Wstawiona
Hermiona wylądowała przy bramie Hogwartu. Wiedziała, że będąc po alkoholu nie
powinno się teleportować, ale stwierdziła, że po lampce wina może zaryzykować.
Upewniła się, że nic jej się nie stało: nie rozszczepiła się ani nie wylądowała
na jakieś samotnej wyspie. Wprawdzie chciała się pojawić w Hogsmeade aby
pojechać powozami razem z Ginny i resztą, ale skoro do zamku nie było daleko
zdecydowała, że pójdzie na piechotę. Spojrzała na zegarek, Hogwart Express miał
przybyć na stację dopiero za piętnaście minut. Jeśli się pośpieszy to akurat
trafi na kolację.
Cieszyła się z
tego przymusowego spaceru, ponieważ po pierwsze wytrzeźwiała, a po drugie ochłonęła. Mimo wizyty u Rona i
kilku chwil spędzonych z nim sam na sam nadal była poddenerwowana. Zadowolona
była, że ma z głowy Severusa Snape’a, ale z drugiej strony miała ochotę dokonać
na nim mordu za niedocenienie jej.
- Tak naprawdę
nigdy nie zauważał moich umiejętności – myślała ponuro. – Zawsze było jakieś
„ale”, ciągle mu coś nie pasowało… Harry twierdzi, że udawał. Wspominał, że
Severus mnie bronił, gdy Fineas nazwał mnie „szlamą”. Czemu ten człowiek nie
mógł chociaż przez moment być miły? – pytała samą siebie. - Może ma jakiś
wewnętrzny regulamin zabraniający dziękować komukolwiek? Sama widziałam parę
raz jak był o 1/10 cala od uniesienia kącików ust. Kto wie, może tak rzadko
ukazywał ludzkie uczucia, że zardzewiały mu mięśnie twarzy i to wszystko przez
to – zachichotała pod wpływem swojej wyobraźni.
Wielka sala
rozbrzmiewała głosami podnieconych uczniów. Zaraz miała się rozpocząć uczta
powitalna. Hermiona stanęła za ostatnimi uczniami wchodzącymi do pomieszczenia.
Przybyła do zamku na chwilę przed powozami, ale musiała udać się do dormitorium
aby przebrać się w szaty szkolne. Jej kufer jeszcze nie dotarł (Ginny dostała
zadanie dostarczenia go do pociągu) jednak miała zapasowy zestaw ubrań
szkolnych w swojej torebce na wszelki wypadek. Jak życie pokazało była to dobra
decyzja.
Od progu została
powitana okrzykami radości dobiegającymi z różnych stołów. Podeszła do Gryfonów
i usiadła koło Ginny, która od razu zaczęła się dopytywać czy Snape został
uniewinniony. Widocznie większość uczniów czekało na odpowiedź i na Hermionie
spoczęło pytające spojrzenie kilkudziesięciu osób.
- Dostał dwa
lata w Azkabanie – powiedziała.
- Snape będzie
siedział w pierdlu dwa lata! – rozległy się okrzyki ponieważ zaczęto podawać
sobie wiadomość dalej.
- Powinien
dostać dożywocie!
- Dobrze mu tak!
- Myślałam, że
będzie uniewinniony!
McGonagall znowu
musiała użyć zaklęcia aby przekrzyczeć podnieconych uczniów. Gdy wszyscy
zamilkli popatrzyła się na nich z dobrotliwym uśmiechem. Była o wszystkim
poinformowana ponieważ Hermiona wysłała jej sowę chwilę po procesie.
- Witam
wszystkich po feriach, mam nadzieję, że odpoczęliście trochę od szkoły –
rzekła. – Zauważyłam, że już wiecie o zakończonej rozprawie naszego byłego
nauczyciela eliksirów i obrony przed czarną magią. Jak poinformowała mnie wasza koleżanka, Hermiona
Granger, która była obrońcą Severusa w Wizengamocie, został on oczyszczony z
większości zarzutów. Dostał dwa lata więzienia za użycie zaklęcia
niewybaczalnego. Albus sam poprosił go o skrócenie życia ponieważ umarłby w
męczarniach z powodu klątwy Lorda Voldemorta… - zamilkła na chwilę ponieważ
rozległy się szepty, gdy uczniowie zamilkli ciągnęła dalej. – Jednocześnie,
dzięki temu czynowi, uratował przed śmiercią Draco Malfoya. Tylko z tego powodu
nie dostał dożywocia! – wzięła głęboki oddech. – Teraz chciałabym podziękować
Hermionie Granger za cały wysiłek i trud włożony w obronę Severusa Snape’a.
