Ich pojawienie
się w Hogsmeade wzbudziło małą sensację wśród lokalnej społeczności. Wszyscy
chcieli uścisnąć Harry’ego i Hermionę. Dopiero po dłuższym czasie udało im się
wyrwać z rąk tłumu i podążyć ścieżką prowadzącą do Hogwartu.
- Jakby nas nigdy nie widzieli – powiedziała
rozdrażnionym tonem Hermiona.
- Cieszą się, że
wojna się skończyła – stwierdził Harry. – Wiesz, że jesteśmy znani i teraz tak
będzie wyglądać nasze życie.
- Dobrze, że
zamieszkałam z rodzicami, mugole nie zwracają na mnie uwagi, a kilka zaklęć
trzyma wielbicieli z dala.
- Grimmauld
Place też jest dobrze chronione… - Harry stanął na ścieżce. – Wiesz co Hermiono
sobie pomyślałem? A może byśmy tak zamieszkali u mnie we czwórkę?
- Hmmm… -
Hermiona się wykrzywiła. – To… ja wiem, że nie jest tam przyjemnie mieszkać
tylko ze Stworkiem… ale, nie obraź się, nie lubię tego domu.
- Domyślałem
się, że tak powiesz – Harry wzruszył ramionami. – Też go nie lubię, ale w tym
momencie to najlepsze miejsce dla mnie. Kiedyś zamieszkamy gdzieś z Ginny,
znajdziemy jakiś dom z ogrodem… - rozmarzył się.
- A co z
Grimmauld Place?
- Nie wiem. Nie
mam serca go sprzedać ze względu na Syriusza, ale mieszkać tam nie zamierzam. A
ty kiedy zamieszkasz z Ronem?
- Nie mamy
jeszcze planów. Ja bym chciała coś mugolskiego w Londynie aby mieć blisko do
rodziców.
Wyszli z lasu i
ich oczom ukazał się Hogwart. Nadal było widać na nim ślady walki, ale
większość murów i wież została naprawiona. Chatka Hagrida wyglądała jakby nigdy
nie spłonęła. Czary były zbawieniem jeśli chodzi o szybkość prac budowlanych.
- Uwijają się –
stwierdziła Hermiona. – Jak zacznie się rok szkolny uczniowie spokojnie będą
mogli tutaj przebywać.
- No tak –
jęknął Harry. – Wyjeżdżacie za niecałe dwa tygodnie.
- Będziemy
często do was pisały.
- Mamy z Ronem
taką nadzieję!
Minerwa
McGonagall czekała na nich przy drzwiach wejściowych, które wyglądały jakby
nigdy nie zostały zniszczone podczas walk. Wiedziała o ich przybyciu ponieważ
Harry wysłał do niej wcześniej sowę. Gdy zobaczyła swoich dawnych uczniów
uśmiechnęła się szeroko.
- Witajcie –
powiedziała.
- Dzień dobry
pani profesor – odpowiedzieli uśmiechając się promiennie.
W drodze do
gabinetu dyrektora opowiadała im jak postępują prace nad odbudową zamku. Wiele
czarownic i czarodziejów zgłosiło się do pomocy. Wszystko wskazywało, że do
pierwszego września prace zostaną zakończone. Następnie wdali się w pogawędkę o
sprawach osobistych. McGonagall bardzo była zadowolona z faktu, że Hermiona
zamierza kontynuować naukę. Harry'emu pogroziła palcem, ale stwierdziła, że
skoro robi to co zawsze chciał wykonywać w życiu to nie będzie mu wypominać
braku pełnego wykształcenia.
- Pamięta pani
jak powiedziała Umbridge, że zostanę aurorem?
- Ooo tak! –
Minerwa zachichotała. – Musi być z tego powodu bardzo niezadowolona. Myślę, że
ogólnie życie potoczyło się nie po jej myśli. Gdy zeznawałam przeciwko niej w Ministerstwie
Magii wyglądała jakby chciała rzucić na mnie urok.
