Harry był bardzo
zadowolony z tego, że Kingsley mianował go szefem grupy dochodzeniowej. Był
przekonany, że szybko odnajdzie osobę, która podszywała się pod Gawaina
Robardsa. Miał przeczucie, że za wszystkim stoi Dafne Greengrass. Kto jak kto,
ale ona miała powody, aby mścić się za to, że ją wrobiono. Harry’emu nie było
wstyd, ani nie odczuwał żalu za to, co zrobił. Dziewczyna sama się prosiła o to,
co ją spotkało. Nie musiała wsadzać nosa w nie swoje sprawy! Nie miał innego
wyjścia: musiał wypuścić Lucjusza na wolność. Od tego zależało, co Malfoyowie
powiedzą o Severusie. Spisali się na medal i Snape dostał tylko dwa lata
odsiadki. Harry uważał, że spłacił część swojego długu, który miał wobec byłego
nauczyciela eliksirów. Wierzył, że są pewne rzeczy, które są ważniejsze od
innych.
Wziął łyka kawy
ze swojego ulubionego kubka, który podarowała mu Ginny w walentynki i
zastanowił się nad słowami Hermiony. Irytowała go szybkość z jaką uwierzyła
Ricie i Muriel. Obydwie były paskudnymi i wrednymi plotkarami. Nie raz odczuł
jak bolesne potrafią być rzeczy, które wychodzą z ich ust. Przypomniał sobie,
co przeżywał, gdy dziennikarka uwzięła się na niego podczas Turnieju
Trójmagicznego. Te wszystkie insynuacje… Dziwił się Hermionie, że zapomniała o
tym, co ją spotkało po tym jak Rita ogłosiła światu, że igra z uczuciami jego i
Kruma. Zaczął nawet podejrzewać, że jego przyjaciółka chce się zemścić na
Gawainie za to, że kazał jej się odczepić. Przecież nie mogła uwierzyć w dobre
intencje Rity! Ta kobieta nigdy nic nie robiła bezinteresownie i nigdy nie
mówiła do końca całej prawdy. Była po prostu zła i złośliwa, tak samo jak
ciotka Muriel.
- Przyniosłem
protokoły z przesłuchania – warknął Ben Smith i rzucił na biurko Harry’ego plik
pergaminów.
Był o kilka lat
starszy od swojego nowego przełożonego i jawnie dawał do zrozumienia, że nie
bardzo mu się to podoba. Harry wiedział, że w biurze nie wszyscy go lubią. Kilka
osób było złych za to, że nie musiał przejść szkoleń i początkowo miał taryfę
ulgową u Robardsa. Nie ukrywali radości, gdy mu podpadł i musiał szorować
kible. Nie raz i nie dwa Harry zostawał „uraczony” czarem wymiotującej toalety.
Teraz zaś został szefem i to jeszcze bardziej zraziło do niego niektórych
czarodziejów. Nie mógł nic na to poradzić, jedynym sposobem na takich ludzi
było wykazanie się skutecznością w dochodzeniu. Cieszył się, że tacy ludzie jak
Ben Smith byli rzadkością. Zdecydowanie częściej czarodzieje i czarownice
odnosili się do niego pozytywnie. Nie mógł oprzeć się pokusie, aby nie
uśmiechnąć się na myśl, że wzbudza podziw swoimi dokonaniami i pokonaniem
Voldemorta.
Jeśli chodziło o
toczącą się właśnie sprawę, na razie nic nie wskazywało, że znajdzie winnego.
Dafne upierała się, że jest niewinna. Dostała identyczną wiadomość jak Hermiona,
również anonimową, i postanowiła działać. Wzięła jednego z fotografów z
redakcji, który jak zdawało się Harry’emu po rozmowie z nim, podkochiwał się w młodszej
koleżance. Po dotarciu na miejsce ukryli się i robili fotografie w ten sposób,
aby ani Gawain, ani Hermiona nie domyślili się, że są obserwowani. Co do treści
artykułu twierdziła, że polegała na pewnych źródłach, które podały jej, że ta
dwójka ma romans.
Harry nie
musiała zbyt wiele myśleć, aby dojść do wniosku, że informatorem Dafne jest Pansy
Parkinson. Hermionie też nie zabrało to zbyt wiele czasu, ponieważ jeszcze
przed przerwą obiadową gruchnęła wiadomość, że obydwie dziewczyny walczyły ze
sobą. Zdenerwowany Amos Diggory wleciał jak burza do Departamentu Przestrzegania
Prawa Czarodziejów krzycząc, że zwariuje mając takie pracownice i zażądał
widzenia się z Kingsleyem w celu usunięcia ich ze swojego działu. Plotki
dotarły błyskawicznie do biura aurorów i wywoływały salwy śmiechu, ponieważ
okazało się, że Hermiona transmutowała Pansy w taki sposób, że ta otrzymała
ciało mopsa. Zanim to uczyniła Parkinson zdążyła wyczarować przeciwniczce na
czubku głowy dorodną dynię. Jej ciężar sprawił, że Hermiona musiała trzymać ją
na biurku i czekać w takiej pozycji na odczarowanie. Mimo odniesionych obrażeń
przeciwniczki nie przestały się obrzucać inwektywami, co doprowadziło Amosa
Diggory’ego do rozstrojenia nerwowego.