Taka powinna być Gryfonka: odważna i działająca w sprawie, która przez
wszystkich została skreślona na starcie. Puchary w górę za jej zdrowie!
Hermiona
zaczerwieniła się gwałtownie, ale wyprostowała się dumnie z powodu pochwały.
Ginny poklepała ją po plecach. Zdecydowana większość uczniów uniosła puchary, a
zaraz potem rozpoczęła się uczta.
***
W dormitorium
panował bałagan. Ginny z Hermioną oraz koleżankami z klasy wypakowywały rzeczy
ze swoich kufrów. Przed rozpoczęciem nauki należało wyjąć wszystkie przybory
szkolne i poukładać je na półkach, które miała każda z dziewcząt. Hermiona
wyjęła podręczniki i zaczęła układać je alfabetycznie. Sięgnęła po książkę do
alchemii i ku jej największemu zdumieniu okazało się, że na okładce jest napis
„Jak być zawodowym ścigającym – poznaj tajemnicę najlepszych!” pióra Joscelind
Wadcock. Podpis na pierwszej stronie wyjawił, że pozycja należy do Deana
Thomasa.
- Jak ja mogłam
tego nie zauważyć? – jęknęła Hermiona w myślach. – Musieliśmy się zamienić
książkami, gdy te dzieciaki ze Slytherinu rozcięli nam torby – obejrzała ją
dokładnie. – Mają identyczne, niebieskie okładki… Grubość też prawie taka sama…
To wszystko przez ten cholerny proces! Przez niego byłam ostatnio strasznie
rozkojarzona…
Pobiegła szybko
do dormitorium chłopaków aby złapać Deana przed śniadaniem. Pomyślała, że
widocznie on także nie zauważył pomyłki. Przypomniała sobie jego zachmurzoną
minę na wczorajszej uczcie oraz to, że nie przyszedł na imprezę Sylwestrową.
Widocznie musiało się coś stać, gdy pojechał na ferie do domu.
- Cześć Dean –
powiedziała Hermiona, gdy zastała go samego w pokoju. – Mam tutaj twoją książkę
o Quidditchu, a ty masz moją do alchemii.
- Och, cześć… -
mruknął czarnoskóry chłopak i zaczął grzebać w kufrze. – Nie wiedziałem…
wybacz…
Miał dziwnie
zamyślony wyraz twarzy. Hermiona usiadła na jego łóżku i stwierdziła, że
zdecydowanie musiało coś się mu przytrafić. Wprawdzie nie była z nim wyjątkowo
blisko jednak tyle lat spędzili razem w szkole, że stwierdziła, że z nim
porozmawia.
- Eee… Dean… -
zaczęła nieśmiało.
- Tak? –
mruknął.
- Ostatnio
jesteś taki przygnębiony… stało się coś?
Dean podał jej
książkę i popatrzył się tępo w przestrzeń ponad jej ramieniem. Hermiona
milczała czekając na odpowiedź. Widocznie chłopak musiał się zdecydować czy jej
się zwierzyć, czy nie.
- No dobra…
powiem Ci… - westchnął i usiadł koło niej. – Wiesz, że nie poznałem nigdy
swojego ojca. Nie wiedziałem czy był mugolem, czy czarodziejem.
Hermiona
pomyślała o podsłuchanej rozmowie w lesie. Kiwnęła głową dając do zrozumienia,
że wie o czym mowa.
- Gdy pojechałem
do domu na początku ferii było wszystko w porządku – Dean kontynuował ponuro. –
Po dwóch dniach moja mama zaczęła dziwnie się zachowywać. Co jakiś czas razem z
rodzeństwem nakrywaliśmy ją jak siedziała gdzieś schowana i płakała. Nikomu nie
udało się wyciągnąć z niej o co chodzi… - chłopak przygryzł wargę. – Dopiero w
święta powiedziała mi szeptem… powiedziała, że ma pewność, że mój ojciec był
czarodziejem!
