poniedziałek, 1 sierpnia 2016

Powojenne życie Hermiony G.: Rozdział 32 – Konfrontacja


Witam Wszystkich Miłościwie Mnie Czytających!

Tu znowu Szczęśliwa Trzynastka i moje wypociny.


W poprzednim tygodniu trochę namieszałam i gdyby ktoś nie wiedział to rozdział 31 ukazał się w czwartek. Zapraszam do przeczytania kto jeszcze tego nie zrobił!

Teraz wrzucam 32 rozdział i od razu zaznaczam, że następny pojawi się albo 29 sierpnia, albo 5 września, ponieważ wyjeżdżam na wakacje. Obiecuję w tym czasie skrobać coś w notatniku i wrócić z regularnym dodawaniem wszystkich opowiadań!

Jeszcze chciałam wspomnieć, że ten rozdział jest tak jakby zakończeniem pierwszego tomu Powojennego życia Hermiony G. Wyjaśnia się w nim większość wątków, bohaterzy spoglądają z nadzieją w przyszłość... Nie byłabym jednak sobą, gdybym nie namieszała w rozdziale 33 :D

Przyznam się, że jestem z siebie cholernie dumna. Napisałam opowiadanie, które na razie zajmuje 242 strony w Wordzie. Myślę, że dopiszę jeszcze drugie tyle, a może i więcej. Pomysłów mam sporo i bohaterów czeka wiele wyzwań oraz niespodzianek. Podejrzewam, że gdy skończę to oddam moje wypociny do drukarni i dzięki temu postawię sobie na półce prawie własne dzieło :).

Już przestaję ględzić. Zapraszam do czytania!

***



Wiatr szarpał kapturem Hermiony, tak jakby chciał ją zawrócić z drogi, ale ona nie przejmowała się pogodą. Dziarskim krokiem zmierzała ku położonemu na wzgórzu domowi. W miarę przybliżania się do budynku, dziewczyna musiała zweryfikować swoje pierwsze spostrzeżenie i stwierdziła, że bardziej przypomina on mały, trzypiętrowy pałacyk. Dookoła niego rosła głównie trawa, która nie wyglądała zbyt dobrze pod koniec grudnia. Nieliczne drzewa, bez liści, szarpane były bezlitośnie przez silne podmuchy wiatru. Hermiona zauważyła, że z kominów zakończonymi fantazyjnymi kształtami, wydobywa się dym. Oznaczało to, że miejsce, do którego zmierza jest ciepłe i przytulne. Bez najmniejszego wahania załomotała kołatką.
- Czego sobie pani życzy? – spytały się grzecznie drzwi.
- Nazywam się Hermiona Granger i jestem umówiona z właścicielem tego domu.
- Oczywiście, proszę wejść – wrota otworzyły się bezszelestnie.

Dziewczyna nie ruszyła się jednak od razu z miejsca. Wpatrywała się w pomieszczenie, do którego miała wkroczyć. Nigdy nie interesowała się specjalnie historią sztuki. Czasem przeczytała coś o danym budynku w książce, na przykład dowiedziała się, co nieco o zbudowaniu i urządzaniu Hogwartu. Teraz zaś żałowała, że nie jest w stanie opowiedzieć, ze szczegółami, co widzi. Salon Gawaina różnił się mocno od Nory, do której przywykła Hermiona. Weasleyowie mieli wiele starych sprzętów i mebli, ale szef Harry’ego trzymał w domu antyki sprzed wielu wieków. Goście wchodząc do jego domu na wstępie natykali się na misternie rzeźbiony, drewniany stół i pasujące do niego krzesła. Nad nim wisiał żyrandol pamiętający najprawdopodobniej królową Wiktorię. Ściany przyozdobione były barokowymi draperiami i obrazami przedstawiającymi przodków Gawaina, którzy szeptami między sobą komentując przybycie gościa.
- Witam panno Granger! – powitanie dobiegło jakby spod ziemi.

Zaskoczona Hermiona zauważyła, wspinającego się po schodach Robardsa. Tym razem nie oblała się rumieńcem, chociaż trochę było jej głupio z tego powodu, że tak zapatrzyła się na wyposażenie salonu.
- Dzień dobry – odparła i uśmiechnęła się nieśmiało.
- Paskudna pogoda – stwierdził podczas pomagania jej w zdjęciu kurtki, którą natychmiast odesłał jednym ruchem różdżki na mosiężny wieszak.
- Tak, okropna – przytaknęła Hermiona i stanęła w miejscu nie wiedząc, co dalej robić.
- Usiądźmy na kanapie – zaproponował błyskawicznie Gawain. – Chcesz coś do picia?
- Nie, dziękuję. Wolę od razu przejść do konkretów.
- Dobrze – odparł mężczyzna i usiadł koło dziewczyny.

