poniedziałek, 20 czerwca 2016

Powojenne życie Hermiony G.: Rozdział 29 – Dobre i złe wiadomości


- Może jednak wolisz colę?
- Her… herbatę poproszę…
- Jedna kawa i herbata. Proszę wszystko zapakować na wynos.
Hermiona patrzyła się z niedowierzaniem jak Gawain Robards płaci za jedzenie. Jej logiczna natura kazała przeanalizować całe zajście: szef aurorów, który przed trzema miesiącami kazał jej odczepić się od niego, wysłał jej liścik z prośbą o spotkanie i właśnie kupuje, jakby nigdy nic się nie stało, kanapki w McDonaldzie. Poziom absurdu przytłoczył ją i stała nie wierząc własnym oczom. Gawain odebrał torbę i poprosił czarownicę aby za nim poszła.
- Nie – Hermiona dała szybką odpowiedź. – Czy pan sobie robi ze mnie żarty?
- Nie robię. Chodź za mną, niedaleko mam samochód, tam ci wszystko wyjaśnię.
- Znowu chce zrobić pan ze mnie idiotkę? – spytała się chłodno czarownica.
- Słuchaj, nie chcę. Musze ci coś wyjaśnić, ale nie chcę robić tego przy ludziach – odpowiedział z naciskiem auror.

Hermiona z ociąganiem ruszyła za Gawainem. Miała nadzieję, że Harry’ego nie ma w pobliżu. Raczej trudno by mu było schować się w samochodzie, nawet z peleryną-niewidką. Tak samo miałby problem, aby poruszać się w niej wśród tłumu. Hermiona stwierdziła, że na wszelki wypadek powinna zmusić Gawaina do napisania świstka, że to on zaproponował spotkanie i nie było to nic zdrożnego. Popatrzyła się krzywo na plecy mężczyzny, który stanął na parkingu.
- Wsiadaj! – rzucił otwierając drzwi swojego samochodu.

Było to srebrne, sportowe auto. Hermiona myślała, że śni: nigdy by nie pomyślała, że czarodziej może posiadać pojazd, który przyprawiał męską część mugoli o ślinotok. Z ociąganiem usiadła na skórzanym fotelu z boku kierowcy, starając się nie zalać go herbatą. Samochód posiadał tylko dwa miejsca, dlatego Gawain usadowił się za kierownicą. Postawił ostrożnie kubek z kawą i otworzył torbę z jedzeniem.
- Nie przejmuj się plamami, chłoszczyść załatwi wszystko – wyjaśnił podając kanapkę Hermionie.
- Ja… eee… bardzo dziękuję i w ogóle… ale chciałabym się dowiedzieć w końcu o co panu chodzi.
- Najpierw zjedz, na pewno jesteś głodna po pracy – powiedział wymijająco i wbił zęby w swojego Big Maca.

Po chwili było już po wszystkim. Obydwoje siedzieli w milczeniu. Hermiona dopijała herbatę, a Robards kawę.
- Czy teraz jest odpowiedni moment abym dowiedziała się o co chodzi? – dziewczyna co raz bardziej się niecierpliwiła.
Czarodziej westchnął i wrzucił puste kubki do torby. Przeniósł zmęczony wzrok na Hermionę. Ta od razu zauważyła, że w tym spojrzeniu jest wiele smutku i cierpienia.
- Muszę przyznać się dlaczego powiedziałem to co powiedziałem pod koniec września.
- Było minęło – odparła szybko Hermiona. – Nie mam do pana żalu. Niech pan się nie tłumaczy. A teraz muszę iść do domu! – próbowała otworzyć drzwi, ale powstrzymała ją ręka Gawaina na jej ramieniu.
- Nie idź, proszę. Daj mi chwilę! – zwrócił się do niej błagalnym tonem.
- Dam panu pięć minut – zdecydowała.
- Zakochałem się! – wyrzucił z siebie Gawain i złapał ją za rękę. – Zakochałem się w tobie Hermiono!

