poniedziałek, 18 lipca 2016

Powojenne życie Hermiony G.: Rozdział 30 – Afera zamieciona pod dywan


Severus wziął do ręki Proroka Codziennego i przeczytał po raz drugi artykuł Dafne Greengrass. Był pod wrażeniem głupoty Granger, która kolejny raz wpakowała się w aferę. Zamiast spotkać się z Gumochłonem na odludziu, a najlepiej prywatnie w domu, to wybrała najbardziej oblegane miejsce. Utwierdziło go to w przekonaniu, że Gryfońska odwaga nie idzie w parze z rozumem. Na miejscu dziewczyny trzymałby się z dala od kłopotów, zwłaszcza, jeśli wiedziałby, że narobił sobie sporą ilość wrogów. Nie podejrzewał jej o romans z Gumochłonem. Wystarczył mu jeden rzut oka na zdjęcia, aby się przekonać, że dziewczyna była oburzona i zniesmaczona tym, cokolwiek gadał Gawain. Nazwisko autorki artykułu dowodziło, że ponad połowa treści, o ile nie cała, była zmyślona.
- Czemu Potter nie może wpakować się w jakieś kłopoty? – Severus spytał sam siebie.

Miałby z tego większą rozrywkę. Nic by go nie ucieszyło bardziej niż obserwowanie jak szczeniak się stacza. Wytapetowałby sobie ściany stronami wyrwanymi z gazety i patrzyłby na nie z lubością przez te wszystkie nudne godziny spędzone w celi. Z braku laku musiał zadowolić się Hermioną, ponieważ jak to mugole mówią, na bezrybiu i rak ryba. Jej wpadki także kolekcjonował, ale nie miał zamiaru umieszczać ich na widoku. Strony z gazet spoczywały bezpiecznie pod jego materacem. Sara twierdziła, że to bez sensu i przyciąga złą energię, ale on czerpał przyjemność z tego, że komuś w życiu nie wychodzi. Granger albo miała niesamowitego pecha, albo wyraźnie ktoś się na nią uwziął.

Podejrzewał, że Dafne Greengrass chce się zemścić na Hermionie za to, że została zmuszona do przeprosin po ostatniej aferze. Według opinii Severusa ona także nie używała mózgu. Niby była w jego domu, więc teoretycznie powinna umieć przeprowadzić intrygę, ale jej dotychczasowe dokonania wołały o pomstę do nieba. Zamiast wylewać na Granger wiadro pomyj, mogła uzbroić się w cierpliwość i zbierać dowody, a czasem zaaranżować jakieś sytuacje. Zdjęcia, które dodała do swojego artykułu dowodziły jedynie, że Hermiona spotkała się z Gumochłonem sam na sam. Każdy myślący czarodziej od razu się zorientuje, że tylko on miał pozytywne uczucia wypisane na twarzy.

Snape popatrzył się z niesmakiem na Robardsa. Stary dureń ugania się za krótkimi spódniczkami! Nigdy nie miał o nim dobrego mniemania, a teraz uznał, że auror znalazł się na dnie. Jednak dzięki swojej ponadprzeciętnej inteligencji wiedział, że cała ta afera skończy się źle dla Dafne. Gumochłon miał wiele wad, ale potrafił walczyć i gdy dobierze się jej do skóry to zrobi z niej karmę dla smoków. Severus zdziwiłby się, gdyby dziewczyna nie wyleciała z magicznej społeczności z prędkością Nimbusa 2001.
- Byleby nie na twarz, bo męża nie znajdzie – stwierdził i uniósł delikatnie kącik ust, co oznaczało rozbawienie.
Pewnym ruchem wyrwał stronę z Proroka Codziennego i schował ją pod materacem. Kolejne potknięcie członka Złotej Trójcy do kolekcji.