Skończyło się na
tym, że dziewczyny zostały wysłane na przymusowy urlop aż do końca roku. Harry
przesłuchał obydwie w czasie, jaki zajął Kingsleyowi postanowienie, co z nimi
zrobić. Hermiona nie powiedziała zbyt wiele, zataiła wszystko, co wiedziała od
Muriel i Rity. Pansy zaś snuła radośnie teorie o tym, że wszystko, co napisała
Dafne to prawda. Według niej najlepszym dowodem było to, że Hermiona i Gawain
kontaktowali się ze sobą. Na szczęście nikt nie dał wiary w te zapewnienia.
- Znalazłeś coś…
szefie? Może cię w czymś wyręczyć? –
Ben zajrzał do boksu Harry’ego.
- Zwołaj zespół,
chcę coś sprawdzić – oznajmił chłopak z blizną, który akurat w tym momencie
wpadł na pewien pomysł. – Za pięć minut chcę wszystkich widzieć przy windach!
Gapie patrzyli
się z zaciekawieniem na wrzeszczącą Dafne Greengrass i grupę aurorów, która
grzebała w jej biurku.
- Nie macie
prawa!
- Jesteś główną
podejrzaną, sprawdzamy czy czegoś nie ukrywasz.
- Tam coś jest!
– oznajmił jeden z aurorów, który rzucał zaklęcia ujawniające.
- Zobaczymy, co
tam trzymasz – stwierdził Harry.
Auror, który
złamał zaklęcie ukrywające podał swojemu dowódcy blaszane pudełko. Ten szybko
poradził sobie z jego otwarciem. W środku znajdował się ciemnozielony atrament,
pergaminy oraz pióro. Harry wziął przybory do pisania i narysował grubą kreskę.
Od razu zauważył, że takim samym kolorem napisane były fałszywe wiadomości od
Gawaina. Pergamin także pasował. Pozwolił sobie na szeroki uśmiech i popatrzył
się na przerażoną Dafne.
- Jesteś
aresztowana – orzekł z zadowoleniem.
***
Hermiona nawet
cieszyła się z przymusowego urlopu. Miała dość Pansy i jej zaczepek, na dodatek
została zaatakowana! Gdy się odwróciła, aby uciąć kłótnię, ten wredny mops,
rzucił na nią Furnunculusa. Mają całą twarz w piekących bąblach nie
zastanawiała się długo. Oddała jej i szybko w powietrzu zaroiło się od klątw,
latających wszędzie pergaminów, piór oraz elementów wyposażenia biura.
Dziewczyna zachichotała pod nosem, gdy przypomniała sobie Pansy z ciałem psa. Ta
suka zasłużyła na to, aby transmutować ją na stałe w mopsa. Jedynym minusem
potyczki było to, że połowa pracowników widziała Hermionę z wielką dynią na
głowie.
Samochód ojca
stał na podjeździe, gdy czarownica wróciła do domu. Od razu po wejściu
zauważyła, że w przedpokoju wiszą dwie kurtki. Jedna należała do Rona, druga
prawdopodobnie do George’a. Hermiona zdziwiła się, ponieważ o tak wczesnej
porze obydwoje powinni być w sklepie. Zaintrygowana weszła do salonu, ale
nikogo tam nie zastała. Wiedziona przeczuciem poszła prosto do gabinetu. Po
otworzeniu drzwi stanęła jak wryta, gdy zorientowała się, że jej ojciec stoi w
rogu pokoju z podniesionymi rękami w geście poddania, a Ron i George celują w
niego z trzymanych przez siebie pistoletów.
- Co tu się
dzieje!? – wrzasnęła przerażona.
- Ups, chłopaki,
chyba trochę przesadziliśmy – oznajmił pan Granger i wybuchł śmiechem przy
akompaniamencie rudzielców.
- Zamiast rżeć
jak konie moglibyście wyjaśnić mi, co to wszystko ma znaczyć! – rozdrażniona
Hermiona zwróciła się do mężczyzn.
- Ćwiczyliśmy
przed akcją – wyjaśnił jej ojciec.
- Jaką akcją?