Cała trójka
zatrzymała się przed chimerą gdzie McGonagall podała jej hasło („veni, vidi,
vici”). Weszli do jej nowego gabinetu. Większość tajemniczych przyrządów z
czasów Dumbledore’a zniknęła. Swojego położenia nie zmieniła ani Tiara
Przydziału, ani Myśloodsiewnia. Kiedy Hermiona była tu ostatnim razem z Harrym
i Ronem to wszystkie obrazy powitały ich aplauzem. Teraz większość z byłych
dyrektorów, jak to miała w zwyczaju, drzemała w swoich ramach.
- Komisja
wyznaczona przez Wizengamot była już tutaj i przesłuchiwała obrazy? – spytał
się Harry.
- Tak, kilka dni
temu – potwierdziła McGonagall.
- Więc możemy
zabrać to po co przyszliśmy?
- Skoro musicie
– odparła dyrektorka. – Rozumiem, że Severus nie dał wam innego wyboru?
- Nie dał –
powiedział Harry zabierając wspomnienia z myśloodsiewni i wkładając je do fiolki.
– Zagroził, że jeśli je komuś pokażę to nie pozwoli Hermionie zostać jego
obrońcą.
- Cały Snape…
- Nawet mi nie
pozwolił ich obejrzeć – rzekła Hermiona. – Spełnię jego wolę chociaż uważam, że
wspomnienia pomogłyby przy procesie.
- Co z nimi zrobicie?
– zapytał sennie portret Albusa.
- Kazał mi je
ukryć w bezpiecznym miejscu – odpowiedziała Hermiona. – Uzgodniliśmy wszystko,
gdy to zrobię ma zajrzeć do mojego umysłu aby się przekonać, że nie kłamię i
wtedy się zgodzi na to abym była jego obrońcą – westchnęła.
- Grymasi jak
małe dziecko – skrzywiła się McGonagall. – Zamiast podziękować, że coś dla
niego robicie to jeszcze stawia wam warunki.
- Nie oceniaj go
tak surowo Minerwo, życie dało mu w kość…
- Albusie, ty
miałeś z nim dobre stosunki, robił wszystko o co prosiłeś. W naszym przypadku
zachowuje się jak zwykle. Zero wdzięczności.
- Myślę, że
kiedyś coś do niego dotrze. Musi najpierw pozostawić parę spraw za sobą.
- Oby. Bo w tym
momencie zamierzam mu pomóc tyle ile mogę, a później niech radzi sobie sam.
- Później może
być jeszcze gorzej – zauważył Dumbledore.
- No tak –
syknęła McGonagall. – Przecież może zostać uniewinniony przez Wizengamot i
uznany za bohatera.
- Miejmy
nadzieję – dodała Hermiona.
- Mój szef chce
go skazać na dożywocie i jest wyjątkowo zdeterminowany by to zrobić – mruknął
Harry.
- Jak ty sobie
poradzisz… - McGonagall załamała ręce nad Hermioną. – Jesteś taka młoda, a już
tyle przeszłaś.
Policzki
dziewczyny zrobiły się różowe. Nie lubiła gdy inni wątpili czy sobie poradzi.
Od najmłodszych lat była ambitna i potrafiła pracować nad czymś przez wiele
godzin bez przerwy. W mugolskiej szkole podejmowała się każdego dodatkowego
projektu aby mieć jak najwyższe oceny. Zaś w Hogwarcie musiała używać
zmieniacza czasu w trzeciej klasie aby dać sobie radę ze wszystkimi
przedmiotami. Obronę Severusa Snape’a traktowała jak kolejną pracę domową do
odrobienia.
