- Dolores Jane
Umbridge, Wizengamot uznaje cię winną wszystkich zarzucanych ci czynów.
Zostajesz skazana na dożywotni pobyt w Azkabanie.
- Nieeeeeeeeee!
Zgromadzeni w
Sali Rozpraw pozatykali uszy, gdy rozległ się wysoki pisk wydobywający się z
ropuszych ust czarownicy. Gdy podeszło do niej dwóch aurorów aby wyprowadzić ją
z pomieszczenia zaczęła się szarpać.
- Nie możecie!
Jestem niewinna! To wszystko wina Knota! On mi kazał! – wrzeszczała swoim
piskliwym głosikiem. – Potter! Jeszcze z tobą nie skończyłam! Nie wolno
opowiadać kłamstw! Słyszysz!? Nie wolno opowiadać kłamstw! Nie wolno…
Dalszy ciąg
wrzasków Umbridge zagłuszyły zamknięte za nią drzwi. Czarodzieje i czarownice
zaczęli wstawać i kierować się do wyjścia. Hermiona, z ulgą oparła się o ramię
Harry’ego, a ten powoli objął ją ramieniem. Trwali tak przez dłuższy czas,
niezdolni do wypowiedzenia słów. Sala powoli pustoszała.
- Wygraliśmy… –
szepnęła.
- Tak.
- W przyszłym
tygodniu pierwsza rozprawa Snape’a.
- Damy radę,
zobaczysz Hermiono – mówił Harry głaszcząc ją po plecach. – Teraz czas na nas,
chodźmy.
Gdy wyszli z sali rozpraw od razu zostali obfotografowani przez wysłannika „Proroka Codziennego”. Za nim stał tłum czarownic i czarodziejów żądnych informacji. Rita Skeeter wysunęła się na przód uśmiechając się fałszywie.
- Czy mogę
prosić o komentarz panno Granger i panie Potter? – spytała przymilnym tonem.
- Bardzo się
cieszymy, że sprawiedliwość zatriumfowała. Mamy nadzieję, że Ministerstwo Magii
zostanie w najbliższym czasie oczyszczone ze wszystkich osób sprzyjającym
Voldemortowi – powiedział szybko Harry. – To wszystko. Żegnam panią.
Po czym odeszli
szybkim krokiem w stronę wind.
***
Ron cieszył się
jak małe dziecko. Hermiona z Harrym wstąpili do „Magicznych dowcipów Weasleyów”
aby opowiedzieć jaki był wynik rozprawy. George z bratem wpadli w tak doskonały
humor, że od razu rozwiesili plakaty informujące o promocji. Nazwali to „Dniem
skazanej Ropuchy” i polegało to na tym, że każdy kto przyjdzie z ropuchą lub
żabą do sklepu otrzyma 50 procentową zniżkę na wszystkie produkty.
Po krótkim
spędzeniu ze sobą czasu i kilku długich pocałunkach Hermiona musiała wracać do
Hogwartu. Mimo, że uwielbiała szkołę zrobiła to bardzo niechętnie. Żałowała, że
mają z Ronem tak mało czasu dla siebie. Zaplanowała ze swoim chłopakiem, że dwa
tygodnie ferii świątecznych spędzą u niej w domu. Pani Granger miała w najbliższych
dniach urodzić dlatego Hermiona nie chciała przebywać z dala od niej.
- Jednak przed
świętami zostało mi jeszcze jedno zadanie: Snape – pomyślała ze zgrozą. – Jeden
Merlin wie ile będzie się ciągnąć jego sprawa. Oby jak najszybciej to wszystko
się skończyło…
***
Severus skrzywił
się na widok swoich nowych szat wyjściowych.
- Zieleń? –
wycedził. – Ja w zieleni? Wyglądam dla ciebie jak jakaś żaba czy co?
- Tak, ZIELEŃ –
odpowiedziała z naciskiem Hermiona. – Nie jak żaba tylko nietoperz.
- Dowcip ci się
wyostrzył – prychnął i rzucił szaty w kąt celi.
- To skutek
przebywania z panem – odparła udając, że nie oburzyło jej to co zrobił z
ubraniami.
