Ron siłował się
z odkurzaczem, a Hermiona patrząc na jego wysiłki starała się nie parsknąć
śmiechem. Chłopak bardzo wziął sobie do serca przyrzeczenie, że nauczy się
prowadzić dom. Był tak pełny zapału, że wstawał rano i przyrządzał wszystkim
śniadanie. Na początku jego próby kulinarne kończyły się zadymieniem kuchni lub
wyrzuceniem dania i wyciągnięciem płatków śniadaniowych. Po jakimś czasie
nauczył się panować nad patelnią i przyrządzał głównie potrawy z jaj. Pierwsza
próba umycia naczyń przy pomocy magii zakończyła się stłuczeniem talerza.
- Ja naprawdę
nie wiem, czemu mi to nie wychodzi… – mruczał pod nosem i dalej rzucał zaklęcia
z dziedziny gospodarstwa domowego.
Obecnie usiłował
złożyć poszczególne części odkurzacza, ale nie szło mu to zbyt gładko. Hermiona
popatrzyła się w sufit i zadała kolejny raz pytanie czy aby na pewno nie
potrzebuje pomocy.
- Nie
księżniczko! Dam sobie radę – oznajmił uśmiechając się do niej szeroko i
wkładając worek nie tam gdzie trzeba. – Jestem silnym i mądrym mężczyzną, więc
to ja będę odkurzał, a ty masz odpoczywać i być piękną!
- Ron, myślę, że
w tym momencie potrzebujesz pomocy – oznajmiła Hermiona. – Pokażę ci jak się go
składa…
- O nie, nie,
nie, nie! – rudzielec zaprotestował gwałtownie. – Mam mózg i kieruję się logiką,
dlatego złożę sam te przeklęte puzzle!
- Zamknij tę
klapkę – instruowała go cierpliwie Hermiona.
- Wiem! To
znaczy… wiedziałem o tym! Nie musisz mi podpowiadać!
- Widzę właśnie
– prychnęła czarownica.
Po kilku
chwilach odkurzacz był gotowy do pracy. Pozostało tylko podłączyć go do prądu.
Ron podszedł niepewnie do gniazdka trzymając w dłoni wtyczkę. Przyglądał jej
się przez chwilę, wciągnął powietrze do płuc i ostrożnie wsunął bolce na swoje
miejsce.
- Aaa! –
krzyknął i odskoczył do tyłu. – Hermiono! Tam pojawiła się iskra! To jest
zepsute! Zaraz wybuchnie!
Dopiero po
dłuższej chwili Hermiona opanowała śmiech na tyle, aby wytłumaczyć mu, że
czasem się zdarza błysk podczas wkładania lub wyjmowania wtyczki. Gdy Ron ochłonął,
zaczął śmiać się ze swojej niewiedzy i zabrał się do swojego pierwszego w życiu
odkurzania.
- Nie jest źle –
oznajmiła Hermiona patrząc na jego dokonania. – Zasłużyłeś na całusa!
Nie musiała
drugi raz powtarzać. Ron w ciągu sekundy porwał ją w ramiona i namiętnie
pocałował. Minął dłuższy czas zanim odkleili się od siebie. Musieli jeszcze
zrobić zakupy, aby pomóc Harry’emu w organizacji jego przyjęcia urodzinowego.
***
- Chipsy! Trzeba
koniecznie kupić kilka smaków – oznajmił Ron przyjacielowi, gdy przechodzili
koło alejki z przekąskami. – Zupełnie nie rozumiem, czemu czarodzieje ich nie
jedzą. Są zajebiste!
- No dobra,
czemu nie – zgodził się Harry i wrzucił trzy paczki do wózka sklepowego.
- Weź jeszcze
serowe – dodał Rudzielec.
- Wystarczająco
przytyłeś, nie potrzebujesz jeszcze jednej paczki – oznajmiła Ginny i
popatrzyła się krytycznie na brata.