- Dam sobie radę
pani profesor – odrzekła siląc się na beztroskę. – Nie jest to proste, tym
bardziej, że niedługo zacznę kontynuować naukę. Najważniejsze, że każdy chce mi
pomóc. Pan Weasley, Harry, Ron, Ginny, Bill… Nawet Kingsley znalazł dla mnie
trochę czasu w zeszłym tygodniu. Nie jestem sama. Jeśli Snape nie doceni tego
co dla niego robię to ja sama będę żyła w świadomości, że zrobiłam wszystko co
należało zrobić.
- Tak, jesteś
wyjątkową czarownicą – szepnęła McGonagall z podziwem i ukradkiem starła łzę. –
Bardzo się cieszę, że zostałaś przydzielona do mojego domu. Jesteś moją dumą
razem z Harrym – uśmiechnęła się do młodego aurora. – Jeśli tylko będziecie
czegoś potrzebować to nie wahajcie się przyjść z tym do mnie.
- Dziękuję,
naprawdę dziękuję…
- Wiecie, że ja
zawsze służę radą – odezwał się portret Dumbledore’a.
- I ja! –
dołączyła się Dilys Derwent.
- Nie
zapominajcie o mnie! – powiedział ostrzegawczym tonem Fineas Black.
- Nigdy byśmy o
panu nie zapomnieli – wyszczerzył się Harry wracając myślami do trudnej
współpracy z portretem byłego dyrektora.
- Przyczyniłem
się do zwycięstwa – przypomniał wszystkim obecnym w gabinecie.
- Nie pusz się
tak bo ci farba odpadnie – mruknął Dumbledore patrząc jak Hermiona z Harrym
żegnają się z Minerwą.
***
Słońce zaczęło
zachodzić gdy Hermiona przekroczyła próg swojego domu. Przywitała się z
rodzicami, przyłożyła dłoń do brzucha mamy aby poczuć jak Suzanne kopie i
poszła do swojego pokoju. Była pora kolacji, ale dziewczyna stwierdziła, że zje
gdy wykona zadanie. Z pełnym żołądkiem nie mogła się skupić. Wyciągnęła fiolkę
ze wspomnieniami Severusa Snape’a i zapieczętowała je zaklęciem. Następnie
włożyła ją w wyłożoną watą puszkę po kawie. Mamrotała pod nosem inkantacje
kreśląc różdżką skomplikowane wzory w powietrzu. Dzięki temu nikt niepożądany
nie powinien odnaleźć i otworzyć zarówno puszki jak i fiolki. Zadowolona
przyjrzała się swojemu dziełu. Pierwsza połowa zadania została wykonana. Teraz
pozostało wymknąć się do ogrodu, zakopać puszkę, rzucić zabezpieczające
zaklęcia i zjeść kolację.
***
Hermiona
ponownie pojawiła się w celi Severusa Snape’a. Była tu już nie raz i przy
każdym przekroczeniu progu towarzyszyło jej uczucie, że najlepiej by było gdyby
nie dała się namówić na to wszystko.
- Zrobiłaś co
miałaś zrobić? – Severus nie bawił się w powitania.
- Tak.
- Pokaż mi swoje
wspomnienia!
- Proszę bardzo,
skoro pan mi nie wierzy – powiedziała urażonym tonem.
- Musze się
upewnić – mężczyzna wstał i podszedł do byłej uczennicy.
Przez chwilę
Hermiona miała ochotę odsunąć się od niego. Patrzenie w oczy Snape’a nie
należało do jej ulubionych czynności. Szczerze mówiąc, wolałaby na niego w
ogóle nie patrzeć. Nie podniosła głowy w kierunku twarzy Severusa. Stwierdziła,
że skoro to mu zależy to niech się do niej schyli. Jej plan nie wypalił:
poczuła jego dłoń na podbródku i jej głowa została brutalnie podniesiona do
góry. Popatrzyła się w jego czarne, zimne oczy.
- Granger Nie
pogrywaj ze mną… - wycedził. – Widzę, że nauczyłaś się oklumencji skoro nie
mogę zajrzeć do twojego umysłu bez zaklęcia.
