- Co ty
wyprawiasz!? – czarownica warknęła i wyrwała rękę z uścisku. – Pogrzało cię!?
Młody, najwyżej
siedemnastoletni Hindus popatrzył się na nią maślanym wzrokiem. Ubrany był w
koszulkę z logiem Batmana, spodenki ze Spider-manem, a w ręku trzymał kij do
krykieta.
- Ratuję cię! –
odparł z dumą w głosie.
- Przed kim!?
Przed moim narzeczonym!? – wrzasnęła. – Przywaliłeś mu centralnie w łeb! –
wskazała ręką na oszołomionego Rona, który klęczał na trawie i nie ogarniał co
się dzieje.
- Tak, wiem co
myślisz – oznajmił nieznajomy. – To jego czary, omamił cię, jesteś przekonana,
że go kochasz!
Hermiona
poczuła, że jej ręka sama wędruje do czoła. Miała do czynienia z wariatem,
który ubzdurał sobie jakieś głupoty. Nie wiedziała czy go wyśmiać, czy wyjąć
różdżkę i porazić zaklęciem. Chłopak wyglądał jakby wiedział o czym ona myśli.
- Wiem, że
zastanawiasz się czy mnie zamienić w ropuchę, czy w nietoperza – stwierdził ze
smutkiem. – Jesteś potężną czarownicą. Szkoda, że Hrabia Regan nałożył ci
Pierścień Posłuszeństwa na palec – wskazał na jej pierścionek zaręczynowy.
- Nie wiem o
czym mówisz. To jest Ron, nie Regan! – warknęła zdezorientowana Hermiona.
- Jesteś
omamiona… zaczaro…
- Tak, wiem! –
przerwała mu natychmiast. – Skąd wiesz jak mam na imię? Kim ty w ogóle jesteś?
– spytała z naciskiem.
Na dźwięk tego
pytania Hindus od razu stanął na baczność i uniósł palce do czoła w geście
salutowania.
- Dev Shastri! Potomek
królewskiego rodu pochodzącego z Bengalu! – błyskawicznie zakomunikował. –
Hermiono White… kocham cię! – wyznał i oblał się rumieńcem, który był ledwo
widoczny na jego śniadej skórze.
Po tych słowach czarownica pomyślała,
że powinna była udusić Thierry’ego gołymi rękami podczas gdy spał w hostelu po
pijackiej nocy spędzonej z Ronem. Jego beznadziejna książka spowodowała, że
zwariowany nastolatek zaczął bawić się w bohatera. Hermiona wprawdzie nie
wiedziała skąd Dev wiedział, że to ona była inspiracją dla Kanadyjczyka, ale
teraz mało ją to obchodziło. Zastanawiała się jak wybrnąć z tej sytuacji. Jej
zła część domagała się natychmiastowego wymazania pamięci chłopaka przy pomocy
magii. Sumienie za to mówiło, że powinna porozmawiać z bohaterem-od-siedmiu-boleści i przekonać go, że Thierry napisał kosmiczną bzdurę. Już miała otworzyć
usta, gdy Ron przystąpił do ataku.
- Ty gnoju!
Zabiję cię! – wrzasnął i rzucił się na Deva.
- Przestańcie,
błagam! – piszczała przerażona Hermiona patrząc na bijących się chłopaków. –
Zaraz ktoś tu przyjdzie…
- Nie pozwolę ci
jej więzić! – wykrzyknął Dev z trudem, gdy Ron przycisnął jego głowę do ziemi.
– Wiem, że chcesz się zemścić na Lordzie Waldemarze, ale nie możesz jej
krzywdzić!
Twarz rudzielca,
która wyrażała wściekłość w ciągu sekundy zmieniła wyraz na bezbrzeżne
zdumienie. Popatrzył się pytająco na swoją narzeczoną.
- O czym ten
debil gada?
Hermiona
obserwowała rozpaczliwie wierzgającego Deva, którego masa ciała była
mniejsza od siedzącego na nim Rona.
- On chyba
myśli, że jesteśmy postaciami z książki Thierry’ego… - wydukała. – Mówił, że
mam na nazwisko White, a ty jesteś Hrabią Reganem - dziewczyna postanowiła, że
dla bezpieczeństwa nastolatka, nie powie o wyznaniu miłości do niej.
Czarodziej
zamrugał powiekami wyraźnie nie rozumiejąc sytuacji.
- W książce nie
było żadnego Regana – burknął i puścił głowę Deva.
- Byłesz! –
wydyszał chłopak i wypluł kępkę trawy. – Na okładce są wasze podobizny!
Po tych słowach
nastąpiła cisza. Hermiona od razu zrozumiała, że Thierry wydał drugą książkę.
Zastanawiające było skąd miał dostęp do jej zdjęć. Spojrzała na Rona, który
miał głupią minę.
- A to po to mu
było… - mruknął pod nosem.
Wstał z Deva i
podniósł chłopaka brutalnie za kołnierz. Hindus łypnął na niego spode łba. Jego
spojrzenie ujawniło czystą nienawiść do rudzielca.
