sobota, 31 października 2015

Polska Szkoła Magii i Czarodziejstwa: Rozdział 1 – Niesamowite zdolności Patrycji


Uczniowie klasy 6a zamarli na moment gdy wychowawczyni Pani Wójcik oświadczyła, że sprawdza pracę domową. Rozległy się gorączkowe szepty, pytano się sąsiadów czy rozwiązali trudne zadanie 4b albo co im wyszło w równaniu 2c. Nastąpił szmer gdy każdy uczeń otworzył swój zeszyt. Nauczycielka wzięła z biurka dziennik, przez chwilę poszukała długopisu wśród papierów i gdy go znalazła zaczęła sprawdzanie od pierwszej ławki przy oknie.
- Kolejny raz nie masz pracy domowej… – szepnęła do ucha Patrycji Anka. – Jeśli wychówa znowu zrobi to samo co ostatnio to pobijesz rekord. 
Tylko kilka koleżanek z najbliższych ławek wiedziało co oznaczały te słowa. Patrycja uśmiechnęła się i wyprostowała zeszyt otwarty na pustych stronach. Pomyślała, że skoro ten numer przechodził tyle razy to nie ma co się bać. Mimo wszystko czuła wewnętrzne napięcie. A co jeśli tym razem sztuczka nie podziała? – pomyślała. Pani Wójcik była co raz bliżej, sprawdzała ostatnie ławki środkowego rzędu. Tutaj przyłapała Piotrka i Wojtka na szybkim przepisywaniu zadań od Julki. Cała trójka dostała po jedynce, chłopaki za brak pracy domowej a dziewczyna za oszustwo. Klasa mruknęła coś nie wyraźnie ale nikt nie stanął w ich obronie. Niedługo sprawdzian szóstoklasisty, nie ma sensu wyskakiwać przed szereg i podpaść nauczycielce przed wakacjami.

Wychowawczyni zapisała plusy przy nazwiskach Magdy i Zuzki, które siedziały za Patrycją. Zrobiła krok w stronę następnej ławki. Szóstka dziewczyn wstrzymały oddechy i…
- Patrycja Michalska ma pracę… Anna Cegielska to samo… - mruknęła. 
Magda klepnęła koleżankę z przodu po plecach, Anka zatkała dłonią usta aby nie pisnąć z uciechy. Za chwilę odwróciły się z wielkimi uśmiechami Baśka i Monika. Wszystkie wiedziały, że pogadają o tym na przerwie.
- Znowu, znowu! Wiedziałam! – krzyczała Anka. – To już piąty raz w tym miesiącu! 
Złapała Monikę pod rękę i zatańczyły dziki taniec radości. Nauczyciel pilnujący porządku na korytarzu musiał podejść do nich i je uspokoić ponieważ zaczęły potrącać stojących w pobliżu uczniów.
- Też bym tak chciała – westchnęła Baśka. – Normalnie jesteś czarownicą: wychówa nie widzi, że nie masz prac domowych. Wiedziałaś co się stało z facetką od polaka gdy nie przyszła na lekcję. No i ten przełożony sprawdzian z geografii!

Dziewczyny pokiwały głowami. Patrycja wyglądała jak normalna trzynastolatka, która niedługo skończy szkołę podstawową. Powszechnie była uważana wśród nauczycieli za uczennicę zdolną ale leniwą, która robi wszystko po linii najmniejszego oporu. Co ją wyróżniało wśród innych to fakt, że co jakiś czas działy się wokół niej rzeczy co najmniej dziwne. Brak pracy domowej działał tylko na wychowawczynię, Patrycja domyślała się, że wynika to z jej niechęci do matematyki. Nawet jeśli miała cztery tróje i dwie czwórki na koniec semestru to i tak pani Wójcik wstawiała jej cztery na koniec. Zdarzyło się kiedyś, że klasa 6a czekała na nauczycielkę od języka polskiego. Po 10 minutach na korytarzu uczniowie zaczęli się zastanawiać co się stało. Patrycji wyrwało się wtedy:
- miała wypadek samochodowy ale nic jej nie jest.
Niedługo potem przyszła pani Malinowska by oznajmić, że mogą iść do domu. Następnego dnia nauczycielka polskiego powiedziała im, że miała stłuczkę i dlatego nie dotarła na lekcję. Innym razem Patrycja z resztą uczniów bardzo nie chciała klasówki z geografii. Interwencja przewodniczącej klasy u pani Kowalskiej nie udała się. Wtedy Anka szepnęła do Patrycji „zrób coś”.
- Co niby? – jęknęła. 
Po czym stwierdziła, że czemu nie. Pomachała ręką w stylu Jedi i mruknęła pod nosem „abrakadabra”. Wtedy stało się coś niesamowitego. Groźna pani Kowalska nagle stanęła, zamyśliła się i powiedziała, że może rzeczywiście powinni pisać ten sprawdzian w przyszłym tygodniu. Anka triumfowała.
Powinnaś iść do Hogwartu a nie do Paderewskiego – stwierdziła Zuza. – Wróciłabyś jako czarownica, dałabyś nam autografy Harry’ego Pottera i zamieniłabyś wychówę w królika. 
Dziewczyny zachichotały.
– Albo dałabym eliksir miłości Wojtkowi aby zakochał się w Julce, ona wzdycha do niego od 4 klasy – rozmarzyła się Patrycja. Rozmowa toczyła się dalej wesoło, każda z dziewczyn wymieniała co by zmieniła przy pomocy magii. Dalszych rozważań nie przerwał im nawet dzwonek ogłaszający początek następnej lekcji.