***

Osoby zgromadzone w salonie państwa Weasey rzuciła się na Billa i Fleur, aby im pogratulować. Hermionie udało się to jako jednej z pierwszych dlatego wykorzystała zamieszanie i wymknęła się na schody. W chwilę później była już w dawnym pokoju Rona. Zaraz za nią wszedł jego były właściciel, który podążył za swoją dziewczyną.
- Co kombinujesz? – spytał się wiedziony ciekawością.
- Chcę zrobić duplikaty listów od Robardsa – odparła i wyjęła je z torby. – Gemino!
- Po co? – zdziwił się Ron.
- Coś mu tu nie pasuje, mam wrażenie jakbym układała puzzle i brakowało mi połowy elementów… Coś mi umknęło tylko nie wiem co – odparła Hermiona podczas chowania kopii do torebki.
- Sprawa jest prosta, Dafne próbuje się na tobie zemścić, dlatego wynajęła kogoś, kto podszywa się pod Robardsa – oznajmił pewnym siebie tonem rudzielec.
- To co mówiła twoja ciotka…
- Wiesz, że powtarza głupie plotki. Harry jest przekonany, że jego szef jest nie winny, a przecież zna go doskonale. W końcu pracują ze sobą, nie?
- Wiem, ale i tak coś mi tu nie gra – upierała się Hermiona. – Po co Dafne pisała, że Robards załatwił mi poparcie dla ustawy o skrzatach? Przecież nie ma na to dowodów, na to, że mamy romans też nie.

Ron zmarszczył brwi i podparł brodę dłonią. Hermiona pomyślała, że gdyby intensywniej myślał to z jego uszu zaczęłaby wylatywać para. Odwróciła się do niego plecami, aby ukryć rozbawienie.
- Jestem pewien, że ona za tym stoi – oświadczył po dłuższej chwili Ron. – Skoro jest fałszywy Robards to pewnie jest i fałszywa Hermiona. Żaden problem, aby Pansy zwinęła ci włos. Pewnie ma zdjęcia jak robicie coś… nieprzyzwoitego.
- Na Merlina! Ron! Nie wierzę, że posunęłaby się do czegoś tak podłego – Hermiona była wstrząśnięta. – Rzeczywiście, istnieje taka możliwość, ale… nie... to niemożliwe!
- A niby czemu nie? – upierał się rudzielec. –  Wszystkie Ślizgonki, są podłe i wredne! Pansy od dawna cię nienawidzi. Pewnie Robards przewidział taką możliwość i dlatego chce abyś powiedziała, że to nie byłaś ty. Dlatego chce abyś miała poparcie świadków!
- Ja nie wiem… - odparła Hermiona niepewnym tonem.
- Harry, ja i Ginny polecimy z tobą do Ministerstwa Magii i potwierdzimy, że byłaś wtedy z nami! Zobaczysz, uratujemy cię – Ron podszedł do swojej dziewczyny i pocałował ją delikatnie.
- Kochany jesteś – wyszeptała Hermiona i przytuliła się do niego. – Kocham cię.
- Ja ciebie też.

***

Flesze aparatów oślepiały Hermionę, ale starała się nie mrugać. Stała koło fontanny w głównym holu Ministerstwa Magii. Przed nią zebrał się tłum dziennikarzy i fotografów, a za nimi stali zaciekawieni widzowie, którzy przypadkowo znaleźli się na konferencji. Obok niej stał wyprostowany Gawain Robards i widać było po jego minie, że jest pewny siebie. W pewnej odległości za nimi znajdował się Harry, Ron, Ginny, Kingsley oraz kilkoro pracowników Ministerstwa.

Dafne, sprawczyni całego zamieszania, uśmiechała się do fotografów i kolegów z redakcji. Hermiona martwiła się w duchu, że Ron ma rację i Ślizgonka wyskoczy z jakimś dowodem, którego nikt się nie spodziewa. Nic innego nie tłumaczyło jej pewności siebie. Chyba, że to była dobra mina do złej gry.
- Bardzo proszę o ciszę! – odezwał się donośnym głosem Kingsley. – Szef biura aurorów Gawain Robards oraz Hermiona Granger, młodsza specjalistka Wydziału Istot, chcą coś wszystkim oświadczyć!