- Teraz
pójdziemy do ciebie i pokażesz nam to cudowne dzieło – Ron oznajmił ostrym
tonem. – Jak będziesz uciekał albo coś to cię zamienię w szczura! Jestem
przecież czarnoksiężnikiem – dodał i mrugnął wesoło do Hermiony.
Ta zaś nie podzielała entuzjazmu swojego narzeczonego. Analizowała
całą tę sprawę z narastającą frustracją. Czemu Thierry postanowił akurat ją
wybrać na swoją bohaterkę? Czy znajdzie się ktoś równie szalony jak Dev, który
uwierzy w te brednie? Dlaczego Ron dał mu ich zdjęcie? Idąc za swoim
narzeczonym, który nadal trzymał Hindusa za koszulkę, rozważała jakie ma
możliwości. Nie mogła pozwać Thierry’ego, ponieważ ciągle lawirowała pomiędzy
dwoma światami. Tak naprawdę powinna już dawno pożegnać się ze społeczeństwem
mugoli, ale chciała obserwować dorastanie Suzanne. Wejście na drogę prawną
oznaczało odpowiadanie na dziesiątki niewygodnych pytań, a tym samym musiałaby
zmienić pamięć sporej ilości osób. Mogłaby przez przypadek złamać kilka
punktów z Kodeksu Tajności, a jako, że pracowała w Departamencie Przestrzegania
Prawa Czarodziejów to wyszłaby z tego katastrofa. W takim przypadku jej
marzenie o objęciu posady Ministra Magii nie spełniłoby się.
- Leć i przynieś
książkę! – rozkazał Ron, gdy znaleźli się przed drzwiami domu państwa Shastri.
Dev wbiegł do
budynku jakby się paliło. Hermiona spojrzała się na Rona wzrokiem, który mówił
„gadaj”. Rudzielec od razu zrozumiał o co jej chodzi.
- Tak, wysłałem
mu zdjęcie – przyznał się ze skruchą. – Jakiś czas temu napisał do mnie list z
pytaniem co u nas słychać. Odpisałem, wspomniałem, że chcę ci się oświadczyć
dlatego nie mówiłem ci o tym. Nie chciałem aby się wydało, rozumiesz – zaśmiał
się nerwowo. - Poprosił o zdjęcie to mu wysłałem jedno z tych co zrobili nam
twoi rodzice. Nie wiedziałem, że napisze drugą książkę.
Hermiona
przewróciła oczami i westchnęła głęboko. Zrozumiała, że właśnie straciła
nadzieję na to, że Ron kiedykolwiek się zmieni. Zupełnie nie pojmowała jak
można tak beztrosko podchodzić do życia. Owszem, podjęła ostatnio dość
spontanicznie decyzję o wynajmie domu, ale zrobiła to pod wpływem ojca. Jednak
nikt nie mógł jej zarzucić, że było to całkowicie lekkomyślne. Przecież
wcześniej zbadała rynek nieruchomości poprzez sprawdzenie ofert i porównanie
ich. Ron na jej miejscu nie zrobiłby tego. Była pewna, że wynająłby pierwszy
lepszy dom, który spełnił jego wymagania albo miałby po prostu basen w
ogrodzie.
- Masz! – Dev
otworzył drzwi i rzucił w Rona książką, po czym stanął za Hermioną.
- O ja cię! –
wykrzyknął zdumiony czarodziej.
Jego narzeczona
spojrzała na okładkę i opadła jej szczęka. Obrazek był w całości namalowany
przez kogoś kto potrafił oddać podobieństwo. Ron nie miał koszulki, doskonale
widać było mięśnie pod bladą skórą. Na jego twarzy widać było mściwą
satysfakcję, gdy spoglądał na seksowną wersję Hermiony trzymanej przez niego na
łańcuchu. Czarownica spłonęła rumieńcem, gdy patrzyła na swoją twarz dołączoną
do seksownego, ledwo ubranego ciała. Jej mina wyrażała całkowite uwielbienie
dla Hrabiego Regana. Tytuł książki brzmiał „Hermiona White i Pierścień
Czarnoksiężnika”. Dziewczyna od razu domyśliła się, że chodzi o pierścionek
zaręczynowy. Jej namalowana odpowiedniczka miała identyczny na palcu.
- Napisałeś mu
jaki dostanę pierścionek? – spytała się cicho.
- Yhm – Ron
potwierdził niewyraźnym chrząknięciem. – Ale z niego totalny chuj! – wypalił i
Hermiona zobaczyła, że jego uszy robią się co raz bardziej czerwone. – Już
nigdy więcej się do niego nie odezwę! Sukinsyn zakłamany! Niedorobiony syn
chomika i Chrapaka Krętorogiego! Zawszony muł pasiasty!
Hermiona
udawała, że nie słyszy inwektyw, którymi Ron zaczął obrzucać Thierry’ego.
Odwróciła się w stronę Deva, który patrzył się na nią maślanym wzrokiem.