Hermiona głośno czytała listę zakupów. Musieli kupić ciasto francuskie, ponieważ Ron uparł się, że zrobi rogaliki. Nie udało jej się wybić mu tego z głowy, więc postanowiła pomóc mu na tyle ile to będzie możliwe. Miała nadzieję, że dzięki temu uniknie znaczących spojrzeń swoich rodziców, gdy Ron znowu zdemoluje kuchnię. Hermiona zadrżała na wspomnienie wybuchu, który zatrząsnął domem tydzień wcześniej. Ron chciał zrobić kajmak, dlatego kupił mleko słodzone w puszce i wstawił je do gotującej się wody. Później zajął się swoimi sprawami i zapomniał o całym świecie. Skończyło się to potężną eksplozją i pokryciem kuchni lepką masą. Na szczęście nikomu nic się nie stało. Ron próbował naprawić swój błąd rzucając chłoszczyść, ale ostatecznie skapitulował i Hermiona w ciągu kilku chwil usunęła skutki zapominalstwa swojego chłopaka. Jedyną istotą niezadowoloną z tego powodu był Krzywołap, któremu masa zniknęła spod języka w czasie jej intensywnego zlizywania ze ściany.
Tak się
zanurzyła we wspomnieniach, że dopiero po chwili poczuła, że Ron ją szturcha.
- Wąż się odzywa
– zachichotał i wskazał na torebkę swojej dziewczyny, z której wydobywały się
dźwięki.
Harry z Ginny
patrzyli się z ciekawością, jak ich przyjaciółka rozmawiała przez telefon
komórkowy. Gdy Hermiona wróciła do domu po zakończeniu szkoły otrzymała
egzemplarz od rodziców. Oznajmili, że jest to bardzo przydatne urządzenie i
dzięki temu będą mogli się kontaktować w razie potrzeby. Ron od początku nie
mógł zrozumieć, jakim cudem to działa. Kiedyś dzwonił do Harry’ego, ale używał
do tego celu budki telefonicznej. Ojciec wytłumaczył mu, że pod ziemią leżą
sznury, które przenoszą głos do budynków. Dlatego długo oglądał komórkę z
każdej strony, aby dowiedzieć się którędy idzie rozmowa. W końcu doprowadził
Hermionę do napadu śmiechu, gdy oznajmił jej, że to urządzenie najpewniej
zbiera głos i wysyła je dalej, gdy jest podłączone do ładowania. Na pytanie,
jakim cudem rozmawia się w czasie, gdy telefon się nie ładuje, nie potrafił
odpowiedzieć i zwalił wszystko na dziwne pomysły mugoli.
O ile Ron nie
mógł zrozumieć jak działa komórka, o tyle dość szybko opanował jej obsługę. Po
jakimś czasie Hermiona musiała wszędzie ją ze sobą zabierać, ponieważ jej
chłopak bez przerwy grał w „Snake’a” zapominając o ponownym naładowaniu
telefonu. Kilka razy przyłapała go jak ukradkiem stukał w ekranik palcem, aby
zobaczyć czy wyjdzie z niej wąż. Sama
obdarowana uważała, że to jest to dość przydatny gadżet, jednak szybko
zauważyła, że jeśli w pobliżu przebywały więcej niż trzy magiczne osoby to
telefon odmawiał współpracy. Z tego powodu odeszła jak najdalej od Harry’ego,
Rona i Ginny.
- Ale jak to
czarodziej…? – mówiła do komórki. – Kto…? Że jak!?
Rozłączyła się i
szybko pobiegła do przyjaciół, aby oznajmić im, że musi jak najszybciej wrócić
do domu.
***
- Severusie, co
się z tobą ostatnio dzieje? Kolejny raz jesteś mocno rozkojarzony.
Sara wpatrywała
się w więźnia uważnie. Nie mogła nie zauważyć, że od jakiegoś czasie Severus
stał się milczący i jeśli musiał coś powiedzieć robił to kilkoma słowami, aby
mieć to jak najszybciej z głowy. Wyglądał jakby błądził myślami gdzieś daleko i
przestał okazywać emocje.
- Nie jestem –
padła krótka i rzeczowa odpowiedź.
- Jesteś i sam o
tym wiesz. Może powiesz mi, co ciebie gnębi?
Severus
popatrzył się w okno. W czasie ostatnich spotkań starał się jak mógł, aby nie
okazać po sobie, że cokolwiek się zmieniło. Nie wychodziło mu to za bardzo,
ponieważ jedyne, co dobrze umiał to zamknięcie się na innych. Wiedział, że Sara
szybko zauważy, że coś go trapi, ale to było lepsze niż oznajmienie jej, że ma
ochotę zedrzeć z niej ubranie. Jak na złość, ciągle przychodziła w krótkich
sukienkach do pracy.
- Nie chcę o tym
rozmawiać – oświadczył.
- Czemu? – Sara
przyglądała mu się badawczo.
- Bo mnie to…
hmm… nastraja depresyjnie – odparł niezbyt pewnie w jej żargonie.