- Wystarczyło
przeczytać kilka książek i poćwiczyć – stwierdziła patrząc na Snape’a z
pogardą.
- Mogłaś to
zrobić wcześniej, wtedy nie musiałby użerać się z Potterem! – warknął. – A
teraz koniec zabawy! Wpuść… mnie… do… swojego… umysłu… - rozkazał.
- Jak…pan…
sobie… życzy… - odpowiedziała naśladując go.
Patrzyli sobie w
oczy przez chwilę. Hermiona głęboko ukryła obrzydzenie spowodowane faktem, że
ciągle trzymał jej podbródek. Pokazała mu wspomnienie z wyprawy do Hogwartu,
zapieczętowanie fiolki i puszki oraz zakopanie zawartości w ogrodzie.
- Dobrze – rzekł
po chwili i zabrał rękę. – Teraz możesz być moim obrońcą skoro tak ci na tym
zależy.
Odwróciła się do
niego plecami starając się nie zwyzywać go i opanować dreszcz obrzydzenia.
Schyliła się po przyniesione rzeczy. Wszystko w worku było szczegółowo zbadane
przez aurora przy wejściu, co oznaczało, że uprasowane i poskładane szaty
zostały wyrzucone, przegrzebane i wymiętolone.
- Proszę –
powiedziała wyciągając do niego ręce z ubraniami.
- Po co mi to?
- Jutro ma pan
przesłuchanie w sprawie Dolores Umbridge w Ministerstwie Magii. Jest pan
ostatnim świadkiem.
- Mogłabyś
zapytać się mnie o zdanie!
- Dlatego
radziłabym zadbać o wygląd – Hermiona mówiła dalej jednocześnie wyciągając z
torebki pergamin, kałamarz i pióro. - To oficjalne pismo Ministerstwa Magii
potwierdzające, że jestem pańskim obrońcą przed Wizengamotem, proszę je podpisać!
Snape pomarudził
chwilę i złożył podpis we wskazanym miejscu.
- To co mam
powiedzieć o tej żabiej idiotce?
- Chodzi o
podawanie uczniom veritaserum.
- Dużo tego nie
ma: dostarczałem jej zwykłą wodę, a ona się nie połapała.
- I o to chodzi!
Z jednej strony pogrąży pan Umbridge, a z drugiej strony udowodni pan, że
troszczył się o uczniów.
- Troszczyłem
się tylko o moje zapasy. To bardzo drogi eliksir!
- Tego
Wizengamot nie musi wiedzieć… - uśmiechnęła się chytrze Hermiona.
- Dobra Granger,
powiedz mi co planują wobec mnie!
- Więc tak… -
dziewczyna wyjęła kalendarzyk i otworzyła go. – Sądzę, że do końca września
zakończy się proces Umbridge i wtedy wezmą się za pana.
- Mam nadzieję –
stwierdził Snape. – Gniję już tutaj od kilku miesięcy!
- Ministerstwo
ma sporo pracy w usuwaniu…
- Oszczędź mi
niepotrzebnych szczegółów!
- Nie moja wina,
że był pan w śpiączce – powiedziała Hermiona siląc się na spokój. – Zaczęli
procesy od innych osób ponieważ nie było pewności, że pan się wybudzi.
- Jestem ciekaw
jakim cudem udało mi się przeżyć.
Hermiona
stwierdziła, że miała szczęście. Akurat w tym momencie słońce schowało się za
burzowymi chmurami, więc w półmroku Snape nie mógł zauważyć rumieńca, który
pokrył jej twarz. Nie zamierzała mu powiedzieć co zrobiła gdy razem z Harrym i
Ronem weszła do wnętrza Wrzeszczącej Chaty. Wtedy była pewna, że jej zaklęcie
nie podziałało i Severus Snape zginął. Los bywa jednak przewrotny. Nie dość, że
przeżył to jeszcze stał się dla niej wrzodem na czterech literach. Czasem miała
ochotę go udusić gołymi rękami. Ciągle powtarzała sobie w duchu, że gdy skończy
się jego proces to się nigdy więcej do niego nie odezwie. Jedyne czego teraz
pragnęła to pozbycia się tej kuli u nogi i rozpoczęcia spokojnego życia z dala
od rozpraw sądowych.