- Mogę ją
pożyczyć? – spytała się na co Hindus od razu przytaknął. – Widzisz, Thierry to
nasz bardzo daleki znajomy. Jak sam widzisz napisał o mnie książki, które są
kompletną bzdurą. To wszystko nieprawda. Thierry ma naprawdę dziwne fantazje –
wytłumaczyła nastolatkowi.
- Wiem… – odparł
cicho, a Hermiona odetchnęła z ulgą – dlatego nie powiem nikomu o twoim
sekrecie. Nikt się nie dowie, że jesteś czarownicą – uśmiechnął się do niej.
Dziewczyna
poczuła, że z rozpaczy ma ochotę zawyć do księżyca.
***
Szła ciemnym korytarzem zamku opatulona
szczelnie w pelerynę. Mroczne cienie drzew rosnących za oknem poruszały się tworząc niesamowity
taniec grozy. Nie mogła się zatrzymać. Jej pan i władca wołał ją, więc musiała
być posłuszna. Nienawidziła go i pożądała jednocześnie. Emocje i uczucia,
których doznawała będąc pod jego wpływem przelewały się w niej falami niczym
gotujący się wywar w kotle z zabójczym eliksirem. Wargi miała wilgotne, oddech
urywany. Zastanawiała się co tym razem każe jej zrobić. Jej ciało przeszył
dreszcz niepewności, gdy popchnęła ciężkie, drewniane drzwi i weszła w stronę
ciepłego światła kominka.
- Jesteś w końcu! – warknął na nią Hrabia
Regan. – Ile można czekać!
- Przyszłam najszybciej jak mogłam! –
jęknęła Hermiona i skuliła się w sobie.
Ostatnim razem została srogo ukarana, gdy niedostatecznie
szybko spełniła zachcianki swojego pana. Regan patrzył się na nią rozkoszując
się jej strachem. Zimne, niebieskie oczy rzucały złowrogie błyski. Rude włosy
odbijały płomienie z kominka, przez co można było pomyśleć, że płoną.
- Chodź do mnie – rozkazał i uśmiechnął się
ukazując w pełni swoje ostre zęby.
Hermiona podeszła powoli dygocąc ze strachu
i pochlipując pod nosem. Strasznie się go bała. Jej serce waliło niczym młot i
nie chciało przestać. Regan zaśmiał się pod nosem i zdarł z niej brutalnie
pelerynę. Czarownica pisnęła cicho i objęła się ramionami. Pod spodem miała
tylko koronkową sukienkę, niczego więcej nie pozwalał jej nosić. Mimo ognia w
kominku w pomieszczeniu było dość chłodno.
- Zaraz cię rozgrzeję! – oznajmił Regan z
triumfem w oczach i przełożył sobie dziewczynę przez kolano. – Piszcz i płacz
maleńka, uwielbiam to – zaśmiał się i rozerwał sukienkę na pośladkach. –
Dzisiaj będzie dziesięć! – zawołał i przyłożył przerażonej dziewczynie. –
Jeden!
- Aj! – krzyknęła z płaczem.
- Ha, ha, ha! – zaśmiał się jej oprawca. –
Dwa!
- Nie, ja nie
mogę – oznajmiła Hermiona ze wstrętem i odrzuciła od siebie książkę jakby była
pokryta śluzem gumochłona. – Thierry ma naprawdę chore fantazje –
zakomunikowała z niesmakiem.
- Jest zwykłym
zboczeńcem, który molestuje literacko czyjąś narzeczoną – warknął Ron, który
był urażony sposobem sportretowania go. – Zamierzam go znaleźć i przywalić
jakimś wrednym zaklęciem! Może przekręcę go na lewą stronę…
- Wiesz dobrze,
że nie możesz tego zrobić – zakomunikowała sucho Hermiona. – Pogwałciłbyś
Międzynarodowe Prawo Czarodziejów. Jedyne co nam zostaje to napisać do niego –
wyjaśniła i włączyła komputer.
- Co z Devem? –
spytał się ponuro czarodziej. – Mamy zamieszkać koło niego, a mu kompletnie
odbiło na twoim punkcie!
Dziewczyna
zarumieniła się z zażenowania. Gdy ściągnęła w domu jeansy z tylnej
kieszeni spodni wypadła złożona kartka, którą przeczytał Ron. Dev wyznawał w niej
miłość i obiecywał, że kiedyś ją uwolni z niewoli Hrabiego Regana. Nastolatek
wyraźnie miał coś nie po kolei z głową.
- Pójdę do jego
matki aby porozmawiać o tym jaką literaturę czyta – odparła Hermiona.
- To nic nie da…
- bąknął Ron.
- Nie mamy
innego wyjścia.
- Może… może
zerwijmy umowę – dodał czarodziej z wahaniem w głosie. – Nie mieszkajmy tam,
nie przy nim. Mówię ci, że z tego powodu będą same kłopoty!