Psycholog uśmiechnęła
się pocieszająco i pochyliła się w jego stronę. Severus zesztywniał starając
się ze wszystkich sił nie zrobić czegoś niestosownego. Poczuł jak Sara położyła
swoją dłoń na jego dłoni i ścisnęła ją delikatnie.
- Jestem tutaj,
aby ci pomóc – zaczęła mówić łagodnie jak do dziecka. – Wiesz, że jeśli coś
będzie nie tak to możesz mi o tym powiedzieć.
Snape z trudem
sprawił, że mięśnie jego dłoni nie drgnęły ani razu do czasu aż psycholog nie
zabrała swojej ręki. Wiedział, że musi coś jej powiedzieć. Tylko co?
- Ja… - zaczął
niepewnie. – Ja ciągle o niej myślę…
- O Lily?
- Tak – skłamał
licząc, że Sara nie wpadnie na to, że to o niej myśli.
Psycholog
wpatrywała się w niego przez chwilę, ale wyglądało na to, że chwyciła przynętę.
Zajrzała do swoich notatek.
- Wprawdzie
wolałam z tobą przerobić kontrolę nad gniewem, ale widzę, że to jest w tym
momencie ważniejsze – oświadczyła. – Kiedy to się zaczęło?
- Niedawno,
chyba na początku miesiąca – odpowiedział jednocześnie myśląc „wtedy, kiedy założyłaś sukienkę”.
- Hmmm… – Sara
zmarszczyła brwi. – Co na to wpłynęło? Rozmawiałeś z kimś, dostałeś jakąś
wiadomość?
- Wydaję mi się,
że to przez spotkanie – odparł i dodał w myślach „w twoim gabinecie”.
- O czym i z kim
rozmawiałeś?
„O niczym, wpatrywałem się w ciebie jak
pryszczaty nastolatek i wyobrażałem sobie jak wyglądasz nago” pomyślał
Severus. Musiał dać jej jakąś odpowiedź. Co takiego mógł usłyszeć, że zaczął
się tak zachowywać? Nie raz podsłuchiwał rozmowy więźniów, którzy wspominali
swoje rodziny, może powinien pójść w tę stronę.
- Podczas pracy
w pralni inni gadali o swoich żonach… - zaczął niepewnie.
- Aha, to cię boli – Sara uśmiechnęła się do
niego ze współczuciem i poczuł, że boli go coś zupełnie innego niż ona ma na
myśli. – Żałujesz, że nie powiodło ci się w życiu, a zwłaszcza w kontaktach z
nią?
- Tak – westchnął.
„ Najbardziej teraz żałuję, że nie wiem jak
sprawić abyś zechciała zostać moją kochanką” pomyślał.
- Opowiedz mi o
niej – poprosiła Sara. – Wiem, że była dla ciebie ważna i całe twoje
poświęcenie było dla niej, ale nigdy nie zdradziłeś mi, dlaczego cię odtrąciła.
Co takiego się stało, że postanowiła wyjść za twojego wroga?
Severus drgnął
jakby został wyrwany ze snu i natychmiast przestał myśleć o pożądaniu. Może
opowiedzenie szczegółowo o jego relacjach z Lily sprawi, że się uspokoi.
Zacznie znowu myśleć tylko o miłości do niej i jego życie wróci do normy. Warto
było spróbować, nie miał przecież niczego do stracenia. Westchnął głęboko i
zaczął opowiadać: jak obserwował ją ukradkiem, gdy zorientował się, że jest
czarownicą, ich pierwsze nieudane spotkanie, nawiązanie przyjaźni i problemy z
Petunią, pójście do Hogwartu, zawód związany z ceremonią przydziału. Sara
słuchała go nie przerywając mu, siedziała rozluźniona i patrzyła się na niego
łagodnie, okazjonalnie zadała jakieś dodatkowe pytanie. Severus podczas opowiadania
czasem miał wrażenie, że siedzi przed żeńską (i młodszą) wersją Albusa. Obydwoje
potrafili nadać taki wyraz swoim błękitnym oczom, że człowiek od razu się
uspokajał czując się swojsko i bezpiecznie. Ten spokój ogarniał Severusa do
czasu, gdy dotarł do fragmentu, w którym nazwał Lily „szlamą”. Zalała go fala
gniewu na samego siebie pomieszana ze wstydem i zawodem. Jak on mógł tak
postąpić? Tak głupio stracić przyjaźń Lily! Poruszył się niespokojnie w fotelu
targany wewnętrznymi emocjami, Sara od razu to zauważyła.