W ciągu ułamku sekundy zapadła pełna napięcia cisza. Hermiona mogłaby przysiąc, że większość zgromadzonych wstrzymała oddech. Z nerwów zacisnęła bezwiednie pięści, które szybko pobielały i przełknęła z trudem ślinę. Bała się co się stanie po przemowie jej i Robardsa. Czy Dafne naprawdę przygotowała dla niej i Gawaina coś wyjątkowo paskudnego?
- Witam wszystkich! Wezwałem państwa na tę konferencję prasową w celu rozwiania pewnych wątpliwości, które dotyczą mnie i panny Hermiony Granger - auror przemawiał pewnym siebie głosem. – Nie będę wygłaszał długich przemów, jestem prostym człowiekiem, lubię, gdy wszystko jest jasne…. Dlatego oświadczam, że nigdy nie miałem romansu z panną Granger oraz nie interweniowałem w sprawie ustawy o skrzatach domowych.

Po tych słowach w holu zawrzało niczym w ulu. Dziennikarze zaczęli przekrzykiwać się nawzajem zadając pytania typu: „kto jest na zdjęciach”, „dlaczego spotykał się z panną Granger”, „czy nie uważa, że Hermiona jest atrakcyjna” oraz domagali się aby oskarżona zabrała głos. Gawain uniósł ręce do góry dając znak, że jeszcze nie skończył.
- Od razu chcę zaznaczyć, że nie mam nic przeciwko pannie Greengrass – zakomunikował bez cienia złości. – Uważam za wspaniałe, że zainteresowała się domniemanym złamaniem prawa. Na jej miejscu, także bym interweniował ale… z mniejszym rozmachem – uśmiechnął się do niej ze współczuciem jakby miała dwa latka i wybrudziła spódniczkę czekoladą. – Panna Greengrass jest młoda i pełna zapału, zobaczyła to i owo, dopowiedziała sobie resztę, nie sprawdziła wszystkiego i wyszło, co wyszło. Błąd młodości, wybaczam jej. To doprawdy wspaniałe wiedzieć, że ma się obrończynię sprawiedliwości w Ministerstwie, która nie cofnie się przed niczym, nawet oskarżeniem niewinnych – mówił to poważnym tonem, ale jego oczy wskazywały, że stroi sobie żarty.

Zebrani zaczęli chichotać, na co Dafne skrzyżowała ręce na piersi i posłała mu pełne złości spojrzenie. Ku zdziwieniu Hermiony Rita Skeeter nie zaśmiała się. Patrzyła się na Gawaina z miną wyrażającą pogardę. Wtedy w głowie czarownicy pojawiła się pewna myśl i zrozumiała, że odnalazła jeden z elementów układanki.
- Oświadczam także, że to nie ze mną spotkała się panna Granger, dlatego zamierzam powołać grupę, która zajmie się poszukiwaniem osoby, która postanowiła wcielić się w moją osobę i zszargać moją opinię!

Hermiona poczuła się jakby otoczyła ją wataha wściekłych psów. Dziennikarze rzucili się w jej kierunku wykrzykując pytania. „Dlaczego nie zauważyła, że ktoś podszywa się pod Robardsa, „czy będąc tak wybitną czarownicą można przeoczyć tak istotny szczegół”, „czy z powodu swojej niekompetencji poda się do dymisji”. Przerażona dziewczyna chciała coś odpowiedzieć, ale nie dała rady przekrzyczeć tłumu. Dopiero interwencja Harry’ego uratowała ją z opresji.
- Proszę się odsunąć! – oznajmił stanowczo i pokazał dziennikarzom, że mają zająć swoje poprzednie miejsca.
- Dzięki – wykrztusiła z trudem Hermiona.
- Później – odparł i spojrzał się na nią znacząco. – Teraz powiedz jak było.

Czarownica wiedziała, że przyjaciel chce, aby okłamała wszystkich, że nie spotkała się z Robardsem. Jednak jej poczucie sprawiedliwości znowu wzięło górę nad rozsądkiem:
- Oświadczam, że nie miałam romansu z panem Robardsem… ale owszem, spotkałam się z nim, jednak miało to pewien cel!
- Niby jaki? – prychnęła Rita odzywając się pierwszy raz od rozpoczęcia konferencji.
- Harry Potter jako pierwszy zauważył, że Gawain Robards dziwnie się zachowuje, dlatego wdrożyliśmy tajne śledztwo w tej sprawie – oznajmiła i wyciągnęła sfałszowane listy. –  Tu mam dowód, że to nie on do mnie pisał!

