poniedziałek, 1 lutego 2016

Powojenne życie Hermiony G.: Rozdział 14 – Machlojki Malfoyów


Wstawiona Hermiona wylądowała przy bramie Hogwartu. Wiedziała, że będąc po alkoholu nie powinno się teleportować, ale stwierdziła, że po lampce wina może zaryzykować. Upewniła się, że nic jej się nie stało: nie rozszczepiła się ani nie wylądowała na jakieś samotnej wyspie. Wprawdzie chciała się pojawić w Hogsmeade aby pojechać powozami razem z Ginny i resztą, ale skoro do zamku nie było daleko zdecydowała, że pójdzie na piechotę. Spojrzała na zegarek, Hogwart Express miał przybyć na stację dopiero za piętnaście minut. Jeśli się pośpieszy to akurat trafi na kolację.

Cieszyła się z tego przymusowego spaceru, ponieważ po pierwsze wytrzeźwiała,  a po drugie ochłonęła. Mimo wizyty u Rona i kilku chwil spędzonych z nim sam na sam nadal była poddenerwowana. Zadowolona była, że ma z głowy Severusa Snape’a, ale z drugiej strony miała ochotę dokonać na nim mordu za niedocenienie jej.
- Tak naprawdę nigdy nie zauważał moich umiejętności – myślała ponuro. – Zawsze było jakieś „ale”, ciągle mu coś nie pasowało… Harry twierdzi, że udawał. Wspominał, że Severus mnie bronił, gdy Fineas nazwał mnie „szlamą”. Czemu ten człowiek nie mógł chociaż przez moment być miły? – pytała samą siebie. - Może ma jakiś wewnętrzny regulamin zabraniający dziękować komukolwiek? Sama widziałam parę raz jak był o 1/10 cala od uniesienia kącików ust. Kto wie, może tak rzadko ukazywał ludzkie uczucia, że zardzewiały mu mięśnie twarzy i to wszystko przez to – zachichotała pod wpływem swojej wyobraźni.

Wielka sala rozbrzmiewała głosami podnieconych uczniów. Zaraz miała się rozpocząć uczta powitalna. Hermiona stanęła za ostatnimi uczniami wchodzącymi do pomieszczenia. Przybyła do zamku na chwilę przed powozami, ale musiała udać się do dormitorium aby przebrać się w szaty szkolne. Jej kufer jeszcze nie dotarł (Ginny dostała zadanie dostarczenia go do pociągu) jednak miała zapasowy zestaw ubrań szkolnych w swojej torebce na wszelki wypadek. Jak życie pokazało była to dobra decyzja.

Od progu została powitana okrzykami radości dobiegającymi z różnych stołów. Podeszła do Gryfonów i usiadła koło Ginny, która od razu zaczęła się dopytywać czy Snape został uniewinniony. Widocznie większość uczniów czekało na odpowiedź i na Hermionie spoczęło pytające spojrzenie kilkudziesięciu osób.
- Dostał dwa lata w Azkabanie – powiedziała.
- Snape będzie siedział w pierdlu dwa lata! – rozległy się okrzyki ponieważ zaczęto podawać sobie wiadomość dalej.
- Powinien dostać dożywocie!
- Dobrze mu tak!
- Myślałam, że będzie uniewinniony!

McGonagall znowu musiała użyć zaklęcia aby przekrzyczeć podnieconych uczniów. Gdy wszyscy zamilkli popatrzyła się na nich z dobrotliwym uśmiechem. Była o wszystkim poinformowana ponieważ Hermiona wysłała jej sowę chwilę po procesie.
- Witam wszystkich po feriach, mam nadzieję, że odpoczęliście trochę od szkoły – rzekła. – Zauważyłam, że już wiecie o zakończonej rozprawie naszego byłego nauczyciela eliksirów i obrony przed czarną magią.  Jak poinformowała mnie wasza koleżanka, Hermiona Granger, która była obrońcą Severusa w Wizengamocie, został on oczyszczony z większości zarzutów. Dostał dwa lata więzienia za użycie zaklęcia niewybaczalnego. Albus sam poprosił go o skrócenie życia ponieważ umarłby w męczarniach z powodu klątwy Lorda Voldemorta… - zamilkła na chwilę ponieważ rozległy się szepty, gdy uczniowie zamilkli ciągnęła dalej. – Jednocześnie, dzięki temu czynowi, uratował przed śmiercią Draco Malfoya. Tylko z tego powodu nie dostał dożywocia! – wzięła głęboki oddech. – Teraz chciałabym podziękować Hermionie Granger za cały wysiłek i trud włożony w obronę Severusa Snape’a. Taka powinna być Gryfonka: odważna i działająca w sprawie, która przez wszystkich została skreślona na starcie. Puchary w górę za jej zdrowie!