- Za późno –
odparła Hermiona przez zęby. – Pojutrze się wprowadzamy i tyle… Dobra, popatrz
co mu napisałam – dodała, gdy skończyła stukać w klawiaturę.
Ron podszedł do
niej i rzucił okiem na ekran monitora. Westchnął znacząco i odsunął krzesło z
Hermioną na bok.
- Jesteś zbyt
delikatna. Patrz jak to się robi! – wzniósł entuzjastyczny okrzyk i zaczął
szybko dopisywać swoją opinię. – Gotowe!
Dziewczyna z
rozbawieniem popatrzyła się na treść wysłanego e-maila.
- Jesteś niedorozwiniętym zboczeńcem lubiącym
chińskie bajki, który traktuje kobiety jak dziwki. Weź się utop albo zrób coś
ze swoimi książkami bo jak cię znajdę to twoja rodzina cię nie pozna! Nie wolno
ci więcej o nas pisać. Jesteś beznadziejny i nie masz talentu! Weź się wychędoż
bo ci sperma mózg zalała. Bez pozdrowień, Ronald Weasley – przeczytała
krztusząc się ze śmiechu. – Ale mu pojechałeś! Brawo! Na pewno po twoich
słowach wykupi wszystkie swoje książki i je spali – dodała z ironią.
- Prędzej to
zrobi po mojej wiadomości niż po twojej – fuknął Ron. – Proszę, abyś więcej nie wykorzystywał naszego wizerunku do swoich
opowiadań. Będę dozgonnie wdzięczna. Tak. To na pewno go przekona! Jeszcze
powinnaś dopisać na końcu: buziaczki od Mionki, cmok, cmok! – dodał ze złością.
- Och, przymknij
się. Dopóki nie odpisze nic nie zrobimy – ucięła dyskusję Hermiona. - Teraz chodź
zrobić kolację bo umieram z głodu…
***
Harry bez
większej krępacji poszedł do kuchni i nalał sobie do szklanki coli. Czuł się
trochę dziwnie w mugolskim domu. Jedyne, które znał kojarzyły mu się niezbyt
pozytywnie. Ten również nie wzbudził jego sympatii. Widocznie za bardzo
przyzwyczaił się do mieszkania na Grimmauld Place. Idąc w stronę salonu Rona i Hermiony usłyszał głośny śmiech. Był ciepły sobotni wieczór i właśnie w
tym dniu George, Angelina, Ginny i Harry wpadli do swoich przyjaciół aby
obejrzeć ich nowe miejsce zamieszkania. Zgodnie stwierdzili, że jak na
mugolskie standardy był to bardzo dobry wybór.
- Kiedy
zaczniecie remont? – spytała Ginny, która drapała Krzywołapa za uszami.
- Chcielibyśmy
jak najszybciej – odparła Hermiona. – Będziemy powoli coś tam robić, ale
dopiero w wakacje zabierzemy się za to na serio. Napisałam podanie i czekam na
rozpatrzenie wniosku przez administrację.
- Przecież
możecie użyć magii – zdziwiła się Angelina.
- Niby możemy,
ale nie chcę aby mugole się zorientowali. Na razie odświeżymy meble i będziemy
remontować po jednym pokoju. Pod koniec czerwca powinnam mieć wolne i
chciałabym aby Ron też miał.
- Chwila, chwila
– odezwał się George. – Ron musi pracować.
- Niby czemu? –
warknął rudzielec. – Należy mi się wolne!
- A to dlatego,
że od jakiegoś czasu mamy wyjątkowo wysokie wyniki sprzedaży. Zwłaszcza
czarownice zaczęły walić do nas drzwiami i oknami. Nie udawaj, ze tego nie
zauważyłeś!
- Czarownice…? –
spytała się zdezorientowana Ginny.
- Tak,
czarownice! – przytaknął George. – Po wywiadzie Rity, Ron z jakiegoś powodu
stał się popularny i babeczki walą do nas drzwiami i oknami. Zwłaszcza uczennice
z Hogwartu. Wykupiły prawie cały zapas eliksirów z serii Cud-Miód Czarownica,
który mamy w Hogsmeade!
- Nie sądziłam,
że dożyję dnia kiedy Ron będzie sławny – mruknęła siostra rudzielców.
- Ten wywiad był
w porządku – Harry zaczął bronić przyjaciela. – Ron dał się poznać od swojej dobrej
strony. Rita zrobiła z niego wschodzącą gwiazdę biznesu, a przy okazji
pokazała, że dla miłości jest w stanie zrobić wszystko – uśmiechnął się do
Hermiony.
- Tak… a potem
Pansy z Dafne nie dawały mi żyć nazywając mnie „falami oceanu jego życia” – mruknęła
czarownica. – To cudowne, że tak o mnie myślisz, ale mogłeś wpaść na jakieś
inne określenie – zwróciła się do Rona.
- Grunt, że
podziałało – odparł wesoło rudzielec.
- Czarownice
kupują wszystko co Ron im zaproponuje – wyjaśnił George. – Dlatego wolę abyś
miał wolne teraz. W wakacje zarobimy mnóstwo kasy, gdy uczennice będą
przychodzić do nas ze swoimi matkami.