Przed przyjściem
do jego celi postanowiła, że nie będzie się denerwować i reagować na jego
marudzenie, ironię oraz zaczepki.
- Według ciebie
mam wyglądać jak jakiś laluś aby mnie nie skazali?
- Schludno,
czysto i porządnie – odpowiedziała znudzonym tonem przechadzając się po
pomieszczeniu aby się rozgrzać. – Proponuję zadbać o higienę.
- Nie waż się
mnie pouczać w tej kwestii!
- Ja tylko
stwierdzam fakt. Na rozprawie Umbridge wyglądał pan jakby za długo przebywał w
towarzystwie Mundungusa…
- To tylko i
wyłącznie moja sprawa.
- Załatwiłam
panu dodatkowe pójście do łaźni. Naprawdę radzę zadbać o higienę. W Ministerstwie
Magii wiele osób patrzy na wygląd – dodała z wyraźnym niesmakiem.
- To powinnaś
spojrzeć w lustro i zrobić coś ze swoimi włosami!
Hermiona pomyślała, że powinna zmienić temat rozmowy zanim zdąży ją porządnie wkurzyć.
- Robards był na
moich urodzinach i znowu dał mi do zrozumienia, że przegram pańską sprawę.
- Po cholerę go
zapraszałaś? – Severus złapał przynętę.
- Ja bym go
zaprosiła!? – spytała oburzona. – To było przyjęcie – niespodzianka w ramach
Klubu Ślimaka! W czasach szkolnych był pupilkiem Slughorna i został przez niego
zaproszony.
- Czyli upadł
tak nisko, że włóczy się po balach dla dzieciaków – prychnął Snape i zwalił się
na materac.
- Radzę go nie
lekceważyć i porządnie się przygotować – odrzekła poważnym tonem Hermiona. –
Nawet jeśli chodzi o coś tak trywialnego jak wygląd.
- Niech ci
będzie. Skoro tak ci zależy… – wycedził Severus kładąc ręce pod głowę.
- Nie zależy mi
– oparła się o ścianę i natychmiast się wyprostowała gdy poczuła zimne mury. –
Jak dla mnie może pan zostać tutaj nawet do końca świata, przynajmniej nie będę
zmuszona słuchać pańskiego marudzenia. Chcę pokazać Robardsowi, że nie jestem
pierwszą lepszą którą może bez wysiłku pokonać.
- Uważaj na
słowa Granger! – warknął były mistrz eliksirów.
Hermiona
wzruszyła ramionami i podeszła do drzwi. Traciła czas na głupie sprzeczki ze
Snapem zamiast spożytkować go na naukę. Wiedziała, że nie jest w stanie zmusić
go do czegokolwiek. Był strasznie uparty i nie zmieniał zdania nawet jeśli
chodziło o jego dobro. W końcu był dorosłym mężczyzną, a ona nie była jego
niańką. Postanowiła poczekać na aurora nie odzywając się. Nie było sensu tracić
sił przed główną bitwą. Usłyszała kroki i stukanie różdżki w drzwi. Wychodząc z
celi rzuciła krótkie „do zobaczenia” ,ale jak zwykle nie doczekała się
odpowiedzi.
***
Hermiona czuła,
że jest spięta. Była wiele razy w sali rozpraw, jednak nigdy wcześniej nikogo
nie broniła przed Wizengamotem. Teoretycznie była dobrze przygotowana.
Przeczytała stosy ksiąg dotyczących rozpraw sądowych w magicznym świecie. Znała
na pamięć wiele artykułów z Prawa Czarodziejów. Brała udział w procesie Rudolfa
Lestrange’a, Mulcibera, Thorfinna Rowle’a, Selwyna, Traversa, Yaxley’a oraz
Fenrira Greybacka. Dzięki temu mogła obserwować i zdobywać doświadczenie. Nie
była tylko pewna jak poradzi sobie w roli obrońcy. Zastanawiała się czy uda jej
się przekonać sędziów o niewinności Severusa Snape’a.