Dziewczyna wpatrywała się w niego, gotowa wybuchnąć śmiechem w chwili, gdy tylko auror okaże, że to żart. Sekundy mijały, a on był tak samo poważny jak zawsze. Zamrugała szybko powiekami, to sen, a ona się obudzi i wszystko będzie tak jak zawsze.
- Zakochałem się jak jakiś szczeniak, nawet nie wiesz jaki byłem zły na siebie! – Robards kontynuował wyznanie. – Tym bardziej, że broniłaś Snape’a. Było mi ciężko, ale starałem się nic po sobie nie pokazać. Wszystko zmieniło się tego dnia, gdy przyszłaś do mnie ubrana w sukienkę. Po tym jak zaczęłaś się czerwienić zrozumiałem, że ciebie także do mnie ciągnie... Najpierw się cieszyłem, szukałem sposobu, aby się z tobą widywać. Jednak któregoś dnia Harry wspomniał, że masz chłopaka. Zacząłem mieć wyrzuty sumienia, co może ofiarować ci taki staruch jak ja? Gdy pojechałem do Holandii postanowiłem, że odsunę się od ciebie. Wiesz jak to się skończyło…
- Yhm – mruknęła Hermiona, która nadal miała nadzieję, że to ponury i chory żart. – Rozumiem wszystko, to rzeczywiście wiele wyjaśnia – stwierdziła chłodno – ale jednocześnie wszystko komplikuje. Czemu mi to pan mówi skoro chciał się pan ode mnie odciąć?
- Ponieważ właśnie mijają moje kolejne samotne święta – wyszeptał Gawain. – Zrozumiałem, że bez ukochanej kobiety u boku moje życie jest bez sensu… Wszyscy cieszą się swoją rodziną, a ja przebywam w pustym domu. Otaczam się drogimi rzeczami, a nie mam nawet nikogo, komu mógłbym kupić prezent. Gdybyś zdecydowała się na związek ze mną oddałbym ci wszystko.
- Pan naprawdę żartuje! – pisnęła Hermiona, wyrwała swoją dłoń z jego dłoni i otworzyła drzwi. – Przykro mi, ale mam chłopaka! Trzeba było się postarać wcześniej! – krzyknęła wzburzona przypominając sobie, przez co przeszła.
Gawain jednak nie dawał za wygraną, błyskawicznie wysiadł z samochodu.
- Hermiono, przemyśl to! Wiem, że ci zależało! – w jego oczach widać było iskierki szaleństwa. – Naprawdę chcesz być z tym nudnym chłoptasiem, który sprzedaje zabawne gadżety!?
- Chcę! – warknęła i teleportowała się do domu nie zwracając uwagi na to, czy ktoś to zauważy.

***

Gwałtowne stukanie sowy w szybę obudziło Hermionę. Wyskoczyła z łóżka i otworzyła okno, patrząc jak ptak zatoczył koło po pokoju, upuścił pakunek na łóżko i wyleciał tą samą drogą. Dziewczyna wzdrygnęła się z powodu wpuszczonego chłodu. Pomyślała, że to dobrze, że Ron dzień wcześniej poleciał do Nory, ponieważ po takiej pobudce mógłby zamordować biedne zwierzę.

Paczuszka była niewielka i dołączony był do niej liścik. Hermiona przeczytała go i wzniosła oczy ku niebu. To zaczynało być komedią! Miała nadzieję, że zaraz wkroczy do jej pokoju ekipa telewizyjna i krzyknie, że jest w programie typu „ukryta kamera”. Dziewczyna otworzyła pudełko i wyjęła z niego komplet biżuterii składający się naszyjnika, kolczyków, bransoletki i pierścionka. Mimo, że nie przepadała za błyskotkami to prezent zrobił na niej wrażenie. Od razu wiedziała, że to robota goblinów, misterna i bardzo czasochłonna.  Białe złoto w formie cienkiego drutu było przeplatane ze sobą i tworzyło delikatną sieć. Przez kilka sekund, żałowała, że nie może jej sobie zostawić. Sięgnęła po liścik, aby go przeczytać jeszcze raz:

Wesołych świąt Hermiono!

Postanowiłem kupić ci prezent. Mam nadzieję, że trafiłem w twój gust. Przepraszam za to, że wczoraj wystraszyłem cię swoim wyznaniem. Przemyśl wszystko jeszcze raz na spokojnie. Liczę, że zrozumiesz, co jest dla ciebie najlepsze.

 - Wiem co jest dla mnie najlepsze – mruknęła do siebie Hermiona z niesmakiem. – Trzymanie się od ciebie z daleka!
List i biżuterię starannie zapakowała i dołączyła do nich wcześniejszą wiadomość. Postanowiła, że pokaże ją Harry’emu i porozmawia z nim na temat jego szefa. To co usłyszała sprawiło, że miała ochotę rzucić pracę w Ministerstwie Magii i przekonać Rona do przeniesienia się jak najdalej od Anglii. Propozycję Gawaina odrzuciła na starcie, ochota na niego przeszła jak ręką odjął. Pomyślała, że we wrześniu pewnie by się nad nią zastanowiła i być może rzeczywiście zerwałaby z Ronem. Teraz nie było mowy o tym, aby związała się z Robardsem. Nawet gdyby rzucił się przed nią na kolana, wybuchnął płaczem i błagał o to.