- Spokojnie
Severusie – powiedziała ze współczuciem. – To było dawno…
- Byłem takim
totalnym kretynem… – warknął cicho patrząc się na swoje dłonie, które zacisnął
bezwiednie.
- Byłeś młodym
chłopakiem, nad którym znęcali się inni. Ile mieliście lat? Piętnaście,
szesnaście?
- Szesnaście.
- Widzisz, byłeś
wtedy zdenerwowany, rozgoryczony i upokorzony. Nic dziwnego, że…
- Nie powinienem
tak wtedy mówić! – przerwał jej Severus.
- Owszem, nie
powinieneś – przytaknęła Sara. – Ale Potter z Blackiem również nie powinni się
and tobą znęcać. Lily zaś powinna dać się przeprosić. Byliście jednak
nastolatkami, hormony w was buzowały… Mieliście prawo nie zachowywać się jak
osoby dorosłe – uśmiechnęła się. – Gdybyście mieli dziesięć lat więcej wtedy
inaczej można to rozpatrywać.
- Nie dała się
przeprosić… - jęknął Severus.
- Próbowałeś więcej
niż raz?
Pytanie, które
zadała psycholog zbiła Snape’a z tropu. Czy próbował? Owszem. Kilka razy
podczas eliksirów powiedział jej, gdy coś sknociła. Innym razem na zielarstwie
podał jej łopatę. Wysłał jej kwiaty na dzień kobiet. Tak samo jak prezenty świąteczne.
Obserwował ją i wpatrywał się w nią intensywnie licząc, że w końcu do niego
podejdzie i zagada, czego ostatecznie nie zrobiła. Siadał obok niej w
bibliotece, podsuwał książki przydatne podczas owutemów. Wszystko na nic,
zbywała go prychnięciem i odwróceniem się. Po wakacjach zorientował się, że Lily
jakby przyjaźniej patrzy na Pottera, a on powoli przestał być zainteresowany
szukaniem zwady. Owszem, rzucali jeszcze na siebie klątwy, ale zdarzało się, co
raz rzadziej. W siódmej klasie Severusowi mało nie pękło serce, gdy zauważył,
że jego ukochana zaczyna być, co raz bliżej jego wroga. Zaś, gdy zaczęli
chodzić ze sobą zrozumiał, że to prawdopodobnie rodzaj zemsty…
- Naprawdę tak
uważasz? – zdziwiła się Sara, a jej brwi poszybowały w górę.
- Tak! – odparł
Severus, ale wyraz twarzy psycholog sprawił, że zaczął się zastanawiać czy
czegoś nie dostrzegła, czego on nie zauważył.
Zapadło
milczenie, Sara wpatrywała się w niego nieobecnym wzrokiem. Snape zaczął się
niepokoić. Poczuł się jakby znowu był uczniem i palnął jakąś głupotę podczas
odpytywania przy tablicy. Wpatrywał się w psycholog z napięciem oczekując
komentarza. Nie minęła sekunda, gdy Sara przestała analizować sytuację.
- No dobrze,
rozumiem – rzekła wygładzając sukienkę na kolanach. – Powiedziałeś jak ty to
widzisz. Wprawdzie nie mam relacji z drugiej strony barykady, ale teraz
spróbuję ci opowiedzieć jak mogła to odebrać Lily… - Sara westchnęła wiedząc,
że czeka ją trudne zadanie. – Byliście
przyjaciółmi od wczesnego dzieciństwa, ale w szkole was rozdzielono. Jednak
mimo to chętnie z tobą rozmawiała. Pierwszym waszym problemem były twoje
ciągoty w stronę czarnej magii. Możliwe, że ją to przerażało, podejrzewam, że
bała się o ciebie. Skłonności w tę stronę to nie jest coś normalnego…
- Byłem taki
głupi – wyszeptał Severus lekko się rumieniąc.
- Każdy popełnia
błędy, w końcu jesteśmy tylko ludźmi – wyjaśniła Sara i uśmiechnęła się do
niego pocieszająco. – Twoim błędem było to, że nie porzuciłeś tego. Patologiczne
dzieciństwo sprawiło, że nie odróżniałeś dobra od zła. To wpłynęło na ocenę
sytuacji. Lily, która wychowała się w otoczeniu kochającej rodziny…
- Oprócz siostry
– dodał Severus.