Popatrzyła się
na swojego „klienta”. Siedział na krześle, które stało pośrodku sali i wyglądał
jakby wchodzący do pomieszczenia sędziowie go nie interesowali. Hermiona
wiedziała, że to nie była prawda. Na tyle go poznała, że wiedziała, że nerwy ma
równie napięte jak ona. Doskonale to maskował, co było łatwe po wielu latach
spędzonych jako podwójny agent, gdzie każdy nieostrożny ruch skutkował
torturami lub śmiercią. Gdy został przyprowadzony pod salę rozpraw przez dwóch
aurorów, Hermiona od razu zauważyła, że umył włosy. Uśmiechnęła się leciutko:
czym to jest innym, niż oznaką tego, że mu jednak zależy?
Przed wejściem na salę rozpraw poprosiła aurorów o chwilę czasu na krótką rozmowę. Zgodzili się bez problemu.
- Przeczytał pan
tę ostatnią książkę? – spytała się Hermiona.
- Nie, nie
miałem czasu – zadrwił Severus. – Miałem mnóstwo spraw na głowie…
- Rozumiem,
wytępienie wszy i umycie włosów trochę zajmuje… - odrzekła złośliwie.
- Znowu cię
ostrzegam Granger – warknął na tyle cicho, że tylko Hermiona go usłyszała. –
Jeszcze mogę stwierdzić, że nie chcę twojego towarzystwa.
- Proszę bardzo –
założyła ręce na piersi. – Więc pamięta pan co ma mówić?
- Masz mnie za
niedorozwiniętego? Nie jestem Nevillem!
- Muszę
sprawdzić! – Hermiona zlekceważyła obelgę skierowaną w jej przyjaciela.
- Taaaak,
pamiętam – wycedził i się skrzywił jakby zjadł cytrynę. – Nie mówić Czarny Pan.
Zamiast tego nazywać go „Sami-wiecie-kto” lub po prostu „Voldemort”
- Dokładnie –
ucieszyła się Hermiona. – Musi pan pokazać sędziom, że jest zupełnie innym
człowiekiem. Wszystko co było przed upadkiem Voldemorta to kreacja.
- Coś jeszcze
Panno Oczywistość? Śpieszę się na rozprawę… – rzekł starając się by nadać
swojemu ton jak największego znudzenia.
- Niech się pan
zniży do mojego poziomu – powiedziała wyciągając coś z torebki i okrążając go.
- Co ty kombinujesz?
- Chcę związać
panu włosy.
- Co!?
Aurorzy od razu zareagowali, podeszli i spytali się co Hermiona zamierza. Pokazała im zwykłą, mugolską gumkę do włosów i wytłumaczyła, że jej klient sam jej nie użyje ponieważ ma zakute w kajdany ręce. Mimo oburzenia Severus ugiął kolana, a wtedy Hermiona zrobiła zgrabną kitkę z czarnych włosów. Dziękowała w tym momencie niebiosom, że je umył. Od końca wojny Severus nie miał obcinanych włosów i sięgały mu obecnie do łopatek. Odeszła kilka kroków dalej aby ocenić swoje dzieło. Pomyślała, że jak na Severusa jest to szokująca zmiana. Pokiwała głową z zadowoleniem.
- Podoba ci się
widok Granger? – doszło do jej uszu złośliwe pytanie.
- Bardzo –
uśmiechnęła się figlarnie. – W takim wydaniu Wizengamot musi uwierzyć, że
wszystkim znany „nietoperz z lochów” to tylko przykrywka dla szpiega.
- Wiedz, że
cierpię nosząc te żabie łachy! – warknął patrząc się na nią ze złością.
Kilka dni po tym, gdy Snape zgodził się aby go broniła w sądzie, znalazła w swoim pokoju stos mugolskich książek poświęconych psychologii i trików używanych przez adwokatów podczas procesów. Okazało się, że ojciec Hermiony postanowił ją wesprzeć. Nie miał wstępu do czarodziejskiego świata, więc kupił w księgarni to co mu się wydało przydatne. Powiedział potem córce, że trochę psychomanipulacji nie zaszkodzi.
Hermiona
przeczytała książki i pożyczyła kilka Severusowi aby zapoznał się z ich
treścią. Stwierdziła, że najlepiej podkreślić jego przemianę poprzez zmianę
wyglądu. Z tego powodu złożyła się z Harrym i kupili nową szatę dla Snape’a. Ron
odmówił wpłacenia pieniędzy i długo narzekał, że chcą je wydać na coś tak
niepotrzebnego. Nadal nienawidził byłego nauczyciela eliksirów i nie chciał mu
pomagać. Hermiona wybrała elegancki model szaty, bez ozdób, w kolorze
szmaragdowym. Dopiero pod salą zauważyła, że powinna zrobić coś z jego włosami.