George popchnął
Rona na środek i mruknął „ty jej powiedz”. Hermiona uniosła pytająco brwi.
Patrząc się na uszczęśliwioną minę swojego chłopaka bała się tego, co usłyszy.
- Wymyśliłem jak
rozwiązać sprawę! – oznajmił tonem zdradzającym dumę i pewność siebie.
- Za pomocą
plastikowych pistoletów? – zakpiła czarownica, która zdążyła uważnie przyjrzeć
się broni.
- A żebyś
wiedziała! Jak mi nie będziesz przerywać to ci zdradzę moją genialną strategię!
- Dobra, mów,
zmieniam się w słuch…
- Pomyślałem
sobie, że skoro Harry jest tak pewny niewinności Robardsa to na pewno nie
sprawdzi samochodu, w którym siedzieliście. Mówił, że staruch nie orientuje się
w tych sprawach…
- Ron! Naprawdę
nie musisz tak o nim mówić!
- ... ale ja w
to nie wierzę. Dlatego postanowiłem, że go odnajdę i zbadam – ciągnął rudzielec.
- Czy ja dobrze
rozumiem… chcesz znaleźć samochód czarodzieja? Takich musi być mnóstwo w
okolicy! – żachnęła się Hermiona.
- Nie córeczko –
wtrącił się jej ojciec. – Spojrzałem na zdjęcia w gazecie i poszukałem tego
modelu w internecie. To jest TVR Cerbera z tego roku, sportowy samochód z
wyższej półki, nie każdego stać na takie cacko.
- Popytałem się
kilku ludzi i dowiedziałem się, że Robards rzeczywiście jest bogaty – dodał
Ron. – Mógł sobie kupić jeden.
- A jeśli to nie
on? – zastanawiała się głośno Hermiona. – Może pożyczył od kogoś, albo po
prostu je… zabrał?
- Masz lepszy
pomysł? – spytał się George szczerząc do niej zęby. – Można dojść po nitce do
kłębka, nie martw się na zapas!
- Nie mam innego
pomysłu – czarownica musiała skapitulować. – Zamierzacie wyciągać z ludzi informacje
strasząc ich zabawkami?
- Będziemy
agentami FBI! – oznajmił radośnie Ron, a Hermiona słysząc to zaniemówiła. –
Obejrzałem wystarczająco wiele odcinków „Z archiwum X”, aby wiedzieć co trzeba
robić. Pomyślałem, że razem z George’em zaczarujemy odznaki jak Dumbledore
papier w sierocińcu. Wszystko po to, aby przekonać mugoli, że są to autentyczne
dokumenty. Zobacz, kupiłem te dwa zestawy w sklepie z zabawkami – rudzielec
podał swojej dziewczynie plastikowe odznaki.
Hermiona miała
ochotę zdzielić Rona w łeb. Ten plan był tak szalony i niedorzeczny, że nie
wiedziała czy zacząć śmiać się jak wariatka, czy usiąść w kącie i zacząć płakać
nad stanem umysłowym swojego ukochanego. Faktycznie był fanem serialu „Z
archiwum X” i oglądał go razem z jej ojcem, ale nigdy by nie wpadła na pomysł,
że on weźmie wszystko na serio. Naprawdę chciał chodzić po ludziach i pytać się
skąd mają samochód? Popatrzyła się na niego z niedowierzaniem.
- Skąd wiecie,
że to zadziała? – spytała się.
- Działa –
odparł błyskawicznie jej ojciec. – Gdy to kupili wyglądało jak zabawki, a teraz
wygląda jak najprawdziwsza broń i odznaki.
- Yhm – mruknęła
Hermiona niezbyt przekonana. – Coś jeszcze jest w tym genialnym planie?
- Tak,
przebierzemy się z George’em w mugolskie garnitury, trochę zmienimy wygląd i
pojedziemy bezpośrednio do ich firmy. Po co chodzić po ludziach skoro można
jechać od razu do źródła? – spytał się retorycznie. – Powiemy, że Gawain to
poszukiwany przestępca i mamy podejrzenia, że kupił samochód. Może nagrał się
na kamery czy coś tam. Jeśli kupił samochód to znaczy, że kłamie!
- Ron, ten
pomysł ma tyle dziur, co ser w lodówce… - oświadczyła Hermiona. – Po pierwsze:
George nie nadaje się na agenta, nie zna się na mugolskim świecie…
- Ej! Nie
przesadzaj! – krzyknął obrażonym tonem rudzielec.
- … dlatego
łatwo o gafę i zdemaskowanie – czarownica ciągnęła niezrażonym tonem. – A po
drugie: w jaki sposób wyjaśnicie jak wygląda Robards? Pokażecie mugolom
ruszające się zdjęcie?