Główny hol znowu rozbrzmiał rozmowami i głośnymi pytaniami dziennikarzy. Szef Harry’ego i Kingsley w ciągu sekundy dotarli do młodego aurora.
- To prawda Potter!? – rzucił ostro Gawain.
- Tak – odparł zmieszany Harry.
- Wszystko jasne – bąknął Kingsley. – Wasza dwójka nie może stać z boku tylko wszystko bierze na siebie.
- Co ja mam teraz zrobić? – spytał się Robards patrząc się krzywo na podwładnego.
- To proste – oznajmił po chwili Minister Magii. – Harry zostaje szefem grupy, który zbada całą tę sprawę.
- N… naprawdę? – wyjąkał Harry, kompletnie zaskoczony nagłym awansem.
- Nie sądzisz, że jest trochę za młody? Wolałbym kogoś starszego – zaprotestował Robards.
- Młody czy nie, to dzięki niemu Voldemort wącha kwiatki od spodu, więc znalezienie twojego sobowtóra będzie dla niego łatwe niczym wykradzenie smoku jajka – Kingsley zachichotał ze swojego dowcipu.
 - Skoro sobie tak życzysz – szef aurorów skrzywił się znacząco, ale posłusznie poszedł ogłosić dziennikarzom, co zostało postanowione.

***

Konferencja zakończyła się. Kingsley z Robardsem i Harrym postanowili, że zaczną przesłuchiwać świadków następnego dnia. Hermiona w tym czasie powiadomiła Ginny i Rona, że musi na chwilę pójść z kimś porozmawiać. Nie byli zachwyceni, ale nie mieli wyboru. Obiecała im, że wszystko wytłumaczy jak wróci do Nory. Gdy weszli do kominków, aby dostać się do domu siecią Fiuu, Hermiona skierowała swoje kroki ku redakcji tygodnika „Czarownica”. Rita Skeeter była zaskoczona, gdy zobaczyła kto ją odwiedził w biurze. Szybko się opanowała i wyszczerzyła do niej zęby w fałszywym uśmiechu.
- Proszę, proszę, bohaterka skandalu przybyła w moje progi – zacmokała. – Czym mogę służyć słynnej Hermionie Granger?
- Chcę pogadać z tobą o pewnych… starych sprawach – odpowiedziała dziewczyna i popatrzyła się na dziennikarkę znacząco.
- Wejdź – Rita rzuciła krótko, rozejrzała się niespokojnie i zamknęła szybko drzwi.

Hermiona stwierdziła, że jadowicie zielony kolor jest bez wątpienia ulubionym dziennikarki. Cały jej gabinet utrzymany był w tym odcieniu, co kontrastowało z czarnymi meblami. Na ścianach Rita porozwieszała wycięte z gazet artykuły. Jak młodsza z czarownic zauważyła, wszystkie były autorstwa właścicielki gabinetu. Na półkach również dominowały pozycje Rity.
- Po co tu przyszłaś? Chcesz udzielić wywiadu, aby pogrążyć tę małą ździrę Dafne? – spytała się ukazując przy okazji swoje złote zęby.
- Nie, chcę pogadać o Robardsie i o tym jak uwodził stażystki, a Knot i Scrimgeour to tuszowali.

Rita popatrzyła się na nią z mieszaniną zdumienia i strachu. Hermiona poczuła, że reakcja dziennikarki nie jest udawana. Fałszywy uśmiech spełzł z jej twarzy i podskoczyła gwałtownie do młodej czarownicy chwytając ją za ramię i wbijając w nie swoje krwistoczerwone paznokcie.
- Skąd to wiesz!? – warknęła głucho.
- Mam… swoje… źródło… - wysyczała Hermiona z bólu i wyrwała się ze szponów Rity.
- Nikt nie ma prawa o tym wiedzieć, nikt! – dziennikarka wyglądała jakby chciała rozerwać dziewczynę na strzępy. – Gadaj skąd to wiesz!
- Najpierw zdradź mi szczegóły, ja je porównam z tym, co wiem, a potem wyjawię ci swoje źródło. Przekonałaś się nie raz, że potrafię dotrzymać słowa – zakomunikowała Hermiona dobitnie. – Wiem, że szantażowałaś Robardsa i myślę, że to ma związek ze stażystkami.