Hermiona zaczerwieniła się gwałtownie, ale wyprostowała się dumnie z powodu pochwały. Ginny poklepała ją po plecach. Zdecydowana większość uczniów uniosła puchary, a zaraz potem rozpoczęła się uczta.

***

W dormitorium panował bałagan. Ginny z Hermioną oraz koleżankami z klasy wypakowywały rzeczy ze swoich kufrów. Przed rozpoczęciem nauki należało wyjąć wszystkie przybory szkolne i poukładać je na półkach, które miała każda z dziewcząt. Hermiona wyjęła podręczniki i zaczęła układać je alfabetycznie. Sięgnęła po książkę do alchemii i ku jej największemu zdumieniu okazało się, że na okładce jest napis „Jak być zawodowym ścigającym – poznaj tajemnicę najlepszych!” pióra Joscelind Wadcock. Podpis na pierwszej stronie wyjawił, że pozycja należy do Deana Thomasa.
- Jak ja mogłam tego nie zauważyć? – jęknęła Hermiona w myślach. – Musieliśmy się zamienić książkami, gdy te dzieciaki ze Slytherinu rozcięli nam torby – obejrzała ją dokładnie. – Mają identyczne, niebieskie okładki… Grubość też prawie taka sama… To wszystko przez ten cholerny proces! Przez niego byłam ostatnio strasznie rozkojarzona…

Pobiegła szybko do dormitorium chłopaków aby złapać Deana przed śniadaniem. Pomyślała, że widocznie on także nie zauważył pomyłki. Przypomniała sobie jego zachmurzoną minę na wczorajszej uczcie oraz to, że nie przyszedł na imprezę Sylwestrową. Widocznie musiało się coś stać, gdy pojechał na ferie do domu.
- Cześć Dean – powiedziała Hermiona, gdy zastała go samego w pokoju. – Mam tutaj twoją książkę o Quidditchu, a ty masz moją do alchemii.
- Och, cześć… - mruknął czarnoskóry chłopak i zaczął grzebać w kufrze. – Nie wiedziałem… wybacz…

Miał dziwnie zamyślony wyraz twarzy. Hermiona usiadła na jego łóżku i stwierdziła, że zdecydowanie musiało coś się mu przytrafić. Wprawdzie nie była z nim wyjątkowo blisko jednak tyle lat spędzili razem w szkole, że stwierdziła, że z nim porozmawia.
- Eee… Dean… - zaczęła nieśmiało.
- Tak? – mruknął.
- Ostatnio jesteś taki przygnębiony… stało się coś?
Dean podał jej książkę i popatrzył się tępo w przestrzeń ponad jej ramieniem. Hermiona milczała czekając na odpowiedź. Widocznie chłopak musiał się zdecydować czy jej się zwierzyć, czy nie.
- No dobra… powiem Ci… - westchnął i usiadł koło niej. – Wiesz, że nie poznałem nigdy swojego ojca. Nie wiedziałem czy był mugolem, czy czarodziejem.

Hermiona pomyślała o podsłuchanej rozmowie w lesie. Kiwnęła głową dając do zrozumienia, że wie o czym mowa.
- Gdy pojechałem do domu na początku ferii było wszystko w porządku – Dean kontynuował ponuro. – Po dwóch dniach moja mama zaczęła dziwnie się zachowywać. Co jakiś czas razem z rodzeństwem nakrywaliśmy ją jak siedziała gdzieś schowana i płakała. Nikomu nie udało się wyciągnąć z niej o co chodzi… - chłopak przygryzł wargę. – Dopiero w święta powiedziała mi szeptem… powiedziała, że ma pewność, że mój ojciec był czarodziejem!
- Naprawdę? – spytała Hermiona. – To super! Skoro wiesz o tym to czemu jesteś taki ponury?
- Bo ona nie chce mi nic więcej powiedzieć! – stwierdził chłopak ze złością. – Ani skąd się tego dowiedziała, ani kim on jest! Nic!
- Może ma jakiś powód… - zaczęła jej bronić Hermiona.
- Taaaa… twierdzi, że ze względu na mojego ojczyma nie powinienem tego rozgrzebywać…
 - Hmmm, to chyba nie w porządku wobec ciebie…
- Kocham mojego ojczyma! Był zawsze dla mnie jak ojciec, moje rodzeństwo też jest super! Ale mimo wszystko uważam, że mam prawo wiedzieć kim jestem! – stwierdził Dean z goryczą. – Dlatego nie byłem z wami w Sylwestra. Zostałem w domu, bo myślałem, że może mama coś więcej powie po pijaku… niestety, nie udało mi się…