- Mamy normalne
– wtrącił się do rozmowy pan Granger i pokazał córce wydrukowaną podobiznę
aurora.
- Jakim cudem to
zrobiliście?
- Skserowałem
zdjęcie z dzisiejszego Proroka – odparł mężczyzna.
- I nie uciekł
za ramkę!?
- Widać facet
jest odważny – wyjaśnił George zaskoczonej Hermionie.
- A akcent?
Przecież od razu słychać, że nie jesteś Amerykaninem!
Ron sprawiał
wrażenie jakby tylko na to czekał i od razu zaczął mówić niczym Mulder.
Hermiona była tak zaskoczona, że zapomniała języka w ustach. Wiedziała, że jej
chłopak potrafi być kreatywny, jeśli zechce i wiedza sama wchodzi mu do głowy,
ale nie sadziła, że tak szybko opanuje zupełnie inną wymowę. Jego plan nadal
jej się nie podobał, ale uważała, że raczej niczego innego nie wymyślą, a
Gawain mógł w tym czasie zacierać ślady. Z tego, co się dowiedziała, auror
również dostał wolne, aby nie pojawiał się w Ministerstwie Magii podczas
śledztwa. Musiała działać szybko i jeśli przebranie się za Scully w tym pomoże
to może warto by zaryzykować?
- No dobra, idę
z tobą zamiast George’a – oświadczyła tonem, który nie pozostawiał miejsca na
dyskusję. – Warto spróbować, chociaż sądzę, że niczego nie odkryjemy. Ten
pomysł jest tak szalony i grubymi nićmi szyty, że postawię wam po piwie, jeśli
się uda.
- Jeśli coś jest
głupie, ale działa to wcale nie jest głupie – oznajmił filozoficznie Ron.
- Psujesz mi zabawę
– poskarżył się starszy z rudzielców. – Już zacząłem się czuć jak w dawnych
czasach…
Hermiona
podeszła do niego i poklepała go pocieszająco po ramieniu. Nawet jeśli George
poczuł, że w Ronie jest cząstka Freda to nie znaczyło, że ma narażać plan na
porażkę. Nie miała wątpliwości, że ona jako osoba urodzona i wychowana w
świecie mugoli, powinna czuwać nad wszystkim.
- Dawajcie co
macie – rozkazała. – Rozpoczynamy akcję!
***
Okazało się, że
najwięcej pracy miał ojciec Hermiony. Zamknął się w gabinecie i najpierw
wyszukał w internecie numery telefonów do wszystkich firm wynajmujących
samochody na terenie Anglii, Szkocji i Walii, a następnie zadzwonił do
wszystkich. Zajęło mu to całe popołudnie i wieczór. W tym czasie Hermiona z
George’em dopasowywali garnitur pana Grangera do Rona. Ani jedno, ani drugie
nie było biegłe w magii krawieckiej, dlatego trwało to dłuższą chwilę, ale
rezultat przeszedł wszystkie ich oczekiwania. Młodszy z Weasleyów wyglądał niesamowicie
elegancko w mugolskim ubraniu. Hermiona patrzyła się z zachwytem na swojego
chłopaka. Zaczęła żałować, że nie są sami, ponieważ miała ochotę pobawić się
z nim w szefa i sekretarkę.
- W Londynie są
tylko dwie wypożyczalnie, w których można dostać ten model samochodu – tata
czarownicy przerwał jej zbereźne myśli. – Na kartce macie ich adresy, na dole
napisałem wam gdzie jest główna siedziba firmy. Tylko tam można kupić najnowsze
modele.
- Dziękuję,
jesteś wspaniały – Hermiona pobiegła, aby go uściskać.
- Mam nadzieję,
że dowiecie się prawdy – odparł i dodał mrugając do niej – oraz nie zniszczycie
mi garnituru.
- Reparo rozwiąże sprawę, chyba, że zniszczycie
ciuchy kłem Bazyliszka albo Szatańską Pożogą – wtrącił George przyglądając się
bratu. - Powiedziałbym, że jesteś nawet w tym trochę przystojny… gdybym, był
dziewczyną. Nie jestem, więc ci tego nie powiem.
- Zajmij się
swoim brakiem ucha – odciął się Ron, który właśnie patrzył z zadowoleniem na
swoje odbicie. – Hermiono, podaj mi okulary przeciwsłoneczne. O tak! Wyglądam
jak agent FBI! Nikt się nie zorientuje! A teraz kochanie… popracujemy nad twoim
akcentem.
***
- W tym
szaleństwie jest metoda – pomyślała Hermiona, gdy wjechała na parking pierwszej
wypożyczalni samochodów.