- Tak, tak, bardzo
ciekawe – powiedziała lekceważącym tonem. – Odnalezienie przyczyny pańskiego
pozostania wśród żywych zostawmy uzdrowicielom. Wróćmy do tematu: niech pan się
porządnie ogarnie, jutro o piętnastej zaczyna się rozprawa w Ministerstwie
Magii. Następnie spożytkujemy końcówkę sierpnia na omówienie linii obrony. We
wrześniu wracam do szkoły i nie będę mogła za często bywać u pana…
- Naprawdę
wracasz do Hogwartu? – nieoczekiwanie zapytał się Snape.
- Nie widzę w
tym niczego dziwnego, taki mam zamiar i zrobię to.
- Mając taką
ilość dodatkowej pracy?
- TAK –
powiedziała z naciskiem dając do zrozumienia aby jej więcej nie przerywał.
- Nie wiem czy
jesteś bardziej szalona czy bezmyślna -
stwierdził chłodno jej były nauczyciel eliksirów. – Ciekawe kiedy
będziesz jeść i spać. Czeka cię cholernie dużo nauki.
- Dam sobie
radę, niech pan się nie przemęcza myśleniem o mnie – warknęła marząc aby się w
końcu zamknął.
- Rzeczywiście,
co mnie to obchodzi – mruknął i usiadł na materacu.
- No właśnie –
przytaknęła.
- Wiesz co
Granger? – na twarzy Snape’a zagościł złośliwy uśmiech. – Jeśli dostaniesz
najlepsze oceny z owutemów, to ci wyślę sowę z gratulacjami.
- Nie mogę się doczekać – prychnęła Hermiona i wróciła do omawiania bieżących spraw.
- Nie mogę się doczekać – prychnęła Hermiona i wróciła do omawiania bieżących spraw.
Wspomnienia bezpieczne, Hogwart w odbudowie, dziewczyny wracają do szkoły :)
OdpowiedzUsuńPodoba mi się, że Hermiona jest tak zniesmaczona Snape'em, a wręcz on wywołuje w niej obrzydzenie:) Fajnie, bo zostawiłaś sobie duże pole do popisu jeśli chodzi o zbliżenie ich w jakiś sposób do siebie. Ciekawe, jak zareaguje Severus, kiedy się dowie komu zawdzięcza życie?
Przyjęli dobrą linię obrony, jeśli chodzi o sprawę przeciwko Umbridge
„Chodzi o podawanie uczniom veritaserum.
- Dużo tego nie ma: dostarczałem jej zwykłą wodę, a ona się nie połapała.
- I o to chodzi! Z jednej strony pogrąży pan Umbridge, a z drugiej strony udowodni pan, że troszczył się o uczniów.
- Troszczyłem się tylko o moje zapasy. To bardzo drogi eliksir!
- Tego Wizengamot nie musi wiedzieć… - uśmiechnęła się chytrze Hermiona."
Podobał mi się jeszcze tekst : „- Nie pusz się tak bo ci farba odpadnie" :D
Dzisiejsza ilustracja niby skromniutka, ale jakże ważna jest zawartość tej fiolki:)
Pozdrawiam cieplutko i weniska życzę!
Lamia
Cisza przed burzą innymi słowy :)
UsuńTrochę minie czasu zanim się polubią. Zaś gdyby im teraz powiedzieć, że będą ze sobą to od razu potraktują informatora klątwą :P.