***

Pan i pani Weasley wyszli przed dom na powitanie nowo przybyłych. Ron uściskał swoją dziewczynę i oznajmił, że przygotował pokój Charliego dla państwa Grangerów oraz Suzanne. Podczas wnoszenia toreb podróżnych do domu pan Weasley wdał się w pogawędkę z ojcem Hermiony na temat świateł w samochodach. W salonie nastąpiło uroczyste powitanie i zapoznanie państwa Granger z ciotką Muriel, która zdecydowała się odwiedzić krewnych w ostatniej chwili oraz Audrey, nową dziewczyną Percy’ego. Hermiona zauważyła, że jest ona bardzo podobna do byłej miłości Percy’ego – Penelopy Clearwater. Widocznie rudzielec preferował konkretny typ urody. Mama rudzielców rozpływała się nad Suzanne mówiąc, że chciałaby mieć już wnuki. Po tym wyznaniu Ron, Harry, Percy i George nagle zaczęli kasłać, za co zostali potraktowani morderczym spojrzeniem Molly.

W czasie obiadu Hermiona odsunęła od siebie myśli o Robardsie. Popatrzyła się na stary zegar stojący w rogu pokoju. Zauważyła, że wskazówka Freda została zamieniona na Fleur. Pomyślała, że to dobry pomysł, przynajmniej państwo Weasleyowie nie musieli przypominać sobie co chwilę, że jeden z ich synów jest martwy. Stwierdziła z ulgą, że jej rodzice dobrze się dogadują z rodzicami Rona. Wesołe rozmowy raz po raz przerywał wybuch śmiechu. Ciotka Muriel czasem zrzędziła, ale nikt nie zwracał na to uwagi. Ginny poinformowała szeptem przyjaciółkę, że staruszka zaczyna mieć problemy z pamięcią i czasem gada jakieś głupoty. Suzanne podreptała odważnie w stronę choinki i starała się dosięgnąć bombek. Pani Weasley wyciągnęła różdżkę i uniosła dziewczynkę w powietrze.
- Moje dzieciaki to uwielbiały – wyjaśniła rodzicom Hermiony. – Zwłaszcza bliźniaki, nigdy nie mieli dosyć!

Suzanne podzielała opinię rudzielców zaśmiewając się podczas fikołków. Hermiona wyczarowała ptaszki, które latały wokół siostry. Wszyscy dobrze się bawili, oprócz ciotki, która mruczała pod nosem, że za jej czasów nikt nie rozpuszczał tak dzieci.
- Niech ciocia nie przesadza – odezwał się George. – Pamiętam jak sama rozpieszczałaś Billa. Tylko on dostawał fajne prezenty!
- Nie odzywaj się do mnie takim tonem młodzieńcze! – oburzyła się Muriel. – Jako, że jestem tutaj najstarsza wiem o życiu o wiele więcej niż wy wszyscy razem wzięci! Dlatego radzę ci: rozważ zmianę dziewczyny, bo jak się wychędożycie to będziecie mieć rude murzyny!

Percy wykazał się refleksem i powstrzymał George’a od rzucenia się na ciotkę, która rechotała z własnego dowcipu. Reszta zaproszonych osób zaciskała pięści ze złości. Molly z Arturem mieli miny wyrażające zakłopotanie i wyraźnie walczyli ze sobą, aby czegoś nie powiedzieć staruszce. Wszyscy wiedzieli, że mają u niej dług wdzięczności za to, że ukrywała ich podczas wojny. Aby nie zaogniać konfliktu George z Angeliną udali się na piętro pod pretekstem obejrzenia jego dawnego pokoju. Percy z Audrey przesiedli się na kanapę i zaczęli głośno rozmawiać o sytuacji politycznej na świecie. Pan Weasley wypytywał się szczegółowo rodziców Hermiony jak działają wiertła stomatologiczne i po co zakłada się plomby. Harry zaczął rozmawiać z Ginny o quidditchu. Ron z Hermioną zajęli się zabawianiem Suzanne. Gdy Muriel zobaczyła, że nikt nie zamierza z nią dyskutować oznajmiła, że dość jej zabawy i idzie na górę spać. Wszyscy przyjęli to z uczuciem ulgi.
- Hermiono, Suzanne usnęła – powiedziała pani Weasley pół godziny później.
- Rzeczywiście – młoda czarownica udała zaskoczoną i zwróciła się do siedzącego obok przyjaciela. – Harry, jesteś najbliżej, pomożesz mi ją zanieść na górę?
Czarodziej popatrzył się na nią zaskoczony. Hermiona dała mu znać, żeby poszedł z nią.
– Muszę ci coś pokazać – wyszeptała.
- Oczywiście, że ci pomogę! Idziemy! – ostrożnie podniósł dziewczynkę.