- Czekaj! Mówisz
kasy? – Ron spojrzał się chytrze na brata. – W takim razie chcę podwyżkę! Będę
mógł szybciej spłacić kredyt!
George wyglądał jakby
był zły na siebie, że o tym wspomniał.
- No dobra…
jeśli sporo zarobisz to spłacę cały twój dług – odparł po chwili wahania.
- Juuuuhuuu! –
wykrzyknął Ron i zerwał się z kanapy. – Będziemy mogli kupić sobie fajne rzeczy
do domu! Niedobrze mi na widok tej kanapy! – oświadczył i wyjął różdżkę.
Pod wpływem jego
zaklęcie mebel zmienił się. Tapicerka w szkocką kratę zamieniła się w pikowaną
skórę smoka we wściekłym czerwonym kolorze. Przy okazji kanapa uzyskała
fantazyjne linie i rzeźbione, drewniane wykończenia. Na jednym z brzegów
oparcia widniała głowa smoka zakończona ostrymi zębami.
- Od razu lepiej
– oznajmił czarodziej.
Hermiona nie
podzielała jego entuzjazmu. Harry wiedział, że taka ekstrawagancja to nie był
jej styl. Dziewczyna szybko wyjęła różdżkę aby zademonstrować swoją wizję.
- Taka kanapa
będzie lepsza! – oznajmiła, gdy mebel zamienił się.
Harry spojrzał
się na obicie z kremowego materiału. Wszystkie nieregularne linie wyczarowane
przez Rona zniknęły. Kanapa uzyskała idealnie prostą formę, która pasowała do
nowoczesnego, minimalistycznego wystroju, który był co raz bardziej popularny wśród mugoli. Nogi mebla pozostały drewniane, ale
nie były pokryte fantazyjną rzeźbą.
- To jest
okropne – wyjąkał Ron.
- Mieszkamy
wśród mugoli i musimy dostosowywać się do nich – czarownica odparła tonem nie
znoszącym sprzeciwu.
- Czyli wszystko
będzie wyglądało tak jak ty chcesz?
- Tak jak powinno wyglądać – wyjaśniła Hermiona z
naciskiem. – Jasne kolory, mało ozdób, może w niektórych miejscach damy jakiś
wzorek, aby nie było nudno…
- Nie zgadzam
się! – Ron podniósł głos. – Ja też tutaj mieszkam!
- To sobie
wyremontuj jedną sypialnię jak tylko chcesz – zakomunikowała chłodno jego
narzeczona. – Jak przyjdzie jakiś mugol to zamkniemy ją na klucz i będziemy
mówić, że trzymamy tam rupiecie.
- Czyli jestem
dla ciebie śmieciem, który nie ma prawa głosu!?
W salonie
zapanowała pełna napięcia cisza. Angelina patrzyła się na narzeczonych ze
zdumieniem, Ginny zaciskała usta, aby nie wypsnęło się z nich jakieś
przekleństwo, wzrok George’a wyrażał, że uważa ich problemy za głupie. Harry poczuł, że musi wkroczyć do akcji zanim
jego przyjaciele pozabijają się nawzajem. Podszedł do Rona i stanął przed nim
aby popatrzeć się mu prosto w oczy.
- Ona tak nie
uważa – powiedział spokojnie.
- Ale nie chce
mi pozwolić abym decydował o tym domu! – wycedził zaciskając pięści ze złości.
- Ja będę
płaciła za wynajem, więc ja decyduję o większości – zza pleców Harry’ego
doszedł głos Hermiony. – Jak tak bardzo chcesz to możesz wziąć sobie garaż!
- Niech cię sfinks
porwie! – warknął rudzielec i wyszedł do ogrodu.
Wszyscy
popatrzyli się na siebie. Każdy miał niepewną minę oprócz Hermiony, która
wyraźnie była obrażona i George, który uważał to za zabawne.
- Jak dzieci –
stwierdził wesołym tonem. – Mogłabyś mu dać się wypowiedzieć w jakiejś kwestii…
- Widziałeś jego
gust!? – warknęła wściekle czarownica. – Ja chcę tutaj zapraszać ludzi! Jak on
coś urządzi to będę mieszkać w jakimś… jakimś… burdelu dla klientów lubujących
się w sado-maso!
Ginny parsknęła
śmiechem. Harry wiedział, że podziela ona zdanie Hermiony. Krótko po tym jak
się do niego wprowadziła zaczęła robić porządki na Grimmauld Place. Tylko, że
mu nie przeszkadzało, gdy wyrzuciła nogę trolla i obcięte głowy Skrzatów
Domowych. Sam poparł jej pomysł aby zmienić kolory domu z zielono-srebrnego na
czerwono-złote. Mieli ten sam gust i dobrze się rozumieli.
- Eeee, może
czegoś się napijemy, co…? – zaproponowała nieśmiało Angelina w celu przerwania
głuchej ciszy.