Była lekko poddenerwowana, co objawiało się u niej zimnym potem. Poczuła, że jest jej gorąco i zimno jednocześnie. Wyciągnęła lusterko, aby sprawdzić czy makijaż się nie rozmazał. Ujrzała w nim siebie, tylko, że starszą o jakieś dwadzieścia lat. Razem z Ronem zażyli eliksir postarzający, ponieważ ich młody wiek mógłby wzbudzić podejrzenia. Wyprostowała swoje włosy, a jej chłopak przefarbował swoje, przy pomocy pani Granger, na hebanowy kolor. Hermiona wyczarowała mu pasującą do jego nowego image’u brodę. Musiała przyznać, że po wszystkich zabiegach urodowych i modowych prezentowali się w sposób wyjątkowo wiarygodny. Przed wyjściem z samochodu czarownica sprawdziła czy na pewno ma odznakę, zdjęcie Gawaina oraz dobrze ukrytą różdżkę. W razie jakichkolwiek kłopotów mieli użyć czarów.
Była lekko poddenerwowana, co objawiało się u niej zimnym potem. Poczuła, że jest jej gorąco i zimno jednocześnie. Wyciągnęła lusterko, aby sprawdzić czy makijaż się nie rozmazał. Ujrzała w nim siebie, tylko, że starszą o jakieś dwadzieścia lat. Razem z Ronem zażyli eliksir postarzający, ponieważ ich młody wiek mógłby wzbudzić podejrzenia. Wyprostowała swoje włosy, a jej chłopak przefarbował swoje, przy pomocy pani Granger, na hebanowy kolor. Hermiona wyczarowała mu pasującą do jego nowego image’u brodę. Musiała przyznać, że po wszystkich zabiegach urodowych i modowych prezentowali się w sposób wyjątkowo wiarygodny. Przed wyjściem z samochodu czarownica sprawdziła czy na pewno ma odznakę, zdjęcie Gawaina oraz dobrze ukrytą różdżkę. W razie jakichkolwiek kłopotów mieli użyć czarów.
- Gotowa?
- Tak.
- Akcent –
syknął Ron.
- OK!
Okazało się, że
wszystko poszło wyjątkowo łatwo. Ron z Hermioną podeszli do pracownika, który
łyknął każde kłamstwo jak pelikan rybę. Wizyta fałszywych agentów FBI sprawiła,
że o mało, co nie podskakiwał z podniecenia. W ciągu kilku minut dał się
przekonać do sprawdzenia czy Gawain wynajmował u nich samochód. Niestety, mimo
najszczerszych chęci nie udało mu się znaleźć chociaż najmniejszej poszlaki. Hermiona
z Ronem podziękowali mężczyźnie i odchodząc zmodyfikowali mu ukradkiem pamięć.
Woleli, aby pracownik nie rozpowiadał innym, co mu się przytrafiło.
- Pudło –
jęknęła czarownica podczas odpalania samochodu.
Jednym z plusów
akcji było to, że mogła pojeździć sobie, na co nie miała za bardzo czasu odkąd
zrobiła prawo jazdy w wakacje.
- Jedziemy pod
drugi adres – oznajmił z uśmiechem Ron. – To było super! Chyba rozważę czy nie
wstąpić do mugolskiej policji!
- Odpuść sobie –
odparła słabo Hermiona, która wyobraziła sobie rudzielca w stroju Supermana.
W drugiej wypożyczalni
mieli więcej problemów z dowiedzeniem się czegokolwiek. Kobieta, która z nimi
rozmawiała była bardzo nieufna. Mówiła, że jej klienci to zazwyczaj grube ryby,
które cenią sobie spokój. Dopiero, gdy Hermiona wyciągnęła kartkę, która była
zaczarowana w taki sposób, aby mugole wierzyli, że to sądowy nakaz, kobieta
zdecydowała się odpuścić. Z niechęcią dała im podpisane umowy i pilnowała każdego
ich ruchu, gdy patrzyli czy na którymś z nich jest pismo Robardsa. Szybko
przekonali się, że tutaj także nie było szefa Harry’ego. Kobiecie także
zmodyfikowali pamięć przed odejściem w stronę samochodu.
- Dwa razy pudło
– oznajmiła Hermiona. – Zaczynam się zastanawiać czy dobrze robimy…
- Nie myśl tyle kochanie – odrzekł Ron. – Mam
nadzieję, że udowodnimy, że ten sukinsyn się do ciebie dobierał. Tu chodzi o
twoją reputację. Wiesz, że zrobiłbym wszystko, aby ci pomóc. W ogóle zrobiłbym
dla ciebie wszystko! – oznajmił i ugryzł kawałek kanapki, którą kupili w
międzyczasie na stacji benzynowej.