- Która była
zazdrosna, ale tego przypadku nie będziemy analizować – dodała psycholog. –
Lily wyrosła w rodzinie, która nauczyła ją odróżniać złe rzeczy od dobrych.
Stąd wasze różnice, nie możesz siebie za to winić. Wielu dorosłych ma problemy
z powodu rodziców, a co dopiero dziecko. Z powodu agresywnego ojca mugola
chciałeś wstąpić w szeregi śmierciożerców. Lily miała rację: była osobą, której
ta organizacja nienawidziła, zaprzeczeniem jej ideałów i celem do
zlikwidowania. Powszechnie było wiadomo, że jest z rodziny mugoli. Stąd jej stanowczy
sprzeciw i mocna reakcja na przezwisko. Zraniłeś ją tak bardzo, że nie chciała
ci wybaczyć, ale zauważ, że mimo wszystko wyszła do ciebie…
- I nic to nie
dało! – warknął Severus.
- Sądzę, że
chciała abyś się bardziej postarał – oznajmiła Sara. – Na przykład padł na
kolana przy wszystkich, męczył ją przeprosinami codziennie wysyłając setki
kartek albo dał wielki bukiet kwiatów. To głupie – dodała widząc minę więźnia.
- Pamiętajmy jednak, że była szesnastoletnią dziewczyną. Takie gesty na pewno
by ją przekonały, że żałujesz.
Wielka klucha
utworzyła się w gardle Severusa. W życiu by nie pomyślał, że aby dziewczyna mu
wybaczyła musi zrobić z siebie idiotę na oczach całej szkoły! Wiedział, że
kobiety mają dziwnie pokręcone umysły, ale nie sądził, że aż tak. Popatrzył się
przerażony na Sarę, która zaczęła chichotać.
- Przepraszam! –
powiedziała natychmiast. – Nie chciałam cię przestraszyć…
- Czy wszystkie
kobiety… - zaczął Severus niepewnie. – Czy wszystkie kobiety tego wymagają?
- Nie, czasem
wystarczy, że je wyciągniesz z łap wielkiej małpy albo uratujesz, gdy będą
spadały w przepaść…
- Nie drwij ze
mnie!
- Severusie, nie
śmiałabym z ciebie drwić – powiedziała psycholog łagodnie. – Uważam, że jesteś
świetnym facetem, ale tak głęboko ukrywasz emocje, że kobiety nie wiedzą, że
coś do nich czujesz. Musisz więcej po sobie pokazywać i mówić, co ci w duszy
siedzi. Czy wyznałeś kiedykolwiek Lily, że ją kochasz?
Było to proste
pytanie, ale Severusa zatkało. Przecież ciągle był przy Lily, spędzali ze sobą
czas, pomagał jej. To oczywiste, że powinna wiedzieć, że ją kocha! Po prostu
nic po sobie nie okazywała. Lily wiedziała, musiała wiedzieć. Nigdy nie mówili
sobie, że siebie lubią, a jedno i drugie wiedziało o tym. Takie rzeczy się
czuje…
- Eeeeee, nie –
wymamrotał po chwili. – Ale takie rzeczy kobiety przecież wiedzą, ten dodatkowy
zmysł – dodał szybko.
- Severusie…
skoro nie powiedziałeś to najprawdopodobniej nie wiedziała – Sara jednym
zdaniem zburzyła jego wiarę. – Nie jesteśmy wróżkami, ani nie czytamy w myślach.
- Ona była
czarownicą – zaprotestował.
- Czytała w
myślach?
- Nie.
- No właśnie! –
oznajmiła Sara. – Nadal uważam, że nie wiedziała o twoich uczuciach, a ty
zrobiłeś o wiele za mało, aby się z nią pogodzić. Zaś, jeśli chodzi o Pottera…
powiedziałeś, że pod koniec nauki przestaliście tyle ze sobą walczyć.
Pomyślałeś kiedykolwiek, że ona go polubiła, ponieważ się zmienił? Ty nie
porzuciłeś czarnej magii, a on…
- Został
prefektem naczelnym na ostatnim roku… - wymamrotał Severus ponuro.
- Prefektem nie
zostaje się z powodu pięknych oczu, nieprawdaż? – spytała się retorycznie Sara.
– Skoro zasłużył to znaczy, że coś się w nim zmieniło i wszystko wskazuje, że
Lily to doceniła.