 ***

Pan Jan był człowiekiem po sześćdziesiątce. Razem z żoną Jadwigą pracowali dla pana Michalskiego, on był szoferem, ogrodnikiem i złotą rączką. Jego żona kucharką, sprzątaczką i nianią Patrycji. Dostali pokój na parterze w domu swojego pracodawcy a oprócz tego otrzymywali comiesięczną pensję. Był to układ bardzo odpowiadający wszystkim. Pan Michalski cieszył się, że Patrycja nie będzie sama w domu, ten będzie posprzątany, obiad ugotowany a stan ogrodu nie będzie powodem do wstydu i plotek wśród sąsiadów. Małżeństwo Wojtysiaków cieszyło się, że na starość mają dach nad głową. Obydwoje skończyli edukację na podstawówce i całe życie wykonywali mało płatne prace. Teraz mieszkali w domu szeregowym w bogatej dzielnicy Lublina, który był jak pałac w porównaniu z obskurnymi kamienicami, które wcześniej wynajmowali. Patrycja cieszyła się najmniej ponieważ odkąd zaczęła wchodzić w okres dorastania zaczęła się buntować przeciwko ciągłej obecności kogoś w domu. Jej ojca nie było w miejscu zamieszkania całymi dniami, czasami tygodniami. Pracował dla amerykańskiej firmy przez co częściej był w wyjazdach niż na miejscu. Do tego dochodziła różnica czasu między kontynentami i często siedział w nocy by porozumieć się z dyrekcją. Zarabiał za to bardzo dobrze, Patrycji jako jego jedynej córce nigdy niczego nie brakowało. Kupował co tylko sobie zamarzyła. Do szkoły zawoził ją pan Jan. Pani Jadwiga karmiła i starała wychowywać, co ostatnio stawało się co raz trudniejsze z powodu silnego charakteru dziewczynki. Matki nie miała gdyż ta zginęła w nieszczęśliwym wypadku w pracy kilka lat temu.

Patrycja pożegnała się z dziewczynami i wsiadła do samochodu. Pan Jan od razu spytał się jak minął jej dzień.
- Jestem czarownicą – powiedziała. – Znowu wychówa nie zauważyła, że nie mam pracy domowej!
Tylko swojemu szoferowi mogła się zwierzyć. Ojciec na to wyznanie mruknąłby coś w stylu „to dobrze” i wsadziłby nos w raporty z pracy nie zwracając uwagi na to co właściwie powiedziała jego córka. Zaś pani Jadwiga zaraz zrobiłaby pogadankę na temat złych ocen i zmyślania. Pan Jan trzymał sztamę z dziewczynką, której opowieści i pomysły mocno go bawiły. Nie miał dzieci ani wnucząt więc zachowywał się wobec niej bardziej jak dziadek niż pracownik jej ojca.
- Nie wierzę Ci – zaczął się z nią droczyć. – Któraś z koleżanek może potwierdzić? Mam iść do pani Wójcik i się spytać jak było naprawdę?
- Oj, niech pan nie będzie taki – powiedziała z udawanym strachem. – To był ostatni raz, zacznę odrabiać lekcje. Anna może panu powiedzieć! Magda, Zuza, Baśka i Monika też! Mam świadków! – obydwoje wiedzieli, że Patrycja nie będzie przykładać się do nauki matematyki a koleżanki potwierdzą wszystko.
- No to w takim razie naprawdę umiesz czarować, pewnie bez problemu napiszesz sprawdzian szóstoklasisty za dwa tygodnie – stwierdził pan Jan.
- Bułka z masłem, zobaczy pan że będą tylko takie pytania na które znam odpowiedź!
- Ha, ha, zobaczymy!

Patrycja miała rację. Na sprawdzianie były prawie wszystkie zagadnienia, które umiała. Matematyka sprawiła jej trochę problemów ale ogólnie poszła dobrze. Po skończonych egzaminach wracała do domu w dobrym humorze. Patrycja prawie frunęła po schodach prowadzących do drzwi wejściowych. Niedługo będą jej urodziny, musi wymyślić jakiś temat przewodni na swoje przyjęcie oraz zastanowić się jaki lokal wynająć. McDonald już jej się znudził, ma trzynaście lat więc już nie jest dzieckiem aby się tam bawić.
- Musi być to… musi być to… - myślała gorączkowo. – ...magiczne miejsce!
Nagle ją olśniło, otworzyła szeroko oczy, uśmiechnęła się od ucha do ucha. Wpadł jej genialny pomysł.
- Mam idealny temat na przyjęcie urodzinowe!