Na szczęście zawsze nosiła ze sobą gumkę na wypadek gdyby musiała szybko związać swoje.
Zmiana wyglądu Snape’a była bardzo dobrym posunięciem. Wchodzący na salę członkowie Wizengamotu zatrzymywali się zaskoczeni. Siadając szeptali gorączkowo do siebie, wskazując głową na oskarżonego. Kingsley Shacklebolt zachował powagę, ale Percy Weasley, który usiadł koło niego i Gawain Robards, który usadowił się po drugiej stronie, wyglądali na zbitych z tropu. Hermiona pomyślała z satysfakcją, że wynik wynosi w tym momencie jeden – zero dla niej.
Ciężkie drzwi
prowadzące na salę zatrzasnęły się za ostatnią osobą – była nią Rita Skeeter.
Uśmiechnęła się do zgromadzonych i zajęła swoje miejsce, gdzie od razu wyjęła
swoje jadowicie zielone pióro i notatnik. Hermiona zacisnęła pięści z bezsilnej
złości, ale wiedziała, że nic nie poradzi. Prorok Codzienny na pewno wysłałby
kogoś na zastępstwo, gdyby Rita nie mogła się pojawić.
- Wszyscy są
gotowi? – Hermiona usłyszała głęboki głos Kingsleya. – Wobec tego rozpoczynamy!
Sędziowie
poruszyli się niespokojnie, wielu z nich wyjęło pergaminy z zeznaniami
świadków. Ricie zaświeciły się oczy i zaczęła szeptać do pióra, które zaczęło
pisać jak szalone w notatniku. Hermiona wyprostowała się na swoim krześle,
Severus siedział jakby kij połknął i patrzył się bez emocji na Kingsleya, który
zaczął mówić:
- Dziś jest
poniedziałek, piąty października 1998 roku, rozpoczynam proces Severusa
Snape’a, który jest oskarżony o przynależność do grupy śmierciożerców,
sprzyjanie Tomowi Riddle, znanemu bardziej jako Lord Voldemort oraz o
zamordowanie Albusa Persiwala Wulfryka Briana Dumbledore’a 30 czerwca 1997
roku. Przewodniczący: Kingsley Shacklebolt, Minister Magii, oskarżyciel: Gawain
Robards, Szef Biura Aurorów, obrońca: Hermiona Jean Granger, protokolant: Patrycja
Stimpson. Jako pierwszemu udzielam głosu Oskarżycielowi.
Gawain Robards wstał powoli i wygładził szatę. Najpierw popatrzył się na Severusa, który nadal nie zdradzał emocji, a później na Hermionę. Na jego twarzy zagościł uśmiech, który dziewczyna opisałaby tylko jako „paskudny”.
- Przed
przepytaniem Severusa Snape’a i świadków chciałbym zgłosić dwa wnioski ponieważ
dopatruję się tutaj możliwości działania na korzyść oskarżonego przez osoby,
które powinny pozostać bezstronne.
W sali rozpraw
zaległa pełna napięcia cisza. Hermiona wpatrywała się w Gawaina myśląc
gorączkowo o tym, co chce zrobić. Severus drgnął i tylko mięśnie na policzkach
zdradzały, że zacisnął zęby w nerwowym napięciu.
- Po pierwsze:
składam wniosek o usunięcie z grona świadków pannę Hermionę Jean Granger, która
pełni funkcję obrońcy. To, że jest związana z Severusem Snapem współpracą
pozwala przypuszczać, że nie wykaże się obiektywnością i będzie składać
zeznania na korzyść oskarżonego.
- Ja
nieobiektywna? – jęknęła zszokowana Hermiona.
- Po drugie:
składam wniosek o zmianę prowadzącego procesu. Kingsley Shacklebolt
współpracował z Severusem Snapem, będąc w organizacji zwanej „Zakonem Feniksa”.