- Naprawdę? –
spytała Hermiona. – To super! Skoro wiesz o tym to czemu jesteś taki ponury?
- Bo ona nie
chce mi nic więcej powiedzieć! – stwierdził chłopak ze złością. – Ani skąd się
tego dowiedziała, ani kim on jest! Nic!
- Może ma jakiś
powód… - zaczęła jej bronić Hermiona.
- Taaaa…
twierdzi, że ze względu na mojego ojczyma nie powinienem tego rozgrzebywać…
- Hmmm, to chyba nie w porządku wobec ciebie…
- Kocham mojego
ojczyma! Był zawsze dla mnie jak ojciec, moje rodzeństwo też jest super! Ale
mimo wszystko uważam, że mam prawo wiedzieć kim jestem! – stwierdził Dean z
goryczą. – Dlatego nie byłem z wami w Sylwestra. Zostałem w domu, bo myślałem,
że może mama coś więcej powie po pijaku… niestety, nie udało mi się…
Hermiona
zamyśliła się, chciała pomóc swojemu koledze. Nie miała jednak wielu danych.
- Wiesz gdzie
mogła się tego dowiedzieć?
- Nie mam
pojęcia… cała moja rodzina to kompletni mugole, nie mają styczności z naszym
światem…
- Twoje
rodzeństwo nic nie wie?
- Nie… pytałem
się, ale oni też nie mają pojęcia co mogło się stać.
- Może dostała
jakiś list?
- Możliwe, ale
nawet nie mam jak sprawdzić...
Hermiona
położyła mu rękę na ramieniu i uśmiechnęła się do niego. Ten popatrzył na nią z
wdzięcznością.
- Pomogę ci! –
rzekła z powagą. – Jeśli chcesz powiadomimy Gwardię Dumbledore’a i może oni
wpadną na jakiś trop. A teraz chodźmy bo już jesteśmy spóźnieni na śniadanie!
Dean przemyślał
sprawę i zgodził się aby członkowie GD pomogli mu w poszukiwaniach. Koledzy i
koleżanki powysyłali listy do swoich rodzin z pytaniem czy ci nie słyszeli o
jakimś czarnoskórym czarodzieju, który dziewiętnaście lat wcześniej porzucił
swoją rodzinę. Większość odpowiedzi brzmiało „nie”, ale babcia Neville’a
słyszała kiedyś o jednym takim, który zmajstrował dziecko mugolce. Sprawa była
dość głośna w pewnych kręgach ponieważ przybył z USA, zdradził dziewczynie
mnóstwo tajemnic o świecie czarodziejów, a potem uciekł gdy się dowiedział o
dziecku. Ministerstwo miało później sporo roboty ponieważ kobieta napisała co
wie o magicznym świecie i wysłała list do popularnej mugolskiej gazety gdzie
został opublikowany.
- Nie sądzę aby
to było to – mruknął Dean i zwrócił się do Neville’a. – Ale jeśli twoja babcia
może to sprawdzić to będę bardzo wdzięczny…
***
Pierwszy tydzień
nauki minął wyjątkowo spokojnie. W sobotę rano Hermiona jak zwykle odebrała od
sowy Proroka Codziennego. Nie było w nim niczego ciekawego poza tym, że miała
miejsce premiera biografii Harry’ego autorstwa Rity Skeeter. Hermiona miała już
odłożyć gazetę, gdy nagle zobaczyła małą wzmiankę o Malfoyach wciśniętą
pomiędzy ogłoszenia o nowym środku na Bahanki, a relacji z wyścigów na
Błotoryjach na Florydzie. Zdezorientowana zaczęła szybko czytać artykuł.