Hermiona zamyśliła się, chciała pomóc swojemu koledze. Nie miała jednak wielu danych.
- Wiesz gdzie mogła się tego dowiedzieć?
- Nie mam pojęcia… cała moja rodzina to kompletni mugole, nie mają styczności z naszym światem…
- Twoje rodzeństwo nic nie wie?
- Nie… pytałem się, ale oni też nie mają pojęcia co mogło się stać.
- Może dostała jakiś list?
- Możliwe, ale nawet nie mam jak sprawdzić...
Hermiona położyła mu rękę na ramieniu i uśmiechnęła się do niego. Ten popatrzył na nią z wdzięcznością.
- Pomogę ci! – rzekła z powagą. – Jeśli chcesz powiadomimy Gwardię Dumbledore’a i może oni wpadną na jakiś trop. A teraz chodźmy bo już jesteśmy spóźnieni na śniadanie!

Dean przemyślał sprawę i zgodził się aby członkowie GD pomogli mu w poszukiwaniach. Koledzy i koleżanki powysyłali listy do swoich rodzin z pytaniem czy ci nie słyszeli o jakimś czarnoskórym czarodzieju, który dziewiętnaście lat wcześniej porzucił swoją rodzinę. Większość odpowiedzi brzmiało „nie”, ale babcia Neville’a słyszała kiedyś o jednym takim, który zmajstrował dziecko mugolce. Sprawa była dość głośna w pewnych kręgach ponieważ przybył z USA, zdradził dziewczynie mnóstwo tajemnic o świecie czarodziejów, a potem uciekł gdy się dowiedział o dziecku. Ministerstwo miało później sporo roboty ponieważ kobieta napisała co wie o magicznym świecie i wysłała list do popularnej mugolskiej gazety gdzie został opublikowany.
- Nie sądzę aby to było to – mruknął Dean i zwrócił się do Neville’a. – Ale jeśli twoja babcia może to sprawdzić to będę bardzo wdzięczny…

***

Pierwszy tydzień nauki minął wyjątkowo spokojnie. W sobotę rano Hermiona jak zwykle odebrała od sowy Proroka Codziennego. Nie było w nim niczego ciekawego poza tym, że miała miejsce premiera biografii Harry’ego autorstwa Rity Skeeter. Hermiona miała już odłożyć gazetę, gdy nagle zobaczyła małą wzmiankę o Malfoyach wciśniętą pomiędzy ogłoszenia o nowym środku na Bahanki, a relacji z wyścigów na Błotoryjach na Florydzie. Zdezorientowana zaczęła szybko czytać artykuł.


Malfoyowie oczyszczeni ze wszelkich zarzutów

W piątek, 8 stycznia 1999 roku, odbyła się ostatnia rozprawa rodziny Malfoyów. Byli oni oskarżeni o służenie Tomowi Riddle, bardziej znanemu jako Lord Voldemort, tudzież Ten-którego-imienia-nie-wolno-wymawiać. Cała trójka miała dopuścić się wielu zbrodni, jednakże zeznania Harry’ego Pottera (19 lat) rzuciły nowe światło na wydarzenia, które miały miejsce w czasie wojny. Lucjusz (45 lat) i Narcyza (44 lat) oraz Draco (19 lat) decyzją Wizengamotu zostali oczyszczeni ze wszystkich zarzutów.


- Co!? Malfoyowie uniewinnieni!? – Hermiona pisnęła i wstała. – Jak to!?
- Takie jest życie… - powiedziała Ginny cicho i zainteresowała się solniczką stojącą na stole.
- Dlaczego napisali tylko taką krótką wzmiankę? Zeznania Harry’ego Pottera rzuciły nowe światło na wydarzenia…
- Mpfh… – mruknęła coś rudowłosa.
Hermiona od razu zauważyła, że przyjaciółka coś wie. Nagle przypomniało jej się, że Harry nie chciał powiedzieć czemu Draco zgodził się zeznawać przeciwko Umbridge.
- W czasie rozprawy Severusa byli wyjątkowo chętni do współpracy… - mruknęła pod nosem i doznała olśnienia. – Harry! Niech ja go dorwę! – krzyknęła ze złością i popędziła w stronę drzwi aby wyjść z zamku.