Hermiona położyła siostrę w łóżeczku turystycznym i okryła ją kołderką. Harry w tym czasie czytał listy od Gawaina.
- No dobra, dostałaś te wiadomości i biżuterię, co ja mam z tym wspólnego? – zapytał się chłopak.
- A to, że są od twojego szefa – odpowiedziała Hermiona.
Reakcja Harry’ego nie zdziwiła ją zbytnio. Chłopak zaczął chichotać jak szalony i czarownica musiała mu przypomnieć, że jeśli będzie głośno to obudzi Suzanne.
- Żartujesz! – stwierdził, gdy się uspokoił. – Robards miał ci to wysłać? Chciał się spotkać w McDonaldzie? On?
- Wyobraź sobie, że tak. Kupił mi Big Maca i herbatę, a potem poszliśmy to zjeść do jego samochodu.
- On ma samochód?
- Tak, srebrny, sportowy, ze skórzaną tapicerką.
- Nie wierzę! Nie raz musiałem mu tłumaczyć jak działają mugolskie rzeczy podczas akcji. On nawet nie wie co to jest rower…
- To jeszcze nie koniec! – syknęła Hermiona. – Robards wyznał mi, że się we mnie zakochał i chce abym rzuciła dla niego Rona!
- Prędzej uwierzę, że Armaty z Chudley wygrają mistrzostwa świata w quidditchu niż w to, że mój szef przystawiał się do ciebie – oznajmił Harry ponuro i spojrzał jeszcze raz na listy. – Jeden i drugi jest pisany przez tą samą osobę, ale to nie jest pismo Robardsa. Pomyślałaś, że może ktoś się pod niego podszył?
- Myślisz, że ktoś uwarzył eliksir wielosokowy?
- To by wiele wyjaśniało, ktoś po prostu chce ciebie i jego skompromitować. Mam przeczucie, że taka jest prawda! – chłopak był zadowolony ze swojej dedukcji. – Może też być pod wpływem imperiusa.
- Uważam, że nie masz racji. Zauważyłabym gdyby inaczej się zachowywał, znając ciebie też być dostrzegł, że coś nie gra – zaoponowała Hermiona niezbyt pewnie. – To trwa od sierpnia, mam wrażenie, że nie chcesz przyjąć do wiadomości faktu, że mogę się podobać mężczyźnie po pięćdziesiątce – zarumieniła się.  
- Wierzę, że jesteś atrakcyjna, ale nie zmienisz faktu, że Robards zachowuje się dziwnie – oznajmił Harry. – Dlaczego w listach jest nie jego pismo? Ktoś chce wrobić albo ciebie, albo jego, albo was oboje. Mam nadzieję, że nawet nie rozważyłaś jego propozycji? – spytał się ponuro.
- Głupi jesteś – oburzyła się Hermiona. – Jasne, że tak! Jestem z Ronem!
- To dobrze – chłopak odetchnął z ulgą. – Uważam, że musimy wdrożyć własne śledztwo. Wymyślę jakiś plan, aby sprawdzić, kto się pod niego podszywa.
- A jeśli to jednak Gawain we własnej osobie ma takie pomysły, co wtedy zrobisz?
- Wątpię – odrzekł Harry dziarskim tonem. – Jeśli to prawda to przeproszę cię za to, że ci nie wierzyłem.
- No dobra – zgodziła się Hermiona z wahaniem. – A teraz chodźmy na dół, wszyscy pewnie się zastanawiają, co tutaj tak długo robimy. I pamiętaj! – złapała go za rękaw. – Ani słowa nikomu! Nawet Ginny!