Jest także świadkiem w procesie. Istnieje możliwość, że również nie okaże się
obiektywny. To wszystko – Gawain Robards usiadł na swoim miejscu.
Kingsley Shacklebolt wyglądał na kompletnie zaskoczonego takim obrotem sprawy. Sala rozpraw rozbrzmiała głosami sędziów. Część osób była oburzona wnioskiem Robardsa. Inni otwarcie mówili, że ma rację. Niektórzy szeptali z sąsiadami aby się spytać co o tym sądzą. Kingsley wstał i podniósł ręce uciszając tym samym sędziów.
- Poddaję
pierwszy wniosek do głosowania. Kto jest za tym aby Hermiona Jean Granger
została usunięta z grona świadków?
Patrycja
Stimpson liczyła głosy. Hermiona wpatrywała się w podniesione ręce. Nie musiała
słyszeć werdyktu aby wiedzieć, że tę bitwę wygrał Gawain.
- Rada
pozytywnie rozpatrzyła wniosek oskarżyciela – oznajmił Kingsley. – Zostajesz
usunięta z grona świadków Panno Granger. Jednakże… - w tym momencie popatrzył
się wnikliwie na Robardsa. - … przypominam, że została przesłuchana przez radę
w czerwcu, zanim została obrońcą Severusa Snape’a. Jej zeznania nadal są
dowodem w sprawie. Czy ktoś ma jakieś obiekcje co do tego?
Odpowiedziała mu
głucha cisza, przerywana tylko odgłosem skrobania po papierze, którego
przyczyną było pióro Rity Skeeter.
Kingsley Shacklebolt rozejrzał się po sali i ciągnął dalej:
- jako, że
Gawain Robards poddał w wątpliwość także mój obiektywizm… oświadczam, że
rezygnuję z przewodzenia Wizengamotowi. Usiądę na ławie świadków, a moje
miejsce zajmie Starszy Podsekretarz w Biurze Ministra czyli Percy Weasley.
Rudzielec drgnął, zaskoczony nagłym awansem. Po sali rozeszło się kilka pomruków pełnych dezaprobaty, ale srogie spojrzenie Kingsleya od razu je uciszyło. Percy zajął jego miejsce, zaś Minister Magii wyszedł przez drzwi przeznaczone dla świadków. Hermiona była zdruzgotana, lubiła Kingsleya i wierzyła w jego poczucie sprawiedliwości. Teraz czuła się jakby została opuszczona przez sojusznika podczas bitwy. Popatrzyła się ze złością na Gawaina, w odpowiedzi posłał jej lekceważący uśmiech. Percy wyprostował się i zaczął mówić pełnym dumy głosem:
- Czuję się
zaszczycony mogąc przejąć obowiązki Kingsleya Shacklebolta, Ministra Magii.
Przyrzekam wykonywać je sumiennie oraz z należytą powagą.
Po czym usiadł i
oddał głos Robardsowi.
***
Hermiona padła
na swoje łóżko w dormitorium w wieży Gryffindoru, nie mając siły aby się
rozebrać. Gdy tylko teleportowała się z profesor McGonagall w granice Hogwartu,
myślała wyłącznie o odpoczynku. Dyrektorka także była zmęczona. Rozprawa
ciągnęła się do późnych godzin wieczornych. Percy tak się przejął swoją rolą,
że chciał zrobić jak najwięcej w ciągu jednego dnia. Dopiero groźne pomruki sędziów
sprawiły, że ogłosił koniec spotkania i wyznaczył kolejne w przyszły
poniedziałek. Hermiona pomyślała, że zawali alchemię jeśli co chwilę nie będzie
jej na lekcjach.
- Wygrałaś bitwę?
– Ginny usiadła przy niej.
- Cztery do dwóch
dla Robardsa – odpowiedziała z nosem w poduszce.
- Jak wyglądał
Snape w zieleni?
Hermiona uniosła
się na łokciu i zachichotała.
- Zrobił
piorunujące wrażenie na sędziach! Żebyś widziała ich miny!
- Wyobrażam to
sobie!
- Związałam mu
włosy, wyglądał zupełnie inaczej bez tej swojej czerni. Nawet Robards
zaniemówił!