Nagle poczuła, że ktoś chwyta ją za kołnierz szaty. Odwróciła się i zobaczyła, że to Ginny ją trzyma. Miała ten sam zawzięty wyraz twarzy jaki przybierała, gdy chciała kogoś obronić.
- Gdzie idziesz!? – warknęła.
- Do Harry’ego! Zamierzam powiedzieć mu co o tym myślę!
- Z tego co pamiętam skończyły się procesy przez co nie masz pozwolenia od McGonagall na opuszczenie zamku!
- Mam to gdzieś! – warknęła Hermiona wyrywając się przyjaciółce. – Jestem pełnoletnia!
- Panna-nigdy-nie-złamię-regulaminu mówi takie rzeczy!? – Ginny była zaskoczona.
- Ludzie się zmieniają – odrzekła Hermiona idąc w stronę lasu.
- Odejmę ci punkty! – ruda dziewczyna poczerwieniała ze złości. – Jestem prefektem! Masz wrócić!

Hermiona odwróciła się do niej i popatrzyła się przyjaciółce prosto w oczy.
- Są rzeczy ważne i ważniejsze, a ty wiedziałaś, że Harry chce wypuścić zbrodniarzy w zamian za pomoc drugiemu zbrodniarzowi! – zagrzmiała celując palcem w jej pierś. – Oni patrzyli jak Bellatrix mnie torturuje i nic nie zrobili! Draco mogę odpuścić, ale jego rodzicom nie! Nie pozwolę na to aby cieszyli się wolnością!
- Severus nie był zbrodniarzem! Harry mu wybaczył i ja także! – Ginny wyciągnęła różdżkę. - Wracaj albo walnę w ciebie upiorogackiem!
- Myślałam, że jesteś moją przyjaciółką! – odezwała się ostro Hermiona i wyciągnęła swoją.
- Jestem również dziewczyną Harry’ego! – warknęła rudowłosa. – Myślisz, że łatwo mi było ukrywać to przed tobą!?

Hermiona miała ochotę wyć z wściekłości i zawodu. Najchętniej rzuciłaby na Ginny jakieś wyjątkowo paskudne zaklęcie. W ostatniej chwili stwierdziła, że tego nie zrobi. Miała jednak zamiar pogadać z Harrym nawet jeśli miałaby stracić pięćdziesiąt punktów tak jak na pierwszym roku.
- Expelliarmus! – pomyślała Hermiona.
Różdżka Ginny wyleciała w powietrze i wpadła w śnieg daleko od swojej właścicielki. Hermiona wykorzystała dany jej czas i od razu pobiegła ku granicom Hogwartu ścigana gniewnymi okrzykami rudowłosej.

***

- Co to ma znaczyć!?
- Ciszej Hermiono… proszę… - Harry starał się uspokoić przyjaciółkę.
- Jak śmiałeś! Ty… ty… ty… - wydyszała Hermiona patrząc mu się prosto w oczy. – Nie dość, że przez ciebie wypuszczono na wolność Malfoyów to jeszcze pokłóciłam się z Ginny!
- Zrozum, nie miałem innego wyjścia – wyszeptał i usiadł na zamkniętej klapie sedesu, gdyż byli w łazience aurorów. – Narcyza okłamała Voldemorta, dzięki temu myślał, że jestem martwy, a ja mogłem działać. Draco musiał zabić Dumbledore’a, a mimo wszystko tego nie zrobił . Wtedy, gdy nas złapali nie chciał potwierdzić, że ja to ja…
- A Lucjusz!? – zagrzmiała Hermiona. – On też był w porządku!?
- Nie był! – warknął Harry. – Gdy zacząłem rozmawiać z nimi o Umbridge i Sewerusie to od razu stało się jasne, że nie kiwną nawet palcem jeśli ich wszystkich nie uwolnię…
- Super! – stwierdziła lodowatym tonem Hermiona. - Umbridge tak czy siak poszłaby do Azkabanu! Za to Severus nie był wart aby go bronić!
- Wcale nie! On… - chłopak zaczął protestować.
- …uratował nas wszystkich? – przerwała mu. – Spędziłam z nim wystarczająco wiele czasu by się przekonać, że zakończenie wojny to był skutek uboczny jego zemsty. Gdyby nie chodziło o twoją matkę to by pozwoliłby nam wszystkim zginąć i miałby to w dupie!
- Nieprawda! – zdenerwował się Harry.
- Prawda! Tylko ty nie chcesz tego zauważyć! - oczy Hermiony miotały groźne błyski. – Żałuję, że go broniłam, powinien zgnić w Azkabanie!
- Wiedziałem, że przyjmiesz to źle, ale nie sądziłem, że ci kompletnie odbije! – zagrzmiał Harry. – Przebywanie z Ronem sprawiło, że zachowujesz się jak on!