***

Gdy w niedzielny poranek obudziło Hermionę stukanie sowy w szybę wiedziała, że coś jest nie tak. Podejrzewała, że to może być kolejny prezent albo wiadomość od Gawaina. Nikt inny nie miał powodu, aby niepokoić ją z samego rana. Zegar wskazywał godzinę szóstą trzydzieści, nawet Prorok Codzienny nie przychodził do niej o tej porze. Ron twardo spał, nie zwracając uwagi na hałasy za oknem i świergotanie Świstoświnki. Czarownica wstała z łóżka i po omacku znalazła kapcie. Dzień był ponury, ciężkie ołowiane chmury zraszały deszczem ogród Weasleyów. Owijając się w bluzę Rona Hermiona ruszyła w stronę okna. Ze zdumieniem stwierdziła, że sowa ma dla niej gazetę, ale nie posiada woreczka, do którego wkłada się monety. Gdy wzięła od ptaka Proroka Codziennego i zobaczyła, że wystaje z niego list.

- Błagam, niech to nie będzie kolejny pomysł Gawaina – jęknęła w duchu podczas otwierania koperty. – Panno Granger, nie wiem z kim się widziałaś wczoraj, ale to nie byłem ja. Dzisiaj, o godzinie jedenastej zostanie zwołana konferencja prasowa, na której wyjaśnię wszystko. Radzę ci abyś twierdziła, że to nie byłaś ty i miała poparcie świadków. Pozdrawiam, Gawain Robards – odczytała zdumiona dziewczyna.

Otworzyła gwałtownie Proroka Codziennego i znalazła artykuł o jakże wymownym tytule „Hermiona Granger zyskuje poparcie dzięki wysoko postawionemu kochankowi”. Kiedyś Harry powiedział jej, że czyta z prędkością światła. Tym razem czytała dwa razy szybciej. Autorką artykułu, w którym roiło się od domysłów typu „cała ustawa o skrzatach domowych została poparta dzięki interwencji Robardsa”, była Dafne Greengrass. Hermiona z lekkim zdziwieniem zorientowała się, że nie jest na nią ani zła, ani się nie boi reakcji innych ludzi. Kolejny raz była bohaterką skandalu i kolejny raz będzie tak samo: zaprzeczy wszystkiemu, tak samo jak Gawain. Niepokoił ją tylko fakt, że ktoś się pod niego najprawdopodobniej podszył. Czemu tego nie zauważyła?

Hermiona popatrzyła się na zdjęcia dołączone do artykułu. Były ciemne i wszystko wskazywało, że były robione z ukrycia. Nic dziwnego, że nie zauważyła fotografa. Zastanawiała się skąd Dafne wiedziała, że ma spotkanie w McDonaldzie. Najprawdopodobniej śledziła ją od dłuższego czasu szukając okazji do zemsty, a Pansy jej we wszystkim pomagała. Hermiona musiała przyznać, że koleżanka z roku ma powody, aby dopiec zarówno jej jak i Robardsowi. Westchnęła. Wiedziała, że to będzie długi dzień. Najpierw musi pogadać o tym z Harrym i Ronem. Obudziła swojego mężczyznę i oznajmiła mu, że Dafne znowu zaatakowała. Nie zdradziła mu jednak wszystkich szczegółów. Nie chciała wszystkiego mówić, a przynajmniej nie przed konsultacją z Harrym.

Ginny nie była zachwycona, gdy przyjaciółka z jej bratem przyszli z samego rana i wyciągnęli jej chłopaka z łóżka.
- To nie mogło poczekać do jakiejś sensownej godziny? – wymruczała gniewnie.
- Nie mogło – oznajmiła Hermiona i podała Harry’emu gazetę z listem.
- O ja pierdzielę! – wyrwało się chłopakowi.
- Też tak uważam – przytaknął ponuro Ron.
Ginny, która zaglądała mu przez ramię patrzyła się na zdjęcia ze zdumieniem. Podniosła wzrok na Hermionę z niemą prośbą, aby przyjaciółka wytłumaczyła, co to wszystko ma znaczyć.
- Dafne – oznajmiła z niesmakiem. – Mści się za to, że zrobiłyśmy z niej kłamczuchę.
- Widzę – odrzekła Ginny. – To jednak nie tłumaczy, czemu spotykasz się potajemnie z szefem Harry’ego. Chyba ona nie ma racji, prawda? – spytała się z nadzieją w głosie i zerknęła na czerwonego ze złości Rona.
- Wszystko w porządku – wtrącił się Harry. – To wszystko było zaplanowane.