- Czyli uważasz,
że gdybym zmienił się to byłaby ze mną? – spytał się cicho Snape po chwili
ciszy.
- Nie mogę
powiedzieć z całą pewnością, że tak, ale sadzę, że są przesłanki, które pozwalają
tak uważać.
Dzień był
upalny, ale Severus czuł się jakby go zamrożono. To, co powiedziała Sara
układało się w logiczną całość, jeśli miała rację to znaczyło, że bardziej
zawalił sprawę niż myślał. Czy tak naprawdę nigdy nie rozumiał Lily?
Przypisywał jej cechy, których nie miała? Był przekonany, że ją stracił przez
nazwanie ją szlamą, a nie przez to, że interesował się czarną magią i wstąpił w
szeregi śmierciożerców. A wystarczyło tylko poświecić się dla niej w
odpowiednim czasie!
Snape ukrył
twarz w dłoniach przytłoczony ogromem swoich błędów. Siedziałby tak do końca
spotkania gdyby nie to, że poczuł dotyk Sary. Złapała go za dłoń i delikatnie
zmusiła, aby odsłonił twarz i popatrzył się na nią. Miała zatroskaną minę.
- Wiem, że jest ci ciężko – odezwała się
łagodnie trzymając jego dłoń w swojej. – Musisz to na spokojnie przemyśleć.
Kiwnął
nieznacznie głową pokazując, że zgadza się z nią. Psycholog pochyliła się w
jego stronę i przybliżyła swoją twarz do jego twarzy. Przeszyła go spojrzeniem
swoich błękitnych oczu.
- Mogę dać ci
przyjacielską radę?
- Tak –
wychrypiał odurzony jej bliskością.
- Myślę, że jest
już czas, aby Lily odeszła. Słono zapłaciłeś za swoje błędy, sprawiłeś, że jej
zabójca zginął, a w świecie czarodziejów zapanował pokój. Zasługujesz na miłość
– mówiąc to ścisnęła jego dłoń i uśmiechnęła się nieśmiało. – Jesteś cudownym
mężczyzną i gdy opuścisz Azkaban rusz dalej. Znajdź kobietę, która ci się
spodoba, komplementuj ją, zaproś na randkę i nie czekaj z wyznaniem swoich
uczuć. Nie jesteś starcem, na pewno jakaś zwróci na ciebie uwagę…
- Z takim
wyglądem, nie sądzę – wykrzywił się Severus.
- Nie
przesadzaj! – Sara się oburzyła. - Nie
wiesz, że mężczyzna musi być tylko odrobinę przystojniejszy od diabła? Na pewno
jest sporo kobiet, które nie patrzą na wygląd tylko na inteligencję, a tobie
niczego nie brakuje na tym polu!
Ponure myśli o
Lily wyparowały w jednej chwili, chociaż tego nie chciał. Został mile
połechtany, Sara trzymała go za rękę i była bardzo blisko. Niebezpiecznie blisko. Czuł zapach jej perfum, patrzył się w jej
piękne, błękitne oczy. Starał się przywołać w pamięci twarz Lily, ale nie mógł
się skupić. Marzył tylko o pociągnięciu Sary do siebie, wpiciu się w jej różowe
usta i przejechaniu dłonią po udzie przy okazji podnosząc sukienkę…
Ta chwila nie
trwała długo, obydwoje usłyszeli pukanie do drzwi i psycholog odskoczyła od
Severusa. Auror, który przyszedł po więźnia nie zauważył, że Sara Jones ma
rumieńce na twarzy, które próbowała ukryć za swoimi notatkami. Snape, który to
dostrzegł, spędził później bezsenną noc zastanawiając się czy to oznaczało, że
psycholog czuje do niego coś więcej albo ma na niego ochotę.
***
Ron, Harry i
Ginny patrzyli jak Hermiona wychodzi szybko ze sklepu. Nie miała czasu do
stracenia, musiała jak najszybciej pojawić się w domu. Dlatego zostawiła przyjaciół,
aby dokończyli zakupy i zawieźli na Grimmauld Place. Hermiona wybiegła z
budynku poszukując miejsca, w którym mogłaby swobodnie teleportować się. Nie
było to łatwe zadanie, ponieważ ulica, przy której znajdował się sklep była
dość mocno uczęszczana. Wzdłuż niej ciągnęły się rzędy domów, które na parterze
miały lokale usługowe. Park, który
znajdował się nieopodal nie nadawał się: o tej porze pełny był ludzi, którzy wyszli
cieszyć się piękną, letnią pogodą. Na pewno ktoś by usłyszał trzask
towarzyszący znikaniu.