Nic z tego
jednak nie wyszło. Zanim ktokolwiek zdążył odpowiedzieć z ogrodu dobiegł do ich
uszu krzyk Rona.
- Deeeev!
Jeszcze raz zobaczę, że jesteś w naszym ogrodzie i próbujesz nas szpiegować to ci nogi z dupy powyrywam!
Obetnę jaja! Wyrwę wątrobę! Odwal się od mojej narzeczoneeeeej!
- To my chyba
sobie pójdziemy – stwierdził George, gdy Hermiona wybiegła na zewnątrz, aby zbesztać
swojego narzeczonego za nocne wrzaski.
Wrzucając
proszek Fiuu do paleniska, Harry miał nadzieję, że jego przyjaciele w końcu
znajdą wspólny język i zaczną się ze sobą dogadywać. Wizja ich rozstania była
dla niego zbyt przygnębiająca. Postanowił pogadać z każdym z nich na osobności
w przeciągu kilku najbliższych dni.
- Na Grimmauld
Place 12! – powiedział i wstąpił w szmaragdowe płomienie.
***
W niedzielę koło
południa Hermiona pojechała do domu swoich rodziców. Była w paskudnym humorze,
ponieważ przez pół nocy kłóciła się z Ronem. Na razie nie zanosiło się na to, aby przyjęli wspólny kierunek w sprawie urządzenia wnętrz. Nie potrafili się dogadać i połączyć
swoich pomysłów. W przypływie rozpaczy zaproponowała mu, że może wybrać
parę durnostojek w swoim guście, ale on
nie chciał nawet o tym słyszeć. Zakończyło się tym, że każde z nich spało w
innym pokoju.
Po krótkiej
rozmowie z rodzicami, czarownica poszła do gabinetu aby zajrzeć do komputera.
Byli mieszkańcy nie korzystali z internetu, dlatego Hermiona musiała dopiero go
założyć w swoim nowym domu. Na razie była na etapie porównywania ofert, w których pomagał
jej ojciec.
- Mam nadzieję,
że Thierry odpisał – mruknęła pod nosem włączając komputer.
Okazało się, że
jej życzenie się spełniło. Kanadyjczyk wysłał do niej wiadomość.
Przepraszam Hermiono!
Przykro mi, ale nic nie mogę poradzić.
Dlaczego? Powiem ci gdy się spotkamy. Na razie muszę promować książkę w Ameryce
Północnej. Będę w Londynie w październiku. Nie bierz ze sobą Rona. Po jego
wiadomości poznałem, że nie ma o czym z nim rozmawiać. Jeszcze raz przepraszam,
że sprawiłem ci przykrość.
Thierry
- No to czekamy do października – stwierdziła Hermiona
zadowolona, że chociaż jeden chłopak wyraził skruchę i ma ochotę wyjaśnić
nieporozumienia zaistniałe między nimi.
Hej, to mój pierwszy komentarz u ciebie,ale wiedz, że przyczytałam już wszystkie posty na wszystkich trzech opowiadaniach. Brdzo podoba mi się twój styl pisania. Masz na prawdę bardzo fajne poczucie humoru i ciekawe pomysły.
OdpowiedzUsuńNie chcę żebyś potraktowała to jako obrazę, ale znalazłam dwa błędy w tym rozdziale. Napisałaś "Ginny zapytała się" zamiast "Ginny zapytała" i "rozdzice" zamiast rodzice. Mam nadzieję, że nie masz mi za złe, że napisałam o tych błędach. Po prostu chciałam pomóc.
Pozdrawiam
Kot
Dziękuję!
UsuńZa opinię i wskazanie błędów, człowiek czasem coś przeoczy. Co jakiś czas czytam wszystkie swoje rozdziały i poprawiam co znajdę, a tak na świeżo to nie zawsze się widzi :/
Mam nadzieję, że zostaniesz na moim blogu na dłużej :)
Również pozdrawiam!
I wszystko jasne! To kolejny wielbiciel Hermiony. Mam nadzieje na inne akcje z jego udziałem. A ta kłótnia Rona z Mioną, no poprostu cudowna, wkońcu ten pożal sie Merlinie związek chyli sie ku końcowi :3 (przynajmniej mam nadzieje xD) Z niecierpliwoscią czekam na dalsze zwroty akcji.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i niech wena będzie z tobą.
Dev jeszcze nie raz się pojawi i wniesie odrobinę szaleństwa :D
UsuńRon z Hermioną będą się kłócić - to początek końca.
Będą jeszcze zwroty akcji, oj będą :]
Również pozdrawiam!
Krotki i treściwy przekaz Rona był oszałamiający. ciekawy jestem co ty tam jeszcze wykombinujesz. proszę w końcu o newsy z Akademii Twardowskiego.
OdpowiedzUsuńKombinuję niczym koń pod górę, a mój mózg wypluwa pomysły z prędkością karabinu maszynowego.