Ta zgrabnym ruchem wyjęła z torebki plik kartek i podała je aurorowi.
- To jest umowa kupna samochodu, do którego wsiadłam z tą osobą. Harry wiedział, że nie zna się pan na nich, więc nawet nie próbował odszukać pojazdu. Dlatego zrobiłam to przy pomocy mojego chłopaka. Niech pan się uważnie przyjrzy podpisowi.

Mężczyzna przeglądał papiery bez cienia jakichkolwiek emocji na twarzy.
- Niestety, nie znam żadnego Gregory’ego Robinsona – oznajmił po dłuższej chwili. – Nie wiem też, dlaczego miałby to być dowód w mojej sprawie.
- Oj, jestem pewna, że pan go zna – oznajmiła Hermiona z chytrą miną. – Ma piękne pismo, identyczne jak pewna osoba, która piastuje poważny urząd w Ministerstwie Magii…
- Mogłabyś przestać się ze mną bawić! Mów, o co ci chodzi!
- Jeśli pan nie rozpoznaje własnego pisma to nie wiem co pan robi na stanowisku Szefa Aurorów – kpiła Hermiona. – W tym zawodzie trzeba zauważać takie rzeczy.
- To jeszcze nie jest dowód – oświadczył Gawain z pewnością w głosie. – Ktoś mógł podrobić moje pismo.

Czarownica tylko na to czekała, zgrabnym ruchem wyciągnęła duplikaty listów z koralikowej torebki.
- To jest pana pismo – wskazała na przedostatnią i ostatnią z kartek. – Za to te dwie, które otrzymałam jako pierwsze są podrobione… przez pana. Co zabawne, pisane są ciemnozielonym atramentem, takim samym, który miał pan na biurku przez te wszystkie miesiące, które spędziłam latając pomiędzy Ministerstwem Magii a Azkabanem. Dowiedziałam się, że po świętach zmienił go pan na czarny.
- Przypadek – zakomunikował Gawain jednocześnie poruszając się niespokojnie.
- Sądzę, że to nie przypadek – kontynuowała Hermiona. – Prawda jest taka, że to pan się ze mną wtedy spotkał. Gdy ukazał się artykuł Dafne, wtedy zrozumiał pan, że musi działać. Każdy wie, że nie przepadamy za sobą. Dlatego zrzucił pan całą winę na nią…
- Niby po co miałbym to zrobić? – auror skrzywił się jakby zjadł coś wyjątkowo nieświeżego.
- Nie wiedział pan czy Kingsley zatuszuje pana kolejny romans, tak jak robił to Knot i Scrimgeour – odparła czarownica z miną niewiniątka.

Po tych słowach Gawain Robards zrobił się blady niczym ściana. Próbował coś powiedzieć, ale głos nie wydobył się z jego gardła. Dopiero po chwili udało mu się spytać czy wie to od Rity.
- Nie, dowiedziałam się od kogoś innego – wyznała Hermiona.
- Od kogo?
- Nie mogę powiedzieć.

Zapadło milczenie. Ogień płonął w kominku, a za oknem powoli nastawała ciemność. Robards wpatrywał się w swoje dłonie jakby szukał tam ratunku. Hermiona siedziała wyprostowana i czekała na to co powie.
- Przyznaję się – przemówił po chwili. – To byłem ja. Napisałem do ciebie te listy, specjalnie zmieniłem pismo, aby wyglądały na podrobione w razie wpadki. Wiedziałem, że jeśli to się wyda to Kingsley może nie być za bardzo wyrozumiały. Nie sądziłem jednak, że pójdzie za nami Dafne, opisze wszystko w gazecie i dołączy do tego zdjęcia. Myślałem, że najwyżej ktoś nas nakryje i szybko udowodnimy, że to nie prawda, ale stało się inaczej – wyjaśnił z goryczą w głosie i popatrzył się Hermionie prosto w oczy. – Muszę ci wyznać, że to co mówiłem ci w samochodzie to prawda. Kocham cię i naprawdę byłbym szczęśliwy gdybyś to odwzajemniała.
- Mam chłopaka, przykro mi.
- Rozumiem… - westchnął auror. – Powiesz mi teraz, czemu nie poszłaś z tym od razu do Harry’ego?
- Chciałam, aby usłyszał to wszystko osobiście – oznajmiła Hermiona z błyskiem w oku.
- Osobiście…?
- Witam! – odezwał się Harry i zdjął pelerynę-niewidkę z głowy. – Przepraszam, że ci nie wierzyłem Hermiono. Mówiłaś prawdę – zwrócił się do przyjaciółki.

Gawain Robards podskoczył jak oparzony. W ciągu sekundy jego twarz przybrała barwę dojrzałego pomidora.
- Potter! Co to ma znaczyć!? – wrzasnął ze złością.
- Kiedyś nakrzyczałem na Hermionę, ponieważ myślałem, że to ona się do pana przystawia. Nie wierzyłem jej, gdy mówiła, że jest odwrotnie. Chciała abym się przekonał na własne oczy – wyjaśnił Harry.
- Musiałaś go tutaj ściągać!? – warknął Gawain i zwrócił się do chłopaka. –Z tego co napisał mi Ben, to wierzyłeś, że Dafne jest winna!
- Owszem, na początku tak myślałem – odrzekł młodszy auror. – Jednak zanim Hermiona znalazła umowę, już wiedziałem, że coś jest nie tak. Przede wszystkim wiele osób widziało jak Dafne podchodzi do swojego biurka, niosąc pudełko pod pachą. Trochę to było podejrzane, ponieważ nie jest aż taką idiotką, aby wszystkim pokazywać dowody świadczące przeciwko niej. Tak samo mądre było zostawienie starych numerów Czarownicy w archiwum. Jeszcze bardziej to wszystko się zagmatwało, gdy znalazłem drugie tyle osób, które twierdziły, że widziały ją w tym samym czasie zupełnie gdzie indziej. Nawet Rita przysięgała, że widziała jak Dafne idzie do domu.
- Przeklęta Skeeter! – jęknął Robards. – Ta kobieta mnie wykończy!
- Czasem jest pomocna – stwierdziła Hermiona.
- Tak ci się tylko zdaje – sprzeciwił się auror. – Ona jest straszna. Zbiera twoje sekrety i później wyciąga je w najmniej spodziewanym momencie. Musisz zatańczyć tak jak ci zagra! Nie wiem, jakie macie z nią układy, ale zobaczycie sami, że  prędzej czy później wykorzysta wszystkie wasze słabości. Dobrze, że interesuje się życiem innych, a nie polityką, ponieważ to ona pociągałaby za sznurki w Ministerstwie Magii.

Harry z Hermioną popatrzyli na siebie z niepokojem. Wiedzieli, że Gawain ma rację i obydwoje zrozumieli, że Rita od dawna ma ich w garści.
- Teraz powiedz mi skąd Dafne wiedziała, że spotykam się z Hermioną – rozkazał Harry’emu Robards.
- Od Pansy – odezwała się czarownica i poróżowiała. – Schowałam list do torebki i poszłam bez niej do toalety, nie było mnie może z pięć minut… ale to wystarczyło, aby mops zrobił duplikat.
- To dlatego walczyłyście – starszy auror pokiwał głową.
- Należało jej się – odparła dziewczyna tonem, który wskazywał wyraźne zadowolenie z siebie.
- Sama się przyznała do tego, gdy powiedziałem, że Dafne trafi do Azkabanu – dodał Harry.
- No dobrze, ustaliliśmy, że wszystko jest moją winą. Co zamierzacie teraz zrobić? – spytał się Robards z dziwnym błyskiem w oczach.
- Proponuję, aby pan się przyznał do wszystkiego z własnej woli – odparł chłopak z blizną.

Gawain popatrzył się na niego jakby właśnie oświadczył, że Hagrid nie jest pół-olbrzymem tylko chodzi na szczudłach, stąd jego wzrost.
- Nie mam najmniejszego zamiaru – zakomunikował poważnym tonem.
- Będziemy zmuszeni udać się z tym wszystkim do Kingsleya – zagroziła Hermiona.
- On o wszystkim wie – prychnął auror.
- Wie…?
- Oczywiście! Przecież byłem jego szefem! Byłby skończonym głupcem, gdyby nie zauważył, co wyprawiam – wyjaśnił Robards i popatrzył się na zaskoczone miny Harry’ego i Hermiony. – Mogę wam zdradzić, że nie wziął pieniędzy. Wolał lepszą posadę. Jak tak teraz nad tym myślę to uważam, że zrobił to na polecenie Dumbledore’a – zauważył auror. – Przecież Kingsley jest zbyt szlachetny, aby utrzymywać pewne rzeczy w tajemnicy…
- Więc pewnie nie zostawi tej sprawy samej sobie – zauważyła Hermiona.
- Jak już mówiłem nie mam najmniejszego zamiaru przyznawać się do czegokolwiek! I wy też nic nikomu nie powiecie!
- Dlaczego mamy tego nie zrobić? – spytał się Harry.
- Dlatego, że wtedy powiem jak było z Malfoyami! – warknął Gawain, a jego oczy miotały błyski, które wskazywały na to, że jest gotowy na wszystko. – Niech Rita wszystko opisze, mam dość wykonywania jej rozkazów! Mogę iść do Azkabanu, nie mam rodziny, żadna różnica czy będę samotny w celi czy w tym domu! Więc albo zamilkniecie, albo wszyscy znajdziemy się w więzieniu! – popatrzył się na Hermionę jakby się ucieszył, że ona też tam będzie.

Dwójka przyjaciół spojrzała na siebie nawzajem. Jedno wiedziało, co myśli drugie. Nie sądzili, że Gawain przyciśnięty do muru postanowi działać na własną szkodę. Nie mieli innego pomysłu, ani nie wiedzieli, co robić. Milczeli przez dłuższą chwilę.
- W takim razie odchodzę, nie chcę być więcej aurorem – oświadczył Harry poważnym tonem.

Hermiona nie mogła w to uwierzyć. Przecież jej przyjaciel marzył o tym od dawna, wiele razy powtarzał, że nie widzi dla siebie innej przyszłości. Może ona także powinna odejść z Ministerstwa Magii w geście solidarności?
- Nie odchodzisz. Zostajesz na stałe szefem grupy dochodzeniowej.
- A… ale… dla… dlaczego? – wyjąkał zaskoczony Harry.
- Odnalazłeś winnego – oświadczył Robards i spojrzał na Hermionę – wprawdzie z małą pomocą, ale nikt nie mówił, że nie masz prawa z niej korzystać. Nadajesz się do tej roboty, gratuluję!
- Co jeśli się nie zgodzę?
- Wyjawię twój mały sekret.

Czarnowłosy chłopak popatrzył się błagalnie w stronę Hermiony, ale ta sama nie wiedziała, co odpowiedzieć. Wszyscy byli zamieszani w przekręty, za które groziło, co najmniej rok odsiadki. Jeśli Harry się nie zgodzi to sprawi, że znajdą się w Azkabanie. Z drugiej strony Gawain znalazł sprytny sposób, aby zamknąć mu usta.
- Co do ciebie Hermiono… słyszałem, że Mafalda Hopkirk poszukuje dla siebie asystenta. Co ty na to, aby zamienić Wydział Istot wraz z Pansy na Departament Przestrzegania Prawa Czarodziejów, a konkretnie wydział Niewłaściwego Użycia Czarów? Masz taki sam wybór jak Potter – zakomunikował Robards zaskoczonej dziewczynie.
- To… to szantaż! – wydukała oburzona czarownica.
- Wolałbym określenie „polityka”. Coś za coś. Wszyscy na tym skorzystamy…
- A co z Dafne? – odezwał się Harry.
- Potrzymasz ją w areszcie przez kilka dni, po czym ogłosisz, że nie ma na nią mocnych dowodów. Przez jakiś czas będziesz zwodził swoich ludzi, a następnie zamkniesz sprawę – wyjaśnił Gawain tonem jakby to była najbardziej oczywista rzecz na świecie. – Jestem z wami szczery, wolę abyście byli blisko mnie. Wasza dwójka bardzo lubi pakować siebie i innych w kłopoty. Lepiej mieć was na oku.

Zapadło wymowne milczenie, a atmosfera robiła się, co raz bardziej gęsta. Szef Biura Aurorów patrzył się na Harry’ego i Hermionę z zadowoleniem. Za to oni mieli nietęgie miny. Obydwoje zastanawiali się nad wybrnięciem z całej tej sytuacji. Hermiona ściskała nerwowo swoją torebkę, a Harry czochrał włosy. Dopiero dziewczyna postanowiła przerwać ciszę:
- Myślę… że nie mamy wyboru – odezwała się niepewnie do przyjaciela.
- Za to cię kocham, potrafisz szybko podjąć właściwą decyzję – oświadczył Gawain i na jego twarzy zakwitł szeroki uśmiech.
- Mam nadzieję, że nie usłyszę tego nigdy więcej! – warknęła dziewczyna – Mam chłopaka i nie życzę sobie spotkań wykraczających poza sferę zawodową – ostrzegła.
- Jak sobie życzysz – mężczyzna zgodził się od razu, ale było słychać w jego głosie smutną nutę. – Odsunę się w cień i nie dam po sobie znać, co czuję. Jeśli tylko zmienisz zdanie to wiesz gdzie mnie szukać…
- W takim razie ja zostaje w biurze, będę miał na pana oko – wtrącił się Harry.
- No i dobiliśmy targu! – ucieszył się auror. – Potter…
- Słucham?
- Zdejmij tę kurtkę, smażysz się w niej od dłuższego czasu!
- Nie musi, ja też się ubieram i zaraz idziemy… - zaczęła wyjaśniać Hermiona.
- O nie, nie, nie! – zaprotestował Robards wchodząc jej w słowo. – Uczcimy nasz mały układ dobrą kolacją, moje skrzaty błyskawicznie coś przygotują.
- Ale…
- To rozkaz Potter!

***

Ginny, Ron, George i rodzice Hermiony z wypiekami na twarzach słuchali relacji z tego, co działo się w domu Gawaina. Męska część towarzystwa, zgodnie z obietnicą, dostała po piwie. Kobiety wolały sączyć wino. Wszyscy spotkali się u Hermiony, ponieważ nikt ich tam nie podsłuchiwał, czego nie można było powiedzieć o Norze. Gdy opowieść została zakończona, rudzielec zaczął krzyczeć do siostry:
- Wiedziałem! Miałem rację, że to jego sprawka!
- Pragnę zauważyć, że wcześniej dałbyś się pokroić za to, że winna jest Dafne! – odgryzła się Ginny.
- Ale że mu nie wstyd! – wybuchła pani Granger załamując ręce. – Taki stary chłop i próbował uwieść młodą dziewczynę! Niech znajdzie sobie kogoś w swoim wieku! Jakie szczęście, że moja Hermiona jest zbyt mądra, aby związać się ze starszym mężczyzną…
- Myślę, że mogłabym się zastanowić gdyby był maksymalnie dziesięć lat starszy – uspokoiła ją córka. – Te wszystkie rozważania są czysto hipotetycznie… - dodała, gdy zobaczyła obrażoną minę Rona.
- To był jego samochód, tak? - dopytywała Ginny.
- Jeden z najnowszych... - oznajmił Harry z grymasem. - W pracy udawał, że nie zna się na mugolskich środkach transportu, a piwnicę domu zamienił na garaż z luksusowymi autami.
- Czasem uczestniczy w wyścigach jako Gregory Robins - dodała Hermiona. - Pokazał nam swoją kolekcję nagród. Chyba za dużo wypił, albo nie miał komu się pochwalić, ponieważ gadał o tym przez dwie godziny.
- Rozumiem, że zamienił się w Dafne przy pomocy eliksiru wielosokowego? – spytał się George.
- Sądzimy, że tak. Nie chciał się wprost przyznać, ale myślę, że nie miał innej możliwości – odpowiedział Harry.
- Cała ta sytuacja dowodzi, że świat czarodziejów wcale się wiele nie różni od naszego – oznajmił pan Granger. – Ważne są koneksje, kogo znasz i kto wisi ci przysługę. Ręka rękę myje… trochę szkoda, że musicie w tym uczestniczyć. Wolałbym abyście nie wplątali się w coś paskudnego.
- Ja też mam taką nadzieję – dodała Ginny.
- Czasem trzeba robić pewne rzeczy nawet, jeśli się tego nie chce – wyznał Harry. – Hermiona poprawiła los skrzatów domowych. Ja łapię czarnoksiężników. Robimy coś dla innych i w razie potrzeby musimy nagiąć zasady.
- Osobiście mam dość afer. Zamierzam trzymać się od nich z dala – dodała Hermiona. – Jeśli znowu dostanę anonimową wiadomość z prośbą o spotkanie to wezmę ze sobą Harry’ego.
- Dobry pomysł – poparła ją pani Granger. – Nie mam więcej ochoty słuchać, że znowu się w coś wpakowaliście. Na litość boską! Macie po dwadzieścia lat! W tym wieku powinniście bawić się, chodzić na tańce czy na zakupy, a nie brać udział w rozgrywkach politycznych!
- Postaramy się – obiecał Harry z uśmiechem.
- Ja proponuję zmienić temat rozmowy na coś ciekawszego – wtrącił się George i wziął spory łyk piwa. – Na przykład uzgodnijmy gdzie robimy robimy Sylwestra i dlaczego u Harry’ego.
- Ej!
- Najlepsza miejscówka na imprezy, spora przestrzeń – oznajmiła Ginny.
- Mugole nic nie słyszą, więc można balować do białego rana – dodał Ron.
- Można zaprosić większość z Gwardii Dumbledore’a – wtrąciła Hermiona.
- A kto później będzie ogarniał cały ten syf? – żachnął się Harry. – Ostatnim razem ktoś wyczarował wąsy wszystkim krewnym Syriusza, których portrety są w holu. Do dzisiaj nie udało mi się ich usunąć.
- Ciesz się, że Fineasowi się nie oberwało, bo by ci jęczał bez ustanku o braku szacunku i tym podobne – stwierdził Ron.

George podszedł do Harry’ego i objął go przyjacielsko ramieniem.
- Stary! Pomogę ci to usunąć tylko udostępnij miejscówkę!
- Dlaczego mam wrażenie, że to ty maczałeś w tym różdżkę…
- Harry, zgódź się! Może uda się ściągnąć Lunę! – poprosiła Ginny. – Odkąd wyjechała do Afryki szukać Chrapaka Krętorogiego nie wiedziałam jej ani razu!
- No dobra… ale po wszystkim cały dom ma być wyszorowany od piwnicy po strych!
- Będzie – szepnął Ron Hermionie na ucho. – Ginny ostatnio mówiła mamie, że Stworek narzekał, że nie zbyt wiele pracy. Ucieszy się chłopak.

Czarownica przytuliła się do niego. Czuła, że jej życie jest co raz lepsze. Kto wie, może w przyszłym roku Ron się jej oświadczy, pobiorą się i zamieszkają razem? Hermiona patrzyła z ufnością w przyszłość i miała nadzieję, że zdarzy się to, co sobie wymarzyła. Ron odwzajemnił uścisk i pocałował ją. Tak... nie mogło być nic lepszego niż jego czułe ramiona. Rozpromieniona i szczęśliwa z niecierpliwością oczekiwała na nieznane, które miało nadejść.

***

Severus siedział w swojej celi i jak zwykle, po śniadaniu, czytał Proroka Codziennego. Wielki napis na pierwszej stronie ogłaszał wszem i wobec, że mija rok 1999, a zaczyna się 2000. Mężczyzna miał, co do tego faktu, ambiwalentne uczucia. Z jednej strony żałował, że nie jest to 2001 rok, ponieważ wtedy wiedziałby, że za kilka dni wyjdzie na wolność. Z drugiej strony czuł ulgę, że połowa odsiadki już za nim.
- Jeszcze rok, tylko rok – szeptał sam do siebie.

Wiedział, że da radę. Jeśli do tej pory nie zwariował to nie groziło mu na razie nic gorszego. Musiał tylko uważać na innych śmierciożerców. Większość z nich nie miało dobrych zamiarów, ale nikt nie śmiał iść w ślady Mulcibera. Severus bardzo szybko opanował umiejętność unikania ich podczas prac oraz trzymania się blisko aurorów. Wolałby umrzeć w swoim łóżku, a nie na przykład w pralni, zatłuczony drewnianymi warząchwiami, którymi mieszało się gotującą się w kotłach bieliznę więźniów. Nie da satysfakcji swoim wrogom, co to, to nie!

Przewrócił stronę i przeczytał, że śledztwo w sprawie podszywania się pod Gawaina Robardsa zostało umorzone, a Dafne Greengrass wypuszczona z aresztu z powodu braku dowodów. Nie zdziwiło go to wcale. Potter nie miał koło siebie Granger i Weasleya, więc sam nie potrafił dojść do prawdy. Bez wspomnień nigdy nie pokonałby Voldemorta. Miernota taka sam jak jego ojciec…

Dopiero na samym końcu Severus zauważył wzmiankę o zmianach w Ministerstwie Magii. Hermiona Granger została asystentką Mafaldy Hopkirk, szefowej wydziału Niewłaściwego Użycia Czarów. Potter zaś został na stałe dowódcą grupy dochodzeniowej.
- Zabawne, zawalił sprawę i dostał awans… - pomyślał Snape i zaczął się nad tym zastanawiać. – Gumochłon spotyka się z Granger, Dafne to opisuje, ten się wypiera, potem znajdują u niej dowody winy, a teraz śledztwo zostaje zawieszone z powodu ich braku…

Kącik ust Severusa drgnął. Wystarczająco wiele czasu spędził przy Dumbledorze, aby wiedzieć jak wyglądają zagrywki w Ministerstwie Magii. Już wcześniej domyślał się, że Gumochłon kłamie. Chciał dostać się do majtek Granger, ale mu nie wyszło. Teraz Potter perfidnie go kryje i za to dostał posadę. Widać Umbridge za mało się nad nim pastwiła i nie zapamiętał, że nie powinien opowiadać kłamstw. Może gdyby wyryła mu taki napis na mózgu to by załapał…
- Czas przygotować się do imprezki Sylwestrowej! – pomyślał ponuro. – Przewidywane atrakcje to spanie i okropna nuda!
Miał nadzieję, że za rok, będzie się o wiele lepiej bawił, szykując się w tym czasie do wyjścia na wolność.

14 komentarzy:

  1. No nie wierzę. Nie wierzę, że Harry i Herm nie wyjawili prawdy! Ja rozumiem, że posady, że zagrywki, ale takie upolitycznienie świętej trójcy mi się nie podoba :(
    No ale trudno. Jak znam Ciebie, ten wątek jeszcze powróci ze zdwojoną siłą xd I wszystko wyjdzie na jaw. Ale nadal lubię Robardsa, nie wiem czemu. Może tak naprawdę on kogoś kryje? XDDD
    Śmieszki śmieszkami, ale to, jak Ty prowadzisz te wątki i spiski jest genialne. Szacun wielki dla Ciebie za to!
    Szkoda, że tyle trzeba będzie czekać na następny rozdział :<

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Po pierwsze: nie wiem skąd masz moje notatki dotyczącej dalszej fabuły, ale proszę o ich zwrot! Albo nie pisz o nich publicznie :P

      Po drugie: upolitycznianie... trochę to wina Rowling. Czytałam wywiady z nią i jej materiały z Pottermore, wynika z nich, że Hermiona i Harry zrobili błyskawiczną karierę w Ministerstwie. Jako, że bazuję na nich to się tego trzymam. Gdzieś znalazłam informację od niej, że Harry niedługo po zakończeniu wojny został szefem aurorów! Totalny bezsens. Mimo jego zasług w stosunku do pokonania Voldka (czego tak naprawdę nie zrobił sam), to chłopak ma za małą wiedzę i umiejętności, aby kierować czymś takim. Tak samo było z Hermioną według Rowling. Szast-prast i jest wysoko postawioną urzędniczką (a w międzyczasie wychodzi za Rona i rodzi dzieci). To jest przyczyną, dlaczego w moim opowiadaniu trójca godzi się na wiele. Starałam się pokazać, że mimo wszystko nie wszyscy ich lubią i są osoby, które podkładają im świnie. Inaczej wyszedłby blogasek, w którym bohaterowie robią karierę za piękne oczy.

      Po trzecie: dziękuję za opinię i komplementy :D.

      Usuń
    2. No w sumie sporo masz racji, Rowling trochę zrobiła z późniejszego Harry'ego takiego bohatera wojennego, którego wszyscy uwielbiają mimo wszystko. A jakby nie patrzeć, w człowieku, który przeszedł tyle w życiu muszą kryć się jakieś demony, które wyłażą gdzieś po drodze i sprawiają, że niektórzy zaczynają myśleć samodzielnie i widzieć, że to przecież nie ideał. Kurczę, nie patrzyłam na to od tego strony :D
      Ale skoro już o tym mowa, to jestem ciekawa, jak Rowling to pociągnęła w "Przeklętym Dziecku". Chociaż mam ogromne obawy względem tej książki (właściwie scenariusza) i nie wiem, czy chcę to czytać xd Chyba z góry mogę założyć, że wolę Twoją kontynuację losów naszej trójki, Rowling jest wspaniała, ale Ty też jesteś miszczem spisków! Zostań naszą polską Rowling, proooooszę! XD