Hermiona
rozejrzała się dookoła. Niedaleko był bar fastfood, ale on także był oblegany. Czarownica
ruszyła wzdłuż ulicy szukając jakiegoś wejścia na tył budynku, ale niczego
takiego nie znalazła. Nagle zobaczyła mały, i co najważniejsze, pusty sklepik z
chińskimi artykułami. Jedyną osobą, która się w nim znajdowała była
ekspedientka, ładna dziewczyna o azjatyckiej urodzie. Hermiona weszła do
pomieszczenia uważnie się przyglądając czy ktoś jeszcze jest w środku,
jednocześnie włożyła rękę do torebki i ścisnęła różdżkę.
- Dziń dybli! Co
mogi podać? – odezwała się ekspedientka.
- Confundo! – powiedziała szybko Hermiona,
minęła skołowaną dziewczynę i zniknęła na zapleczu.
Pojawiła się w
swoim pokoju i szybko zbiegła po schodach na dół. Dopiero, gdy stanęła w
salonie pozwoliła sobie na złapanie oddechu. Jej mama siedziała na kanapie, a w
fotelu obok usadowił się Kingsley z Suzanne na kolanach, która bawiła się guzikami
przy jego szacie. Dziewczynka piszczała z radości, gdy ciągnęła za złote
krążki.
- Jesteś! –
ucieszył się i wstał.
- Tak, ufff…
ciężko było znaleźć miejsce do teleportacji, ale dałam radę… Co się stało? –
spytała się przestraszona.
Zjawienie się w jej
domu Ministra Magii zaskoczyło ją. Mama poinformowała ją tylko, że ma wrócić
jak najszybciej, nie mówiąc nic o celu wizyty. Hermiona założyła, że musiało to
być coś bardzo ważnego, dlatego nie wahała się ani chwili. Może to coś
związanego ze śmierciożercami? A jeśli przyszedł, ponieważ nie zdała owutemów?
Możliwe, że ktoś znajomy zginął i chciał ją poinformować. Czarne myśli
przebiegły błyskawicznie przez głowę Hermiony, ale nie znalazła niczego, co
brzmiało prawdopodobnie.
- Spokojnie,
Hermiono – odrzekł swoim głębokim głosem i oddał Suzanne pani Granger, która
zaczęła marudzić z powodu utraty zabawki. – Przybyłem, ponieważ muszę się
ciebie spytać o coś bardzo ważnego.
- Tak? O co
chodzi?
- Czy masz
wspomnienia Severusa?
Hermiona
odetchnęła z ulgą, to o to chodziło! Rozluźniła napięte nerwy i odpowiedziała
twierdząco. Minister nie wyglądał na przekonanego. Popatrzył się na nią
badawczo i poprosił, aby przyniosła mu fiolkę. To zdziwiło Hermionę, ale
stwierdziła, że zrobi to, czego czarodziej chce. Minister Magii to Minister
Magii, skoro o coś prosi to musi być w tym jakiś cel. Poszła do ogrodu i
skierowała swoje kroki ku krzakom, pod którymi zakopała puszkę z cenną
zawartością. Gdy do nich doszła już wiedziała, że coś jest nie tak. Ziemia była
zruszona, wprawdzie mógł to zrobić Krzywołap, ale Hermiona czuła, że to nie jej
kot tutaj się bawił. Chwyciła różdżkę, która znajdowała się torebce i
wyszeptała „accio wspomnienia”. Nic
to nie dało.
- Nie… to
niemożliwe – szeptała do siebie i zaczęła gorączkowo rozgarniać ziemię.
Zaklęcia
uniemożliwiały przywołanie puszki przez kogoś innego, ale ona powinna to bez
trudu zrobić. Zimny pot oblał Hermionę, gdy zrozumiała, że nie znajdzie
wspomnień Snape’a. Nałożyła na nie tyle zaklęć, uważała, że nikt ich nie będzie
potrafił złamać, a okazało się, że się pomyliła.
- Nie ma jej! – pisnęła
ze łzami w oczach. – Szukałam… nie ma… tyle zabezpieczeń… ukradziono mi je!
Pani Granger
patrzyła się z przerażeniem to na rozdygotaną córkę, to na zachowującego
kamienną twarz Kingsleya Shacklebolta.
- Tak jak
myślałem – odezwał się po chwili.