UsuńWiem, że zaniedbałam dziewczyny z Twardowskiego, ale ciągle rozpisuję fabułę. Nie chcę pierdzielnąć jakiegoś babola jak Joaśka w Harrym. W tym momencie mam 10 stron w Wordzie pisanych czcionką nr 6 z dokładnym opisem kto, gdzie i dlaczego na przestrzeni kilku lat. A to dopiero początek...
Powiedz mi jak to jest, że znajdujesz czas na pisanie i rysowanie. Tym bardziej, że jesteś mamą :D.
OdpowiedzUsuńSzukałam ostatnio informacji, dlaczego zdecydowałaś się wsadzić Severusa do Azkabanu. Wywnioskowałam z jednego rozdziału, że chodzi o to, że mimo wszystko był śmierciożercą i przeszedł na jasną stronę tylko z poczucia winy. No i mamy jeszcze kwestię jego resocjalizacji. Tak... chyba doszłam do poprawnych wniosków. Mam rację? :D Swoją drogą liczę trochę na to, że dasz jeszcze szansę Ronowi na swoje pięć minut, żeby mógł się wykazać. Nudzi mnie już przedstawianie go jako kretyna i hejtera. Oczywiście mówię o innych blogach, a według mnie to już trochę oklepany wątek. Jak ty sądzisz? Ale fajnie, że dałaś im szansę.
Matko, ale się rozpisałam zupełnie nie na temat :D.
Ta ich kłótnia była taka bezsensowna xD. Matko, gdybym ja miała sie kłócić z facetem o takie pierdoły... No i bardzo trafnie przez to pokazujesz, że oni faktycznie nie są gotowi na ślub. Až przytoczę słowa znanego, polskiego "poety": z tego nic nie będzie, choć powstanie :D.
Pozdrawiam i życzę czasu na pisanie, bo życzyć ci weny to raczej nie muszę :)
Moja wena przestała być zależna od nastroju -> doszłam do tego po prawie dwóch latach przeszkadzania mi przez córkę (na początku mnie szlag trafiał, ciężko było). Teraz potrafię skupić się na zawołanie, gdy mam wolna chwilkę - czyli dziecko jest w przedszkolu :)
UsuńUwaga, będzie długo!
Tak, według mnie Severus nie ruszyłby palcem i nadal byłby śmierciożercą gdyby nie Lily. Udał się do Dumbledore'a tylko po to aby ona przeżyła. Miał w czterech literach co stanie się z Harrym i Jamesem. Severus chciał kobietę i nie obchodziły go jej uczucia. Mogę nawet uznać, że gdyby Voldemort mu pozwolił to porwałby Lily dla siebie i zmusiłby do pewnych rzeczy. Ta jego miłość była obsesyjna i chora. Myślę, że to wynikało z faktu, że był zakompleksiony i niedowartościowany, a jednocześnie pożądał władzy i uwielbienia. Dopiero realna groźba, że Lily umrze sprawiła, że obiecał "wszystko" Dumblowi. Voldemort ją zabił, a Severus tak naprawdę działał przeciwko niemu nie z powodu przysięgi, ale z chęci zemsty i poczucia winy, że do tego doprowadził. Wszystko inne było niewiele znaczącym dodatkiem.
To co napisałam powyżej nie było jednak prawdziwym powodem dla którego wysłałam go do Azkabanu. Severus miał beznadziejną opinię. Większość czarodziejów (zwłaszcza tych, których uczył w Hogwarcie) bez mrugnięcia okiem stwierdziłoby, że był winny. Po prostu nikt go nie lubił i nikomu nie chciało się dowieść, że ten odpychający człowiek mógł przyczynić się do końca wojny. Jak wiemy Harry zaczął działać i przy po mocy Hermiony udowodnili, że sam Dumbledore kazał się zabić. Co nie zmienia faktu, że prawo czarodziejów głosiło, że każda osoba, która użyje Avady na innym człowieku idzie na dożywocie do Azkabanu. Głośna była sprawa w Polsce na temat linczu, gdzie mężczyźni zabili sąsiada, który terroryzował wieś. Oni też na początku byli skazani, ale po długich bojach ich uniewinniono. Stwierdziłam, że w świecie czarodziejów pójdę na skróty: Severus został uznany za winnego, ale nastąpiły okoliczności łagodzące dzięki którym dostał tylko dwa lata. Uważam to za sprawiedliwe w jego przypadku.