- Dziękuję,
słodki jesteś – dziewczyna posłała w jego stronę szeroki uśmiech.
- Świetnie
wyglądasz w tym damskim garniturze… – zaczął rudzielec.
- Tak, kochanie,
ja też mam na to ochotę, ale proponuję zrobić to po akcji – odparła figlarnym tonem.
- Ha! Już nie
mogę się doczekać!
***
Sekretarka nie
była przekonana, gdy pokazali jej odznaki. Lustrowała je dokładnie i
porównywała zdjęcia z właścicielami. Czarownica pomyślała, że nie powinna
pozwolić Ronowi nazwać ich Hermioną Gillian i Ronaldem Duchovnym.
- Niech państwo
jeszcze raz mi wytłumaczą, o co chodzi – odparła kobieta.
Jej schludny
wygląd zdradzał tendencję do przejmowania się drobiazgami. Miała gładko
ulizane, popielate włosy, spięte w idealny kok. Ani jeden włosek nie odstawał
od jej głowy. Perfekcyjny makijaż, manicure i wyprasowane jakby od linijki
ubranie stanowiły niewątpliwie atut w firmie, w której klientami byli bogaci
ludzie. Posługiwała się idealnym angielskim i sprawiała wrażenie, że prędzej
rzuci się na niepożądaną osobę niż ją wpuści do budynku.
- Prowadzimy
śledztwo w sprawie mężczyzny ze zdjęcia. Przeprowadzał sporo nielegalnych
transakcji, które opiewają na miliony dolarów. Jest poszukiwany międzynarodowym
listem gończym. Mamy przesłanki, które pozwalają nam twierdzić, że kupił u was
samochód. Pieniądze, którymi zapłacił mogły być fałszywe – tłumaczył jej Ron.
- I wyglądał jak
Richard Gere? Z tego, co wiem to nie jest poszukiwany – ironizowała sekretarka.
– Na dodatek mogę państwa zapewnić, że nikogo takiego nie pamiętam, a ja mam
doskonałą pamięć.
- Potrafi
zmieniać wygląd. Nie jedną osobę wprowadził w błąd – wyjaśniła Hermiona, która
powoli traciła cierpliwość. – Niech pani zaprowadzi nas do swojego
przełożonego. Wyjaśnimy mu wszystko ze szczegółami.
- No dobrze, ale
mam nadzieję, że macie dowody, że mówicie prawdę – fuknęła chwytając za
słuchawkę od telefonu. – Z tego, co wiem na terenie Wielkiej Brytanii pracuje Scotland
Yard, nie wiem co tutaj robi FBI. Powinnam najpierw zadzwonić na policję i się
dowiedzieć czy z wami współpracują…
Hermiona nie
czekała na jej reakcję. Wsadziła rękę za pazuchę i złapała różdżkę. Sekretarka
zamrugała gwałtownie oczami.
- Co ja miałam
zrobić…? – spytała się niezbyt przytomnie.
- Zaprowadzić
nas do szefa.
- Och, tak…
proszę za mną!
Kierownikiem
działu sprzedaży był łysiejący mężczyzna koło sześćdziesiątki. Mimo widocznej
tuszy poruszał się mocno energicznie. Miał też tendencję do wykrzykiwania
wszystkiego, co mówił, obojętne czy chodziło o samochody, czy poufną wizytę
FBI. Hermiona nie mogła przestać myśleć, że muszą znaleźć jakieś odosobnione
miejsce. Mężczyzna prowadził ich plątaniną korytarzy, którą poruszała się spora
ilość pracowników firmy. Bez trudu słyszeli, że „przestępca wyglądający jak
Richard Gere kupił nasz samochód”, „ fałszywe pieniądze to najgorsze zło
świata” czy „dziwne, że FBI odwiedziło nas bez asysty Scotland Yardu!”. Dopiero
po bardzo długiej chwili, jak się zdawało Hermionie, zaprowadził ich do swojego
gabinetu i zamknął drzwi.
- Pokażcie ten
nakaz! – z powodu głośności wypowiedzi prośba brzmiała bardziej jak rozkaz.
- Proszę – Ron
podał mu kartkę.
Jego ręka drżała
lekko, Hermiona miała nadzieję, że kierownik tego nie zauważył.
- Wszystko się
zgadza – oznajmił mężczyzna przy pomocy ryku. – Nadal nie wiem, czemu jesteście
sami…
- Wszyscy pracownicy
Scotland Yardu wyjechali do rodziny na święta i wrócą po Sylwestrze –
powiedział ostro Ron do zdezorientowanego mężczyzny.
Hermiona
domyśliła się, że puściły mu nerwy i użył ukradkiem Confundusa. Kierownik popatrzył się na nich takim samym wzrokiem
jak sekretarka.