Obydwie dziewczyny popatrzyły się na niego ze zdumieniem. Ron drgnął jakby wyrwany z transu. Chłopak zaczął opowiadać z pewnością siebie, która zaskoczyła nawet Hermionę:
- Zauważyliśmy już w sierpniu, że Robards dziwnie się zachowuje. Podejrzewaliśmy, że ktoś się pod niego podszywa, dlatego poprosiłem Hermionę, aby mi w tym pomogła.
- Pozwoliłeś, aby stary dziad obmacywał moją dziewczynę!? – warknął  Ron.
- Nie macał mnie – oświadczyła głośno Hermiona.
- Na zdjęciu trzyma cię za rękę! – wskazał na gazetę.
- Spokojnie, Ron, naprawdę nie masz, czym się denerwować – oznajmił Harry. – To moja wina, że zrobiłem z Hermiony czegoś w rodzaju tajnej agentki. Miała udawać zainteresowanie abym zebrał dowody. Dlatego tak dziwnie zachowywała się w wakacje - Hermiona spłonęła rumieńcem, a Ron z Ginny się naburmuszyli. – Naprawdę chcieliśmy wam powiedzieć, ale to było zbyt duże ryzyko – Harry spojrzał się na nich przepraszająco. – Teraz sprawa wyszła na jaw, więc powiemy wam, co tylko chcecie wiedzieć.
– Mam ochotę zamknąć was w pomieszczeniu z akromantulami! – oznajmił Ron. – Za karę macie mnie przyjąć do drużyny! Skopmy Dafne tyłek!
- Też wam pomogę! – dodała Ginny. – Mogę się założyć, że to jej sprawka. Na pewno wynajęła kogoś, aby udawał Robardsa!
- Tego jeszcze nie wiemy – powiedziała Hermiona podczas porównywania pisma na listach. – Te dwa są napisane przez jedną osobę…
- To na pewno pismo mojego szefa – orzekł Harry biorąc do ręki ostatnią wiadomość.
- Wszyscy możemy potwierdzić, że byłaś w domu i pod ciebie też ktoś się podszył – dodał Ron. – Będziesz miała alibi.
- Pomyślimy nad tym później – mruknęła Hermiona. – Teraz trzeba będzie wyjaśnić wszystko waszym rodzicom – zwróciła się do Rona i Ginny. – Moim też… - westchnęła ciężko.
- Będzie dobrze – powiedział Harry i położył jej rękę na ramieniu. – Pomożemy Gawainowi przycisnąć Dafne i oczyścimy wasze dobre imię!

***

Kuchnia Nory powoli zapełniała się kolejnymi osobami. Hermiona każdemu wręczała gazetę i kazała przeczytać artykuł Dafne, uprzedzając, że są to bzdury i wyjaśni później jak było naprawdę. Dzięki temu nikt nie był zaskoczony i każdy wierzył w wersję Harry’ego. Hermiona musiała przyznać w duchu, że jej przyjaciel stanął na wysokości zadania. Była gotować przyznać się do zauroczenia Gawainem, gdyby Ron bardzo naciskał (chociaż wiele szczegółów zostawiłaby dla sobie), ale pomysł z tajną agentką bardziej jej się spodobał.

- Czemu ja o tym nie wiedziałem? – spytał się ostro Percy. – Czy Kingsley jest poinformowany o tym wszystkim?
- Nie, nie miałem mocnych dowodów – oznajmił szybko Harry. – Nie chciałem opierać się tylko na domysłach.
- To jasne jak słońce, że wszystko jest prowokacją! Taki poważny mężczyzna jak Gawain Robards nigdy nie zalecałby się do dwudziestolatki – oświadczył z pewnością Percy i poprawił okulary. – Już na samym początku powinniście przyjść z tym do mnie albo do Kingsleya! Sprawa jest jasna, ktoś chce zdyskredytować jego i Hermionę! – rudzielec napuszył się.
- A ja bym nie była taka pewna! – rozległ się głos Muriel, która weszła do kuchni w błękitnej koszuli nocnej, z Prorokiem Codziennym pod pachą. – Widzę, że nie znacie sekretu Robardsa – zarechotała.
- Nie interesują nas plotki o moim szefie, tylko fakty – oznajmił Harry spokojnie i wstał z krzesła. – Prawda jest taka, że to porządny…
- Siadaj kochaniutki! – przerwała mu Muriel i usadziła go z powrotem. – Kiedyś chętnie mnie słuchałeś! Tak, wiem, że to ty byłeś tym rudzielcem na weselu Billa – wyjaśniła. – Coś mi się zdaje, że nie znasz paru faktów o Gawainie, tak samo jak nie wiedziałeś wielu rzeczy o Dumbledorze!
- Niby czego? – spytał się Harry z lekceważeniem, ponieważ pamiętał o bzdurach, które wygadywała Muriel na weselu.
– Ten facet ma bzika na punkcie młodych dziewczyn! – odezwała się ciotka triumfalnie.