Rita wpatrywała się w nią z zacięciem wypisanym na twarzy. Było widać jak intensywnie myśli nad słowami przyjaciółki Harry’ego. Po dłuższej chwili odetchnęła głęboko i skurczyła się w sobie, jakby zrezygnowała z dalszej walki.
- Dobrze, powiem ci to, ale najpierw chcę wiedzieć czy tych informacji użyjesz do pogrążenia Robardsa.
- Słucham?
- Chyba nie myślisz, że uwierzyłam w jego bajki, że to nie on się z tobą spotkał? Totalny kretyn!

Hermiona poczuła zimny dreszcz na plecach. Czyli Gawain naprawdę się do niej przystawiał i wyznanie, że ją kocha było najprawdopodobniej kłamstwem! Po prostu był starym zboczeńcem i jedynym jego celem było zaciągnięcie jej do łóżka i obsypaniem galeonami, aby zamilkła, gdy już się nią nasyci i porzuci. Kolejny dreszcz wstrząsnął ciałem Hermiony, ale ten był spowodowany obrzydzeniem, który czuła do Robardsa i do samej siebie, za to, że kiedyś jej się podobał. Poczuła się wykorzystana.
- Chcę odkryć prawdę, mam dość jego gierek! – wycedziła przez zęby.
- Ha! Czyżby Miss Doskonałości się zaangażowała? Do jakiego etapu doszliście? Całował cię? Byliście w łóżku? – Rita zadygotała z podniecenia, ale szybko mina jej zrzedła. -  Szkoda, że nie mogę o tym napisać…
- Nie, nie możesz i nawet się nie całowaliśmy! – oznajmiła twardo Hermiona. – Jeśli nie chcesz, aby świat dowiedział się o jego przekrętach to zataję wszystko, ale chcę znać prawdę!
- No dobra, to jest prawda! – wyrzuciła z siebie Rita piskliwym tonem. – Zawsze go ciągnęło do młodych dziewczyn, takich, co skończyły dopiero szkołę. Załatwiał im posady, dlatego zawsze łatwo znajdował chętną. Na początku uważał i krył się z tym. Jednak, gdy został zastępcą Scrimgeoura poczuł się pewniej. Kilka osób zauważyło co się święci, niektóre dziewczyny chwaliły się w jaki sposób zyskały posadę. Atmosfera się zagęściła, Knot nie chciał stracić dobrego aurora, więc zapłacił odpowiednim ludziom za milczenie, a Gawainowi kazał się uspokoić. Robards był grzeczny do czasu, aż został szefem biura aurorów. Zaczął wtedy romansować z nie tą dziewczyną co trzeba. Biedaczka zaangażowała się i zrobiła wszystko, aby go przy sobie zatrzymać. Nie udało jej się, sprawa skończyła się naprawdę paskudnie… nie powiem ci jak, nie chcesz wiedzieć – zerknęła na zszokowaną minę Hermiony. – Gdy sprawa się rypła Scrimgeour postąpił podobnie jak Knot: zapłacił komu trzeba. Od tamtego czasu Robards był znowu grzeczny.
- Teraz polował na mnie, a gdy nie wyszło zaczął się wszystkiego wypierać – stwierdziła młodsza z czarownic z goryczą.

Dziennikarka wybuchła nieopanowanym śmiechem. Gdy skończyła spojrzała na skonsternowaną twarz Hermiony.
- Nie mógł gorzej trafić! – oznajmiła. – Przecież Miss Doskonałości jest niezrównaną wojowniczką o dobro i sprawiedliwość! Gdyby cię porzucił to zrobiłabyś mu z różdżki drzazgi. Potrafisz być wredna jeśli chcesz. Gdyby nie twoje pochodzenie to tiara na bank umieściłaby cię w Slytherinie. Uważam, że Robardsowi oczy jaja zasłoniły skoro podbijał do ciebie!
- Jakim cudem prawie nikt nic o nim nie wie? – zastanawiała się głośno Hermiona. – Na pewno ktoś coś musiał powiedzieć mimo otrzymania pieniędzy.