Co do resocjalizacji - pojawiła się, ponieważ chciałam studiować taki kierunek. Gdy Azkaban był opanowany przez dementorów to większość więźniów traciła zmysły i umierała. Według Rowling Kingsley ich przepędził. No i po tym mamy zagwozdkę: jak będzie wyglądać system opieki nad więźniami? Czy będą siedzieć całymi dniami w celach i wariować z nudów? O ile coś takiego przeszłoby w przypadku dożywotnich więźniów, o tyle krótkoterminowi powinni mieć szansę na resocjalizację i powrót na łono społeczeństwa. Uznałam, że Kingsley coś - niecoś słyszał o tym, gdy ochraniał mugolskiego premiera i postanowił wprowadzić zmiany. Dzięki temu Severus może trochę się zmienić, a jeśli nawet nie to chociaż coś zrozumieć. Głupi przecież nie jest :)
Teraz zajmijmy się Ronem. On nie jest kretynem - jest dwudziestolatkiem, który podobnie jak Severus cierpi na kompleksy i niedowartościowanie. Rożnica między nimi jest taka, że Ron stoi po stronie dobra i czasem wolniej myśli. Sama Hermiona wspominała, że nie jest zbyt empatyczny. Dlatego często zdarzają mu się wpadki. Najpierw robi, potem myśli i to go pogrąża. Zazwyczaj chce dobrze i trzyma stronę swojej narzeczonej, ale on też chce mieć coś do powiedzenia. Chłopak ma wewnętrzną potrzebę pokazania się - stąd dziwne ubrania, kupowanie zbyt drogich i niepotrzebnych rzeczy oraz szokujący gust. No i nie oszukujmy się - on ma dwadzieścia lat! W tym wieku rożne głupoty przychodzą do głowy. Ich związek jest oklepany, ale to dlatego, że większość osób ma rację - Ron z Hermioną nie dogadaliby się. Nie w tym wieku. Zarówno on jak i ona mają zbyt mało doświadczenia i cierpliwości, aby stworzyć rodzinę (uważam, że nasza bohaterka jest na równi winna!). Gdy zmądrzeją będzie już za późno. Dlatego w moim opowiadaniu ich związek chyli się ku końcowi.
UsuńAch te kłótnie... Zdradzę, że to są kalki moich spięć z chłopakami, gdy miałam jakieś 18-20 lat :] (pamiętam zacięty bój o to czy ser daje się na wierzch pizzy czy pod dodatki - prawie zerwaliśmy). Ale aby nie było, że jestem stronnicza - to ja w związku jestem Ronem xP. Na szczęście mój mąż ma więcej cierpliwości niż Hermiona. Inaczej już dawno spakowałby walizki i wystawiłby mnie za drzwi, a do ślubu by nie doszło :D
Mam nadzieję, że przeczytałaś moje wypracowanie i wybaczyłaś, że jest takie długie.
Również pozdrawiam!
Ja się bardzo cieszę, że tyle piszesz. Dzięki temu mogę więcej zrozumieć i pojąć pewne sprawy. Również uważam, że ten związek nie miałby przyszłości i oczywiście Hermiona też ma w tym swój udział. Opisywanie jej jako cudownej, boskiej Mionki już mnie męczy xD.
UsuńPs. W moim związku również jestem Ronem. Gdyby nie cierpliwość mojej drugiej połówki, już dawno nie bylibyśmy razem :D
Widzisz, możesz śmiało pytać :D
UsuńInteresuję się psychologią, socjologią i antropologią itd. To co piszę jest zazwyczaj porządnie przemyślane i mogłabym czasem spłodzić wypracowanie na temat kultury i zachowań czarodziejów.
Boska Mionka też mnie irytuje. To dlatego, że większość ff jest pisane przez bardzo młode dziewczyny, które prędzej zobaczą winę w facecie niż w sobie. Dlatego Ron jest okropny - jest pretekst aby Draco/Severus ją uratował, a że przy okazji Hermiona popisuje się bezmózgowiem i sama nie potrafi podjąć decyzji to nic takiego :]
To miejsce wydaje mi się odpowiednie na takie pytanie :). Czy mogłabyś mi polecić jakieś naprawdę dobre opowiadanie z tematyki dramione? Nigdy nie czytałam, bo odstraszały mnie opisy takich blogów, ale może znajdzie się coś wartego przeczytania :)
OdpowiedzUsuńNiestety, też mam problem z Dramione. W większości są to opowiadania o dość niskiej jakości. Na razie nie znalazłam takiego, który by mi odpowiadał w 100%. Jedyne co mogę polecić to tłumaczenia Arcanum Felis (sama też pisze - ma kilka blogów). Ma kilka opowiadań na 80 czy 90%. Zajrzyj do niej i sama sprawdź :)
UsuńP.s - jak skończę moje Sevmione to najprawdopodobniej wezmę się za Dramione :D
Ojej jaki długi rozdział :D Dev rozśmieszył mnie do łez. Popularność Rona to coś nowego jestem ciekawa co z tego wyniknie ;)
OdpowiedzUsuńDziękuję za polecenie mojej twórczości ;)
Pozdrawiam
Zawsze do usług :D
UsuńDev jest super, lubię chłopaka <3
Wszystko super... ale w poprzednich odcinkach stoi jak byk, że Ron mocno przytył, a tutaj na obrazku przerysowanym ponoć ze zdjęcia mięśnie pod skórą - odchudza się przed ślubem? :D
OdpowiedzUsuńJeśli ktoś się zna na ludzkiej anatomii to nie ma problemu z narysowaniem grubaska jako umięśnionego Arnolda. Okładka książki Thierry'ego ma wyglądać jak te, które są na Harlequinach :)
Usuń