- To czego FBI
chce od naszej firmy? – spytał się jakby trochę ciszej.
- Przejrzeć
umowy sprzedaży modelu Cerbera wypuszczonego na rynek w tym roku – Ron dał
błyskawiczną odpowiedź jakby bał się, że mężczyzna szybko dojdzie do siebie.
- Tak, tak!
Oczywiście! Chodźmy! – zaprowadził ich do pomieszczenia, gdzie trzymane były
wszystkie dokumenty.
***
W tym samym
czasie, gdy Hermiona i Ron badali dokumenty, Harry wypytywał się Dafne o
zawartość jej biurka.
- Jeszcze raz
powtarzam: to nie moje, ktoś mi to podrzucił! – oznajmiła płaczliwym tonem. –
Nienawidzę tej szmaty Granger, ale nie posunęłabym się do tego… do tego… aby…
to nie ja!
Aurorzy nawet
nie drgnęli patrząc na wybuch płaczu młodej kobiety. Nawet jeśli któregoś
wzruszyła to nie dawał po sobie nic znać. Harry stawał się, co raz bardziej
poirytowany, miał w ręku dowód jej winy, ale Dafne ciągle szła w zaparte. W
kółko gadała, że ktoś jej podłożył atrament i pergaminy, ale przeczyło to
zeznaniom osób z redakcji. Przynajmniej kilkoro z nich twierdziło, że widziało
dziewczynę, jak zaraz po konferencji przyszła do redakcji z pudełkiem pod
pachą. Wprawdzie nikt nie potwierdził jej obecności w archiwum, ale pewna
urzędniczka zauważyła, że Dafne kierowała się w tamtą stronę. To by wyjaśniało,
dlaczego zamiast papierów Gawaina były stare numery Czarownicy.
Harry nie
rozumiał, czemu dziewczyna tak sobie utrudnia życie. Jeśli by się przyznała to
by otrzymała mniejszy wymiar kary. Wizengamot skazałby ją na góra pół roku za
szerzenie kłamliwych informacji. Gdyby podała nazwisko osoby, która podszywała
się pod urzędnika Ministerstwa Magii mogłaby oczekiwać tylko prac społecznych.
Jeśli Dafne sama się nie przyzna i zatai ważne informacje to wtedy sędziowie
będą dla niej o wiele bardziej surowi i dadzą jej o wiele wyższy wyrok.
- Słuchaj,
naprawdę dobrze ci radzę, współpracuj z nami, powiedz kto się podszywał pod
Robardsa – powiedział chłopak z blizną starając się nadać swojemu głosowi
łagodny ton.
- Ja nic nie
wiem! Rozumiesz!? Jak mam ci powiedzieć skoro to nie moja sprawka! – wrzasnęła
Dafne. – Ty też mnie chcesz wrobić! To wszystko jest ukartowane! Granger,
Robards i ty jesteście w zmowie, aby mnie zniszczyć! Nienawidzę was! Kolejny
raz mnie wrabiacie! Tak samo jak wtedy…
- Wyprowadzić
ją! – rzucił krótko Harry.
Nie chciał, aby
jego podwładni dowiedzieli się o Malfoyach. Wiedział, że większość nie
uwierzyła w artykuł Dafne, ale wolał uniknąć przypominania, o co wtedy poszło.
Jeszcze Ben zacząłby grzebać w starych sprawach. Nie, lepiej aby do niczego się
nie mieszał.
- To wszystko na
dzisiaj panowie, proponuję iść do domu.
Aurorzy
przytaknęli pomysłowi Harry’ego i ruszyli w stronę drzwi. On sam zaś został w
pokoju przesłuchań i kolejny raz dumał nad całą sprawą.
***
- Ron, patrz! –
syknęła Hermiona i wskazała palcem na umowę. – Mam dowód!
- Jesteś pewna?
– rudzielec odpowiedział jej szeptem.
- Tak, mów coś
do kierownika, aby przestał zwracać na mnie uwagę, a ja to powielę –
powiedziała starając się nie ruszać ustami.
Ron od razu
zabrał się zagadywanie mężczyzny. Wypytywał się o samochody, które firma
wypuściła na rynek. Od razu widać było, że to pasja kierownika. Zaczął
wygłaszać głośną przemowę pochwalną na temat najnowszego modelu, który miał
pojawić się na początku 2000 roku. W tym czasie Hermiona rzuciła ukradkiem
zaklęcie powielające i schowała papiery za pazuchą. Poczuła się jakby znowu
miała dwanaście lat i wykradała Snape’owi ingrediencje do eliksiru
wielosokowego. Dla zachowania pozorów przejrzała resztę umów i oznajmiła
głośno, że widocznie nastąpiła pomyłka i wszystko jest w porządku. Wychodząc z
firmy musiała się powstrzymywać z całych sił, aby nie pobiec do wyjścia. Gdy
tylko odjechała z Ronem dostatecznie daleko, zatrzymała samochód i rzuciła się
w ramiona swojego chłopaka.