Ginny z Angeliną parsknęły śmiechem. Percy zmarszczył czoło i widać było, że jest zniesmaczony. Harry wyglądał na opanowanego, ale Hermiona zauważyła, że zaczyna się denerwować.
- I to jest ten wielki sekret? – wypalił Ron.
- Radzę ci pilnować swojej dziewczyny – oznajmiła Muriel jadowitym tonem. – Za czasów Korneliusza Knota i Rufusa Scrimgeoura często uwodził stażystki, a potem załatwiał im posady – popatrzyła się wymownie na Hermionę. – Tak, złociutka, Gawain lubi takie jak ty, obieca ci złote góry, wciśnie na dobre stanowisko, a potem porzuci jak zużyte pióro… Zarówno Knot jak i Scrimgeour tuszowali jego postępki.
- Niech ciocia przestanie! – odezwał się ostro Artur. – To są jakieś głupie plotki!
- Właśnie! Totalne głupoty! – odezwał się Percy. – Byłem zarówno przy Knocie, jak i Scrimgourze i niczego takie nie zauważyłem!
- Jak nie chcecie mi wierzyć to nie wierzcie – Muriel machnęła ręką. – Mimo wszystko radziłabym ci trzymać się od niego z daleka! – poradziła Hermionie i wyszczerzyła do niej swoje żółte zęby.
- Będę pamiętać – odparła dziewczyna i odprowadziła wzrokiem staruszkę, która szła w stronę kanapy rechocząc złośliwie.
- Stara wariatka – mruknęła pod nosem Ginny. – Po wojnie kompletnie jej się w głowie poprzestawiało!
- Też tak uważam – poparł ją Harry.

Wzburzenie spowodowane przez słowa Muriel trwało jeszcze chwilę. Wszyscy byli zdania, że ktoś się podszył pod Robardsa i nie mogli doczekać się konferencji prasowej. Hermiona była poklepywana po plecach i wysłuchiwała słów poparcia. Nagle wszyscy zamilkli, ponieważ w kominku buchnęły płomienie i wyszła z nich Fleur, a zaraz za nią Bill.
- O! Wszyscy w komplecie! – zawołał najstarszy syn Weasleyów z entuzjazmem.
- Bill! Kochanie! Mieliście wrócić po Sylwestrze! – pani Weasley podleciała do nich ze szczotką i zaczęła strzepywać sadzę z ich szat.
- Wiem, mamo, ale mamy dla was prezent – Bill wyszczerzył zęby w uśmiechu.
- Jaki?
- Będziemi mieli dziecko! – zaświergotała radośnie Fleur.

18 komentarzy:

  1. Ciekawe kto napisał ten list..No i jeszcze ta niespodzianka Billa i Fleur to raczej kara ! Coś ostatnio nie ma nic o Severusie:(

    Elfka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może wyjaśni się parę kwestii w kolejnym rozdziale, a może zagmatwa... :]
      Dziecko z rodzinie to raczej kara dla Rona, już widze go w roli wujka xP
      Severus zajęty jest bzykaniem się z Sarą, ale raz na jakiś czas zajrzymy do Azkabanu ^^

      Usuń
  2. Cięte riposty Cioteczki najlepsze. Niech wena będzie z tobą

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciotka rządzi, można wkładać w jej usta najbardziej chamskie słowa :D

      Usuń
  3. Od 2 rozdziałów mam niedosyt i kończy się w takich momentach że chciałoby się zaraz drugi rozdział, a to trzeba tydzień poczekać.
    Swoją drogą niby ktoś się po Gawaina poszył, niby nie on napisał ten list i dał Herm biżuterię, ale zaskakująco dużo wie na temat relicji Herm z Gawainam: tu chodziła w sukience, tam się rumieniła, albo, że odbyli tą rozmowę, w której Gawain ją olał.
    Jeszcze 2 rozdziały temu miałam nadzieję że Hermiona pogoni Rona i bedzie z Gawainem choćby do wyjścia Seva z Azkabanu albo może nawet trochę dłużej, ale widzę że raczej nie ma na to szans.
    Pozdrawiam i życzę weny P. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie będę ukrywać, że uwielbiam mieszać. W moim opowiadaniu nic nie jest pewne, ale za jakiś czas wszystko się wyjaśni :]
      Również pozdrawiam! :D