- Wiesz coś o
tym? – spytała się Hermiona bliska histerii.
- Wiem.
- Kto je ma?
Czarnoskóry
czarodziej popatrzył się na drżącą z emocji czarownicę i postanowił
odpowiedzieć:
- Rita Skeeter.
Rozdział cudo. "Opieprz" jaki Sevcio dostal od pani psycholog konkretny i bardzo na miejscu, a jego kudłate myśli na jej temat - miód. Nie mogę się doczekać aż ktoś uzyje sprayu do trucia robali na Skeeter. Niech wena będzie z tobą
OdpowiedzUsuńPodsuwasz mi pomysły ^^
UsuńŚmierć poprzez popsikanie sprajem, boskie! xP
A propos podsuwania pomysłów, uważam że Miona nie była by sobą gdyby nie zaczęła się bawić w Animagię ( podpowiedź na postać Miony: Szpak)
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńUgh, znowu ta żmijka Rita! Co ona tam kombinuje, eh...
OdpowiedzUsuńJuż byłam pewna, że Sevcio i pani psycholog coś coś ten tego już :P Cała rozmowa Seva w ogóle z Sarą była super. Bardzo fajnie pokazujesz psychikę Sevka, wyciągasz z niego takiego wciąż jednak mimo wszystko młodego mężczyznę, który powinien korzystać z życia :)
Rozdział cudo! I znów tydzień czekania :(
Rita jeszcze nas wszystkich zaskoczy :)
UsuńW tym cały jest ambaras, żeby dwoje chciało naraz! Czy Sev uwiedzie panią psycholog? Sama zdradziła mu co lubią kobiety, kwestia aby mroczny książę lochów wykorzystał wiedzę ^^
Trzy razy zabierałam się za czytanie rozdziału, ale wreszcie udało mi się dobrnąć do końca. Konfrontacja Rona z mugolskim światem – bosssska
OdpowiedzUsuńKudłate myśli Severusa – bosssskie
Moment, kiedy Sev dowiaduje się, czego pragną kobiety – bossski XDDDD
Rita zaczyna mieszać, ale mam przeczucie, że to wszystkim wyjdzie na zdrowie.
Pozdrowionka :*
Ronowi idzie co raz lepiej, niedługo zacznie obsługiwać samodzielnie zmywarkę! :D
UsuńSeverus musi iść dalej, nie ma innej rady ^^
Mówiłam, że kocham Ritę? Jak tak to powtarzam to jeszcze raz <3
O ironio, w pracy mam więcej wolnego czasu niż wtedy gdy jestem w domu ^^
OdpowiedzUsuńRon i jego próby ogarnięcia mugolskich sprzętów doprowadziły mnie do łez :D
Dobrze, że Sev szczerze porozmawiał z Sarą. Szkoda mi go :(
Rita to mała żmija nigdy nie odpuszcza
Oczywiście czekam na next i życzę weny :)
Pozdrawiam
Arcanum Felis
Takie życie niestety, ja teraz latam po urzędach starając się dostać 500+ :(
UsuńRon się stara, chce przecież zamieszkać z Hermioną :)
Sev dowiedział się jakie błędy robił w kontaktach z Lily, czas aby przeniósł swoją wiedzę na pewną kobietę... :>
No dobra. Więc pora na mnie. :) Rozdział genialny. Ron z mugolskimi sprzętami to istna komedia! :D Rozmowy z Sarą również są cudowne.
OdpowiedzUsuńJuż od dłuższego czasu czytam twojego bloga. Nie komentowałam, ale czytałam i z niecierpliwością wyczekiwałam kolejnego rozdziału - jak w większości Sevmione, które czytam. Jednak tutaj znowu wręcz ciągnie mnie do tego bloga. Prosty wygląd, nie przekombinowany, ciekawa fabuła i piękne rysunki! ;) Świetnie rysujesz, a jeszcze lepiej piszesz. Sama coś tam piszę, ale nie sądzę, że jest to chociaż dobre. Mimo wszystko zapraszam cię do siebie: Sevmionebyfox.blogspot.com.
Pozdrawiam,
C.S Fox Potterhead.
Dziękuję za komentarz i zaproszenie na bloga, zajrzę na pewno w wolnej chwili! :D
UsuńBardzo mi miło, że podoba Ci się moje opowiadanie, rysunki i blog. Mam nadzieję, że będziesz dalej mnie odwiedzać <3
Również pozdrawiam :)