Ku zaskoczeniu dziewczyny Rita popatrzyła się na nią jak na idiotkę.
- Ty czasami naprawdę masz problem z myśleniem – westchnęła i popatrzyła się wymownie w sufit. – W świecie czarodziejów są pewne przysięgi…
- Wieczysta... – wyszeptała przerażona Hermiona.
- Właśnie – przytaknęła Rita. – Teraz twoja kolej, mów skąd wiesz o małym sekrecie Robardsa!
- Wiem od Muriel, ciotki Weasleyów.
- Muriel, Muriel… – dziennikarka powtarzała imię pod nosem. – Czasem dostaję listy od kobiety o takim imieniu.
- To pewnie ona, jest twoją wielką fanką – wyjaśniła Hermiona.
- Świetnie – ucieszyła się Rita. – W takim razie złożę jej przyjacielską wizytę i przekonam, aby nie rozpowiadała pewnych rzeczy. A ty moja droga… pamiętaj, że to co powiedziałam ma pozostać w tym pokoju. Nie chcę stracić mojego asa w rękawie!
- Nie martw się Rita – odparła Hermiona. – Nie stracisz go.
Po czym wyszła rozgorączkowana z jej gabinetu i pognała ku kominkom.

***

- Mam uwierzyć w bzdury, które wygaduje Rita i Muriel!? To absurd!
Harry krążył po byłym pokoju Rona jak znerwicowana surykatka. Nie chciał uwierzyć w to, co przekazała mu Hermiona. Uważał, że wszystko jest spiskiem. Ron siedział z Ginny na łóżku i przypatrywali się mu z niepokojem.
- Uważam, że to wcale nie są bzdury! – oświadczyła Hermiona, która stała przy oknie. – Wiedział, że Kingsley nie będzie tak bardzo pobłażliwy jak Knot i Scrimgeour, dlatego zrobił całą tę szopkę, aby odsunąć się od podejrzeń. Nie zdziwiłabym się gdyby sam dał cynk Dafne!
- Może też podrobił listy?
- Czemu nie? – spytał się Ron. – Facet nie jest głupi, sam nam to powtarzałeś, chciał się zabezpieczyć na wypadek wpadki. Poza tym wierzę Hermionie – oświadczył patrząc się przyjacielowi prosto w oczy. – W niej naprawdę można się zakochać!
- Och, kochanie!
- Pfff – prychnęła Ginny. – Facet jest inteligentny i każdy wie, że by się nie ładował w romans z Hermioną. Ja twierdzę, że Harry ma rację, to Dafne chce się zemścić na nich za pierwszy artykuł!
- Ty zawsze uważasz tak jak Harry! – warknął Ron.
- A ty jak Hermiona! – siostra odpowiedziała mu takim samym tonem. – Nie macie dowodów na to, że to nie był ktoś zamieniony w niego!

Kłótnia rodzeństwa przybrała na sile. Hermiona spoglądała od niechcenia przez okno i przypominała sobie wszystkie spotkania z Gawainem. Zazwyczaj dotyczyły one Severusa i jej podróży do Azkabanu. Schemat był zawsze ten sam: wchodziła do jego gabinetu, wdawali się w niezobowiązującą rozmowę typu „co słychać” lub „brzydka dziś pogoda”, po czym wypełniali formularze…
- Mam kolejny element układanki! – rozległ się okrzyk, który przerwał sprzeczkę Rona i Ginny.
- Czyli co? – spytał się Harry patrząc się na Hermionę spode łba.
- Robards zaczął się do mnie zalecać w sierpniu, i ciągnęło się to do końca września – wyliczała szybko Hermiona. – W tym czasie kilkukrotnie leciałam do Azkabanu spotkać się ze Snapem!
- I co z tego? – spytał się niezbyt przytomnie Ron.
- A to, że w tym czasie podpisywał te formularze – oznajmiła czarownica z przejęciem. – Podejrzewam, że wypełniał też wtedy jakieś inne papiery… wystarczy wziąć dokumenty z tych dni, w których się pojawiałam i porównać z jego charakterem pisma. Jeśli jest taki sam to znaczy, że Robards kłamie!
- Jesteś genialna! – wykrzyknął rudzielec i podskoczył do Hermiony, aby porwać ją w objęcia. – Moja czekoladowa żabka jest taka mądra! – wymruczał.
- No dobra… coś w tym jest – zgodził się Harry niechętnie. – Jutro przejrzę papiery i udowodnię wam, że to był fałszywy Robards!