      Usuń
  4. No to się porobiło ;) Zaczyna być coraz ciekawiej, ale przyznam, że sądziłam, iż Hermiona jednak będzie z Gawainem. Jej połączenie z Ronem przyprawia mnie zawsze o ból głowy. Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Takie życie, raz jest tak, raz inaczej :D
      Nawet jeśli nie sparuję Gawaina z Hermioną to myślę, że będzie się pojawiał, polubiłam gościa :]
      Wiem coś o bólach głowy niestety :P

      Usuń
  5. A i jeszcze jedno :D Rysunki pierwsza klasa :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że Ci się podobają <3
      P.s. - chyba uchwyciłam u ciotki Muriel ten drapieżny wzrok szukający ofiary :D

      Usuń
  6. Witam cię bardzo serdecznie. Jestem na tym blogu od niedawna i postanowiłam, że zostanę na dłużej.
    Bardzo fajne opowiadanie, jedno z tych lepszych, które przyjemnie się czyta, bo jest logicznie napisane, prawie bezbłędnie, no i wiesz o czym piszesz. Co prawda w niektórych momentach trącało mi minimalnie parodią, ale ostatnie rozdziały przekonały mnie do niego. Podobają mi się intrygi, które wymyślasz. Ta z Gawainem jest najlepsza jak do tej pory. Liczę na szybkie wyjaśnienie, a jeśli chodzi o Severusa to dopóki nie robi nic poza spotykaniem się z Sarą to jakoś mi go nie brakuje. Jak na razie chciałabym się dowiedzieć co wyjdzie z tej konferencji prasowej. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuje za opinię! :D Bardzo mi pomaga, gdy dostaję takie komentarze. wtedy wiem co robię dobrze i źle. Jestem szczęśliwa, że uważasz moje opowiadanie za jedno z lepszych :). Parodia często jest zamierzona, życie czasem przypomina kiepsko napisaną komedię lub telenowelę brazylijską. Severus chwilowo jest zajęty Sarą, wieje nudą, więc nie piszę o nim zbyt wiele.
      Również pozdrawiam!

      Usuń
  7. No co tu wiele gadać, rozdział fajny, jak zawsze coś się nagmatwało. Liczę ze jednaj Hermiona będzie przynajmniej przez krótki czas z Gawainem, ponieważ nie za bardzo pasuje mi ona do Rona. Z niecierpliwoscią czekam na rozwój wydarzeń.
    Pozdrawiam i życzę dużo weny.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Znowu mam ochotę zaspoilerować, ale nic nie powiem :]. Uwielbiam gmatwać Hermionie życie :D

      Usuń
  8. No i co, no i znowu zamieszanie! Jak ja lubię Twój sposób prowadzenia akcji, ledwo jedno się wyjaśnia, już drugie się gmatwa, właśnie takie rzeczy sprawiają, że się wciągam w fabułę na maxa!
    Ja już wróciłam do żywych i nadrabiam zaległości, na rozdział (nudny) do mnie zapraszam, ale jako, że nudny, to nie ma pośpiechu XD
    Buziaki i duuużo weny! <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czyli twierdzisz, że moje opowiadanie wciąga jak chodzenie po bagnach? Cieszę się z tego bardzo :D

      Usuń
  9. Jestem i ja! Eh możesz we mnie rzucić avadą nie obrażę się :D Ostatnio mam takie urwanie głowy, że nie mam czasu na nic! Ale na szczęście teraz wreszcie nadrabiam zaległości
    Ale pokręcone to wszystko. Czyli Gawain to nie on, a ktoś się pod niego podszywa? I Dafne bawi się dziennikarkę, eh co za krowa! (użyłabym ostrzejszego słowa, ale staram się opanowywać emocje)
    Reakcja Rona mnie dobiła xD Jeden za wszystkich wszyscy za jednego xDDDD
    Cóż u mnie zmiany i zmiany. W wolnej chwili zapraszam na nowości
    http://last-minute-love-dramione.blogspot.com/ nowe opowiadanie
    http://simply-irresistible-dramione.blogspot.com/ nowy rozdział

    OdpowiedzUsuń
  10. Chciałam się pożegnać.Jutro jadę nad jezioro i zostaje tam do końca tego tygodnia, a nie wiadomo czy będzie internet więc oczywiście że nie zapomniałam o twoim blogu tylko nie mam możliwości wpaść :( Ale trzeba trochę wypocząć w końcu wakacje. To do przeczytania?

    Elfka

    OdpowiedzUsuń