- Jak ty to
zrobiłaś? – Ginny była pełna podziwu dla przyjaciółki. – Potrafisz oswoić go
jak jakiegoś smoka… chociaż nie, smoki przy nim to łatwizna…
- Na każdego
znajdzie się sposób – mruknęła Hermiona. – Zauważyłam, że nie można dać mu się
stłamsić. Gdy mówi jakieś złośliwe rzeczy to odpowiadam mu tym samym. Gdy
zaczyna mi grozić, że sam się będzie bronił przed Wizengamotem to mu
odpowiadam, że proszę bardzo. Zazwyczaj wtedy odpuszcza po krótkim marudzeniu. Z
nim jest gorzej niż z dzieckiem. Mam nadzieję, że Suzanne nie będzie taka
męcząca…
- Co jeszcze
było na rozprawie?
- Gawain od razu
zaatakował. Przeszły jego wnioski abym została usunięta z grona świadków oraz
aby Kingsley przestał przewodniczyć Radzie. Wprawdzie sam zrezygnował, ale
sądzę, że i tak zostałby przegłosowany. Jego miejsce zajął Percy…
- Żartujesz! –
Ginny nie kryła zdumienia.
- Lepszy Percy
niż ktoś kto nienawidzi Snape’a – stwierdziła Hermiona. – Gawain męczył Severusa
różnymi pytaniami, starając się pokazać, że zawsze był po stronie Voldemorta.
Powiem ci szczerze, że podziwiam opanowanie Snape’a. Bardzo się bałam, że w
pewnym momencie wybuchnie, ale zachował spokój. Na początku było mi trochę
nieswojo w roli obrońcy, ale szybko się przyzwyczaiłam, zadawałam pytania i
starałam się obalić wszystkie argumenty Gawaina.
- Co na to
sędziowie?
- Też zadawali
pytania, dyskutowali. Część wyglądała jakby przekonywała się do Snape’a. Inni
od samego początku mieli miny jakby poczuli trolla. Tych będzie ciężko
przekonać… Percy zdecydował, że dzisiaj mamy się skupić na roli Snape’a jako
podwójnego agenta. Wezwaliśmy na świadka Kingsleya, Harry’ego, większość twojej
rodziny, McGonagall i Hagrida. Wszyscy starali się mówić o nim dobre rzeczy.
Sama wiesz jak trudno powiedzieć coś pozytywnego o Severusie.
- Oj tak! –
zachichotała Ginny.
- Tutaj muszę
znowu go pochwalić. Niby twierdzi, że mu nie zależy, ale gdy trzeba to daje
popis swoich umiejętności. Gdy Harry wszedł na salę wcale nie okazał, że go
nienawidzi! Siedział z twarzą bez wyrazu i nawet mruknął jakieś powitanie!
Normalnie by na niego warczał, darł się lub by go obrażał. To bardzo duży
postęp jak na Severusa.
- Na gacie
Merlina, nie wierzę…
- Długo z nim to
wałkowałam. Tłumaczyłam mu jakby był Graupem, a on się na mnie wnerwiał. Jak
widać mój upór opłacił się – Hermiona uśmiechnęła się i zaczęła zdejmować
ubranie. – Robards próbował go sprowokować, wyciągnąć na wierzch ich wzajemną
niechęć i starał się udowodnić, że Snape znęcał się nad Harrym. Nie udało mu
się. W naszej bitwie był wynik: dwa do dwóch. To mocno zdenerwowało Gawaina i
wziął świadków w krzyżowy ogień pytań – Hermiona przygryzła wargę. – Harry dał
radę, postawił się własnemu szefowi: uwielbiam go za to. Twoi rodzice z
Kingsleyem też poradzili sobie śpiewająco. Bill, George i Ron nie dali rady
udawać, że był w porządku. To był błąd ponieważ gdy odpowiadała McGonagall,
Robards zaatakował ją, że pozwalała z Dumbledorem i innymi nauczycielami na
znęcanie się Snape’a nad uczniami. Oskarżył, że ukrywali to przed rodzicami –
Hermiona westchnęła.
- Czy to miało
związek z rozprawą? – spytała się zbita z tropu Ginny.
- Nie. Nie miało
– wyjaśniła Hermiona wkładając piżamę. – Percy od razu go uciszył. Jednak
Gawain zdążył nastawić sędziów przeciwko McGonagall. Wielu z nich miało dzieci
lub wnuki w Hogwarcie… Trzy do dwóch dla niego – dziewczyna wzięła głęboki
oddech. – Za to potem nastąpiła katastrofa. Ostatnim świadkiem był Hagrid. W
ciągu pięciu minut Gawain doprowadził go do płaczu, podczas którego wyszlochał
jak to Severus znęcał się nad Harrym. Nieudało mi się niczego naprawić. Dlatego
wygrał bitwę.
- Ale nie wygrał
wojny!
- Nie, nie
wygrał. Postaram się aby kolejną bitwę przegrał… i ty mi w tym pomożesz –
oświadczyła Hermiona kładąc się na swoim łóżku.
- Ja?
- Tak, jutro
dostaniesz sowę z powiadomieniem, że masz się stawić za tydzień jako świadek na
rozprawie…
Po wypowiedzeniu
tych słów Hermiona od razu usnęła ze zmęczenia. Ginny wzięła kołdrę i przykryła
delikatnie przyjaciółkę. Jednym machnięciem różdżki zgasiła lampy i poszła spać
do swojego łóżka.
Świetne opisy właściwie wszystkiego :D!
OdpowiedzUsuńJestem ciekawa co też Hermiona wymyśliła na dalsze postępowanie ^^
Czekam! Czekam! Czekam!
Dziękuję za opinię ^^
UsuńProces jeszcze trochę potrwa, takie sprawy nie są rozstrzygane w jeden dzień :D
Za tydzień dowiesz się co dalej :]
Mogłoby się wydawać, że świat czarodziejów i mugoli bardzo się różnią, a ty pokazujesz, ze wcale tak nie jest. Za to właśnie kocham to opowiadanie :)
OdpowiedzUsuńSev "zakitkowany" i zielony... Hermiona ma rzeczywiście dar przekonywania, chyba że Azkaban tak go zmiękczył hehehe
Rozdzial cudo :)
Pozdrawiam <3
Widzisz, moje zboczenie socjologiczne tutaj przemawia :P
UsuńZmiękczył Azkaban, Sevek narzeka, marudzi, ale w końcu daje się przekonać, zwłaszcza jeśli jest to poparte naukowymi książkami :D
Łebski łeb sobie poradzi :D
OdpowiedzUsuńFajnie wszystko opowiedziane, aż chce się więcej i więcej, a tu proszę tak krótko :D
Szczęśliwego Nowego życzę! I weny weny! :D
Kurczę, ja się tutaj boję, że za długie rozdziały piszę a tu takie buty :P
UsuńRównież życzę Szczęśliwego Nowego Roku!
Bardzo ciekawie opisałaś rozprawę szkoda, że Hagrid się wygadał, ale mam nadzieję, że wygrają!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Arcanum Felis
Jeszcze kilka rozdziałów do finału :)
UsuńRównież pozdrawiam :D
Nadrobiłam wszystkie rozdziały z opowiadania o Hermionie. Masz ciekawy i przyjemny styl pisania, który lekko się czyta. Mam nadzieję, że kolejna rozprawa pójdzie zgodnie z myślą Hermiony i nie da się zaskoczyć tak jak przy tej. Musi wyciągnąć jakieś psychologiczne sztuczki z mugolskich podręczników, a czemu nie? Jeśli jej konkurencja gra nieczysto, to czemu ona by nie miała? Jestem ciekawa po co jej Ginny...
OdpowiedzUsuńNie mogę doczekać się kolejnego rozdziału! Życzę weny i zapraszam na 1 rozdział,
http://dark-side-of-life-hermiona-granger.blogspot.com/
Dziękuję za opinię :)
UsuńBędę obserwować Twojego bloga i zapraszam do przeczytania innych moich fanfików :D
Pozdrawiam!
OMG Snape musiał być taki seksowny w tej szacie ze związanymi włosami...
OdpowiedzUsuńChyba fantazja mnie ponosi XD lecę czytać dalej!
Mrau, taki z niego tygrys ^^
UsuńOddychaj powoli i spokojnie, wdech, wydech :P