***

W poniedziałek rano Harry pewnie wkroczył do Ministerstwa Magii, pojechał windą na piętro gdzie znajdował się Departament Przestrzegania Prawa Czarodziejów i ruszył ku Służbom Administracyjnym, aby zajrzeć do archiwum. Bez problemu uzyskał dostęp do odpowiednich dokumentów. Zadowolony z siebie otworzył szafkę i wyciągnął odpowiednie teczki. Nie był w ogóle zdziwiony, gdy znalazł w nich stare gazety zamiast pergaminów zapisanych ręką Gawaina Robardsa.

- Nie wierzyłaś mi Hermiono, gdy mówiłem, że trzeba szukać Czarnej Różdżki – mruknął pod nosem wesoło – teraz mam dowód na to, że mam rację i przekonam cię, że mój szef jest niewinny!

11 komentarzy:

  1. W tej intrydze będą co najmniej 3 dna, mogę się zalożyć że sam Salazar do spółki z Riddlem i Grindewaldem nie uknuli by lepszej.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  3. Nareszcie coś o Severusku <3

    Elfka

    OdpowiedzUsuń
  4. O matko! No tego to sie nie spodziewałam! Z rozdziału na rozdział coraz bardziej mnie zaskakujesz. Z niecierpliwoscią czekam na następny rozdział i powolne rozwiazanie tej intrygi. :)
    Pozdrawiam i niech wena będzie z tobą.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Staram się dostarczać rozrywki moim czytelnikom :)
      Również pozdrawiam!

      Usuń
  5. Ale mnie tu dawno nie było :D. Wybacz, pisałaś o tych zajęciach więc byłam pewna, że nastepna notka będzie pod koniec wakacji. Nie spodziewałam sie takich rewelacji związanych z Gawainem. Hermionie musi byc teraz cholernie głupio. Swoją drogą nie napisalam ci, że opowiadania tego typu sa raczej niespotykane i przyjemnie sie to czyta. Pokazujesz zwykłe problemy zwykłych ludzi, bez żadnych wojen, zabójstw, tortur. Chociażby ta scena z fantazjami Hermiony. Nie jest to jakieś patetyczne, za to pokazuje ze jest ona tylko człowiekiem i ma też swoją ciemną stronę :D. Nie wiem czy napisałam to jakoś sensownie i zrozumiałaś, bo trochę to chaotyczne :D.
    Pozdrawiam cię serdecznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przepraszam, że wprowadziłam Cię w błąd. Miałam zamiar wstawić coś pod koniec sierpnia, ale wena mnie dopadła i miałam chwilkę wolnego czasu. Dlatego wrzucam co mam :)
      Bardzo dobrze to ujęłaś: staram się pokazać, że Hermiona nie była ideałem, a życie jest życiem i czasem walki toczą się bez rozlewu krwi. Polityka miesza się z chciwością i pożądaniem, jedni donoszą na drugich, ktoś komuś kładzie kłody pod nogi. Stawiam głównie na psychologię i rozwój postaci oraz na realizm.
      Również pozdrawiam!

      Usuń
  6. Ojoj cóż za intrygi :D Nie miałam pojęcia że Harry potrafi tak kombinować. Ale najważniejsza kwestia nadal jest dla mnie niejasna: to był prawdziwy czy fałszywy Gawain? Pogubiłam się -.-
    Lecę dalej, może się czegoś dowiem.
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń