytongi

Hej!!!1111oneoneone

Tu wasz Glizduś! Stęskniliście się?

Mam dla was kolejną porcję moich przejść z Voldemortem!

Wczoraj było źle – dostałem zjebę miesiąca. Voldek dowiedział się, że nosił mugolskie ubranka. Jezu… jakby to dziwne było… Nikt, powtarzam, NIKT w czarodziejskim świecie nie szyje ubranek dla dzieci. Matki same to robią. Ja nie jestem jego matką! Umiem tylko robić na drutach!!! Na dodatek nie mam palca! On nie wie jaki to wysiłek, gdy się łapie oczka językiem… Argh!

Uff… uff… uspakajam się… Jestem nenufarem na spokojnej tafli autobusu czy jakoś tam… blablabla!

Najgorsze w tym wszystkim, że mu się te ciuchy podobają! Kazał się wziąć na kolana i surfował w necie przez trzy godziny wybierając dla siebie śpioszki! A mi się chciało siku! Nie pozwolił mi pójść do WC! Musiałem się zeszczać w gacie :(.

Miałem dość! Powiedziałem, że pierdolę taką robotę i odchodzę. A on na to, że jak mnie pierdolnie to się nie pozbieram. Argument z rozczłonkowaniem do mnie przemówił i zostałem…

Po naszej malutkiej sprzeczce kazał mi wydrukować wszystko co mu się spodobało i dać Madame Malkin do uszycia. TO BYŁO STRASZNE! Spędziłem pół dnia w mugolskiej kafejce internetowej, zdarli ze mnie nieźle za druk w kolorze… a tam były głównie czarne ubranka, w mordę jeża! Gdy zaniosłem to do Madame Malkin to najpierw mnie wyśmiała, ale po kilku przepychankach i argumentach typu „crucio” w końcu się zgodziła. Na końcu było nawet fajnie: żebyście widzieli jej minę gdy powiedziałem jej, że wszystko ma być uszyte z jedwabiu produkowanego przez chińskie skrzaty domowe, a wełna ma pochodzić z alpak czystej krwi! Klęła dobre piętnaście minut! Dobrze, że Voldemort tego nie słyszał bo by ją ukatrupił, a ja bym musiał szukać kogoś innego na jej miejsce…

Z lepszych wiadomości: udało nam się dorwać Alastora Moody’ego. Niby rzuca hasłami "stała czujność" itp. ale taki czujny w kiblu to on nie był. Myślę, że zatwardzenie przytępiło mu zmysły. Pamiętajcie młode czarodziejki i czarodzieje: nadmiar Haggis nie sprzyja obronie przed czarną magią. Wyśpiewał to wszystko, gdy zmusiliśmy go do mówienia. Przecież Junior ma się w niego wcielić i aby oszukać Dumbledore'a musi znać wszystkie jego sekrety... Wiedzieliście, że zawsze czuł miętę do Minerwy McGonagall? Albo, że śpi w piżamce uszytej z kretołaka? Mówił, że przynosi mu szczęście. Teraz nie przyniosła bo akurat była w praniu :P.

Skoro o związkach mowa: mój mały Volduś chyba dorasta. Gdy wróciłem do domu okazało się, że zajął dawną sypialnię Juniora na piętrze. Chciałem mu zameldować, że wykonaliśmy zadanie gdy słyszę... hm... jakby to powiedzieć... jęki. Aż mi się słabo zrobiło! On ma jeszcze jad Nagini pod nosem! Oburzyłem się jak to niańki robią i doszedłem do drzwi, uchyliłem je... Musiałem, ja musiałem... 

ZROBIŁEM ZDJĘCIE JAK VOLDEMORT POLERUJE PYTONGA!!! No spójrzcie... czyż on nie jest słodki?


Zazdroszczę mu w głębi serca. Poza Lily nie miałem dziewczyny. Krótki romans z wiewiórką Alvinem... Boże, nie! Nie słyszeliście tego! Była noc, wypiłem trochę jako szczur! Buuuu, on mnie wykorzystał! Ja mu dałem... eee... serce, a on je podarł i wyrzucił, chlip! 

(Pssst - Alvin jesli to czytasz odezwij się do mnie, proszę - mam nadal twoją koszulkę!)

Wracając do tematu Quirrell miał Hermana*, a Voldemort ma Nagini... Może i ja poszukam swojego szczęścia? Komentujące piękne panie (tudzież wiewiórki) - znajdzie się jakaś chętna, aby przytulić do piersi małego, słodkiego Glizdogonka? Pliiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiis!


* Fanfiki: "Nie tak łatwo być zielonym" i "Narzekania zapatrzonej w gwiazdy idiotki"