      Usuń
    3. No właśnie, Harry - symbol zwycięstwa, cudowne dziecko. Dlatego ma taryfę ulgową we wszystkim, zostaje aurorem bez przeszkolenia, ponieważ Voldemorta nie ma więc nikt inny nie może go zabić/zranić :P (bo wszyscy aurorzy skupiają się na tym aby utrzymać go przy życiu podczas akcji). Już widzę jak urzędnicy gadają między sobą: "nie możemy nic z nim zrobić ponieważ społeczność czarodziejów nas zlinczuje i transmutuje w rozwielitki". Polityka jest jaka jest i rządzą układy. Miałam z nią styczność i nawet zapaleńcy chcący wprowadzić zmiany musieli się po jakimś czasie poddać i grać tak jak inni :/.
      Czytałaś spoilery "Przeklętego dziecka"? Ponoć jest tam pokazane jak z Harry'ego wyłażą demony przeszłości. Chyba zażyczę sobie książkę pod choinkę, za bardzo się boję, że to będzie niewypał, aby kupić ją za własną kasę :P.
      Dziękuję za miszcza spisków, cudowny tytuł :D, będę go z dumą nosić! Ok, zostanę polską Rowling, lecę zmieniać imię na Joanna! xP

      Usuń
    4. Twój tajny pseudonim arystyczny może być Czynasta Dżoana XD

      Usuń
    5. Niech będzie Czynasta Dżoana, ponieważ w urzędzie wyśmiali mnie, gdy wpisałam jako powód zmiany imienia "chęć bycia polską Joanną Rowling" :P

      Usuń
  2. Masz kobieto talent do opowiadań kryminalno-szpiegowsko-politycznych. nie mogę się doczekać kiedy ta afera wszystkim jej ofiarom się potężną zgagą odbije. Mam nadzieję że następne wrzucisz coś o wariatkach z akademii im. twardowskiego. jak coś twojego pojawi się w empiku to daj cynk, albo lepiej prześlij egzemplarz z autografem. Niech wena będzie z tobą

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale mi ego połechtałeś :P
      Dla Ciebie będę miała nawet pięć egzemplarzy :D
      Po wakacjach powinnam nadrobić wariatki, muszę w końcu ruszyć z tym dalej. Obiecuję pracować nad tym przez najbliższe tygodnie.
      Pozdrawiam!

      Usuń
  3. O nie wierze! Co tu sie stało! Mam takiego małego majdfaka. :D Za duzo rewelacji jak na jeden rozdział! (Ale nie narzekam, wręcz pochwalam) Nareszcie główna intryga rozwiązana. Takie jej zakończenie daje ci duże pole do popisu w dalszych rozdziałach. Mam nadzieje ze to wykorzystasz. Wiadomo tez ze Sev organizuje jednoosobową balange. (a to samolub! :D) Z niecierpliwoscią wyczekuje nowych szantaży, intryg, romansów i zdrad.
    Życzę udanego odpoczynku. Wstawiaj nowy rozdział jak najszybciej. Może tak pocieszysz osoby narzekające na tak nieubłaganie zbliżający sie początek roku szkolnego (tez sie do nich zaliczam) :)
    Pozdrawiam i niech wena będzie z tobą.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Severus będzie balował do samego rana, śpiąc w najlepsze i złorzecząc przez sen :P
      Namieszałam trochę i zamierzam nadal to robić. Postaram się wrzucić pod koniec wakacji nowy rozdział. Zaczną się nowe intrygi, ha, ha! <- tutaj wyobraź sobie złowieszczy śmiech.
      Również pozdrawiam!

      Usuń
  4. No proszę Hermiona i Harry tworzą niezły team. Szkoda tylko, że nie wyjawili prawdy! Ja chętnie utarłabym nosa temu Gawainowi xD
    Severus i te jego przemyślenia wygrały wszystko. Jeny nie wiem co się ze mną dzieje, ale LUBIĘ SEVERUSA. Świat przestał istnieć!
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Znając mnie to ta prawda wypłynie prędzej czy później :>
      Severus rządzi, a co! Przyznaj się, że chciałabyś mu potowarzyszyć podczas Sylwestra :P

      Usuń
    2. Oj tak chciałabym <3 Kto by nie chciał? :P

      Usuń
    3. Myślę, że Harry i połowa magicznego świata :P

      Usuń