- Rozwiązaliśmy zagadkę, twój pomysł był
genialny! Muszę teraz postawić tobie, George’owi i mojemu tacie piwo –
oznajmiła z uśmiechem.
- Super –
ucieszył się Ron. – Co teraz robimy?
- Najpierw to,
na co umawialiśmy się kilka godzin temu, a później jedziemy jak najszybciej do
domu, ponieważ muszę wysłać sowę… - odparła czarownica i pocałowała namiętnie
rudzielca.
- Powiem ci, że
w wieku czterdziestu lat nadal będzie z ciebie gorąca babka…
Hermiona
zachichotała i rozpięła guziki swojej koszuli.
***
Gawain Robards
spędzał kolejny wieczór w swoim domu, gdy usłyszał, że sowa puka w szybę.
Niezbyt chętnie oderwał się od książki, którą czytał i otworzył okno. Mała,
świergocząca sówka wpadła do pomieszczenia i latała wokół jego głowy, jakby
zjadła przed lotem worek kawy. Dopiero po dłuższej chwili auror zdołał schwytać
ptaka i odwiązać pergamin, który był przy jego nóżce. Podszedł do lampy i
rozwinął wiadomość.
Wiem, kto się pod pana podszywał. Znalazłam
mocne dowody, przeciwko tej osobie. Musimy koniecznie porozmawiać o tym na
osobności. Wybór miejsca zostawiam panu. Bardzo proszę, aby nie informował pan
o tym Harry’ego. On nie może o tym wiedzieć.
Pozdrawiam,
H.J.G
- Hermiona Jean Granger – wyszeptał zdumiony mężczyzna.
Wiedział, że to było jej pismo. Miał bardzo dobrą pamięć wzrokową i widział nie raz jak dziewczyna wypełniała formularze. Był pewien, że to nie żaden przekręt. Podszedł do biurka i wyjął przybory do pisania. Wiadomość była rzeczowa i krótka. Gawain tym razem nie bawił się w łapanie sówki. Rzucił na nią drętwotę i przywiązał do jej nóżki pergamin. Dopiero po wypuszczeniu ptaka pozwolił sobie na zadumę. Co odkryła Hermiona Granger i dlaczego nie chce mieszać do tego Pottera?
Jaaaaaaakie ja mam zaległości... Zaraz się zabieram za czytanie. Bo to skandal. Co ja wyprawiam! :/
OdpowiedzUsuńWstyd, myślisz, że jak masz wakacje to możesz się obijać? Do czytania marsz! Dobrze, że wstawiłaś rozdział bo bym Cię za ochrzaniła za jego brak! :P
UsuńO jejciu, jejciu, jejciu, lecę czytać i komentować! Wiesz jak mi poprawić humor z rana <3
Jeeej, spisek na spisku spiskiem spisek pogania XD Już w ogóle szok z tą Ritą, ale ja jej jakoś nigdy nie ufałam i nadal nie ufam (chociaż przez chwilę byłam blisko xd).
UsuńJestem ciekawa, jak to się skończy wszystko. No i czekam na więcej Seva! :<
Wiesz jak kocham spiski ^^
UsuńRitę wstawiam gdzie tylko mogę. Uwielbiam babkę <3
Za kilkanaście rozdziałów Severus będzie głównym bohaterem (jak wyjdzie z pierdla).
OCH ACH, to ja czekam na to "za kilkanaście rozdziałów" z niecierpliwością i ogromnym podekscytowaniem! :D
UsuńNo nieee! Przerwać w takim momęcie to zbrodnia! :D Z niecierpliwoscią czekam na dalszy rozwój naszej intrygującej zagadki. :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i niech wena będzie z tobą.
Muszę potrzymać ludzi w niepewności :>
UsuńDalsza część z wyjaśnieniem zagadki pojawi się w najbliższy poniedziałek :)
Również pozdrawiam!
Co ty tu szykujesz? bo archiwum X to już chyba lekkie przegięcie.
OdpowiedzUsuńBombę :>
UsuńNo no muszę pochwalić Rona za ten pomysł, bo jak widać przyniósł pożądany efekt. Ciekawi mnie dlaczego Dafne się wypiera, ale podejrzewam, że niedługo się tego dowiemy.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Ron ma szalone pomysły, ale czasem przynoszą one pozytywny skutek :D
Usuń