Często się zapomina, że Hermiona jest z mugolskiej rodziny i ma dostęp do wiedzy niedostępnej czarodziejom, albo takiej na którą magiczne osoby nie zwracają uwagi. Więcej szczegółów niedługo :D
Wyobraziłam sobie o czym gadają dyrektorzy gdy nikogo nie ma w gabinecie. Podejrzewam, że Fineas nie jest zbyt lubiany...
Ilustracja skromna ale to esencja tego rozdziału, wszystko kręci się w okół niej. A tak poza tym skończyłam segregować zdjęcia do fotoksiążki koło północy i miałam siły tylko na szybki rysuneczek :(
Miałam wejść poczytać szkołę (wstyd się przyznać, jeszcze nie przeczytałam. Czas, to ostatnio coś czego mi brak), ale myślę, że przecież dzisiaj poniedziałek. I jest!
OdpowiedzUsuńUdało się, trafiłam!
Kurczę? Jak można nie wierzyć w Hermionę? Teraz to dziewczyna będzie miała motywację do działania dopiero :D
I już widzę ten list z gratulacjami, bo zda wszystko na maksa, tego jestem pewna :D
Fajnie czekać, i zastanawiać się kiedy w końcu cos sie bedzie miedzy nimi działo!
Buziak :*
Zgadzam się, że doba powinna mieć o wiele więcej godzin :)
UsuńWidzisz - jeśli kiedyś się pogubisz i nie będziesz wiedzieć jaki jest dzień tygodnia to zajrzyj do mnie! Od razu się dowiesz :P
Severus w nikogo nie wierzył ^^. Hermiona będzie zakuwać, tak jak to ona ma w zwyczaju. Trochę czasu minie zanim się polubią, musisz uzbroić się w dużo cierpliwości.
Pozdrawiam!
P.s - czekam na Twój nowy rozdział :)
Hmmm, proszę, proszę, niby Snape nie chciał od nikogo pomocy aż tu nagle BUM!
OdpowiedzUsuń"- Mam nadzieję – stwierdził Snape. – Gniję już tutaj od kilku miesięcy!" - chcąc, nie chcąc po części jest i przyznanie do tego, że jednak nie podoba mu się w Azkabanie XD
Wyobraziłam sobie Hermionę naśladującą Snape'a "- Jak…pan… sobie… życzy… - odpowiedziała naśladując go." i jestem w szoku, że on sam nie zareagował na to... krzykiem, pogardą, ironią czy sarkazmem tak bardzo dla niego typowym.
Cóż więcej mogę dodać, czekam na więcej! ^^
Myślę, że tak wybitny umysł jak Snape po prostu się nudzi w Azkabanie ^^. Jego środowiskiem naturalnym są biblioteki, lochy i stare gmachy. Severusy Niepospolite są miłośnikami eliksirów, zaklęć i kobiet pochodzących z rodziny mugoli. Hodowla jest trudna, ale jeśli się będzie go dobrze odżywiać i często przytulać to może zapałać miłością do właścicielki xP
UsuńNormalnie by się na nią wściekł, ale tak trząsł pantalonami, że ktoś zobaczy jego wspomnienia, że nie zwrócił na to uwagi. Ważniejsze było upewnienie się, że Hermiona schowała je głęboko i odpowiednio zabezpieczyła :)
McGonagall jest najlepsza zawsze ją lubiłam to taka wspaniała kobieta. Jest szczera i zawsze mówi co myśli ;) "- Nie pusz się tak bo ci farba odpadnie – mruknął Dumbledore" uwielbiam :D
OdpowiedzUsuńNo no Hermiona to niezła kombinatorka nieźle uknuty plan.
Gratuluję wyobraźni ;)
Pozdrawiam
Arcanum Felis
http://ingis-at-glacies-dramione.blogspot.com/
Dziękuję!
UsuńCoś mi się w tej blond łepetynie zaległo i czasem się wydostaje na zewnątrz :P