***

Ludzie spacerujący po lubelskiej starówce zauważyli kilkoro dzieci przebranych za czarownice i czarodziejów. Większość szła z rodzicami, którzy trzymali paczki z prezentami. Wszyscy kierowali się w stronę lokalu ulokowanego w piwnicy. Patrycja siedziała na honorowym miejscu za stołem. Ubrana była w szatę kupioną na stronie Pottermore, do zestawu miała różdżkę. Ojciec nawet nie mrugnął okiem gdy go poprosiła o te drogie ciuchy. Z satysfakcją stwierdziła, że jej przebranie jest najlepsze ze wszystkich. Rozejrzała się po sali, wszystko było idealne: restauracja miała grube, zabytkowe mury. Na ścianach wisiały godła poszczególnych domów Hogwartu. Z sufitu zwisały świecie z poprzyklejanymi papierowymi ognikami. Patrycja żałowała tylko, że nie mogą być zapalone ale względy bezpieczeństwa wygrały z wizją trzynastolatki. Słodycze podane na szwedzkim stole nawiązywały do Harry’ego Pottera. Można było znaleźć na nim między innymi: fasolki wszystkich smaków, czekoladowe żaby, musy świstusy, kociołkowe pieguski czy bombonierki lesera. Wszystko zamówione w jednej z najdroższych cukierni gdzie pracownicy postarali się aby przypominały one jak najbardziej książkowe oryginały.
- Ludzie! Patrzcie! – Anka wzięła do ust czekoladkę podpisaną „Omdlejki Grylażowe” i udała, że mdleje. 
Trzydziestka sześcioklasistów ryknęła śmiechem. Nagle zgasło światło i kelnerzy, przebrani za skrzaty domowe, wnieśli wielki tort z napisem „Patrycja, 13 lat”. Był on jadowicie zielony a oplatał go wąż co miało nawiązywać do ulubionego domu Patrycji - Slytherinu.
- Pomyśl życzenie, Patrycjo – powiedział zamówiony na imprezę iluzjonista przebrany za Dumbledore’a.
- Chcę, chcę… uczyć się w szkole magii i czarodziejstwa! – pomyślała i zdmuchnęła świeczki.

8 komentarzy:

  1. Ale się uśmiałam! Genialny pomysł na opowiadanie! Ciekawa jestem jak to się dalej rozwinie :D
    Pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Takiegi pomysłu jeszcze nie czytsłam;) masz okropnie lekkie pióro. Czyta sie bardzo szybko;)
    Teraz zastanawiam sie jak to sie wszystko potoczy i czy faktycznie chces Patkę wcisnąć do świata magii;)

    www.swiatlocienn.blog.pl

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej, dziękuję za komentarz :)
      Staram się by było to coś nowego chociaż dowiedziałam się niedawno, że istnieje już fanfik o Polskiej Szkole Magii. Chociaż jak przeczytałam 2 pierwsze rozdziały to okazuje się, że obraliśmy zupełnie inne drogi przedstawienia świata :)

      Usuń
  3. Wreszcie mam chwilę na przeczytanie fanfica o Patrycji i powiem, że podoba mi się ;)
    jest zabawnie, wesoło i wyczuwa się magię :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O jejku, jakimś cudem przeoczyłam Twój komentarz :(

      Dziękuję za opinię, skoro pierwszy rozdział zachęca do przeczytania to jestem dobrej myśli co do całości :)

      Usuń
  4. Zwykle nie lubię blogów z polskimi imionami, bo strasznie ciężko mi się wczuć w klimat i są takie... normalne, ale ten wyjątkowo mi przypadł do gustu! Bardzo zabawne jest to, że wszyscy widać przeczytali hp i myślą, że to fikcyjny świat, a widocznie okaże się inaczej :) Bardo dobrze też oddane realia wieku bohaterów - w książkach strasznie mnie irytuje, że jest napisane ładnie ale zupełnie niemłodzieżowym językiem, u ciebie nie ma nadmiaru kolokwializmów, ale łatwo się wczuć w wiek bohaterów - sama jeszcze pamiętam czasy 6 klasy, mimo, że już studiuję i właśnie takiego języka się używało, a brak pracy domowej był największym problemem życiowym 13-latka :)
    Jeden błędzik muszę tylko wytknąć - go Hogwartu się szło mając 11 lat na pierwszym roku :) 13 to si miało już na 3 roku.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za komentarz :D
      Jestem nauczycielką w stanie spoczynku (innymi słowy kura domowa po urodzeniu dziecka) i staram się opisać czarodziejską edukację na naszym podwórku. W Wielkiej Brytanii kończą wcześniej szkołę, u nas zdaje się maturę w wieku około 19 lat. Dlatego stwierdziłam, że zmiana placówki edukacyjnej będzie się mniej rzucała w oczy po zakończeniu podstawówki :)

      Usuń