Malfoyowie
oczyszczeni ze wszelkich zarzutów
W piątek, 8 stycznia 1999 roku, odbyła się
ostatnia rozprawa rodziny Malfoyów. Byli oni oskarżeni o służenie Tomowi
Riddle, bardziej znanemu jako Lord Voldemort, tudzież
Ten-którego-imienia-nie-wolno-wymawiać. Cała trójka miała dopuścić się wielu
zbrodni, jednakże zeznania Harry’ego Pottera (19 lat) rzuciły nowe światło na
wydarzenia, które miały miejsce w czasie wojny. Lucjusz (45 lat) i Narcyza (44
lat) oraz Draco (19 lat) decyzją Wizengamotu zostali oczyszczeni ze wszystkich
zarzutów.
- Co!? Malfoyowie uniewinnieni!? – Hermiona
pisnęła i wstała. – Jak to!?
- Takie jest
życie… - powiedziała Ginny cicho i zainteresowała się solniczką stojącą na
stole.
- Dlaczego
napisali tylko taką krótką wzmiankę? Zeznania Harry’ego Pottera rzuciły nowe
światło na wydarzenia…
- Mpfh… –
mruknęła coś rudowłosa.
Hermiona od razu
zauważyła, że przyjaciółka coś wie. Nagle przypomniało jej się, że Harry nie
chciał powiedzieć czemu Draco zgodził się zeznawać przeciwko Umbridge.
- W czasie
rozprawy Severusa byli wyjątkowo chętni do współpracy… - mruknęła pod nosem i
doznała olśnienia. – Harry! Niech ja go dorwę! – krzyknęła ze złością i
popędziła w stronę drzwi aby wyjść z zamku.
Nagle poczuła,
że ktoś chwyta ją za kołnierz szaty. Odwróciła się i zobaczyła, że to Ginny ją
trzyma. Miała ten sam zawzięty wyraz twarzy jaki przybierała, gdy chciała kogoś
obronić.
- Gdzie
idziesz!? – warknęła.
- Do Harry’ego!
Zamierzam powiedzieć mu co o tym myślę!
- Z tego co
pamiętam skończyły się procesy przez co nie masz pozwolenia od McGonagall na
opuszczenie zamku!
- Mam to gdzieś!
– warknęła Hermiona wyrywając się przyjaciółce. – Jestem pełnoletnia!
-
Panna-nigdy-nie-złamię-regulaminu mówi takie rzeczy!? – Ginny była zaskoczona.
- Ludzie się
zmieniają – odrzekła Hermiona idąc w stronę lasu.
- Odejmę ci
punkty! – ruda dziewczyna poczerwieniała ze złości. – Jestem prefektem! Masz
wrócić!
Hermiona
odwróciła się do niej i popatrzyła się przyjaciółce prosto w oczy.
- Są rzeczy
ważne i ważniejsze, a ty wiedziałaś, że Harry chce wypuścić zbrodniarzy w
zamian za pomoc drugiemu zbrodniarzowi! – zagrzmiała celując palcem w jej
pierś. – Oni patrzyli jak Bellatrix mnie torturuje i nic nie zrobili! Draco
mogę odpuścić, ale jego rodzicom nie! Nie pozwolę na to aby cieszyli się
wolnością!
- Severus nie
był zbrodniarzem! Harry mu wybaczył i ja także! – Ginny wyciągnęła różdżkę. -
Wracaj albo walnę w ciebie upiorogackiem!
- Myślałam, że
jesteś moją przyjaciółką! – odezwała się ostro Hermiona i wyciągnęła swoją.
- Jestem również
dziewczyną Harry’ego! – warknęła rudowłosa. – Myślisz, że łatwo mi było ukrywać
to przed tobą!?
Hermiona miała
ochotę wyć z wściekłości i zawodu. Najchętniej rzuciłaby na Ginny jakieś
wyjątkowo paskudne zaklęcie. W ostatniej chwili stwierdziła, że tego nie zrobi.
Miała jednak zamiar pogadać z Harrym nawet jeśli miałaby stracić pięćdziesiąt punktów tak
jak na pierwszym roku.
- Expelliarmus!
– pomyślała Hermiona.
Różdżka Ginny
wyleciała w powietrze i wpadła w śnieg daleko od swojej właścicielki. Hermiona
wykorzystała dany jej czas i od razu pobiegła ku granicom Hogwartu ścigana
gniewnymi okrzykami rudowłosej.
***
- Co to ma znaczyć!?
- Ciszej
Hermiono… proszę… - Harry starał się uspokoić przyjaciółkę.
- Jak śmiałeś!
Ty… ty… ty… - wydyszała Hermiona patrząc mu się prosto w oczy. – Nie dość, że
przez ciebie wypuszczono na wolność Malfoyów to jeszcze pokłóciłam się z Ginny!
- Zrozum, nie
miałem innego wyjścia – wyszeptał i usiadł na zamkniętej klapie sedesu, gdyż
byli w łazience aurorów. – Narcyza okłamała Voldemorta, dzięki temu myślał, że
jestem martwy, a ja mogłem działać. Draco musiał zabić Dumbledore’a, a mimo
wszystko tego nie zrobił . Wtedy, gdy nas złapali nie chciał potwierdzić, że ja
to ja…
- A Lucjusz!? –
zagrzmiała Hermiona. – On też był w porządku!?
- Nie był! –
warknął Harry. – Gdy zacząłem rozmawiać z nimi o Umbridge i Sewerusie to od
razu stało się jasne, że nie kiwną nawet palcem jeśli ich wszystkich nie
uwolnię…
- Super! –
stwierdziła lodowatym tonem Hermiona. - Umbridge tak czy siak poszłaby do
Azkabanu! Za to Severus nie był wart aby go bronić!
- Wcale nie! On…
- chłopak zaczął protestować.
- …uratował nas
wszystkich? – przerwała mu. – Spędziłam z nim wystarczająco wiele czasu by się
przekonać, że zakończenie wojny to był skutek uboczny jego zemsty. Gdyby nie
chodziło o twoją matkę to by pozwoliłby nam wszystkim zginąć i miałby to w
dupie!
- Nieprawda! –
zdenerwował się Harry.
- Prawda! Tylko
ty nie chcesz tego zauważyć! - oczy Hermiony miotały groźne błyski. – Żałuję,
że go broniłam, powinien zgnić w Azkabanie!
- Wiedziałem, że
przyjmiesz to źle, ale nie sądziłem, że ci kompletnie odbije! – zagrzmiał
Harry. – Przebywanie z Ronem sprawiło, że zachowujesz się jak on!
Dziewczyna
poczuła, że zaraz wybuchnie. Uznała, że ten dzień jest jednym z najgorszym w
jej życiu. Myślała, że jakoś przemówi mu do rozumu i jej przyjaciel zmieni
zdanie co do Malfoyów.
- Zawiodłam się
na tobie – powiedziała i otworzyła drzwi od kabiny. – Mam nadzieję, że nie
wypuścisz na wolność kolejnego śmierciożercy!
- Ja też mam
taką nadzieję! – usłyszeli lodowaty głos.
Hermiona wyszła
przez drzwi i zobaczyła rozzłoszczonego Gawaina Robardsa. Uświadomiła sobie, że
zapomnieli rzucić zaklęcia Muffliato.
- Masz przesrane
Potter! – warknął patrząc się na siedzącego na sedesie chłopaka. – Będziesz
czyścił toalety przez pół roku! Nawet Kingsley ci nie pomoże!
- Tak jest
szefie – mruknął Harry bez entuzjazmu patrząc się ze złością na Hermionę.
- Dziękuję panno
Granger za to przypadkowe poinformowanie mnie – Gawain zwrócił się do niej. –
Wiedziałem, że nasz bohater coś kombinuje, ale nie wiedziałem co…
- Niech pan
dopilnuje aby zrozumiał co zrobił! A teraz czas na mnie – odpowiedziała i
pożegnała się Robardsem.
Po czym wyszła z
toalety nie zaszczycając Harry’ego nawet jednym spojrzeniem.
***
Hermiona
skierowała swoje kroki ku Magicznym dowcipom Weasleyów, jednak okazało się, że
Ron wyruszył na południe po dostawę składników potrzebnych do zrobienia
Kanarkowych Kremówek. Miał wrócić za kilka godzin dlatego dziewczyna
stwierdziła, że nie będzie czekać. Zostawiła George’owi list aby ten przekazał
go bratu. Już miała teleportować się na
granicę terenów szkolnych, gdy pomyślała, że wstąpi do „Esów i floresów” aby
kupić sobie jakąś książkę na pocieszenie. Wiedziała, że jej przyjaźń z Harrym i
Ginny przechodzi ciężką próbę. Była skłonna im wybaczyć, ale na razie była tak
zła, że nie miała ochoty z nimi rozmawiać. Stwierdziła, że jak ochłonie to się
do nich odezwie. W końcu jedna sprzeczka nie powinna przekreślać wieloletniej
przyjaźni.
Mijani
czarodzieje i czarownice przyglądali się jej ze zdziwieniem. Po pierwsze
dlatego, że była kim była – słynną Hermioną Granger, przyjaciółką Pottera,
obrońcą Severusa Snape’a. Po drugie miała na sobie szkolny mundurek i pelerynę.
Myśląc, że powinna była się przebrać, przestąpiła próg księgarni. Od razu w
oczy rzucił się jej wielki plakat, na którym Rita uśmiechała się pokazując
swoją najnowszą książkę. Hermiona
popatrzyła na stos biografii Harry’ego i po krótkim wahaniu sięgnęła po
jedną. Pomyślała, że wprawdzie miała nie czytać co napisała Rita, ale teraz
przyda jej się odrobina śmiechu. Wyobraziła sobie co też może być w tym niskiej
jakości dziele i od razu humor lekko jej się poprawił.
Wychodząc z „Esów i floresów” z książką pod
pachą, Hermiona zderzyła się z jakąś dziewczyną.
- Przepraszam –
wymamrotała. – Zamyśli…
Umilkła, gdy
zobaczyła, że na śniegu siedzi jej koleżanka z tego samego rocznika. Blondwłosa
Dafne Greendgrass była w Slytherinie i nigdy nie była wobec niej wredna.
Wprawdzie często chichotała z tekstów Draco jednak nie angażowała się w oczernianie
Harry’ego i jego przyjaciół. W Hogwarcie każdy wiedział, że szalała za Malfoyem
i rywalizowała o jego względy z Pansy Parkinson. Gdy z nią przegrała przestała
trzymać się z paczką przyjaciół Draco. Teraz zaś wstawała ze śniegu uśmiechając
się do Hermiony.
- Na brodę
Merlina! Jak my się dawno nie wiedziałyśmy! – zaszczebiotała i przytuliła
zaskoczoną koleżankę. – Musimy koniecznie pogadać co u ciebie i tak dalej!
Złapała
Hermionę za rękaw i zaciągnęła do Dziurawego Kotła, gdzie spędziły dwie godziny
paplając jak najlepsze przyjaciółki.
Hermiona pokłóciła się z Harrym ehhh w sumie jej się nie dziwie, bo z niego niezły kombinator.
OdpowiedzUsuńOczywiście podobały mi się przemyślenia Hermiony szczególnie te o Severusie :D
Rozdział oczywiście na plus umiliłaś mi poniedziałek :)
Pozdrawiam
Arcanum Felis
i zapraszam na drugi rozdział
http://ingis-at-glacies-dramione.blogspot.com/
Musiałam ich pokłócić :(. Rowling napisała, że za sprawą Harry'ego Malfoyowie zostali uniewinnieni... O ile rozumiem, że można było wypuścić Draco, ostatecznie Narcyzę o tyle z Lucjuszem ciężko się z tym pogodzić. Dlatego stwierdziłam, że muszą mieć z tego powodu na pieńku.
UsuńKurcze, sama nie wiem, czy Hermiona ma więcej racji, czy Harry... W zasadzie postąpił słusznie, ale rozumiem motywację Hermiomy... Musi sobie to poukładać w głowie. Ciekawa jestem, czy wątek ojca Deana się jakoś rozwinie. No i jak bardzo Robards będzie teraz gnębił Harry'ego xd
OdpowiedzUsuńDziwne to spotkanie na koniec. Od kiedy to Hermiona się tak bezproblemowo zadaje że Ślizgonami? Ja tu czuję jakiś podstęp :P
Naturalnie, że wątek Deana się rozwinie :D
UsuńSilna w Tobie moc jest, moja młoda padawanko, podstęp dobrze wyczuwasz! :D
No nieźle. Coś tak myślałam, że Harry maczał w tym swoje paluszki, bo Malfoyowie, którzy ot tak zaznają przeciwko Dolores... to śmierdziało na kilometr! A tu proszę...
OdpowiedzUsuńNie dziwię się, że Hermiona zareagowała tak, a nie inaczej, jednak powinna najpierw wszystko sobie poukładać i przemyśleć, a nie iść cała w emocjach do Harryego, który na dodatek ma przez nią przechlapane. I aż smutno mi było czytać o tym co naprawdę sądzi o Severusie :( Mam nadzieję, że w końcu wszystko się zmieni, a ona zrozumie jego postępowanie. Co do wątku ojca Deana, jestem ciekawa co z tego wyniknie! Końcówka mnie zaskoczyła... nie wiem co kombinujesz, ale chyba nie zapowiada się tu na wspaniałą przyjaźń, a raczej jakiś niegodziwy przekręt.
Życzę dużo weny i zapraszam do mnie na sevmionowe drabble :)
http://dark-side-of-life-hermiona-granger.blogspot.com/
Hermiona jest trochę wytrącona z równowagi przez zachowanie Snape'a. Kiedyś się może dogadają :). Kurcze, ja tu piszę o początku wspaniałej przyjaźni, a w komentarzach czytam, że to na pewno przekręt... Poznałyście się na mnie ^^
UsuńHerm wesoło trajkocząca z Greengrass - chyba dostałem tłuczkiem w łeb. co nie zmienia faktu że było to naprawdę śmieszne, a tekst Robardsa że Harry przez pół roku będzie czyścił kible - bambosze mi spadly ze śmiechu
OdpowiedzUsuńEj, bo mi zachorujesz! Zakładaj je! Trzeba utrzymywać ciepełko w zimne dni ^^
UsuńPrzeczytałam z samego rańca i dopiero teraz, chwilka na komentarz!
OdpowiedzUsuńJak zwykle się nie zawiodłam, bo czyta się wyśmienicie:D
Trochę Hermiona i jej dziwne fochy wytrąciły mnie z równowagi, ale zbilansowałaś to jak zwykle moimi wybuchami śmiechu :D a jej przejdzie, wiadomka :D ( za mało seksu )
Ale że Malfoyowie wychodzą tak bez szwanku... No nie :D sama jestem zła :D
Pozdrawiam :*
Hermiona i syndrom niedoruchania... coś w tym jest :D
UsuńKażdy musi mieć chwilę rozładowania napięcia :P
Krur*a! Nasmarowałam taki długi komentarz i mi go zezarło :(
OdpowiedzUsuńWłaśnie skończyłam prace i spokojnie mogę coś napisać, a tu DUPA!
Spróbuję jeszcze raz, ale przyznam, że nie mam siły.
Hermiona mówi, że Seva nie warto było bronić,która twierdzi, że nigdy jej nie doceniał i zawsze miał jakieś "ale". No ale zaraz, zaraz, czego ona się spodziewała? Podziękowań na kolanach i bukietu kwiatów? Jej zachowanie wskazuje chyba rzeczywiście na syndrom niedoruchania :P
Pokłóciła się z Harrym i Ginny, ale chyba już znalazła nową koleżankę :)
No i ta nieszczęsna Rita i jej nowa książka. Ciekawe, co w niej nasmarowała?
Pozdrawiam serdecznie i niech moc będzie z Tobą! :D
Kur...czę! Też wysmarowałam długi komentarz i mi zeżarło :/ ARGH!
OdpowiedzUsuńUważam, że każdy zna jakiegoś sukinkota i ma nadzieję, że coś się w nim ruszy (jakieś sumienie na przykład). Hermiona ma mimo wszystko 19 lat i jeszcze nie straciła optymizmu :). Tym bardziej, że Severus jak chce to może...
Nowa koleżanka jeszcze nie raz się pojawi :]
Rita i cytaty z jej książek pojawią się w następnym rozdziale! Sama nie mogę się doczekać ^^