Dziewczyna poczuła, że zaraz wybuchnie. Uznała, że ten dzień jest jednym z najgorszym w jej życiu. Myślała, że jakoś przemówi mu do rozumu i jej przyjaciel zmieni zdanie co do Malfoyów.
- Zawiodłam się na tobie – powiedziała i otworzyła drzwi od kabiny. – Mam nadzieję, że nie wypuścisz na wolność kolejnego śmierciożercy!
- Ja też mam taką nadzieję! – usłyszeli lodowaty głos.

Hermiona wyszła przez drzwi i zobaczyła rozzłoszczonego Gawaina Robardsa. Uświadomiła sobie, że zapomnieli rzucić zaklęcia Muffliato.
- Masz przesrane Potter! – warknął patrząc się na siedzącego na sedesie chłopaka. – Będziesz czyścił toalety przez pół roku! Nawet Kingsley ci nie pomoże!
- Tak jest szefie – mruknął Harry bez entuzjazmu patrząc się ze złością na Hermionę.
- Dziękuję panno Granger za to przypadkowe poinformowanie mnie – Gawain zwrócił się do niej. – Wiedziałem, że nasz bohater coś kombinuje, ale nie wiedziałem co…
- Niech pan dopilnuje aby zrozumiał co zrobił! A teraz czas na mnie – odpowiedziała i pożegnała się Robardsem.
Po czym wyszła z toalety nie zaszczycając Harry’ego nawet jednym spojrzeniem.

***

Hermiona skierowała swoje kroki ku Magicznym dowcipom Weasleyów, jednak okazało się, że Ron wyruszył na południe po dostawę składników potrzebnych do zrobienia Kanarkowych Kremówek. Miał wrócić za kilka godzin dlatego dziewczyna stwierdziła, że nie będzie czekać. Zostawiła George’owi list aby ten przekazał go bratu.  Już miała teleportować się na granicę terenów szkolnych, gdy pomyślała, że wstąpi do „Esów i floresów” aby kupić sobie jakąś książkę na pocieszenie. Wiedziała, że jej przyjaźń z Harrym i Ginny przechodzi ciężką próbę. Była skłonna im wybaczyć, ale na razie była tak zła, że nie miała ochoty z nimi rozmawiać. Stwierdziła, że jak ochłonie to się do nich odezwie. W końcu jedna sprzeczka nie powinna przekreślać wieloletniej przyjaźni.

Mijani czarodzieje i czarownice przyglądali się jej ze zdziwieniem. Po pierwsze dlatego, że była kim była – słynną Hermioną Granger, przyjaciółką Pottera, obrońcą Severusa Snape’a. Po drugie miała na sobie szkolny mundurek i pelerynę. Myśląc, że powinna była się przebrać, przestąpiła próg księgarni. Od razu w oczy rzucił się jej wielki plakat, na którym Rita uśmiechała się pokazując swoją najnowszą książkę. Hermiona  popatrzyła na stos biografii Harry’ego i po krótkim wahaniu sięgnęła po jedną. Pomyślała, że wprawdzie miała nie czytać co napisała Rita, ale teraz przyda jej się odrobina śmiechu. Wyobraziła sobie co też może być w tym niskiej jakości dziele i od razu humor lekko jej się poprawił.

Wychodząc z „Esów i floresów” z książką pod pachą, Hermiona zderzyła się z jakąś dziewczyną.
- Przepraszam – wymamrotała. – Zamyśli…
Umilkła, gdy zobaczyła, że na śniegu siedzi jej koleżanka z tego samego rocznika. Blondwłosa Dafne Greendgrass była w Slytherinie i nigdy nie była wobec niej wredna. Wprawdzie często chichotała z tekstów Draco jednak nie angażowała się w oczernianie Harry’ego i jego przyjaciół. W Hogwarcie każdy wiedział, że szalała za Malfoyem i rywalizowała o jego względy z Pansy Parkinson. Gdy z nią przegrała przestała trzymać się z paczką przyjaciół Draco. Teraz zaś wstawała ze śniegu uśmiechając się do Hermiony.
- Na brodę Merlina! Jak my się dawno nie wiedziałyśmy! – zaszczebiotała i przytuliła zaskoczoną koleżankę. – Musimy koniecznie pogadać co u ciebie i tak dalej!
Złapała Hermionę za rękaw i zaciągnęła do Dziurawego Kotła, gdzie spędziły dwie godziny paplając jak najlepsze przyjaciółki.